Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tana French. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tana French. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 czerwca 2019

"Wiedźmie drzewo" Tana French

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 640
Rok wydania: 2019

Toby jest rozpieszczanym przez los lekkoduchem. Ma wspaniałych przyjaciół, świetną dziewczynę i pracę, którą lubi i w której doskonale się sprawdza. Jego beztroskie życie przerywa dramatyczne wydarzenie – Toby przyłapuje na gorącym uczynku włamywaczy i zostaje przez nich brutalnie pobity.

Fizyczne i psychiczne rany leczy na prowincji, w domu, w którym jako dziecko spędzał wakacje z kuzynami. Opiekując się śmiertelnie chorym wujem, Toby stopniowo dochodzi do siebie. Czuje się już naprawdę dobrze, kiedy musi się zmierzyć ze wstrząsającym odkryciem: w pniu rosnącego w ogrodzie starego wiązu zostaje znaleziony ludzki szkielet.

Badania dowodzą, że kości należą do jednego ze szkolnych kolegów Toby’ego, a śledztwo policji wkrótce koncentruje się właśnie na nim. Usiłując dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w gospodarstwie wuja, Toby odkrywa mroczne sekrety z przeszłości swojej i własnej rodziny. Okazuje się, że to, co pamięta z dzieciństwa, jest tylko wyobrażeniem, a prawda jest zupełnie inna…


Tana French jest autorką, która polubiłam za świetną serię powieści kryminalnych o przygodach pracowników dublińskiego wydziału zabójstw. Sięgając po „Wiedźmie drzewo", najnowszą powieść Irlandki na naszym rynku, miałam nadzieję, że będzie ona równie wciągająca co poprzednie tytuły. Niestety lekko się rozczarowałam. „Wiedźmie drzewo” to bardziej utwór o charakterze psychologiczno-obyczajowym niż trzymający w napięciu kryminał, co samo w sobie nie jest może minusem, ja spodziewałam się jednak czegoś odrobinę bardziej sensacyjnego i na pewno wpłynęło to na moją ocenę tego tytułu.

Zacznijmy od fabuły. Opowieść przedstawiona w „Wiedźmim drzewie” koncentruje się wokół postaci Toby’ego – młodego mężczyzny, którego życie wypełniało pasmo sukcesów. Bohater był złotym dzieckiem, wszystko - zarówno w życiu zawodowym jak prywatnym -  przychodziło mu bez trudu. Jego szczęście miało jednak swa datę przydatności – był nią dzień brutalnego napadu. Skatowany Toby stał się wrakiem samego siebie, rany fizyczne i psychiczne sprawiły, że przebojowy, młody mężczyzna przemienił się w przeżartego strachem lekomana, który z trudem na nowo przystosowuje się do powrotu do normalnego życia. Jego pokiereszowane ciało ciągle nie jest w formie, a pamięć jest wypełniona mnóstwem czarnych dziur – w takim stanie ogólnym jest bohater, gdy podczas tradycyjnego spotkania rodzinnego dzieci jego kuzynki w rosnącym w przydomowym ogrodzie drzewie odkrywają ludzkie szczątki, co więcej, okazuje się należą one do osoby, którą Toby znał w młodości. Choć bohater nie jest w najlepszej formie, bardzo zależy mu na rozwiązaniu zagadki morderstwa z przeszłości.

Jak widać wątek kryminalny jest obecny w „Wiedźmim drzewie”, jednak „śledztwo” prowadzone przez głównego bohatera nie jest ani spektakularne, ani nie opiera się na typowej pracy detektywistycznej. Większość działań Toby’ego polega na prowokowaniu niewygodnych rozmów z kuzynami i znajomymi z przeszłości, co umożliwia pisarce zaprezentowania pewnych zagadnień natury psychologicznej, społecznej i obyczajowej.

„Wiedźmie drzewo” dla mnie nie sprawdziło się ani jako kryminał, ani thriller. Powieść jest w wielu momentach przegadana i pełna nudnych dłużyzn. Atmosfera zagęszcza się bliżej finału, ale dla mnie to było zdecydowanie za mało.  „Wiedźmie drzewo” zaskakująco dobrze radzi sobie natomiast jako powieść psychologiczno-obyczajowa. Podobało mi się jak French ukazała relacje pomiędzy Tobym i kuzynami, i jak ewoluowały one na przestrzeni powieści.

Mam problem z jednoznacznym ocenieniem tej powieści. Z jednej strony to niezbyt porywająca, pełna dłużyzn, dość przeciętna powieść kryminalna z niezbyt sympatycznym głównym bohaterem, z drugiej to całkiem niezły utwór psychologiczno-obyczajowy.  


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros
 

niedziela, 29 października 2017

"Ostatni intruz" Tana French

Seria: Dublin Murder Squad (tom 7)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 560
Rok wydania: 2017

Detektywi Antoinette Conway oraz Stephen Moran jako naj­młodsi w wydziale zabójstw dostają najnudniejsze sprawy, przy których trudno się wykazać. Ta, którą właśnie mają się zająć, wy­gląda na banalną kłótnię kochanków, która wymknęła się spod kontroli. Aislinn Murray zostaje znaleziona martwa, w salonie, tuż obok stołu nakrytego do romantycznej kolacji. Antoinette nie może się oprzeć wrażeniu, że już gdzieś widziała ofiarę… Przełoże­ni naciskają na jak najszybsze rozwiązanie sprawy. Jednak im więcej Stephen i Antoinette dowiadują się o blond piękności, tym bardziej oczywiste staje się, że wcale nie była taka idealna...


„Ostatni intruz” to najnowszy tom serii o przygodach detektywów z dublińskiego wydziału zabójstw. Siódma część cyklu autorstwa Tany French  jest złożoną, pełną niewiadomych opowieścią kryminalną, od której trudno się oderwać.

Dla Antoinette Conway praca w wydziale zabójstw miała stanowić spełnienie marzeń i ukoronowanie jej ambicji. Niestety rzeczywistość okazała się dla bohaterki wyjątkowo brutalna - niechęć kolegów, prześladowanie, ostracyzm,  przydzielanie nudnych spraw i utrudnianie śledztw stały się męcząca codziennością jedynej kobiety w jednostce. Kiedy Antoinette i jej partnerowi – Stephenowi Moran- zostaje przydzielona sprawa morderstwa Aislinn Murray, poszlaki wskazują, że duet po raz kolejny będzie miał do czynienia z zabójstwem będącym efektem kłótni kochanków.

Choć rozwiązanie sprawy Aislinn wydaje się być oczywiste, Steve nie do końca wierzy, że po raz kolejny on i Conway mają do czynienia z rutynowym śledztwem. Ciężko stwierdzić czy Moranem kieruje policyjny instynkt, czy myślenie życzeniowe, które w prostej sprawie każe mu mnożyć hipotezy, niemniej jednak Antoinette uznaje jego spiskowe teorie za prawdopodobne. Dochodzenie rusza z kopyta, a młodzi detektywi muszą zmierzyć się z kolegami, którzy rzucają im kłody pod nogi – czy chodzi o kolejne, seksistowskie zagrywki wobec Antoinette, a może komuś zależy, by para nie odkryła prawdy dotyczącej śmierci Aislinn?

Fabuła „Ostatniego intruza” przesycona jest duszną atmosferą nieufności i wzajemnych podejrzeń, wynika to z kilku powodów. Główna bohaterka znajduje się na skraju załamania nerwowego, którego przyczyną jest jej trudne położenie w wydziale. Antoinette wszędzie dopatruje się wrogów, nie ma zaufania do detektywów, którzy niejednokrotnie utrudniali jej pracę. Paranoiczny nastrój bohaterki udziela się czytelnikowi i wpływa mocno na odbiór fabuły. Również sposób prowadzenia śledztwa ma niebagatelny wpływ na odbiór tej powieści. Młodzi detektywi zdają się krążyć w miejscu, trudno przewidzieć w jakim stopniu ich hipotezy pokrywają się z rzeczywistością, a w jakim są pobożnymi mrzonkami znużonych śledczych. Pisarka mnoży wątpliwości i czytelnik do końca nie ma pewności jaki będzie finał dochodzenia, kto jest sprzymierzeńcem bohaterów, a kto ich wrogiem.

Tana French napisała zaskakującą i trzymającą w napięciu powieść kryminalną, której dodatkowym atutem jest obecny w fabule wątek społeczny poruszający tematykę trudnej sytuacji kobiet pracujących w zawodach zdominowanych przez mężczyzn. Wątek gnębionej przez współpracowników Antoinette jest wyjątkowo mocny i poruszający.

Kolejne – i na pewno nie ostatnie - spotkanie z prozą Tany French uznaję za wyjątkowo udane. Jeśli jesteście zainteresowani tym tytułem, ale macie obawy przed lekturą ze względu na fakt, że powieść jest to siódmym tomem serii, rozwieję wasze wątpliwości. Każda z części cyklu „Dublin Murder Squad” jest samodzielną historią, którą można czytać niezależnie od pozostałych części.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros

 

sobota, 26 listopada 2016

"Zdążyć przed zmrokiem" Tana French

Seria: Dublin Murder Squad (tom 1)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 496
Rok wydania: 2016

Trójka dwunastoletnich dzieci – Germanie, Adam i Peter – bawi się przy drodze koło miasteczka Knocknaree, a potem wchodzi do przylegającego do niej lasu. Adam zostaje odnaleziony kilka godzin później w stanie bliskim katatonii, w zakrwawionej odzieży. Niczego nie pamięta. Germanie i Peter znikają bez śladu. Dwadzieścia lat później, obecnie Rob Ryan, pracuje w wydziale zabójstw dublińskiej policji. Wraz ze swoją partnerką Cassie Maddox rozpoczyna śledztwo w sprawie zamordowania dwunastoletniej Katy Devlin, której zwłoki odnaleziono na terenie wykopalisk archeologicznych w Knocknaree. Co łączy tę zbrodnię z wydarzeniami z 1984 roku? Obie sprawy są do siebie łudząco podobne. Dla Ryana dochodzenie ma dodatkowo wymiar osobisty – musi nie tylko odnaleźć mordercę, ale zmierzyć się z własnymi traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa, o której do tej pory wolał milczeć. Pojawia się coraz więcej trudnych pytań. Pozornie normalna rodzina ofiary wydaje się skrywać wiele tajemnic...


„Zdążyć przed zmrokiem” to wznowienie debiutanckiej powieści Tany French i zarazem pierwszy tom serii kryminalnej o przygodach detektywów pracujących w dublińskim wydziale zabójstw. Powieść okazała się trzymającym w napięciu thrillerem o rewelacyjnie dopracowanej fabule. Historia wykreowana przez irlandzką autorkę całkowicie zaabsorbowała moją uwagę. French po mistrzowsku budowała napięcie i podsycała atmosferę niepokoju - aż trudno uwierzyć, że „Zdążyć przed zmrokiem” była debiutancką powieścią pisarki. 

Akcja książki  koncentruje się na sprawie zabójstwa dwunastoletniej Katy Devlin. Ciało dziewczynki zostaje odnalezione na terenie wykopalisk archeologicznych prowadzonych na przedmieściach Dublina. Śledztwo przejmują detektywi Robert Ryan i Cassie Maddox.

Policjanci drepczą w miejscu – nie wiadomo kto chciałby zabić i zbezcześcić ciało miejscowej ulubienicy. Brak podejrzanego, narzędzia zbrodni i motywu. Prasa i policja mnożą kolejne spekulacje. Atmosferę wokół śledztwa podgrzewa fakt, że Knocknaree już kiedyś stało się sceną niewyjaśnionej sprawy kryminalnej. W latach osiemdziesiątych, w tajemniczych okolicznościach w lesie zaginęła dwójka dzieci. Czy słusznym jest jednak powiązanie zabójstwa młodziutkiej baleriny z zaginięciem, do którego doszło dwadzieścia lat wcześniej? Czy podszyte osobistymi motywami pragnienie rozwiązania sprawy sprzed lat nie zapędzi Roba i jego partnerki w kozi róg?

„Zdążyć przed zmrokiem” to genialnie napisany thriller, w którym czytelnik uświadczy wszystkiego, co w tego typie literatury najlepsze: mrocznej atmosfery, skomplikowanej zagadki, nieustannego napięcia i poczucia zbliżającego się nieszczęścia. Bardzo mocną stroną tego tytułu jest narracja. Choć historię poznajemy z teraźniejszego punktu widzenia, to tak naprawdę jest ona opowieścią/wspomnieniem snutym przez głównego bohatera. Wydarzenia obserwujemy oczami detektywa wydziału zabójstw, który co jakiś czas zwraca się bezpośrednio do czytelników, przypominając nam, że przedstawiona historia należy do przeszłości, że śledztwo zostało już przeprowadzone i zamknięte, ale konsekwencje podjętych przez Roba i Cassie działań ciągle pobrzmiewają. Utwór dzięki narracji nabiera niezwykłego, gawędziarskiego charakteru. Atmosferę podkręcają rzucane jakby od niechcenia komentarze detektywa ujawniające skąpe informacje odnoszące się do finału prowadzonej przez bohaterów sprawy – podtrzymują one zainteresowanie i uwagę czytelnika lekturą, budują napięcie.

 „Zdążyć przed zmrokiem” to gratka dla wszystkich miłośników dobrze napisanych, dopracowanych thrillerów. Nie mogłam się oderwać!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros