Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aleksandra Rumin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aleksandra Rumin. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 sierpnia 2019

"Zbrodnia po irlandzku" Aleksandra Rumin

Wydawnictwo Initium
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2019

Cięta satyra na Polaków za granicą, pełna obyczajowych obserwacji, wyrazistych postaci i najdziwniejszych perypetii. No i zbrodni, rzecz jasna.
Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży „Hej Wakacje”. Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy.
 
„Zbrodnia po irlandzku” to REWELACYJNA komedia kryminalna, która doprowadziła mnie do łez i niekontrolowanych wybuchów śmiechu. Aleksandra Rumin po raz kolejny uwiodła mnie swoją niesamowitą, przepełnioną po brzegi absurdem i sarkazmem prozą, w której w zabawny sposób obnażyła przywary Polaków – tym razem ludzi związanych z branżą turystyczną oraz samych turystów.

Kryzys – to sowo klucz charakteryzujące całą fabułę „Zbrodni po irlandzku”. Kryzys dotyka biuro podróży „Hej Wakacje”, gdy zakochany w Irlandii właściciel wprowadza do oferty "Szmaragdową przygodę" – wycieczkę objazdową po Zielonej Wyspie, która cieszy się zerowym zainteresowaniem klientów. Kryzys przechodzi Tomasz Waciak – uzależniony od alkoholu pilot wycieczek, którego szef zmusza do wyjazdu właśnie na "Szmaragdową przygodę" ze zwycięzcami przeprowadzonego przez biuro konkursu. Cały wyjazd jest pełen mniejszych i większych katastrof, które ciągle nadwyrężają i tak już słabą psychikę nieszczęsnego Waciaka – roszczeniowi turyści, trudne warunki pogodowe, ciągłe zmiany programu wycieczki z powodu czynników zewnętrznych, zmutowane komary i niespodziewanie, śmiertelne wypadki wczasowiczów nieźle dają facetowi w kość. Oj, to będzie zdecydowanie niezapomniany wyjazd!

„Zbrodnia po irlandzku” to wyborne połączenie satyry z wątkiem kryminalnym w stylu Agathy Christie – przy czym zdecydowanie dominuje w tej powieści warstwa komediowa. Fabuła aż kipi od absurdalnych, przerysowanych scen wyśmiewających zachowanie turystów, którym na wakacjach puszczają wszelkie hamulce, a do głosu dochodzą niemal pierwotne instynkty – szczególnie rozbawiła mnie scena, w której zdesperowani urlopowicze walczą o miejsca w obleganym Centrum Turystycznym Klifów Moher, a kiedy następuje poprawa pogody pędzą na Klify na złamanie karku, by zrobić jak najlepsze zdjęcia:

Zbocze znajdowało się na wyciągnięcie ręki, ale trwała na nim regularna bitwa. Grunwald to przy tym piknik na świeżym powietrzu. Kto nigdy nie spojrzał w oczy rozszalałego turysty, który chce zrobić zdjęcie, nie ma pojęcia, czym jest prawdziwy strach.

Jeśli poszukujecie zabawnej, wakacyjnej powieści kipiącej od satyry gorąco polecam Wam „Zbrodnię po irlandzku”.  Aleksandra Rumin to świetna pisarka, która może poszczycić się genialnym zmysłem obserwacji, lekkim piórem i sporym dystansem do siebie. Doskonale bawiłam się podczas lektury tej książki.
*** 

Uwaga fani klasycznych kryminałów! Zastanówcie się zanim sięgnięcie po ten tytuł, ponieważ Aleksandra Rumin w swej powieści położyła nacisk na komedię, więc nie uświadczycie w niej rozbudowanych wątków detektywistycznych.   

wtorek, 12 marca 2019

"Zbrodnia i Karaś" Aleksandra Rumin

Wydawnictwo Initium
Liczba stron: 300
Rok wydania: 2019

Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nienajlepszą opinię...
„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele – sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku 2006.


Szanowni Książkożercy, proszę o uwagę! Wyciągamy karteczki i zapisujemy: „Zbrodnia i Karaś” Aleksandra Rumin. Lecimy do księgarni, tudzież otwieramy odpowiednią stronę w przeglądarce Internetowej i kupujemy! Co? Z dużym prawdopodobieństwem najzabawniejszą powieść kryminalną roku 2019, genialną satyrę na środowisko akademickie (i nie tylko). Książkę, której fabuła pozbawi Was tchu (z powodu niekontrolowanych wybuchów śmiechu) oraz doprowadzi Was do łez.

Przenieśmy się na Uksford, elitarną (ekhem), warszawską uczelnię, na terenie której niespodziewanie żegna się z życiem jeden z mniej popularnych wykładowców – delikatnie mówiąc. Karaś to łajdak jakich mało i wrogów ma na pęczki. Los chce, że akurat dziesięcioro niezbyt przychylnych profesorowi osób przebywało na uczelni, kiedy popełniono morderstwo.

Kto zabił?

Oto jest pytanie!

Wszyscy obecni na wydziale mieli motyw, każdy na śmierci Karasia skorzystał – od rektora, po bezdomnego kota, który szczególnie upodobał sobie Uksford…

Aleksandra Rumin to dla mnie mistrzyni! Debiutującej pisarce udało się stworzyć lekką, zabawną opowieść przepełnioną sekretami i intrygami, którą naprawdę błyskawicznie się czyta. Chciałabym, żeby wszyscy debiutanci byli tak utalentowani i tworzyli tak dopracowane i przemyślane powieści jak pani Ola. „Zbrodnia i Karaś” to zaiste debiut idealny. Wyborne połączenie kryminału i komedii, w którym autorka ukazuje rzeczywistość w krzywym zwierciadle, by poprawić czytelnikowi humor, dostarczyć mu rozrywki, a przy okazji w zabawny sposób obnażyć nasze narodowe wady. Gorąco polecam!



PS Ta powieść jest genialnym pomysłem na prezent - z okazji i bez okazji – dla mamy, taty, babci, dziadka, brata, siostry, wujka, cioci, męża, żony, kuzyna, sąsiada, sąsiadki, szefa, koleżanki… itd.  

PPS Zalecam daleko idącą ostrożność podczas czytania książki w nocy, w miejscach publicznych i podczas spożywania posiłków. Lektura może prowadzić do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, które mogą spotkać się z niezrozumieniem osób postronnych, śmiertelnie przerazić - ewentualnie wkurzyć - śpiących członków rodziny albo doprowadzić do uszkodzenia książki poprzez niekontrolowany wyrzut konsumowanego jedzenia/picia z jamy gębowej tudzież zadławienia się czytelnika ;)