Gatunek: fantastyka, romantasy
Motywy: trauma, PTSD, toksyczna relacja, miłość, przyjaźń, rodzina, poświęcenie, odkrywanie magicznych umiejętności, magiczne szkolenie, tajemnice, walka, przemoc, wojna, fae, przygoda
„Dwór mgieł i furii” to drugi tom dworów Sarah J. Maas. Pierwszy tom - „Dwór cierni i róż” - przeczytałam w roku 2017 i dopiero teraz zdecydowałam się sięgnąć po kontynuację historii śmiertelniczki, która uratowała magiczny świat fae. Przez lata bałam się kontynuować lekturę tego cyklu, ponieważ niesamowicie polubiłam pierwszą część, a zwłaszcza występujących w niej bohaterów.
Od premiery tej popularnej na całym świecie serii fantasy minęły lata, więc nie udało mi się całkowicie uniknąć spoilerów, dlatego wiedziałam, że lektura tego tomu mocno namiesza jeśli chodzi o bohaterów – co niekoniecznie mi odpowiadało, zwłaszcza, że mocno dostało się jednej z moich ulubionych postaci.
Od wydarzeń pod Górą minęło kilka miesięcy. Prythian pomału się odbudowuje po krwawych i okrutnych rządach Amaranthy, a Tamlin i Feyra przygotowują się do ślubu. Mogłoby wydawać się, że historia bohaterów, którzy oparli się złu i przełamali klątwę zmierza do typowego zakończenia baśni „i żyli długo i szczęśliwie” – nic bardziej mylnego.
Feyra i Tamlin przeżyli w niewoli Amaranthy traumę, która nie znika jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Oboje cierpią na zespół stresu pourazowego, mają koszmary. Feyra nie może znieść zamknięcia i sytuacji, w których czuje się uwięziona i pozbawiona możliwości ucieczki lub wyboru. Tamlin staje się chorobliwie nadopiekuńczy i za wszelką cenę chce chronić kobietę, którą już raz stracił, co wybitnie nie pomaga uporać się parze z demonami przeszłości, a wręcz potęguje objawy PTSD u jego partnerki. Ten związek nieuchronnie pędzi ku katastrofie, do której w końcu dochodzi na ślubie pary. Wtedy to u boku przeżywającej atak paniki Feyry pojawia się Rhysand postanawiający wyegzekwować umowę, którą zawarł z nią pod Górą. Kobieta ma spędzić z nim jeden, wybrany przez niego tydzień w każdym miesiącu…
Nie dziwię się, że Tamlin po powrocie swojej narzeczonej z Dworu Nocy znów wzmocnił straże. W dniu jego ślubu doszło do największego koszmaru, jaki mógłby sobie wyobrazić - jego ukochana została „wykradziona” sprzed ołtarza, a on nie miał pojęcia, co działo się z nią przez tydzień, do tego Feyra jest zmuszona co miesiąc opuszczać go i wracać na dwór mordercy jego rodziny. Po jej powrotach atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, a Tamlin kontrolujący. Straże wróciły, a w pewnym momencie bohaterka została dla bezpieczeństwa zamknięta w domu, co wywołało u niej kolejny, gwałtowny atak paniki, podczas którego doszło do samoistnego wyzwolenia mocy, którą zyskała pod Górą…
Przerażona Feyra została uratowana przez Mor (kuzynkę Rhysa), która zabrała ją na Dwór Nocy. Główna bohaterka postanowiła tym razem zostać z Rhysandem na dłużej, gdyż daje jej on swobodę, której nie otrzymała od księcia Dworu Wiosny. Z czasem bohaterka coraz lepiej poznaje księcia Dworu Nocy, który szanuje jej decyzje i nie ukrywa przed nią, że koszmar Prythianu jeszcze się nie skończył, że zbliża się kolejna wojna, która tym razem pochłonie również i najprawdopodobniej zniszczy świat ludzi. Feyra decyduje się pomóc mu zrobić wszystko, by ją powstrzymać…
„Dwór mgieł i furii” to emocjonująca kontynuacja „Dworu cierni i róż”, której akcja koncentruje się na kilku wątkach. Obserwujemy pogrążoną w traumie Feyrę, która za sprawą Rhysanda i jego przyjaciół stopniowo dochodzi do siebie na Dworze Nocy. Obserwujemy rozwój relacji tej pary i poznajemy sekrety księcia Dworu Nocy, odkrywamy motywy kierujące tą postacią oraz jej przeszłość.
Rozwój relacji Feyry i Rhysanda jest jednym z głównych wątków tej powieści. Książę Dworu Nocy staje się wszystkim tym, czego Feyra teraz najbardziej potrzebuje – jest dla niej przyjacielem i nauczycielem, mężczyzną, który daje jej bezwarunkowe wsparcie i szanuje jej wybory, traktuje ją jak równą sobie i niczego przed nią nie ukrywa (no prawie niczego). Naprawdę podobało mi się, jak pisarka zbudowała relację tej pary i w pełni rozumiem po lekturze tego tomu fenomen postaci Rhysanda wśród czytelniczek tej serii. Nie podobało mi się jedynie to, co po drodze zrobiła Maas z Tamlinem – został on potraktowany po macoszemu zwłaszcza w finale opowieści i mimo wszystko żal mi tej postaci.
Oprócz wątku romantycznego, mamy w powieści jeszcze wątek zbliżającej się wojny z władcą Hybernii, którą chcą powstrzymać Rhys i jego wewnętrzny dwór. Ten wątek jest bardzo ciekawy i dzięki niemu możemy poznać historię i geografię wykreowanego przez Maas świata. Czytelnik, śledząc poczynania bohaterów, poznaje nowe postacie zamieszkujące Prythian i bierze udział w pełnej emocjonujących przygód, podstępnych działań i krwawych potyczek wędrówce bohaterów poszukujących sojuszy i pradawnego artefaktu, który może pomóc im pokonać okrutnego władcę Hybernii.
Naprawdę cudowanie bawiłam się podczas lektury „Dworu mgieł i furii”. To szalenie przyjemna w odbiorze, emocjonująca, przepełniona przygodami i romansem opowieść, w której pisarka wprowadziła szereg fascynujących postaci, których nie sposób nie polubić.
Choć Tamlin okazał się w tym tomie totalnym dupkiem, naprawdę mam ogromną nadzieję, że w kolejnych tomach ta postać otrzyma możliwość rehabilitacji i odkupienia swoich przewin i szansę na osiągnięcie swojego szczęśliwego zakończenia - bo, choć bohater zachował się haniebnie, jestem w stanie zrozumieć, co popchnęło go do takiego, a nie innego zachowania.