.....nic nie robię cały dzień.
No może nie codziennie nic nie robię, czasem muszę ugotowac jakiś obiad.
Nie mniej staram się by gotowanie zabierało mi jak najmniej czasu.
W chwilach wolnych od zakupów, gotowania, prania i innych równie
mało zabawnych czynności zrobiłam takie rzeczy:
To jest pierwsza i ostatnia zarazem próba zrobienia wisiorków
techniką sutaż. To jednak nie moja bajka.
Ten haft koralikowy jest wykonany na cienkiej skórce.
Ten zrobiłam gdy pomyślałam, że muszę czymś ozdobic własną
szyję na wernisażu Joanny.
Ten skończyłam dzisiaj, brakuje do niego jeszcze kolczyków.
Poza tym wczoraj mi odbiło i zrobiłam sobie szydełkiem nową zimową
czapkę. Mąż patrzył na mnie jak na istotę inteligentną inaczej, bo
temperatura na zewnątrz nawet jeszcze nie jesienna, a ja czapkę robię.
A teraz coś kuchennego, czyli szybki obiad.
składniki:
ryż paraboidalny (porcja damska to tyle, ile wam się zmieści suchego
ryżu w garści), dla osobnika płci brzydkiej to raczej 3 takie garstki;
1/2 kg pieczarek brązowych;
1 bakłażan;
1 cebula, może byc cukrowa lub czerwona;
1 szt polędwiczki wieprzowej.
Gotujemy na sypko ryż, gdy gotowy otulamy garnek by ryż nie wystygł.
Pieczarki lekko płuczemy, osączamy papierem kuchennym, kroimy
na ósemki, wrzucamy na roztopione masło klarowane.
Kroimy cebulę, ja w kostkę, dodajemy do pieczarek.
Bakłażan kroimy płuczemy, osuszamy, kroimy w kostkę, dodajemy do
pieczarek.Całośc podlewamy gorącą wodą (z umiarem, to nie zupa), i gdy
już wrze, dodajemy pokrojoną w plastry polędwiczkę. Po 10 minutach
odwracamy plastry polędwicy na drugą stronę.Gdy już jest miękka, czyli
po następnych 10 minutach delikatnie całośc solimy. Solimy niedużo, bo
potrawy z grzybami mają tendencję do przesalania się.
Podajemy z ryżem i dowolną surówką.
U mnie ta ilośc polędwicy jest na dwa dni, na nas dwoje.
Następnego dnia trzeba tylko dogotowac jakiś wypełniacz zamiast ryżu-
ja wprawdzie mogę jeśc to bez żadnego wypełniacza, ale mój osobisty
mąż nie.
Szykowanie, krojenie i gotowanie zajęło mi 40 minut.
Cebulę przed krojeniem opłuczcie w zimnej wodzie, obędzie się bez łez.
to naprawdę malutko jecie:)
OdpowiedzUsuńbiżuteria piękna, podziwiam jak zawsze
Mało na jeden raz, ale za to 4 razy dziennie.Ta ilośc ryżu odpowiada po ugotowaniu pojemności damskiego żołądka. Od dośc dawna staram się zamienic ilośc zjadanego jedzenia na jakośc. Czyli mniej, ale znacznie lepszej jakości, co niestety zawsze kosztuje. No i sklep spożywczy pomału zmienia się w czytelnię, bo czytam dokładnie wszystkie etykiety. Często naczytam się, naczytam i....odkładam na półkę z powrotem.A jak się podciągnęłam z matematyki!:))) Sprawdzam też, czy suma procentów składników daje 100%.
UsuńMiłego, ;)
Ta jak się lenisz tyle robisz ??
OdpowiedzUsuńTo ciekawe jak weźmiesz się za pracę ile wtedy zrobisz, oj chyba bym Ciebie nie dogoniła...:-)))
Krysiu, zdecydowana większośc moich znajomych pań ciagle coś myje, sprząta, gotuje piecze i robią to z rozkoszą, a ja za tymi frajdami nie przepadam.One gotują codziennie pełne obiady (zupa , drugie i deser).
UsuńJa gotuję najwyżej 2 razy w tygodniu i bardzo rzadko obiad jest dwudaniowy.Latem nigdy, tylko zimą się to zdarza, ale wtedy zupa jest na lunch, drugie , bez deseru jest obiadem.
Poza tym tak po cichu uważają, że skoro nie sprzedaję swoich wyrobów to nie wiadomo po co je robię - chyba z nudów albo lenistwa.
Miłego, ;)
Nieźle jak na lenia ;)Fajne ozdóbki,ten sutasz jak na nie Twoją bajkę,wyszedł bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńStanowczo sutaż to nie moja bajka.Te sznurki ciągle mi się ślizgały- wpierw gdy je razem zszywałam, potem gdy nimi owijałam kamyki też się namordowałam.W sumie zajęło mi to mnóstwo czasu, a efekt marny.
UsuńA najbardziej cieszę się z czapki- jest robiona szydełkiem, czerwona z ciemnopopielatym (paski) i wyszła mi w kilka godzin i od pierwszego podejścia. Robiłam z grubej włóczki (70 % acryl + 30% wełny), szydełko nr 5, dług. nitki 50g kłębka =ok.125m.
Miłego, ;)
No i gdzie ta czapka?Ślepam czy cóś bo jej nie widzę:))A i tego czegoś co onegdaj dziergałaś też,czyżbym przegapiła?
UsuńTonko, czapki jeszcze nie "obfociłam", ale cierpliwości, obfocę. Tylko o niej pisałam jako o efekcie dziergania. Mam ciżgoty na zrobienie swetra , ale może jeszcze poczekam aż mi wymiary nieco zmaleją:))))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJak na lenia, to sporo tych zajęć.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam wrażenie, że dłużej się to wszystko opisuje niż wykonuje. Chociaż - czasami wydaje mi się, że "dłubię" zaledwie godzinę a tak naprawdę mija kilka godzin.
UsuńSerdeczności;)
Żaden z Ciebie leń. Jesteś pracowita jak mróweczka.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :-)
Stokrotko, od dziecka słyszę o sobie, że jestem leń, bo nie lubię ganiania po mieszkaniu ze ścierką i odkurzaczem i specjalizuję się w robieniu rzeczy mało przydatnych a do tego bałaganię.
UsuńNajmilszego,;)
Ten turkusowy wisior cudny! A z bakłażanem się ostatnio intensywnie zaprzyjaźniam...
OdpowiedzUsuńJak widzę to Ty, podobnie jak ja, jesteś miłośniczką turkusu. Tyle tylko, że te kamyki to niestety nie turkusy - ten duży to howlit barwiony na turkus, a te małe to czeskie koraliki "tila", szklane. Ale prezentują się "jak trza".
OdpowiedzUsuńZ bakłażanem oswajam swojego męża. Ile razy dam go w postaci zamaskowanej (np. w leczo) je bez protestu. A gdy podejrzy, że go szykuję to
nie daje sobie nalożyc więcej niż 1 łyżkę stołową. Zwykła histeria, no nie?
Miłego,;)
Twoja biżuteria jak zwykle mnie zachwyca :).
OdpowiedzUsuńA potrawkę na pewno kiedyś wypróbuję, jak będę szukała czegoś prostego, podoba mi się!
Nadzwyczaj pracowity leń z Ciebie :)).
OdpowiedzUsuńBiżuteria cudna!
Fajny i myślę, że smaczny przepis podałaś, dzięki. Może kiedyś wypróbuję :) pozdrawiam "lenia"
OdpowiedzUsuń