w ramach poprawienia
komunikacji z pewną bliską mi osobą wymodziłem krewety z karczochami
...
z kadłubków ugotowałem wywar z dodatkiem selera, marchwi i cebuli
karczochy podgotowałem, a następnie sru na patelnię z oliwą, peperoncino i czosnkiem...
do tego ogony i sru brandy..a potem sru bianko i chochelkę wywaru... pieprz... sól...
Puglia...królestwo wina i oliwy...kuchnia włoska w pełnym tego słowa znaczeniu... Kilka słów na temat regionu, kuchni...bazy turystycznej... kilka porad gdzie warto zajrzeć, i które miejsca omijać szerokim łukiem...:)
czwartek, 28 listopada 2013
czwartek, 14 listopada 2013
corognata leccese, albo marmolada???? z pigwy...;)
Obdarowali mnie pigwą i musiałem coś z nią zrobić...
Znaczy zrobiłem takie cóś do przegryzania..nie nazwę tego marmoladą, bo jest stanowczo twardsze...
1 kg pigwy wydrążonej, 0,7-1 kg cukru, sok z cytryny... pigwę do gara, zalac wodą i gotować, aż się rozleci...potem przepuścić przez sito, znów do gara i gotować na wolnym ogniu ze wszystkimi dodatkami, aż się zacznie odklejać od garka..ja dodałem jeszcze peperoncino... wyłozyć na marmur, uformować prostokąt wys 3 cm..jak wystygnie pokroić w kostkę..zostawić do obsuszenia i potem poowijać w pergamin..i jeść..
tyle przepis i w sumie oprócz zaleceń formatowych i dodania peperoncino, które uwielbiam wszystko zgodnie z nim...;)
pokroić w kostkę i podjadać...;)
Znaczy zrobiłem takie cóś do przegryzania..nie nazwę tego marmoladą, bo jest stanowczo twardsze...
1 kg pigwy wydrążonej, 0,7-1 kg cukru, sok z cytryny... pigwę do gara, zalac wodą i gotować, aż się rozleci...potem przepuścić przez sito, znów do gara i gotować na wolnym ogniu ze wszystkimi dodatkami, aż się zacznie odklejać od garka..ja dodałem jeszcze peperoncino... wyłozyć na marmur, uformować prostokąt wys 3 cm..jak wystygnie pokroić w kostkę..zostawić do obsuszenia i potem poowijać w pergamin..i jeść..
tyle przepis i w sumie oprócz zaleceń formatowych i dodania peperoncino, które uwielbiam wszystko zgodnie z nim...;)
pokroić w kostkę i podjadać...;)
wtorek, 12 listopada 2013
Ozorki końskie w sosie musztardowo-chrzanowym z kaparami..;)
Dwa tygodnie temu wpadło mi do głowy..znaczy myśl zaświtała i żarła, więc poszedłem do mojego rzeźnika końskiego i pytam, czy jęzory ma...
kazał przyjść w poniedziałek..zwlekło mi się, ale dopiero w środę go odwiedziłem..wieczorem... i blada..oddał rano ostatni...:(
więc w tym tygodniu w poniedziałek grzecznie pobiegłem do niego i zaposiadłem..a raczej wyłudziłem, bo mi sprezentował...:D
co prawda miałem je przygotować na sposób miejscowy, ale sobie pomyślałem, że skoro koń pochodzenia polskiego to i z chrzanem dobrze mu będzie.;)
20 minut obgotowywałem we wrzątku..wylałem, zalałem wodą, wrzuciłem pieprz, liść laurowy i ziele angielskie i gotowałem 40 minut...
wyjąłem zahartowałem w zimnej wodzie, obrałem ze skóry i pokroiłem w plastry...
potem zeszkliłem na oliwie drobno posiekaną cebulę, podsmażyłem ozorki, podlałem wywarem z nich i wywarem z warzyw, dodałem kapary i poddusiłem...
potem dodałem chrzanu i musztardy..dusiłem jeszcze podlewając wywarem z ozorków, zagęściłem mąką kukurydzianą i oto smaczny wynik..;)
kazał przyjść w poniedziałek..zwlekło mi się, ale dopiero w środę go odwiedziłem..wieczorem... i blada..oddał rano ostatni...:(
więc w tym tygodniu w poniedziałek grzecznie pobiegłem do niego i zaposiadłem..a raczej wyłudziłem, bo mi sprezentował...:D
co prawda miałem je przygotować na sposób miejscowy, ale sobie pomyślałem, że skoro koń pochodzenia polskiego to i z chrzanem dobrze mu będzie.;)
20 minut obgotowywałem we wrzątku..wylałem, zalałem wodą, wrzuciłem pieprz, liść laurowy i ziele angielskie i gotowałem 40 minut...
wyjąłem zahartowałem w zimnej wodzie, obrałem ze skóry i pokroiłem w plastry...
potem zeszkliłem na oliwie drobno posiekaną cebulę, podsmażyłem ozorki, podlałem wywarem z nich i wywarem z warzyw, dodałem kapary i poddusiłem...
potem dodałem chrzanu i musztardy..dusiłem jeszcze podlewając wywarem z ozorków, zagęściłem mąką kukurydzianą i oto smaczny wynik..;)
niedziela, 27 października 2013
mlecz z fasolą i pomidorami na boczku..;)
nie to, żebym w jakiś sposób starał się konkurować z Łukaszem Łuczajem, ale jako, że w tutejszej kuchni nagminnie używa się naturalnie rosnących "warzywek" używam ich również ja... ze smakiem zresztą..:)
mlecz obgotowałem z lekka i zahartowałem w zimnej wodzie..mówią, że w ten sposób można pozbyć się nieco goryczki..znaczy prawdę mówią...
następnie na oliwie zeszkliłem cebulę i peperoncino..dorzuciłem boczku..wrzuciłem mlecz i podgotowaną uprzednio fasolę i pomidory..
pieprz, sól, majeranek i oregano..
mogę polecić.:)
mlecz obgotowałem z lekka i zahartowałem w zimnej wodzie..mówią, że w ten sposób można pozbyć się nieco goryczki..znaczy prawdę mówią...
następnie na oliwie zeszkliłem cebulę i peperoncino..dorzuciłem boczku..wrzuciłem mlecz i podgotowaną uprzednio fasolę i pomidory..
pieprz, sól, majeranek i oregano..
mogę polecić.:)
czwartek, 3 października 2013
parmigiana alla pugliese...;)
pecorino miałem w lodówce...starte... i tak sobie wymyśliłem, żeby
zużyć, zanim się samo zużyje... jedyny godny wykonawstwa, bo ostatnio
mam problemy z tym tematem, pomysłem okazała się parmigiana...wiem..co
to za parmigiana, bez parmezanu, ale po jeden miałem akurat pecorino, po
dwa parmezan nie jest na szczycie listy moich ulubionych serów...;)
bakłażana pokroiłem w plastry wzdłuż...jak się okazało w toku obróbki za grube nieco... obtoczyłem w jajku rozbełtanym z wodą, mące i usmażyłem... z bułki tartej, jajka z dodatkiem wody, pecorino, czosnku i natki pietruszki wymiąchałem masę do faszerowania... z bakłażana poformowałem wypełnione niewielką ilością farszu roladki i poukładałem ciasno w naczyniu z sosem pomidorowym..pieprz sól, listek bazylii i sos na wierzch.. 30 minut w 180C i gotowe...:)
bakłażana pokroiłem w plastry wzdłuż...jak się okazało w toku obróbki za grube nieco... obtoczyłem w jajku rozbełtanym z wodą, mące i usmażyłem... z bułki tartej, jajka z dodatkiem wody, pecorino, czosnku i natki pietruszki wymiąchałem masę do faszerowania... z bakłażana poformowałem wypełnione niewielką ilością farszu roladki i poukładałem ciasno w naczyniu z sosem pomidorowym..pieprz sól, listek bazylii i sos na wierzch.. 30 minut w 180C i gotowe...:)
środa, 2 października 2013
plasterek schabu w sosie..jogurtowym..???;>
w kreatywności przeszedłem dzisiaj samego siebie...;)
znaczy słusznej grubości plasterek schabu z kością i skórką pomazałem zmiażdżonym czosnkiem, rzuciłem kilka kaparów, peperoncino, skropiłem balsamico, sosem sojowym i oliwą, posypałem białym pieprzem, natką pietruszki, szałwią, oregano i imbirem... na wierzch cebulka alla Julka, kilka oliwek i do lodówki..;)
rodzynki i suszoną jarzębinę zalałem wrzątkiem...
i potem na dobrze rozgrzaną oliwę wrzuciłem mięcho..obróciłem..dodałem resztę z marynaty i po chwili zmniejszyłem ogień...potem wlałem jarzębinę i rodzynki i dusiłem kilka minut...
jak już się prawie zredukowało wymiąchałem chrzan z jogurtem, srujnąłem i znowu dusiłem..a jak się zredukowało..
na talerz z ziemniakami z pieca..;)
znaczy słusznej grubości plasterek schabu z kością i skórką pomazałem zmiażdżonym czosnkiem, rzuciłem kilka kaparów, peperoncino, skropiłem balsamico, sosem sojowym i oliwą, posypałem białym pieprzem, natką pietruszki, szałwią, oregano i imbirem... na wierzch cebulka alla Julka, kilka oliwek i do lodówki..;)
rodzynki i suszoną jarzębinę zalałem wrzątkiem...
i potem na dobrze rozgrzaną oliwę wrzuciłem mięcho..obróciłem..dodałem resztę z marynaty i po chwili zmniejszyłem ogień...potem wlałem jarzębinę i rodzynki i dusiłem kilka minut...
jak już się prawie zredukowało wymiąchałem chrzan z jogurtem, srujnąłem i znowu dusiłem..a jak się zredukowało..
na talerz z ziemniakami z pieca..;)
wtorek, 1 października 2013
risotto z suszonymi prawdziwkami...:)
bez
sensu zupełnie, ale wyszło...znaczy kolega mnie na kolację
zapraszał...ale mi się nie chciało okrutnie jechać do niego do domu, bo
jakoś tak mało z jego koleżanką małżonką sympatyzuję... jako, że
człowiek bezkonfliktowy...ten kolega znaczy...stwierdził, że nic nie
szkodzi możemy zjeść u mnie... znaczy dobrze, że rosół miałem i powstało
risotto z prawdziwkami..:DDD
szalotka, oliwa, ryż potem namoczone suszone prawdziwki i polewanie i mieszanie..na końcu starte pecorino i kawałek masła...:)
szalotka, oliwa, ryż potem namoczone suszone prawdziwki i polewanie i mieszanie..na końcu starte pecorino i kawałek masła...:)
miał być schab z grilla w granatowym sosie...;)
a wyszło jak wyszło...znaczy schab smażony w pikantnym sosie śliwkowo-brzoskwiniowym z nutką mięty...;D
w kuchni trzeba z uczuciem i wyczuciem, ale mnie chyba ostatnio węch zawodzi... znaczy miałem w domu kawałek schabu..taki w sam raz na grilla... jako, że miałem sprawę do mojego fruttivendolo polazłem i zobaczyłem granaty...
od razu mi myśl zaświtała, ślinka napłynęła i powstał plan... znaczy taki grillowany schab polany pikantnym sosem z granatu... z uczuciem wybrałem, taki ładny, pachnący i pełen obietnic był...przyniosłem do domu, przekroiłem i z pełnym uczuciem posłałem do kosza... znaczy to nie było uczucie miłości... jakieś takie robaczywe i zapleśniałe wnętrze miał...;)
rzuciłem na rozgrzaną oliwę kilka ząbków czosnku i peperoncino i usmażyłem ten schab w towarzystwie kilku kawałków brzoskwiń pieprząc i soląc... schab won , a w to miejsce pokrojone brzoskwinie i śliwki, porządny chlust balsamico i kilka listków mięty...
w sumie też smakowało...:)
w kuchni trzeba z uczuciem i wyczuciem, ale mnie chyba ostatnio węch zawodzi... znaczy miałem w domu kawałek schabu..taki w sam raz na grilla... jako, że miałem sprawę do mojego fruttivendolo polazłem i zobaczyłem granaty...
od razu mi myśl zaświtała, ślinka napłynęła i powstał plan... znaczy taki grillowany schab polany pikantnym sosem z granatu... z uczuciem wybrałem, taki ładny, pachnący i pełen obietnic był...przyniosłem do domu, przekroiłem i z pełnym uczuciem posłałem do kosza... znaczy to nie było uczucie miłości... jakieś takie robaczywe i zapleśniałe wnętrze miał...;)
rzuciłem na rozgrzaną oliwę kilka ząbków czosnku i peperoncino i usmażyłem ten schab w towarzystwie kilku kawałków brzoskwiń pieprząc i soląc... schab won , a w to miejsce pokrojone brzoskwinie i śliwki, porządny chlust balsamico i kilka listków mięty...
w sumie też smakowało...:)
poniedziałek, 23 września 2013
królik z kaparami i anchois...
najpierw poszedłem do sklepu...zobaczyłem królika...zadobyłem...
i wymyśliłem sobie, że jakby go tak a anchois...??;>
poszperałem i znalazłem...
najpierw kazali rzucić na oliwę posiekany czosnek, szałwię i gałązkę rozmarynu...
potem zesmażyć na tym królika, ogień na minimum, pokrywka i godzina pyrkotania...
jako, że inni zalecali rzucić oliwki, to ich też posłuchałem...nie posłuchałem tylko odnośnie bianco...znaczy nie chciało mi się butelki otwierać, bo wypić bym musiał, a dohtory zakazali...:(
podlałem dziada wodą, ale całkiem nieźle myślę zrobiłby mu lekki bulion warzywny...;)
wymiąchałem oczyszczone i posiekane anchois z soli z kaparami...polałem białym octem winnym z domieszką wody, wyjąłem mięso i sru do sosu...jak ocet wyparował wrzuciłem na 10 minut mięso i ... dobre było, ale następnym razem....
będzie jeszcze lepsze..;)
i wymyśliłem sobie, że jakby go tak a anchois...??;>
poszperałem i znalazłem...
najpierw kazali rzucić na oliwę posiekany czosnek, szałwię i gałązkę rozmarynu...
potem zesmażyć na tym królika, ogień na minimum, pokrywka i godzina pyrkotania...
jako, że inni zalecali rzucić oliwki, to ich też posłuchałem...nie posłuchałem tylko odnośnie bianco...znaczy nie chciało mi się butelki otwierać, bo wypić bym musiał, a dohtory zakazali...:(
podlałem dziada wodą, ale całkiem nieźle myślę zrobiłby mu lekki bulion warzywny...;)
wymiąchałem oczyszczone i posiekane anchois z soli z kaparami...polałem białym octem winnym z domieszką wody, wyjąłem mięso i sru do sosu...jak ocet wyparował wrzuciłem na 10 minut mięso i ... dobre było, ale następnym razem....
będzie jeszcze lepsze..;)
piątek, 30 sierpnia 2013
Spaghetti z anchois i pistacjami...;)
impuls mnie dopadł więc zeszkliłem na oliwie ząbek czosnku, stostowałem zielone pistacje i rozpuściłem anchois, podlałem rosołem z kurczaka, zredukowałem i wymiąchałem to wszystko ze spaghetti...;)
mogę polecić...danie szybkie , smaczne i pożywne...
sobota, 24 sierpnia 2013
figi z gorgonzolą i szynką..;)
co prawda można sobie zawinąć, ale równie dobrze można i wepchnąć do środka..znaczy szynkę mam na myśli... prosciutto crudo czyli...
w moim przypadku wepchnąłem do środka szynkę, gorgonzolę i kapnąłem balsamico...
i do pieca...około 15-20 minut w 180 C
idealne do mięs wszelakich, ale jako deser też da radę..:)
w moim przypadku wepchnąłem do środka szynkę, gorgonzolę i kapnąłem balsamico...
i do pieca...około 15-20 minut w 180 C
idealne do mięs wszelakich, ale jako deser też da radę..:)
piątek, 23 sierpnia 2013
Kurczak z blachy z figami...;)
kurczak
zamarynowany w oliwie z szałwią, rozmarynem, bianco, majerankiem i
kroplą balsamico... pieczony na blasze... znaczy tak dokładnie na cudownej patelni przeznaczonej do smażenia naleśników...;)
figi z balsamico, bianco i gorgonzolą z pieca
a na całość cacioricotta... ;)
pieprz, gorgonzola, laur, ziele angielskie, kapka balsamico, bianco i piekarnik... znaczy aż zgęstnieje..tak około 30 minut w 180 C..
figi z balsamico, bianco i gorgonzolą z pieca
a na całość cacioricotta... ;)
pieprz, gorgonzola, laur, ziele angielskie, kapka balsamico, bianco i piekarnik... znaczy aż zgęstnieje..tak około 30 minut w 180 C..
niedziela, 23 czerwca 2013
prezenta dostałem i posadziłem sobie jajka..;)
jako, że ze mną jak z dzieckiem, znaczy musiałem wypróbować...
poszatkowałem szalotkę, rzuciłem na oliwę, dodałem peperoncino, zesmaczyłem, dodałem passatę pomidorową i oregano..dosoliłem, a na tym pikantnym sosie pomidorowym usadziłem jaja...kurze jakby co..;)
i posypałem cacioricottą....
poszatkowałem szalotkę, rzuciłem na oliwę, dodałem peperoncino, zesmaczyłem, dodałem passatę pomidorową i oregano..dosoliłem, a na tym pikantnym sosie pomidorowym usadziłem jaja...kurze jakby co..;)
i posypałem cacioricottą....
piątek, 21 czerwca 2013
carpaccio..di cavallo..;)
najpierw to się zamotałem... znaczy poszedłem po bianco..nie mieli nic
satysfakcjonującego..ale wstąpiłem do rzeźnika...pomarudziłem i w sumie
kupiłem..a jemu to się kasa zacięła, bo ile i czego bym nie wziął to
zawsze płacę 2,50... znaczy carpaccio... i właśnie zadobyłem rucolę i
wychodząc od sprzedawcy owoców i warzyw..po włosku to krócej
jest..fruttivendolo wyrżnąłem łbem w opuszczoną żaluzję i mi się
przypomniało, że przecież mam jeszcze 7 butelek bianco w domu...
ale wracając do mojego strajku... mam za mały talerz...:( rucola, trójkolorowy świeżo mielony pieprz, oliwa sól, balsamico i... bo oni wszyscy to grana, a dla mnie grana za mdłe jest więc pecorino..:)
ale wracając do mojego strajku... mam za mały talerz...:( rucola, trójkolorowy świeżo mielony pieprz, oliwa sól, balsamico i... bo oni wszyscy to grana, a dla mnie grana za mdłe jest więc pecorino..:)
orecchiette con broccoletti..:D
już tak dawno makaronu nie jadłem, że aż mi wstyd...
znaczy dalej strajkuję głodowo, bo nawet mi się spodobało.;)
orecchiette con broccoletti..znaczy takie zboczone cime di rape... nieco większe kwiatostany i łagodniejsze w smaku...
połowę z lekka podgotowałem i wrzuciłem na oliwę z czosnkiem , peperoncino i anchois z soli, a pozostałe ugotowałem wraz z makaronem..i zabieg ten serdecznie polecam wszystkim gotującym makaron z jakimiś warzywami..:)
znaczy dalej strajkuję głodowo, bo nawet mi się spodobało.;)
orecchiette con broccoletti..znaczy takie zboczone cime di rape... nieco większe kwiatostany i łagodniejsze w smaku...
połowę z lekka podgotowałem i wrzuciłem na oliwę z czosnkiem , peperoncino i anchois z soli, a pozostałe ugotowałem wraz z makaronem..i zabieg ten serdecznie polecam wszystkim gotującym makaron z jakimiś warzywami..:)
środa, 19 czerwca 2013
strajk głodowy...
w związku z upałami ogłaszam strajk głodowy.znaczy nie gotuję...;)
wymazałem filet z piersi kurczaka oliwą, posoliłem, poleciałem różnokolorowym pieprzem, maznąłem pate z cime di rape, lampascioni i pomidorów suszonych, zbryzgałem bianco i na grilla... kalafiora obsypałem siekanym czosnkiem, oliwa i anchois i w sreberko.. i na grilla... fasolkę czosnek, oliwa, sól, pieprz, bianco i w sreberko i na grilla...cime skropiłem oliwą, bianco, sól, pieprz i czosnek marynowany..i w sreberko i na grilla...
i do pieca..piec na zewnątrz...
i nawet nie zaglądałem..i młode ziemniaki smażone..;)
i bianco..:DD
wymazałem filet z piersi kurczaka oliwą, posoliłem, poleciałem różnokolorowym pieprzem, maznąłem pate z cime di rape, lampascioni i pomidorów suszonych, zbryzgałem bianco i na grilla... kalafiora obsypałem siekanym czosnkiem, oliwa i anchois i w sreberko.. i na grilla... fasolkę czosnek, oliwa, sól, pieprz, bianco i w sreberko i na grilla...cime skropiłem oliwą, bianco, sól, pieprz i czosnek marynowany..i w sreberko i na grilla...
i do pieca..piec na zewnątrz...
i nawet nie zaglądałem..i młode ziemniaki smażone..;)
i bianco..:DD
sobota, 15 czerwca 2013
polędwiczki wieprzowe..;)
bo tak w ogóle to wszystko się pomieszało..
znaczy już nie będę zanudzał tymi elementami pośrednimi, ale..
wpadłem zmechrany jak pies i z jęzorem do pasa do Mimmo..że niby rzeźnika mojego ulubionego , żeby tak szybciutko łapnąć cycka kurczaka rzucić na grillową i zjeść jak najszybciej..i młode ziemniaki smażone tak mi się jakoś...
znaczy wpadłem do tego sklepu i widzę , że nie widzę..się mnie pyta, czym mi może... powiedziałem mu, ale już tę polędwiczkę zobaczyłem i nawet mu kazałem się nie martwić...
i muszę stwierdzić, że dba o mnie.. od razu wiedział gdzie nóż przyłożyć, nie mówiąc o tym, że za 3/4 ceny kupiłem..:DDD
w każdym razie to było tak...
rzuciłem je na mocno rozgrzaną oliwę..obróciłem..dołożyłem szalotki o grubości włosa...znaczy ostry nóż mam..sztuk jeden...:DD
jak już było już..to dorzuciłem marynowanego czosnku i suszonych pomidorów z oleju... balsamico... zredukowałem..
a potem jak nie srujnę bianco..i pieprz czarny i sól..i pokrywka..
poddusiłem z kwadrans może...znaczy musiałem umyć te ziemniaki i pokroić i usmażyć...
i na koniec na talerzu wymazałem te one pate z lampascioni, przykryłem tymi pomidorami coby widać nie było...
miodzio..:DDD
i niestety smutna refleksja mnie naszła...:(
znaczy znów mam za mały talerz...musi się skurczył od mycia, albo co..;>
insomma non è colpa mia...
Mimmo non aveva petti di polo... ma aveva lonza...
cioè ... lanzo su olio d'oliva bollente... soffriggere ... girare...aggiungere un'po di balsamico, sale, pepe nero, aglio marinato e pomodori secchi da Giampiero e mezzo bicchiere di bianco da Erario... stufare un quarto d'ora sotto coperchio con fiamma bassissima e al fine sul piatto una spalmata di pate di lampascioni e pepe bianco, nero e rosso appena macinato...
buon appetito...
znaczy już nie będę zanudzał tymi elementami pośrednimi, ale..
wpadłem zmechrany jak pies i z jęzorem do pasa do Mimmo..że niby rzeźnika mojego ulubionego , żeby tak szybciutko łapnąć cycka kurczaka rzucić na grillową i zjeść jak najszybciej..i młode ziemniaki smażone tak mi się jakoś...
znaczy wpadłem do tego sklepu i widzę , że nie widzę..się mnie pyta, czym mi może... powiedziałem mu, ale już tę polędwiczkę zobaczyłem i nawet mu kazałem się nie martwić...
i muszę stwierdzić, że dba o mnie.. od razu wiedział gdzie nóż przyłożyć, nie mówiąc o tym, że za 3/4 ceny kupiłem..:DDD
w każdym razie to było tak...
rzuciłem je na mocno rozgrzaną oliwę..obróciłem..dołożyłem szalotki o grubości włosa...znaczy ostry nóż mam..sztuk jeden...:DD
jak już było już..to dorzuciłem marynowanego czosnku i suszonych pomidorów z oleju... balsamico... zredukowałem..
a potem jak nie srujnę bianco..i pieprz czarny i sól..i pokrywka..
poddusiłem z kwadrans może...znaczy musiałem umyć te ziemniaki i pokroić i usmażyć...
i na koniec na talerzu wymazałem te one pate z lampascioni, przykryłem tymi pomidorami coby widać nie było...
miodzio..:DDD
i niestety smutna refleksja mnie naszła...:(
znaczy znów mam za mały talerz...musi się skurczył od mycia, albo co..;>
insomma non è colpa mia...
Mimmo non aveva petti di polo... ma aveva lonza...
cioè ... lanzo su olio d'oliva bollente... soffriggere ... girare...aggiungere un'po di balsamico, sale, pepe nero, aglio marinato e pomodori secchi da Giampiero e mezzo bicchiere di bianco da Erario... stufare un quarto d'ora sotto coperchio con fiamma bassissima e al fine sul piatto una spalmata di pate di lampascioni e pepe bianco, nero e rosso appena macinato...
buon appetito...
Subskrybuj:
Posty (Atom)