.........nieomal na Godota.
A tak naprawdę to na pomalowanie łazienki , czyli na moment, gdy wreszcie to wszystko co było w łazience trafi do niej z powrotem i moje pokoje powrócą tym samym do właściwego wyglądu. Jest spora szansa na to, bo nawet pan malarz do mnie osobiście zatelefonował i poinformował mnie, że 4 sierpnia bladym świtem mnie nawiedzi. A ponoć od tegoż właśnie 4 sierpnia znów mają nadejść afrykańskie upały.
A dziś u mnie niemal zimno - aż oczęta przetarłam ze zdumienia, gdy na termometrze zaokiennym zobaczyłam zaledwie 17 stopni ciepła. Na niebie ciemne chmury, pogodynka zaś twierdzi, że deszcz jest możliwy w 3%. Susza okrutna, podberlińskie gminy ogłosiły zakaz używania wody do podlewania trawników, ogródków itp.
Drzewa za moim oknem, które już są spore, bo sięgają 5 pięter przedwojennych budynków, mają już niestety żółte liście w swych koronach, czyli spadł poziom wód gruntowych. I tylko patrzeć jak okoliczne platany zrzucą swe jeszcze zielone liście. Podobnie było też w ubiegłym roku. W sierpniowe poranki chodziłam rano po chodniku zasłanym platanowymi jeszcze zielonymi liśćmi. Przy moim budynku rosną dęby burgundzkie (czerwone) i w tym roku wiosną było sporo uschniętych gałęzi.
A tak ogólnie rzecz ujmując to wszak Berlin leży u zbiegu dwóch rzek- Sprewy i Haveli, w obrębie miasta jest sporo jezior, w centrum miasta jest wręcz zainstalowany cały system odwadniający grunt, by budynki się nie rozpadły, a jednocześnie jest susza. Jakoś nie obejmuję tego swoim małym rozumkiem. W dzielnicy, w której mieszkam, było kiedyś jezioro, które zostało pieczołowicie zasypane i teraz jest tu park, a tam gdzie kiedyś była plaża dziś dzieci w piłkę grają a rodzice urządzają dzieciom urodzinowe pikniki. Poza tym fajny jest ten Volks Park. Gdy ktoś z Was kiedyś niechcący będzie w Berlinie, to na pewno Waszą uwagę zwrócą dość grube rury pomalowane na.....niebiesko i różowo, biegnące "wierzchem" nad chodnikami. To właśnie są owe rury odwadniające a ich kolorki trzymają mnie przy życiu.
Nadchodzą ciężkie czasy - w sklepach budowlanych znikają niczym sen złoty piece na drewno i różne materiały opałowe, oraz różnego rodzaju "ustrojstwa grzejące", np. grzejniki olejowe.
W ramach oszczędzania energii 200 obiektów zabytkowych, dotychczas nocą oświetlonych, teraz jest pogrążonych w ciemności.
A w ramach pocieszania się, obejrzałam nieco dzieł Renoira. Może i Wam się spodobają?
Miłego weekendu wszystkim życzę!