Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebis. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 lutego 2018

"Podróż słonia" Josè Saramago

Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 242
Rok wydania: 2010

(…) gdyby Gilda Lopes nie zabrała mnie do restauracji Pod Słoniem, ta książka by nie powstała. Trzeba było, żeby w mieście Mozarta nastąpiła koniunkcja niezgłębionych zrządzeń losu, abym mógł zapytać: „Co to za postaci?” Postaci były malutkimi drewnianymi figurkami ustawionymi w rządku, a pierwszą z nich, patrząc z prawej do lewej, była nasza wieża Belém. Po niej następowały wyobrażenia różnych budynków i europejskich zabytków, które w ewidentny sposób przedstawiały jakąś marszrutę. Powiedziano mi, że chodzi o podróż słonia, który w XVI w., dokładnie w 1551 r., gdy królem był pan Jan III, został zaprowadzony z Lizbony do Wiednia. Przeczułem, że może w tym być jakaś historia…

W 1551 roku portugalski król Joăo III podarował arcyksięciu Maksymilianowi osobliwy prezent ślubny: słonia zwanego Salomonem. W towarzystwie arcyksięcia, jego młodej małżonki i ich straży przybocznej niezwykły bohater przemierza Europę rozdartą reformacją i wojnami domowymi.

Podróż słonia z Lizbony do Wiednia zapisała się w pamięci uczonych, historyków i zwykłych ludzi. Saramago stworzył powieść, którą hiszpański dziennik „El País” określił jako „triumf języka, wyobraźni i humoru”.



Przystanek Portugalia. W ramach wyzwania czytelniczego W 80 książek dookoła świata sięgnęłam po powieść portugalskiego noblisty Josè Saramago. W planach miałam „Miasto ślepców”, jednak ostatecznie sięgnęłam po mniej popularną „Podróż słonia”. Nie wiem, czy dobrze wyszłam na tej zamianie, bo przeczytana przeze mnie lektura okazała się usypiająco nudna.

„Podróż słonia” to ponad dwustustronicowa opowieść o podróży słonia Salomona i jego opiekuna Subharu z Portugalii do Austrii – zapis tej wędrówki, od czasu do czasu przerywany narratorskimi dygresjami, stanowi całą treść książki. Fabularnie fajerwerków nie ma, powieść czyta się dość monotonnie. Tym co może zaczarować w tym tytule są język i ciekawy sposób narracji – choć te wymagają od czytelnika niebywałego skupienia wynikającego z faktu, że Saramago w tekście nie wyróżnia graficznie dialogów i nie stosuje wielkich liter w nazwach własnych.

Doceniam kunszt pisarski Saramago, jednak lektura „Podróży słonia” mnie zmęczyła. Może nie powinnam rozpoczynać znajomości z tym autorem od tej powieści? Podobno nie jest to najlepsza pozycja w dorobku Portugalczyka.

Znacie twórczość Josè Saramago?
 

niedziela, 17 stycznia 2016

"Mrok i mgła" Stefan Türschmid

Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 448
Rok wydania: 2015

Historia młodej mieszkanki Leningradu, wychowanej na ideałach komunistycznych, która - rzucona w wir przygód - powoli traci wszystkie złudzenia.





Nigdy nie byłam miłośniczką historii. Wkuwanie suchych dat i faktów zawsze niezmiernie mnie nużyło, co innego powieści historyczne. Chociaż historia nie leży w kręgu moich zainteresowań, bardzo lubię czytać powieści oparte na historycznych wątkach - historia ubrana w fabułę potrafi być szalenie atrakcyjna, zwłaszcza kiedy czytelnik śledzi losy bohaterów, którzy stają mu się bliscy w trakcie lektury.

„Mrok i mgła” autorstwa Stefana Türschmida jest zajmującą opowieścią, której fabuła rozgrywa się w stalinowskiej Rosji. Akacja tego utworu biegnie dwutorowo. Czytelnik śledzi losy młodej, zafascynowanej komunizmem Soni Buriagin. Drugi wątek koncentruje się wokół działań wodza narodu Stalina. Wątki są od siebie niezależne, przecinają się zaledwie w dwóch punktach powieści. Po raz pierwszy, kiedy zafascynowana komunizmem siedemnastolatka dostrzega przejeżdżającego przez Leningrad Stalina i po raz drugi, kiedy będący u schyłku swego życia generalissimus czyta wspomnienia spisane przez Sonię. Postaci głównej bohaterki i członków jej rodzina, przedstawienie ich losów rozgrywających się na tle burzliwej i krwawej historii ZSRR sprawiły, że wypełniona faktami, nazwiskami i datami powieść nabrała literackiej lekkości, stała się atrakcyjną czytelniczo opowieścią, a nie sfabularyzowanym dokumentem, którego treścią było streszczenie kilkudziesięciu lat rządów Stalina   

Tematyka utworu jest poważna i niezwykle dramatyczna. Wątek Soni jest fascynujący, choć w pewnych momentach brak w nim elementu poczucia wiarygodności. Pisarz zdecydował się uczynić bohaterką dziewczynę wychowaną w duchu komunizmu, wzorową towarzyszkę należącą do partii. Choć rodzina Buriaginów jest oddana władzy, to pada ofiarą czystki. Ideały Soni i jej wiara w nieomylność władz topnieją, w miarę jak na nią i jej bliskich spadają kolejne nieszczęścia. Dziewczyna jest świadkiem narastającej w kraju psychozy, stopniowy uświadamia sobie mechanizmy rządzące państwem, dostrzega zakłamanie władz. Przebudzenie Soni jest procesem niezwykle bolesnym i trudnym, okupionym wieloma stratami. Historia wiernej komunistki zdradzonej przez partię i naczelnego wodza stanowi ciekawą część powieści.

Nie mniej fascynujący jest wątek skupiający się na przedstawieniu brutalnej polityki Stalina. Włos jeży się na głowie, kiedy człowiek czyta do jakich okrucieństw dopuścił się ten bezwzględny polityk, którego działania doprowadziły do śmierci milionów niewinnych ludzi. Nigdy nie interesowała mnie współczesna historia Rosji, nawet nie pamiętam, czy w szkole zdążyliśmy kiedykolwiek dojść do omówienia okresu stalinowskiego, więc wiele faktów przedstawionych w powieści było dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Nie wiedziałam, że wielki terror przyjął tak ogromne rozmiary i rozlał się na cały kraj. Powieści Türschmida jest emocjonującym i bardzo mocnym utworem, ukazującym okrucieństwo przywódcy, organów partyjnych i administracyjno-porządkowych oraz wypaczenie systemu komunistycznego. Myślę, że pisarz doskonale ukazał brutalne mechanizmy rządzące społeczeństwem ZSRR za rządów Stalina.

Jeśli poszukujecie dobrze napisanej, ciekawej powieści historycznej, to gorąco polecam „Mrok i mgłę” - to przemyślany, dobrze napisany utwór, którego lektura wywołuje silne emocje.
 

niedziela, 20 września 2015

"Tysiąc drzewek pomarańczowych" Kathryn Harrison

Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 400
Rok wydania: 2008

Niezwykłe połączenie rzeczywistości i magii.
Hiszpania. Piękna Francisca de Luarca, córka hodowcy jedwabników marzy o pięknym życiu. Francja. Maria Luiza de Bourbon tańczy na dworze Króla Słońce w pantofelkach z hiszpańskiego jedwabiu i wdycha zapach kwitnących drzewek pomarańczowych. Urodziły się tego samego dnia i ich drogi biegną blisko siebie. Obie staną się ofiarami przeznaczenia w świecie naznaczonym piętnem inkwizycji. W tej urzekającej książce historia splata się z baśnią, tworząc zapierającą dech w piersiach, magiczną opowieść
.  


Kathryn Harrison przenosi czytelnika do siedemnastowiecznej Hiszpanii, miejsca niezwykle ponurego i przytłaczającego, zdominowanego przez szerzące się zarazy i przedstawicieli Świętego Oficjum. Hiszpania, która wyłania się z kart powieści to świat, w którym królują zabobony, na każdym kroku widać okrucieństwo natury i człowieka. Pisarka wykreowała niesamowicie duszne i mroczne miejsce wypełnione dysonansami, zamieszkane przez ludzi pełnych wewnętrznych sprzeczności – wiara w magiczną moc amuletów i rytuałów miesza się z strachem przed czarownicami i wręcz fanatycznym ich poszukiwaniem (mężczyzna nie odwzajemnia twych uczuć? To na pewno sprawka wiedźmy, która rzuciła na niego urok! Ta kobieta potrafi czytać i ma w domu księgi? – to wiedźma na usługach złego!), oraz niezwykle rozwiniętą religijnością.

Narracja w powieści biegnie dwutorowo, by umożliwić czytelnikowi śledzenie losów dwóch młodych kobiet, które łączy wspólna data urodzenia. Francisca, córka zubożałego hodowcy jedwabników, opowiada czytelnikowi dzieje swego burzliwego i tragicznego życia z ciemnego lochu inkwizycji. Marie Luise de Burbon wiedzie szarą, pełną wewnętrznego bólu egzystencję  u boku ułomnego męża, króla Hiszpanii Carlosa (Karola II), który jest fanatykiem religijnym. Te dwie kobiety nigdy się nie poznały, a jednak ich życia splatają się w magiczny sposób u kresu ich dni.

„Tysiąc drzewek pomarańczowych” to bardzo ciężki utwór. Uderzył mnie nastrój panujący w powieści, wokół bohaterek unosi się dławiąca, depresyjna atmosfera, która wywołuje przeczucie zbliżającej się nieuchronnie katastrofy. Przytłaczało mnie ciągłe mówienie o zarazach, fanatyzmie religijnym i skrytym działaniu przedstawicieli inkwizycji. Podczas lektury miałam wrażenie jakby autorka wypleniła ze swej opowieści jakiekolwiek zalążki szczęścia i radości – nad bohaterkami wisi ciężka, szara chmura, skutecznie zakrywająca jasne promienie nadziei, których obecność tylko na moment wydobywa ich życie z mroków cierpienia i wiszącego nad nimi fatum.

Kataryn Harrisom zabiera czytelnika w quasi-historyczną podróż inspirowaną historią o nieszczęśliwym, politycznym mariażu Marii Ludwiki Orleańskiej i Karola II Habsburga oraz opowieścią o działaniach inkwizycji. Autorka umie pięknie pisać, trzeba to przyznać, nawet jeśli warstwa fabularna przytłaczała mnie nagromadzeniem negatywnych wydarzeń i emocji. „Tysiąc drzewek pomarańczowych” jest opowieść ciekawą, ale panuje w niej swoisty klimat, który nie każdemu przypadnie do gustu. Pisarka dość śmiało poczynała sobie z historycznymi faktami (nie każdemu może się to spodobać), ale robiła to w sposób świadomy i przemyślany, czego dowód dała w posłowiu, w którym wyjaśniła dlaczego zdecydowała się na dość swobodne podejście do pewnych wątków.

Bardzo ciężko jest mi jednoznacznie ocenić ten tytuł. Opowieść mnie wciągnęła, ale jej lektura była ciężkim i przygnębiającym doświadczeniem.


Książka przeczytana w ramach wyzwania 2015 Reading Challenge -  książka z numerem w tytule.

wtorek, 28 lipca 2015

"Szklana zupa" Jonathan Carroll

Seria: Vincent Ettrich (tom 2)
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 296
Rok wydania: 2005 


„Szklana zupa” to kontynuacja „Białych jabłek” Jonathana Carrolla. Zastanawiam się dlaczego tak długo czekałam z lekturą tej powieści, przecież jej fabuła to czysta, skondensowana i zwariowana magia!

Vincent i Isabelle oczekują narodzin dziecka. Chaos jednak nie zrezygnował z pościgu i pozbycia się pary oraz ich potomka – ludzi, którzy mogą zagrozić jego świadomemu istnieniu. Mroczna siła postanawia uwięzić bohaterkę w śmierci, by tam urodziła swoje dziecko, chce wykorzystać do tego Simona Hadena oraz najlepsze przyjaciółki bohaterki – Leni i Florę.

Fabuła „Szklanej zupy” jest zwariowana i szalona, przesycona oniryzmem i niesamowitością. Surrealistyczny, ulepiony z fragmentów snów świat przedstawiony fascynuje. Nigdy nie wiadomo, co czeka na kolejnej stronie – czy Bóg, który przybrał niecodzienną formę, czy paczka karmelków robiąca za pasażera autobusu. Autor stworzył genialny i barwny świat, a kreacja zaświatów to dla mnie istny majstersztyk.

Nie potrafię w pełni wyrazić mojego zachwytu nad „Szklaną zupą”. Jestem kłębkiem emocji - gdybym znalazła się w powieściowym, przesyconym magią Wiedniu, pewnie fruwałabym nad ziemią jak balonik. Ta powieść upaja jak wino, jest jak ambrozja. Jest szalona i inteligentna, intrygująca i skłaniająca do refleksji.  Tylko zakończenie następuje zbyt szybko i pozostawia poczucie niedosytu – to jedyny minus tego tytułu.

niedziela, 12 października 2014

"Alienista" Caleb Carr

Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 544
Rok wydania: 2010

Nowy Jork, 1896 rok. Miastem wstrząsają makabryczne zabójstwa chłopców-prostytutek. Skorumpowani policjanci prowadzą oficjalne śledztwo, ale niezależnie od nich działa tajna grupa powołana przez Theodore’a Roosevelta, późniejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Najważniejszy w tej grupie jest tytułowy alienista – dziś powiedzielibyśmy psychopatolog – Laszlo Kreizler, który wykorzystuje całą swą wiedzę, by przeniknąć najmroczniejsze zakamarki umysłu mordercy i w ten sposób wpaść na jego trop.
„Alienista” znakomicie łączy elementy powieści historycznej, psychologicznej i thrillera, dając przy tym niesamowity obraz Nowego Jorku w epoce wielkich przemian.

„Alienista” autorstwa Caleba Carra jest przykładem doskonale napisanego thrillera historycznego, w którym na czytelnika czeka pasjonująca historia kryminalna, rozgrywająca się w dziewiętnastowiecznym Nowym Jorku. Powieść Carra nie należy do tego typu utworów, które czyta się szybka, nie zaskakują w niej nagłe zwroty akcji, a jednak zawiera ona w sobie świetną historię, w której autor zabiera nas w niesamowitą podróż po ciemnych zakątkach Nowego Jorku z przełomu wieków.

Fabuła powieści rozpoczyna się w roku 1919. Główny bohater i zarazem narrator, bierze udział w pogrzebie przyjaciela - Theodore’a Roosevelta, dwudziestego szóstego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w latach  1895-1897 pełnił funkcję prezesa nowojorskiego Zarządu Komisarzy Policji. John Moore w swych wspomnieniach powraca do roku 1896, kiedy to razem z grupą śledczych powołanych przez Roosvelta brał udział w rozwiązaniu makabrycznej sprawy kryminalnej.

Ktoś w bestialski sposób morduje i okalecza chłopięce prostytutki, których istnienie jest tajemnicą poliszynela. Redaktor  kroniki policyjnej wraz z alienistą Laszlem Kreizlerem i wywiadowcami wybranymi przez Roosevelta rozpoczynają polowanie na zwyrodnialca. W swym nieoficjalnym, przeprowadzanym w tajemnicy dochodzeniu, jednostka wywiadowców posiłkuje się najnowszymi, nie akceptowanymi w środowisku metodami śledczymi. Śledczy pod przewodnictwem alienisty próbują nakreślić portret psychologiczny mordercy. John, Laszlo oraz ich współpracownicy walczą z czasem i przeszkodami rzucanymi im pod nogi przez ludzi, którzy nie chcą dopuścić do schwytania mordercy

Nikt nie chce oficjalnie przyznać, że ktoś brutalnie morduje dzieci ulicy kupczące ciałem. Sprawa jest zamiatana pod dywan. Sytuację zaognia fakt, że do ujęcia zabójcy miałby przyczynić się propagujący niewygodne dla społeczeństwa idee psychologiczne Kreizler.

Caleb Carr napisał naprawdę ciekawą i inteligentną powieść, w której nakreślił przed czytelnikiem fascynujący obraz jednego z najsławniejszych obecnie miast świata. Dziewiętnastowieczny Nowy Jork z tej powieści to miasto wypełnione korupcją i zepsuciem, to arena politycznych i przestępczych przepychanek. Ciemne zaułki, policjanci siedzący w kieszeniach przestępczych bossów, rozkwit prostytucji, o którym doskonale wie pruderyjna społeczność cicho przyzwalająca na jej dalszy rozwój. Carr przedstawia ciemną stronę miasta, w którym liczą się pieniądze i układy, a interesy polityków i przestępców w nim rządzących są ważniejsze od życia nic nie znaczących dziecięcych prostytutek.

Obraz społeczeństwa nakreślony w powieści przez Caleba Carra jest intrygujący. Z jednej strony dominuje pruderyjność, cenzura dba o to, by w doniesieniach prasowych nie znalazł się materiał niepokojący, czy gorszący mieszkańców miasta. Z drugiej, ci sami porządni obywatele po zapadnięciu zmroku stają się klientami spelunek i burdeli oferujących najbardziej nieprzyzwoite usługi. Wśród mieszkańców Nowego Jorku króluje zakłamanie.    

Carr oferuje w swej powieści całą gamę ciekawych wątków. Główny wątek związany jest oczywiście z pracą śledczą Kreizlera i jego przyjaciół. Carr pokazuje jak wyglądały początki kryminalistyki, jak w bólach rodził się zawód profilera, który wykorzystując wiedzę psychologiczną tworzy imaginacyjny portret przestępcy. Ukazana została niechęć społeczeństwa do przyjęcia faktu, że nie każdy brutalny przestępca jest niepoczytalny czy szalony, a także do tego, że przemoc w rodzinie wywołuje destrukcyjny wpływ na dzieci jej poddawane. Interesujący był wątek Sary, której udało dostać się do policji, ale która była lekceważona dlatego że była kobietą.

Caleb Carr napisał doskonałą powieść, którą czytałam długo, ale każda godzina poświęcona lekturze była czystą przyjemnością.   
 

niedziela, 1 września 2013

"Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" Philip. K. Dick

Wydawnictwo: Rebis, audioteka.pl
Łączny czas nagrania:  6 godzin 43 minuy
Lektorzy: Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Anna Dereszowska, Łukasz Simlat, Katarzyna Warnke, Magda Popławska, Krzysztof Materna, Agnieszka Grochowska, Bartłomiej Topa, Michał Staszczak, Agata Kulesza, Krzysztof Banaszyk, Krzysztof Dracz, Grzegorz Falkowski, Dariusz Odija, Krzysztof Skonieczny, Marian Dziędziel, Miłogost Reczek, Zbigniew Konopka, Jacek Braciak, Grzegorz Pawlak, Krzysztof Radkowski, Magdalena Kuta, Maria Maj, Krystyna Czubówna, Damian Kulec, Joanna Pach-Żbikowska, Piotr Bondyra, Ala Sajewicz, Janusz Komorowski, Grzegorz Gutkowski, syntezator mowy Ivona

Książka, na podstawie której Ridley Scott nakręcił Łowcę androidów. Obejrzawszy ten film, Dick uznał ponoć, że grający tytułowego eksterminatora Harrison Ford dostał zlecenie i na niego...

"Co to jest człowiek? To pytanie jest tematem Blade runnera i żeby na nie odpowiedzieć, stworzył Dick człowieka sztucznego...

W powieści Blade runner sztuczni ludzie to nie poczciwe roboty Asimova z wmontowanymi bezpiecznikami moralności zwanymi trzema prawami robotyki. Androidy Dicka są groźne, bo są kłamstwem, wyglądają jak ludzie, ale brakuje im człowieczeństwa - poczucia winy, współczucia, sumienia...

Łowca zbiegłych androidów Rick Deckard poddaje je testowi na współczucie. Istoty niezdolne do współczucia likwiduje. Tylko co dzieje się z jego współczuciem?”

z przedmowy Lecha Jęczmyka 

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” w wersji audio  to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tak genialnie przygotowanym audiobookiem. Klasyka literatury science-fiction uzyskała fenomenalną, dźwiękową oprawę.

Pierwszą rzeczą, która uderzyła moje bębenki słuchowe była muzyka. „Blade runner” ma bardzo nastrojowe, jazzowe intro przygotowane przez zespół Pink Freud. Intro, a także ścieżka dźwiękowa nagrane przez zespól były świetne. Jazzowa muzyka rewelacyjnie budowały nieco mroczną, duszną atmosferę wypełniającą uniwersum wykreowane przez Dicka. Słuchając podkładu przygotowanego przez Pink Freud, wyobrażałam sobie zasnute mgłą i innymi substancjami ponure, szare miasto, które przemierza samotny łowca polujący na zbiegłe androidy. Według mnie muzyka bardzo fajnie zgrała się z treścią powieści.

Drugim elementem, który mnie pozytywnie zaskoczył był lektor, a raczej lektorzy – w wypadku tego audiobooka nie mamy do czynienia z czytaniem i interpretacją tekstu przez jedną osobę, dostajemy świetnie wyreżyserowane słuchowisko, w którym każdy bohater zostaje obdarzony indywidualnym głosem. Obsada audiobooka jest gwiazdorska – Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Anna Dereszowska, Agata Kulesza, to tylko kilkoro aktorów, którzy brali udział w tym rewelacyjnym projekcie.

Trzecim detalem, który wbił mnie w fotel były efekty dźwiękowe. Audiobook powstał przy użyciu techniki nagrania binauralnego, nie przybliżę wam szczegółów technicznych, ale w skrócie powiem, że chodzi o dźwięk w formie 3D – słuchałam powieść przez słuchawki, więc w pełni doświadczyłam niezwykłości takiej formy nagrania. Odbiorca tekstu ma wrażenie, jakby był w samym środku wydarzeń, dźwięki tła są mistrzowsko dopracowane – głos telewizora w tle, spadające krople wody, dźwięk chodzenia po metalowych schodach, słabnące wypowiedzi bohaterów w momencie, w którym oddalają się oni od swych rozmówców oraz wiele innych efektów dźwiękowych sprawiło, że bardzo dokładnie wyobrażałam sobie miejsce, w którym toczyła się akcja.  

Ścieżka dźwiękowa to prawdziwa bajka, choć z przykrością muszę przyznać, że twórcom nagrania zdarzyło się kilka wpadek – niekiedy dźwięki tła były tak głośne, że zlewały się z wypowiedziami bohaterów, uniemożliwiając słuchaczowi ich pełne zrozumienie. Zapewne znajdą się osoby, którym nie spodoba się „bogata” forma tego nagrania. Nie każdy będzie umiał skupić się na treści powieści, kiedy będą rozpraszały go różnego rodzaju odgłosy płynące z tła. Mnie ten audiobook urzekł, słuchałam go z dużą przyjemnością.

Napisałam dużo o technicznej stronie audiobooka, ale co z treścią nagranej powieści?

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” jest utworem wpisującym się w klasykę literatury science-fiction. Philip K. Dick poruszył w swej powieści problematykę dotyczącą tożsamości i człowieczeństwa. Autor pyta o to czym jest człowiek, co odróżnia go od innych bytów. Rozważania głównego bohatera dotyczące kondycji ludzkiej stanowią zasadniczy motyw powieści Dicka.   

Powieściowe uniwersum to świat przyszłości zniszczony przez kolejną wojnę. Środowisko jest pełne radioaktywnego pyłu niszczącego niewielkie skupiska życia oraz ludzi, którzy nie zdecydowali się na kosmiczną emigrację. W świecie przyszłości ludzie walczą z androidami nielegalnie przebywającymi na Ziemię. Główny bohater, łowca androidów Rick Deckard otrzymuje zadanie wytropienia i zniszczenia sześciu wysoce zaawansowanych technicznie humanoidalnych androidów Nexus-6. Roboty są sprytne i praktycznie niemożliwe jest ich odróżnienie od ludzi, jedyną rzeczą, której nie posiadają „andki” są uczucia, a konkretnie umiejętność współczucia innym istotom. Deckard, uzbrojony w test sprawdzający umiejętność empatii rusza w miasto. Jego celem jest odszukanie i usunięcie nielegalnie przebywających na Ziemi androidów. W trakcie misji u bohatera rozwiną się bardzo niepożądane, z punktu widzenia łowcy, uczucia. 

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” to pierwsza powieść Philipa K. Dicka, jaką miałam okazję poznać. Treść książki jest ciekawa, ale najbardziej zauroczyło mnie rewelacyjne nagranie tego klasycznego dzieła literatury science-fiction.

niedziela, 21 lipca 2013

"Zygzak" Krzysztof Kotowski

Seria: Agentka Ultra (tom 1)
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 236
Rok wydania: 2003

Życie Adama Kniewicza, dziennikarza TVP, niespodziewanie wali się w gruzy. Zastrzelona zostaje jego dziewczyna, wybuch przeznaczonej dla niego bomby zabija mu przyjaciela, a wszystko - jak się okazuje - powiązane jest z zamordowaniem popularnego senatora. Punkt kulminacyjny akcji rozgrywa się podczas tajnej operacji zorganizowanej przez prezydencką agencję w dalekiej Hiszpanii.


„Zygzak” to debiutancka powieść Krzysztofa Kotowskiego, jest to zarazem pierwszy tom cyklu opowiadającego o przygodach dziennikarza Adama Kniewicza i agentki tajnej organizacji rządowej Ultry. Kotowski stworzył interesujący thriller polityczny, którego akcja rozgrywa się w naszym rodzimym kraju. „Zygzak” to książka o wartkiej akcji, w której wydarzenia rozgrywają się błyskawicznie.

Adam Kniewicz i jego dziewczyna Marta zostają wplątani w spisek sięgający najwyższych organów rządowych. Marta pada ofiarą zamachowca. Adam tylko dzięki szczęściu umyka z pułapki zastawionej przez profesjonalnego mordercę. Dziennikarza przechwytuje agentka Ultra. Kniewicz trafia pod ochronę ściśle tajnej organizacji rządowej. Dziennikarska smykałka i chęć odnalezienia człowieka, który zabił jego ukochaną nie pozwalają Kniewiczowi na siedzenie z założonymi rękoma. Adam nie godzi się na odstawienie na boczny tor i wraz z agentką Ultrą podąża tropami zabójcy oraz jego zleceniodawcy.

Nie znam się na thrillerah politycznych, po ten gatunek sięgam sporadycznie. Osoby interesujące się polityką pewnie rozszyfrują tożsamość niektórych z bohaterów – mnie było obojętne, czy dana postać została stworzona od zera, czy autor wzorował się na rzeczywistych ludziach. Akcja powieści Kotowskiego mknie do przodu niczym pociąg ekspresowy. „Zygzak” to typowa powieść sensacyjna, w której występuje wiele emocjonujących i trzymających w napięciu scen. Postacie posługują się dość wulgarnym językiem, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało – łatwo wyobrazić sobie, że bohaterowie, którzy znaleźli się w nieprzyjemnej, krytycznej sytuacji, nie głaskają się po główkach, ale dość dosadnie dają wyraz swej złości i irytacji.  

Co mogę jeszcze powiedzieć? Nie wiem, jak „Zygzak” prezentuje się na tle polskiego thrillera politycznego, bo nie mam porównania, wiem jednak, że książkę czytało mi się bardzo szybko, wciągnęłam się w akcję. Na pewno sięgnę po kolejne utwory, w których pojawiają się Adam Kniewicz i agentka Ultra.

Książkę polecam miłośnikom powieści sensacyjnych i thrillerów politycznych oraz osobom lubiącym dynamiczną akcję, w której nie ma zbyt wielu pobocznych wątków. 

   

wtorek, 18 czerwca 2013

"Białe jabłka" Jonathan Carroll

Seria: Vincent Ettrich (tom 1)
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 288
Rok wydania: 2002

Vincent Ettrich, lekkoduch i kobieciarz, ku swemu zdumieniu niespodziewanie wraca po śmierci między żywych. Nękany przez tajemnicze zjawy dowiaduje się, że powrócił do życia za sprawą swojej jedynej miłości Isabelle. Ma ona wkrótce urodzić jego dziecko, które uratuje naruszony porządek świata, pod warunkiem, że ojciec przekaże mu wszystko to, czego się nauczył i co widział po tamtej stronie. Kłopot w tym, że Vincent niczego nie pamięta....

"Białe jabłka" to zaskakująca opowieść o życiu, magicznej miłości i śmierci; metafizyka przeplata się tutaj z codziennością, a istoty z krwi i kości stykają się z aniołami i z diabłami w ludzkiej skórze

„Białe jabłka” to rewelacyjna opowieść, która zawładnęła moją wyobraźnią.

Świat wykreowany przez autora na pierwszy rzut oka jest zupełnie zwyczajny, podobnie jak główny bohater. Czytelnik śledzi losy niepoprawnego kobieciarza Vincenta Ettricha, obserwuje, jak bohater wdaje się w kolejny w swym życiu romans. Partnerką Ettricha zostaje piękna Coco – na pierwszy rzut oka opowieść snuta przez Carrolla wydaje się być banalną historią o czterdziestoletnim playboyu. Nagle, na czytelnika (i na bohatera) spada prawdziwa bomba. Okazuje się, że Vincent jest martwy i zmartwychwstał, a jego piękna kochanka jest manifestacją tajemniczej siły pochodzącej z Czyśćca. Vincent nie pamięta swej śmierci, nie wie dlaczego wrócił do żywych. Akcja gwałtownie skręca w stronę realizmu magicznego i oniryzmu. W powieści pojawiają się sceny rodem ze snów – sceny i miejsca zmieniają się nagle, bohaterowie biorą udział w absurdalnych zdarzeniach (Vincent rozmawia na przykład z uszminkowanym szczurem, który podaje się za jego martwe „ja”), bohaterowie cofają się w czasie, rozmawiają z martwymi osobami, nienarodzone dziecko Vincenta i jego wcześniejszej partnerki Isabelle kontaktuje się z matką i ma umiejętność przybierania dowolnych kształtów… Pomieszanie z poplątaniem, ale bardzo pozytywne i odświeżające. Surrealistyczna fabuła rozwijająca się niczym sen niesamowicie mnie wciągnęła.

Twórczość autora przyjęło się klasyfikować jako fantastykę, ale tak naprawdę Carrolla nie da się nigdzie przyporządkować – najlepszym dowodem są „Białe jabłka”. Powieść zawiera w sobie elementy, które  zakwalifikowałabym raczej do realizmu magicznego niż do fantastyki. Świat wykreowany przez pisarza z pozoru jest zwyczajny, dopiero później wkracza w niego metafizyka. W powieści znalazły się elementy powieści grozy, oniryzm wręcz przesiąka przez strony tej książki, momentami dominuje absurd - wszystkie te elementy idealnie się uzupełniają i tworzą wyborne dzieło literackie, które stanowiło dla mnie prawdziwą czytelniczą ucztę. Na pewno sięgnę po kontynuację „Białych jabłek” – „Szklaną zupę”.

Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Opowieść, którą stworzył Jonathan Carroll pochłonęła mnie i zaczarowała, i jak bywa w wypadku powieści, które wywierają na mnie ogromnie pozytywne wrażenie, brakuje mi słów by opisać swój zachwyt i ogrom emocji, który towarzyszył mi podczas lektury – momentami było zabawnie, innym razem było przerażająco, przez cały czas było nieprzewidywalnie i interesująco!

Polecam czytelnikom, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż atrakcyjnych, prostych w odbiorze fabuł. „Białe jabłka” to niebanalna, zajmująca powieść.

niedziela, 17 marca 2013

"Wywiad z wampirem" Anne Rice

Cykl: Kroniki wampirów (tom 1)
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 400
Rok wydania: 2008

Louis de Pointe du Lac, arystokrata z Luizjany, opowiada dziennikarzowi o swojej podróży przez życie i nieśmiertelność. Zmieniony w wampira przez ponurego Lestata, wiedzie egzystencję, której nie rozumie i do końca nie akceptuje. Jedyną jego towarzyszką jest Claudia - ukochana kobieta zaklęta w ciele dziecka. Łączy ich chęć poznania podobnych sobie istot i zajadła nienawiść do własnego stwórcy - Lestata. Nasyciwszy się zemstą, Louis i Claudia wyruszają na wyprawę do Europy, by znaleźć swoje miejsce i odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Spotkany w Paryżu Armand wprowadza ich w społeczność wampirów.

Wydana w 1976 roku pierwsza część „Kronik wampirów” to bestsellerowy debiut Anne Rice, który legł u podstaw całej jej kariery.

Lubię czytać powieści o wampirach. Książki, w których występowali krwiopijcy fascynowały mnie jeszcze zanim za sprawą „Zmierzchu” Stephenie Meyer nastąpił prawdziwy boom na takiego typu literaturę. Dziś da się zauważyć stopniowe zanikanie mody na książki traktujące o tych stworzeniach nocy, jednak ja nadal z ogromną chęcią sięgam po tytuły, w których pojawiają się strzygi. Powieści Anne Rice stanowią dla mnie absolutna klasykę jeśli chodzi o utwory z wampirami w rolach głównych. Swego czasu zebrałam wszystkie tomy „Kronik wampirów” i „Nowych kronik wampirów” obiecując sobie, że zrobię sobie pewnego rodzaju maraton czytelniczy i przeczytam wszystkie dwanaście tomów jeden po drugim. Wynikiem moich prób było to, iż pierwszy tom Kronik przeczytałam trzy razy, drugi natomiast dwa, reszta książek leży do tej pory i czeka, aż się nimi zainteresuję. Dziś nie mam już tak ambitnych planów, by odłożyć inne książki na bok i zakopywać się w „Kronikach wampirów” na najbliższy miesiąc, jednak nabrałam ogromnej ochoty na ponowne przypomnienie sobie „Wywiadu z wampirem”.

Akcja  powieści może być wam znana, nawet jeśli nie czytaliście książki. W  roku 1994 powstała bowiem świetna ekranizacja „Wywiadu z wampirem”, w której występowały gwiazdy takie jak: Brad Pitt, Tom Cruise, Antonio Banderas, młodziutka Kirsten Dunst.

Powieść Anne Rice opowiada historię narodzin i ponad dwuchsetletniego życia wampira Luisa de Pointe du Lac. Lata 70.  XX wieku, w obskurnym hoteliku mieszczącym się przy Divisadero Street spotykają się: młody dziennikarz i wampir, który pragnie opowiedzieć mu dzieje swojego życia. Luis żył u schyłku XVIII wiek w Luizjanie jako syn bogatego plantatora, w wampira został przemieniony przez Lestata de Lioncourt, którego pragnieniem było posiąść jego majątek.

Opowieść wykreowana przez Anne Rice jest mroczna, wampiry są tym czym powinny być – groźnymi istotami, których głód uśmierzy jedynie ludzka krew. Wampiry stworzone przez Rice to istoty łaknące krwi, nie są jednak pozbawione uczuć. Autorka poświęciła bardzo dużo miejsca na opisanie emocji, które targały Luisem tuż po przemianie, jak i w późniejszym okresie, w którym zaakceptował swe istnienie. Główny bohater powieści, w przeciwieństwie do swego stwórcy, jest wrażliwy i niejednokrotnie zastanawia się jakie mroczne, czy boskie siły pozwalają na jego egzystencję. Zabijanie w pierwszych latach życia sprawia mu przykrość i ból.

Lestat jest całkowitym przeciwieństwem swego „dziecka”. To wyrafinowany morderca, który z zabijania czerpie przyjemność. - wydaje się, że nie pozostały w nim żadne ludzkie cechy. Ten wampir uwielbia bawić się swymi ofiarami, urządzać dla nich przedstawienia. Lestat nie umie zrozumieć Luisa, nie potrafi pojąć jego rozterek i niepewności związanych z zabijaniem ludzi.

Ważną postacią, która pojawia się w życiu obu wampirów jest Claudia – pięciolatka przemieniona przez Lestata. Mała bohaterka staje się oczkiem w głowie Luisa, jej istnieje nadaje sens jego życiu. Claudia jawi się jako postać niezwykle tragiczna. Z jednej strony jest ona bezwzględnym potworem, bez skrupułów wabiącym i mordującym swe ofiary, z drugiej dzieckiem, które zostało przemienione tak wcześnie, że nie miało szansy zaznać wszystkich ludzkich uczuć. Z czasem dziewczynka dorasta i zdaje sobie sprawę, że choć osiągnęła dojrzałość, to jej ciało nigdy się nie zmieni. Być kobietą uwięzioną w ciele dziecka to koszmar, bohaterka staje się zgorzkniałą i kapryśną wampirzycą, gotową grać na uczuciach Luisa, by zdobyć to czego pragnie.

„Wywiad z wampirem” jest świetną powieścią grozy. Autorka za pomocą słów wyczarowała parny i duszny pejzaż Luizjany oraz mroczne uliczki, na których polowały wampiry. Ta powieść jest niesamowicie klimatyczna, opisy mocno oddziałują na wyobraźnię czytelnika. Opisy picia krwi są niesamowicie sensualne i można w nich dostrzec subtelny erotyzm. W powieści pojawia się wiele dwuznacznych scen, które są bardzo delikatne i nienachalne - mimo to potrafią wzbudzić rumieniec. W tej książce opis jest równie atrakcyjny jak fabuła.

„Wywiad z wampirem” to doskonała powieść o wampirach. Ta książka to obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników literatury wampirycznej. Jeżeli macie ochotę na utwór o pełnokrwistych dzieciach nocy i chcecie zrobić sobie przerwę od „nowoczesnych” krwiopijców chodzących w świetle dnia i podrywających nastolatki, to pierwszy tom „Kronik wampirów” jest dla was wymarzoną propozycją.