Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Projekt SZEKSPIR. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Projekt SZEKSPIR. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 sierpnia 2018

"Ten nowy. Otello" Tracy Chevalier

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 232
Rok wydania: 2018

Lata siedemdziesiąte. Dyplomata z Ghany przeprowadza się z rodziną na przedmieścia Waszyngtonu. Jego syn, jedenastoletni Osei, już pierwszego dnia w nowej szkole zaprzyjaźnia się z najpopularniejszą uczennicą. Znajomość szkolnej gwiazdy i jedynego czarnoskórego ucznia nie wszystkim przypada do gustu…
 
Przejmująca opowieść o zazdrości, przyjaźni i dyskryminacji napisana przez autorkę Dziewczyny z perłą.


„Projekt Szekspir” to akcja wydawnicza w ramach której współcześni autorzy tworzą powieści inspirowane dramatami Williama Szekspira. Bardzo lubię tę serię i z ogromną ciekawością sięgam po kolejne tomy, by przekonać się, jak dany pisarz wykorzystał w swej książce szekspirowskie motywy. Autorzy różnie realizują zlecone im zadanie - jedni bardzo twórczo podchodzą do tematu, inni ściśle trzymają się dramatycznych fabuł. Tracy Chevalier, która zmierzyła się z „Otellem”, w swej powieści „Ten nowy” trzyma się wydarzeń przedstawionych w utworze Szekspira – jeśli czytaliście ten dramat pisarka raczej niczym Was nie zaskoczy pod względem treści.   

Chevalier przenosi akcję tragedii do podmiejskiej szkoły, w której pojawia się nowy, czarnoskóry uczeń – syn dyplomaty, Osei. Główni bohaterowie to uczniowie klasy 6. Mamy lata siedemdziesiąte XX wieku, zaledwie dziesięć lat wcześniej została zniesiona w Ameryce segregacja rasowa, jednak jej echa ciągle pobrzmiewają w fabule. Osei jest jedynym czarnoskórym uczniem w szkole. Nauczyciele i większość uczniów traktują chłopca z dużą dozą ostrożności i niechęci Jedynie Dee, szkolna ulubienica, jest zafascynowana nowym kolegą i szybko się z nim zaprzyjaźnia nie bacząc na niechęć reszty klasy. Zażyłość, która rodzi się pomiędzy dziećmi nie wszystkim się jednak podoba. Nauczyciele krzywo patrzą na bliskość białej dziewczynki i czarnego chłopca. Zwykłe zdawałoby się gesty, jak dotknięcie policzka czy pogłaskanie włosów stają się czymś nieodpowiednim. Fizyczny kontakt z Oseiem staje się tabu, czymś co budzi u innych negatywne odczucia.

Podobnie, jak w dramacie Szekspira, pojawiają się zazdrość i zawiść. Na szkolnym boisku są uczniowie, dla których nowy uczeń może stanowić zagrożenie – ktoś może stracić swoją wysoką pozycję wśród kolegów, ktoś zazdrości chłopcu bliskości z Dee. Zawiązuje się spisek, mający na celu poróżnienie przyjaciół…

Tracy Chevalier wiernie odtworzyła treść dramatu Williama Szekspira. Jedną ze znaczniejszych zmian, było osadzenie akcji w szkole i uczynienie bohaterami dzieci – według mnie było to dość ryzykowna zmiana. „Otello” to wszakże dramat o namiętnościach, zazdrości, zdradzie i oszustwie – silnych i gwałtownych emocjach, które niekoniecznie kojarzą się z jedenastoletnimi dzieciakami.  Bardzo łatwo można było położyć tę historię, zrobić z niej literackiego bubla, Chevalier udało się jednak stworzyć coś naprawdę interesującego. Autorka potwierdza swą powieścią, że Szekspir rzeczywiście jest ponadczasowym dramaturgiem, którego dzieła nie tracą na aktualności i poruszają uniwersalną problematykę.


niedziela, 4 grudnia 2016

"Czarci pomiot. Burza" Margaret Atwood

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 327
Rok wydania: 2016

Felix, reżyser teatralny, zostaje bezceremonialnie usunięty ze stanowiska dyrektora artystycznego festiwalu w Makeshiweg. Odcina się od świata. Gdy po latach życia w samotności podejmuje się prowadzenia zajęć teatralnych w więzieniu, niespodziewanie nadarza się okazja do zemsty… 

Burza w interpretacji Margaret Atwood skrzy się od intryg i zachwyca pisarskim rozmachem.


23 listopada swą premierę miała kolejna, czwarta już powieść wchodząca w skład niezwykłej serii wydawniczej „Projekt Szekspir”, w której popularni i cenieni autorzy piszą utwory inspirowane sztukami kultowego, angielskiego dramaturga. Każde spotkanie z tym cyklem jest dla mnie niezwykłą przygodą, wiąże się z niepewnością i niezwykłą ekscytacją - nie inaczej było w przypadku lektury inspirowanej „Burzą” powieści autorstwa Margaret Atwood „Czarci pomiot”.  

Jestem pod ogromnym wrażeniem adaptacji dramatu autorstwa kanadyjskiej pisarki,  wielopoziomową, intertekstualną fabułą. Zaczarowała mnie niesamowita, nieco surowa historia o dobrowolnym wygnaniu, pragnieniu zemsty, o lekkim szaleństwie wywołanym tęsknotą i poczuciem winy. Zauroczyła mnie opowieść o niezwykłym teatrze i sile odpowiednio wykreowanej iluzji.

Głównym bohaterem powieści jest awangardowy reżyser, który na skutek intryg swego współpracownika traci posadę dyrektora artystycznego festiwalu teatralnego w Makeshiweg. Mężczyzna znajduje się w bardzo trudnym okresie życia - niedawno stracił żonę, jego trzyletnia córeczka Miranda zmarła w wyniku choroby. Zwolnienie, a co za tym idzie odebranie Feliksowi możliwości wystawienia „Burzy”, jest okrutnym ciosem, który uniemożliwia mu „wskrzeszenie” ducha córki na scenie. Załamany i zniechęcony bohater skazuje siebie na dobrowolną banicję. Zamieszkuje w małej chatce, zmienia tożsamość i podejmuje pracę wykładowcy w zakładzie karnym, gdzie ma prowadzić zajęcia teatralne. Na wygnaniu Feliksowi towarzyszy jedynie projekcja córeczki. Poboczny, zdawałoby się marginalny wątek Mirandy z czasem coraz bardziej intryguje i rozbudza wyobraźnię czytelnika.

Ważnym motywem w „Czarcim pomiocie” staje się sama analiza „Burzy” Szekspira. Dramat jest obecny w powieści Atwood w dwojaki sposób. Losy Feliksa są w pewnej mierze odbiciem losów zdradzonego, wygnanego i uwięzionego na wyspie maga Prospera. „Burza” staje się także tematem przewodnim zajęć teatralnych prowadzonych w więzieniu – to ten dramat mają omówić i wystawić więźniowie, sztuka ma również stać się narzędziem zemsty na ludziach, którzy kiedyś uniemożliwili Feliksowi wystawienie jej na teatralnej scenie. Zdradzony reżyser - podobnie jak Prospero – kreuje przedstawienie mające pognębić jego wrogów.

„Czarci pomiot” to genialna powieść, niezwykła historia o zagubionym, pogrążonym w poczuciu winy mężczyźnie pragnącym zemsty. Niekonwencjonalna, magiczna opowieść o kreowaniu teatralnej rzeczywistości. To wreszcie wyśmienity intertekstualny tekst, w którym pojawia się oryginalna, wyrwana z wszelkich ram interpretacja „Burzy” Szekspira.

Powtórzę to kolejny raz – jestem zachwycona utworami opublikowanymi w ramach „Projektu Szekspir”. Lektura każdego nowego tomu jest dla mnie jak otwieranie jajka z niespodzianką – nigdy nie wiem, co mnie czeka, w jaki sposób autor poprowadzi fabułę. Czy losy bohaterów będą odbiciem losów postaci stworzonych przez dramaturga, a może kolejna publikacja będzie jedynie luźno inspirowana dramatem? - uwielbiam niepewność i poczucie zaskoczenia, które towarzyszą mi podczas lektury kolejnych powieści „Projektu Szekspir”.

 Polecam „Czarci pomiot” i pozostałe tytuły wydane w ramach serii wszystkim, nie tylko miłośnikom twórczości angielskiego dramaturga. „Projekt Szekspir” to fantastyczny projekt literacki, w ramach którego ukazują się powieści na naprawdę wysokim poziomie literackim.  



Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Grupie Wydawniczej Publicat

 

czwartek, 9 czerwca 2016

"Dziewczyna jak ocet. Poskromienie złośnicy" Anne Tyler [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 240
Data premiery: 16 czerwca 1016

Doktor Battista jest o krok od przełomowego odkrycia. Niestety jego błyskotliwy asystent może zostać deportowany, co wstrzymałoby badania. Naukowiec obmyśla plan, w którym kluczową rolę ma odegrać jego córka Kate. Anne Tyler stawia pytanie, czy współczesna, niezależna kobieta jest w stanie poświęcić się dla mężczyzny. Odpowiedź jest oryginalna i zabawna - jak sama Kate. 


Dokładnie za tydzień, 16 czerwca swoją premierę będzie miał kolejny tom powieści inspirowanych twórczością Williama Szekspira. „Dziewczyna jak ocet” autorstwa popularnej, amerykańskiej pisarki, laureatki wielu prestiżowych nagrody literackich (w tym nagrody Pulitzera), Anne Tyler jest utworem inspirowanym komedią „Poskromienie złośnicy”. Uważam, że Tyler wykazała się sporą odwagą, sięgając po sztukę, którą współcześni odbiorcy postrzegają jako utwór niezwykle seksistowski, w którym kobieta jest sprowadzana do roli majątku ruchomego. Byłam niezwykle ciekawa czy autorka zdecyduje się wiernie podążyć drogą wyznaczoną przez Szekspira, czy zboczy nieco ze ścieżki wyznaczonej przez fabułę dramatu.

Katy Battista jest pewną siebie, bezpośrednią dwudziestodziewięciolatką, którą szczere, wolne od pieniactwa wypowiedzi nie raz wpędzały w kłopoty. Niewyparzony język doprowadził do wydalenia jej ze studiów, a obecnie jest przyczyną ciągłych wizyt na dywaniku szefowej. Młoda kobieta, córka ekscentrycznego naukowca i siostra niezbyt lotnej piętnastolatki, wiedzie monotonne, uporządkowane życie wolne od porywów serca, spotkań towarzyskich i głębokich przyjaźni.

Codzienność Kate wydaje się jałowa i pozbawiona sensu, ale już po kilkunastu stronach czytelnik zauważa, że ubogie życie towarzyskie idzie w parze z bardzo bogatym życiem emocjonalnym. Bohaterka powieści jest na zewnątrz szorstka, ale w głębi duszy to wrażliwa kobieta, która marzy o udanym i spełnionym związku u boku kogoś, kto by ją rozumiał, przy kim nie musiałaby udawać, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Na drodze do urzeczywistnienia planów stoją jednak jej temperament i absurdalny pomysł ojca zakładający, że córka pomoże mu zatrzymać w kraju uzdolnionego asystenta, któremu wygasa wiza. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by domyślić się jakie rozwiązanie swojego problemu zaproponuje doktor Battista. Pytanie brzmi: czy Kate zrezygnuje ze swych głęboko skrywanych marzeń, by spełnić kuriozalną prośbę ojca?

Anne Tyler niezwykle mnie zaskoczyła. Pisarka wspaniale osadziła historię opowiedzianą przez Szekspira we współczesnej rzeczywistości. Trzon opowieści „Dziewczyny jak ocet” jest wierny fabule „Poskromienia złośnicy”, jednak Tyler nadała całej historii niezwykłego wymiaru. To nie jest już opowieści o kłótliwej dziewczynie, której chce się pozbyć ojciec, i którą poślubia głodny majątku szlachcic. To złożona historia nowoczesnej kobiety i mężczyzny wyrzuconego na obczyznę. Kate jest główną bohaterką stworzonej przez Tyler adaptacji, ale nie  mniej ważną postacią jest Piotr Szczerbakow – bohater, który musi odnaleźć się w  obcym kraju, inteligentny facet popełniający ciągłe niezręczności z powodu niedostatecznej znajomości językowych niuansów.

Jestem oczarowana. „Dziewczyna jak ocet” to zabawny, inteligentny, a momentami rozczulający utwór o zaskakującym finale. Wcale nie musicie znać pierwowzoru, by czerpać przyjemność z lektury. Jeżeli poszukujecie ciekawej, refleksyjnej a przy tym zabawnej literatury, to szczerze polecam najnowszy tom serii wydawniczej "Projekt Szekspir"

***

Znam słownik, ale nie radzę sobie z nim tak, jak bym chciał. W angielskim nie ma żadnego specjalnego „ty”, kiedy zwracam się do ciebie. Jest jedno „ty”, takie samo dla obcych, jak i bliskich. Dlatego nie umiem wyrazić tej  bliskości. (str. 202)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Grupie Wydawniczej Publicat



 

niedziela, 10 kwietnia 2016

"Shylock się nazywam. Kupiec wenecki" Howard Jacobson [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 326
Data premiery: 13 kwietnia 2016

Kolekcjoner sztuki Simon Strulovitch potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać. O chorej żonie, którą musi się opiekować, o córce, która schodzi na złą drogę... Gdy spotyka na cmentarzu Shylocka, postanawia zaprosić go do domu. Tak zaczyna się niezwykła znajomość. W swojej wariacji na temat "Kupca weneckiego" Howard Jacobson śmiało zakrzywia czasoprzestrzeń, stawiając pytania o sens bycia ojcem, Żydem i miłosiernym człowiekiem we współczesnym świecie. 


Shylock, pogardzany przez wenecjan lichwiarz z „Kupca weneckiego” powraca na nowo w formie symbolu i postaci fizycznej. Porzucony i zdradzony ojciec wyrzucony poza ramy czasu i przestrzeni pojawia się na Londyńskim cmentarzu, by stać się towarzyszem człowieka, który niebawem podzieli jego doświadczenia. Wieczny Żyd-tułacz powraca, by w powieści autorstwa Howarda Jacobsona wcielić się w rolę powiernika i doradcy, ale również sprytnego wichrzyciela-sofisty, dążącego do osiągnięcia tylko sobie znanego celu.

Simon Strulovitch, główny bohater utworu,  jest mężczyzną przechodzącym kryzys wiary i tożsamości. Z jednej strony to Żyd, któremu trudno zerwać całkowicie z wiekową tradycją i przymierzem; ojciec zbuntowanej nastolatki, która wiąże się z dwa razy starszym od siebie piłkarzem znanym z antysemickich gestów; mąż poważnie chorej kobiety, u której nie może szukać pocieszenia i rady. Z drugiej strony, Strulovitch to buntownik, który pogardza swym narodem i dogmatami jego wiary. Człowiek, który nie przestrzega większości religijnych nakazów, ale jednocześnie mocno buntuje się przeciw romantycznym wyborom córki, która wiąże się z mężczyznami nie należącymi do wyznawców judaizmu. W powieści Jacobsona czytelnik będzie śledził niezwykle zawiły dramat mężczyzny, w którego duszy toczy się zażarty konflikt, u podstaw którego stoją pytania o żydowską tożsamość i miejsce Żydów we współczesnym społeczeństwie.

 „Shylock się nazywam” jest drugim utworem opublikowanym pod szyldem „Projekt Szekspir”. Kilka miesięcy temu czytelnik mógł przeczytać utwór oparty na dramacie „Zimowa opowieść”, teraz przyszła pora na powieść zainspirowaną „Kupcem weneckim”, Czytelnik dostał w swe ręce utwór, który w ciekawy i niebanalny sposób nawiązuje do dramatu Szekspira. Interesującym pomysłem było umieszczenie w powieści postaci Shylocka. Bohater „Kupca weneckiego” nie tylko staje się gościem i doradcą Strulovitcha, jego obecność umożliwia podjęcie intertekstualnego dialogu między dwoma tekstami. Shylock służy gospodarzowi radą, ale dokonuje również wiwisekcji własnego postępowania, analizuje motywy, które stanowiły siłę napędową działań podejmowanych przez niego w „Kupcu weneckim” - utwór Jacobsona nabiera dzięki temu interesującego rysu krytycznoliterackiego.


„Shylock się nazywam” to przepyszna powieść, której lektura zaspokoi u czytelników głód wyrafinowanej, dobrze napisanej literatury. Wariacja „Kupca weneckiego” Jacobsona to fenomenalna  powieść o tożsamości, uprzedzeniach i wiecznych konfliktach religijnych, wzajemnej niechęci chrześcijan w stosunku do żydów i na odwrót. To również świetny utwór o złożonych i skomplikowanych relacjach ojca z córką.

Gorąco polecam ten tytuł. To ciekawa i wartościowa lektura, po którą warto sięgnąć.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat




niedziela, 8 listopada 2015

"Przepaść czasu. Zimowa opowieść" Jeanette Winterson [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 312
Data premiery: 18 listopad 2015

Uczuciowy trójkąt, zazdrość prowadząca do obłędu i porzucone dziecko. Winterson stworzyła głęboką opowieść o emocjach. W książce pobrzmiewają echa dramatu Szekspira, ale historia rozbitej rodziny londyńskiego bankiera jest na wskroś współczesna..
Z okazji przypadającej w 2016 roku 400. rocznicy śmierci Szekspira brytyjski wydawca Hogarth Press zaprosił do współpracy bestsellerowych pisarzy. Powierzył im opowiedzenie na nowo najbardziej znanych dzieł wielkiego dramaturga. Owocem ich pracy i talentów literackich jest kolekcja współczesnych powieści, które zostaną wydane w kilkunastu językach na całym świecie. W Polsce książki ukażą się pod szyldem Projekt SZEKSPIR


Bryłki węgla są czarne, szorstkie i brudzą ręce. W prozaicznym węglu nie ma nic pięknego, ale to właśnie z niego powstają twarde, lśniące diamenty. Powieść  Winterson - będąca aranżacją sztuki Szekspira - przypominała mi właśnie węgiel. Na pozór to surowa, szorstka i ciężka proza, która osiada na duszy i brudzi ją czarnym pyłem, ale z każda kolejną stroną lektury spod czarnej skorupy wyłania się cenny klejnot. Klejnot, który dojrzały i świadomy czytelnik będzie podziwiał z niepomiernym zdziwieniem oraz zachwytem.  

„Przepaść czasu. Zimowa opowieść” to współczesna wersja tragikomedii Williama Szekspira. Trzon opowieści i postacie pozostają te same, co w pierwowzorze, ale Jeanette Winterson nadaje im nowych, silnych, mocno kontrowersyjnych rysów.

Leo, porywczy właściciel świetnie prosperującej firmy Sycylia, to mężczyzna przechodzący kryzys małżeński. Żona Lea, MiMi, spodziewa się drugiego dziecka, którego on nie chciał. Bohatera spala obsesja i gniew, denerwuje go bliskość pomiędzy jego najlepszym przyjacielem Ksenem - z którymś kiedyś łączyły go coś więcej – i jego żoną. Złość narasta, Leo wybucha, a płonące odłamki jego wściekłości uderzają we wszystkie najbliższe mu osoby.

„Przepaść czasu” to niezwykła pozycja. Postmodernistyczna powieść Jeanette Winterson traktuje o konflikcie w rodzinie, porzuceniu, złożonych związkach międzyludzkich. Dominuje tutaj ciężki, mroczny nastrój rodem z utworów noir.  Prosty, momentami bardzo wulgarny język stoi w opozycji do filozoficznych, głębokich przemyśleń bohaterów. Uderza niezwykle ciekawa kreacja postaci. Zastosowanie kompozycji szkatułkowej pozwoliło wprowadzić Winterson interesujący i szalenie atrakcyjny wątek  gry komputerowej, do której „wchodzą” bohaterowie, i która wprowadza do utworu płaszczyznę fantastyczną. Zachwycająco wypadły dialogi.

Ten tytuł nie oczarował mnie od pierwszej strony. Mój zachwyt narastał stopniowo, ale zamykając książkę nie miałam wątpliwości, że oto właśnie przeczytałam jedną z lepszych powieści w tym roku. Polecam „Przepaść czasu” wszystkim miłośnikom wartościowej i niebanalnej literatury.  Wcale nie musicie znać sztuki Szekspira, by czerpać przyjemność z lektury tej niezwykłej powieści, która swą premierę będzie miała już 18 listopada.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat