cardó..znaczy też niby karczoch tylko taki inny...kolacja moja czyli..;)
a wymyśliłem sobie, żeby go wypróbować z makaronem...naszukałem się w necie jakiegoś przepisu rodem z Sycylii, ale znalazłem w końcu...
w sumie idea prosta..chwasta obrać, pociąć i obgotować w osolonej wodzie... a po odsączeniu rzucić na oliwę z czosnkiem...dobrze by było nie zapomnieć o bianco..
wrzucić makaron zesmaczyć, a na wierzch dla ozdoby ztostowanych okruszków chlebowych ....
obiad to ja sobie w sumie wyłudziłem..znaczy dałem się wyłudzić..
impetem poszło i uległem tez rybom na kolację..komórka mi padła więc bez zdjęć, ale za to smacznie..;)
ale kiedy w końcu wszedłem do domu..tak mi się smutno zrobiło jakoś..czczo rzekłbym nawet... no bo kto wymyślił, żeby kolację o 18 jadać..???
i sobie przekąseczkę zrobiłem.znaczy chwasta mi z wczoraj zostało...
obrałem, obgotowałem..walnąłem na oliwę z szalotką..chlusnąłem bianco...wrzuciłem gorgonzolę...sypnąłem gałki..poddusiłem... popieprzyłem
i z czystym sumieniem mogę polecić..:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))