drewniana rzezba

drewniana rzezba
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niedziela w parku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niedziela w parku. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 września 2021

Zupełnie nie zaplanowany.......

                                                   ..........wypad do parku. 

Tak się  jakoś składa, że jesteśmy rodziną, która hołduje  planowaniu. Na ten weekend  nie mieliśmy nic zaplanowanego w sensie wypadu poza domowe pielesze, więc spędziłam leniwe przedpołudnie  i gdy  szykowałam dla siebie lunch  zatelefonowała do mnie córka, że właśnie wpadli na pomysł, by pojechać do parku, w którym jeszcze nigdy nie byli, choć mieszkają w Berlinie już 8 lat. 

Bo park jest daleko, bo dojazd komunikacją miejską mówiąc wytwornie  uciążliwy bo trzeba się ze 3 razy przesiadać a poza tym pogoda się zrobiła  piękna, ma być 25 stopni ciepełka, więc może bym z nimi tam samochodem pojechała. I jeśli tak, to  za godzinę po mnie podjadą. I choć mój stary hyundai getz nie jest wytwornym samochodem, to na jeżdżenie po Berlinie i okolicach zupełnie wystarcza i ma  "getzunio" jedną zaletę- jest po prostu nieduży i zaparkuje  tam, gdzie się żadna "porządna, markowa bryka" się nie zmieści, co w pełni docenia mój  zięć. Wnuki mniej. Poza tym  getz jest samochodem bezawaryjnym.

Wrzuciłam na swój wewnętrzny ruszt lunch i pojechaliśmy. Tak naprawdę to myślałam, że jesteśmy już dawno poza Berlinem, bo bardzo długo jechaliśmy kawałkiem autostrady ale to było tylko moje  złudzenie. Wpierw krążyliśmy długo i namiętnie by znaleźć jakieś miejsce do zaparkowania, bo jak to w Berlinie- znalezienie miejsca na  parkingu przypomina szukanie złotych samorodków w dopływach Wisły lub Odry- notoryczny brak takowych. Udało się na trzecim parkingu - było  właśnie  jedno, takie nieduże miejsce, w które  jadący przed nami  "prawdziwy samochód", czyli duże BMW, nawet nie usiłował wjechać, tylko na moment kierowca zwolnił i pojechał dalej.

Park  ma  bardzo dziwny kształt, bo jest "obudowany" dokładnie ogródkami działkowymi, cmentarzem i  osiedlem. Kiedyś , w latach osiemdziesiątych, urządzono w tym miejscu wystawę ogrodniczą i park jest właśnie na jej  miejscu. Niewątpliwą atrakcją jest jeziorko.  Jedną z  zatoczek jeziorka zajmują miłośnicy pływających modeli. Z przyjemnością  posiedziałam na brzegu oglądając jak się chłopcy w wieku 50+ pięknie  bawią pływającymi  modelami:





Siedziałam, przyglądałam się modelom, ludziom i słuchałam muzyki country, która dobiegała z pobliskiej estrady na drugim brzegu zatoczki , którą przemierzały wzdłuż i wszerz pływające modele. Pływała też jedna kaczka, łyska, na której pływajace modele nie robiły żadnego wrażenia, ale z daleka marnie się prezentowała w smartfonie, więc nie mam jej portretu.

Potem poszliśmy obejrzeć różne rośliny  dekoracyjne - fotki poniżej.


Nie mam zupełnie pojęcia dlaczego ktoś ochrzcił te maluteńkie kwiatki  "Czajkowski"



                       Zwróćcie , proszę, uwagę na nazwę tych białych róż- jest na  tabliczce.


A to jedna z dwóch fontann - ta  jest co prawda nieczynna, ale jest dobrze oświetlona.Ta, która była czynna - była w głębokim cieniu i fotka nie udała mi się.


                          Te róże mnie zachwyciły - one mają złociste płatki pod spodem 


                             I dawno nie widziałam tak równiusieńko uformowanego żywopłotu


                                                 Kwitnąca trawa też mi się bardzo podobała.





I moje ulubione  drzewko - klon japoński w dwóch wersjach - młodszej, wyglądającej  jak krzew i starszej- już uformowane drzewo.

I jeszcze tylko:

  rzut oka na "filary" mostu przerzuconego nad zatoczką jeziorka, oraz dwa zerknięcia na  jeziorko. 

 

                             Ta dziwna budowla po drugiej stronie jeziorka to restauracja


A i jeszcze coś- kiedyś po terenie parku kursowała mini kolejka wąskotorowa, niestety część szyn uległa uszkodzeniu, a teraz już nikt nie produkuje takich mini szyn do mini kolejki. A szkoda.

W drodze do domu wstąpiliśmy na super-hiper lody w Steglitz - wybrałam dla siebie marcepanowe i czekoladowe z kawą. Mogłabym je  zjadać codziennie. Pal nędza ewentualne przytycie!

Jak na moje ostatnie  dolegliwości to strasznie  się złaziłam po tym parku i z trudem wygramoliłam się pod swoim domem z samochodu. Ale warto było! I pogoda była super i park naprawdę piękny.

Miłego nowego tygodnia  dla Was, może wraz z taką muzyką w tle: