Upał jest paskudny, zwłaszcza gdy się ma samochód bez "klimy".
Dziś straciłam resztki szacunku dla sądów. Po pierwsze zajmują się
bzdurami, które nawet nie powinny trafiać do sądu. A na domiar
złego sędzia przychodząc na posiedzenie sądu dopiero na sali raczy
się zapoznawać z aktami. Już pomijam takie drobiazgi, że sąd
zapomniał napisać do 3 osób wezwanie by uczestniczyły dziś
w rozprawie. Dwie z nich przyszły bez tego wezwania, ale trzecia nie
i sprawa znów odroczona, do pierwszych dni pazdziernika.
No normalnie nerwicy można dostać. A sprawa prosta jak drut bo to
sprawa o zasiedzenia i wszyscy zainteresowani popierają wniosek osoby
występującej o zasiedzenie.
Klimatyzacja działa tylko przy wejściu do budynku i w salach rozpraw-
niestety na korytarzach pozbawionych okien nie działa, niech się
interesanci duszą, może część z nich padnie i będzie spokój?
*****
Uważajcie na swe marzenia, bo często gdy się wreszcie spełnią stają się
utrapieniem.
Mamy kilka znajomych par, które marzyły o własnym domku na własnej
działce.
Niektórym marzenie się spełniło.
Jedni w chwili gdy nabywali działkę dla siebie "zaklepali" jedną i dla nas.
Rzecz w tym, że ani mąż ani ja nie jesteśmy amatorami działek- żadne
z nas nie ma zacięcia ogrodniczego, a do tego jestem leniwą babą i nie
widzę nic fajnego w tym by obrabiać dwa domy, z jednym ledwo się
wyrabiam. I mimo "zaklepanej" działki, namawiania, tłumaczenia jakie
to dobre gdy się posiada dzieci - działki nie kupiliśmy.
Bo ja osobiście nie widzę żadnych korzyści z posiadania działki- nie dość,
że ma się drugi dom do oporządzenia to jest on oddalny około 60-80 km
od domu, jesienią i zimą dość regularnie dewastowany i okradany, że już
pominę ten zapach wilgoci, gdy po zimie człowiek tam wchodzi.
Zapomniałam jeszcze dodać, że rok w rok, gdy wylewa Bug, cały teren
jest prześlicznie zalany. Dom stoi na b. wysokiej (180cm)podmurówce i
jak na razie nic mu się nie stało, no ale ogród zawsze dostaje w kość.
Poza tym na tej działce trzeba spędzać wszystkie urlopy - przecież nie
wyjadę na Riwierę gdy chata pusta na działce stoi.
Pomijam już fakt,że taka działka to worek bez dna - strasznie to kosztowna
rozrywka, jeśli chce się mieć wygody. I to przywożenie wszystkiego wiosną
i wywożenie jesienią- dla mnie koszmar.
Właśnie wczoraj zadzwonili ci, co dla nas działkę "zaklepali". Od 3 lat
usiłują sprzedać swoją i....... nie mogą.
Jakoś mnie to nie dziwi - inni, którym też takie marzenie zmieniło się
w utrapienie już od blisko dziesięciu lat usiłują swoją działkę z domkiem
sprzedać i.... też nie mogą. Choć ich działka jest w o niebo ciekawszej
okolicy.
Mąż tylko się uśmiechał, a potem powiedział: "no to możemy sobie
pogratulować dobrej decyzji". I ma rację.
****
A na ochłodę widoki z Malty