Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dhampir. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dhampir. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 września 2011

"Całując grzech" Keri Arthur

Tytuł: Całując grzech
Autor: Keri Arthur
Cykl: Zew nocy (tom 2)
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Ilość stron: 432
Rok wydania: 2011

Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie ma pojęcia gdzie jest i co się z nią działo, ani najważniejsze...kto jej to zrobił. Aby przeżyć uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade'a - który, o zgrozo!, jest jednym z najseksowniejszych zmiennokształtnym jakiego widziała.

Po raz drugi, wbrew sobie, zostaje wplątana w niebezpieczne śledztwo Departamentu Innych Ras, ponieważ w jej żyłach płynie sekret, dzięki któremu Riley jest wyjątkowo cenna ...Otoczona przez zaborczych i zazdrosnych kochanków z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie w każdym jednak przypadku miłosne oraz wrogów, których ciężko odróżnić od przyjaciół, Riley wie, że nie uniknie kłopotów.

„Całując grzech” to druga część liczącej dziewięć tomów serii „Zew nocy”. Po niezbyt zachęcającym okrojonym rodzimym wydaniu części pierwszej do lektury drugiego tomu serii o przygodach Riley Jenson podchodziłam z daleko idącą ostrożnością, która okazała się jednak całkowicie niepotrzebna. Tom drugi okazał się bowiem zawierać wszystko to, co powinien i co znajdowało się w oryginale. Co prawda wystąpiły drobne okrojenia zamykające się w obrębie jednego zdania, którego brak w żaden sposób nie wpływał na odbiór książki, w przeciwieństwie do tomu pierwszego, gdzie usunięte został całe  akapity, dialogi, a nawet „usunięta” została postać pewnej bohaterki.

Drugi tom serii „Zew nocy” rozpoczyna się niezwykle spektakularnie od razu przykuwając uwagę czytelnika. Riley budzi się naga, pokryta krwią w nieznanym sobie miejscu w dodatku nie pamiętając ostatnich ośmiu dni. Obok niej leżą zwłoki mężczyzny, którego najprawdopodobniej zabiła. Bohaterka nie ma czasu zastanowić się co się wydarzyło, co doprowadziło ją do miejsca, w którym się znajduje bowiem nawiedza ją niejasne przeczucie, że ktoś na nią poluje. Z mroku nocy wynurzają się nieznane jej potwory przypominające niedźwiedzie. Kobieta niemal cudem ratuje swoje życie, jednak jeśli chce je zachować musi jak najszybciej uciec z tajemniczego miejsca przypominającego bazę wojskową. W ucieczce pomaga jej koniokształtny Kade, który razem z podobnymi sobie więziony był w stajniach na terenie bazy.

Natura Riley nie pozwala przejść jej nad zaistniałymi wydarzeniami do porządku dziennego. Łączniczka w Departamencie Innych Ras ponownie podejmie się wykonania zadania, do którego nie została przeszkolona, a którego rozwiązanie stawia sobie za punkt honoru. Nikt nie będzie bezkarnie wykorzystywał Riley Jenson!

Akcja książki „Całując grzech” jest niezwykle wartka. Autorka rewelacyjnie budowała napięcie i ciągle je podtrzymywała. Widowiskowe, niezwykle plastycznie opisane sceny walki sprawiały, że momentami wstrzymywałam dech gorączkowo czytając kolejne strony, byle dalej, byle dowiedzieć się jak to się skończy.

Nie tylko widowiskowe sceny walki są atutem powieści. Pisarka równie wielką uwagę przyłożyła do tworzenia wątków romansowych. Bohaterka będzie musiała zmierzyć się ze „starymi” kochankami: zaborczym Quinem i wykorzystującym ją Mishą. Los postawi na jej drodze także czułego Kade’a i alfę Kellena, który być może odegra ważna rolę w jej przyszłości. Temperatura w drugim tomie „Zewu nocy” ciągle wzrasta i „Całując grzech” to nadal książka, która moim zdaniem jest przeznaczona głównie dla czytelnika dorosłego.

Pomimo, że ogólna koncepcja wokół której zbudowana jest akcja powieści nie należy do moich ulubionych (spiski, sekretne laboratoria zajmujące się klonowaniem i stojące za nimi tajemnicze instytucje raczej mnie odpychają, niż zachęcają do sięgnięcia po daną książkę),  powieść Keri Arthur okazała się na tyle pasjonująca, że z niecierpliwością oczekuję pojawienia się kolejnego  tomu serii „Zew nocy”. Mam też nadzieję, że wydawnictwo nie wywinie kolejnego numeru z „okrojeniami”, bo „zaufanie łatwo stracić, trudniej odzyskać”, a po publikacji drugiego tomu niewątpliwie część mojego zaufania odzyskało.



Książka  przekazana do recenzji przez portal nakanapie.pl. Serdecznie dziękuję :-) 

niedziela, 11 września 2011

"Wschodzący księżyc" Keri Arthur

Cykl: Zew nocy (tom 1)
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Ilość stron: 440
Rok wydania: 2011

Riley Jenson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje. Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas... Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znika w trakcie misji, a tajemniczy, nagi i niezmiernie pociągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty. Aby odszukać brata, angażuje się w sprawę tajemniczej śmierci Strażników Departamentu. Jakby tego było mało, pojawia się niebezpieczny szaleniec ogarnięty obsesyjną myślą stworzenia doskonałej istoty powstałej z połączenia kilku genów nieludzi...

"Wschodzący księżyc" jest pierwszą z serii dziewięciu książek o Riley Janson. Daj porwać się księżycowej gorączce i wejdź do świata, gdzie wilcza namiętność budzi do życia nawet nieumarłych...

Literatura spod znaku Paranormal bije rekordy popularności a autorzy prześcigają się by ich powieści wybijały się na tle innych pozycji tego gatunku. Niewątpliwie „Wschodzący księżyc” ma w sobie to coś, co wyróżnia ten tytuł z grona innych powieści obecnie zalewających nasz rynek wydawniczy. Niestety wydawnictwo, czy też tłumaczka, dopuściło się czegoś, co zaliczam do „grzechów kardynalnych” i czego absolutnie nie toleruję, a co znacząco wpłynęło na moją ostateczną opinię o książce i zaowocowało tym, że straciłam zaufanie do wydawnictwa.   

Już na samym początku „Wschodzącego księżyca” z winy tłumacza, czy też z powodu polityki wydawnictwa, czytelnik napotyka okrojenie tłumaczenia - tym samym zostaje pozbawiony podstawowej i bardzo ważnej informacji o pewnym elemencie świata przedstawionego.

Problem tkwi na stronie 7 i wiąże się z fragmentem zdania: „[…] często znikał, wykonując misję o których nawet nie mógł pisnąć słówka”. Po porównaniu tłumaczenia z oryginałem na jaw wychodzi, że z książki została usunięta niezwykle istotna informacja. W zacytowanym miejscu powinien znaleźć się opis czym jest „Departament ds. innych ras”: „Pracował dla Departamentu ds. innych ras – który był oddziałem rządowym, czymś pomiędzy wojskiem a policją. Większość ludzi myślała, że departament był jednostką policyjną specjalizującą się w chwytaniu przestępców nie będących ludźmi i ,pod wieloma względami, mieli rację. Ale departament zarówno w Australii jak i w innych krajach zajmował się także badaniami nad wszystkimi aspektami związanymi z innymi rasami, a jego strażnicy mieli  prawo pełnić rolę sędziów, przysięgłych i katów” (tłumaczenie moje).

Nie porównywałam reszty książki z oryginałem, ale opuszczenie tak znaczącej informacji, która na pewno pozwoliłaby czytelnikowi lepiej zrozumieć świat przedstawiony w książce budzi podejrzenie, że opuszczone mogło zostać o wiele więcej. Czuję się jakbym dostała wybrakowany towar. W książce rzeczywiście brakowało mi wyjaśnienia czym jest Departament - w związku z tym czułam zagubienie a moja ciekawość pozostała niezaspokojona. Takie pomijanie podstawowych treści budzi w czytelniku pytanie: „Co jeszcze zostało usunięte?”

Powieść odznacza się niebanalną acz trącącą kiczem fabułą. Rile Janson pół- wilkołak, pół- wampir (z przewagą tego pierwszego). Pracuje jako łącznik w Departamencie Innych Ras. Jako wilkołak kobieta, gdy tylko zbliż się pełnia ulega swym zwierzęcym instynktom, które każą jej oddawać się niepohamowanej namiętności. W społeczności wilkołaków przyjęte jest posiadanie wielu partnerów, nie obce są spotkania z nieznajomymi. Większość powieści stanowią opisy kolejnych spotkań Riley z kochankami. Odniosłam wrażenie, że akcja stanowiła tylko tło dla opisów schadzek trawionych księżycową gorączką wilkołaków.

 „Wschodzący księżyc” to zdecydowanie powieść dla dorosłych, w której dominuje gorąca zmysłowość i zwierzęca potrzeba spełnienia. I to właśnie ta zmysłowość i dzikość przyciąga do powieści.

Dopóki nie miałam świadomości, że powieść została w jakiś sposób okrojona, książka wydawała mi się ciekawa, zwłaszcza, że łamała obecną tendencją do „uczłowieczania” wszelkich nieludzkich istot. Wilkołaki, w wydaniu Keri Arthur, ulegają swym zwierzęcym instynktom a wampiry to aroganckie, unikające kąpieli maszyny do zabijania. Gdybym nie poczuła podczas lektury, że czegoś mi brakuje nigdy nie porównałabym tłumaczenia z oryginałem i może byłabym szczęśliwsza: „Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”.

Seria „Zew nocy” dostanie ode mnie drugą szansę, a właściwie drugą szansę dostanie ode mnie Wydawnictwo i tłumaczka. Niebawem powinien dotrzeć do mnie drugi tom cyklu „Całując grzech” i wtedy okaże się czy zaufanie zostanie odbudowane i czy jeszcze kiedykolwiek sięgnę po książki Instytutu Wydawniczego Erica.