Jeżeli w ogóle się coś dzieje to tylko same "zagwozdki".
Jest wielce prawdopodobne, że będę musiała jednak pojechać do Warszawy, choć
tak naprawdę wcale mnie to nie cieszy. Bo coś mi się widzi, że pewnych spraw
nie da się załatwić zdalnie.
U mnie nic się nie dzieje a tymczasem największy radioteleskop świata znów
zarejestrował sygnały z Kosmosu:
I jestem dziwnie pewna, że większość z Was powie : "no i co z tego?"
Jak na razie to zapewne nic, ale szukam po prostu sposobu by nie myśleć
w kółko o tym co mam tu i teraz. Teorii na temat pochodzenia tych sygnałów
jest kilka, ale tak naprawdę nic nie wiadomo skąd się biorą. Wszystko co o nich
naukowcy mówią to tylko przypuszczenia, czysta teoria.
Obejrzawszy ten film zaczynam podejrzewać, że rzeczywiście zima tego roku
może być dość wczesna, bo już wygląda tu bardzo jesiennie. Chodniki zasłane
rano dość dużą ilością brązowych liści, przy każdym powiewie wiatru dęby na
mojej ulicy sypią żołędziami. A i temperatury nie rozpieszczają, zwłaszcza rano
i wieczorem.
Przede mną tzw. "ferie wykopkowe"czyli relikt minionej epoki, gdy dzieci były
zwalniane na dwa tygodnie ze szkoły i jechały do domów rodzinnych by pomóc
rodzinie w wykopkach ziemniaków.
Bardzo te ferie wykopkowe wszystkim rodzicom nie pasują, bo jeśli oboje rodzice
pracują to mają kłopot co zrobić z dzieckiem- urlopy już wykorzystane z okazji
wakacji, ofert na przechowanie dziecka mało no i oczywiście to wszystko niestety
kosztuje.
A do mnie na ten czas przyjedzie przyjaciółka i mam nadzieję, że się nie rozmyśli.
Już sobie wyobrażam jak się nagadamy, pewnie będzie się trzeba ratować
koglem moglem by się pozbyć chrypki.