Nie będę pisał co zmieniłem..każdy może sobie porównać, napiszę tylko jak przyrządziłem...:))
Na kropli oliwy od baby zeszkliłem posiekany ząbek czosnku, dodałem masła i wrzuciłem obrane krewetki...kiedy zmieniły już kolor podlałem białym winem...;))
Po lekkim odparowaniu wina wrzuciłem ananasa i dość obficie popieprzyłem, dodając również szczyptę soli...i natkę pietruszki...:)
Nie soliłbym, gdybym krewetki wrzucał w całości... a pieprz i natka pietruszki nieodzownie kojarzą mi się z krewetkami...;))
Jak widać na zdjęciu podlałem je również powstałym sosem... mnie akurat bardzo on smakował, jeśli jednak miałbym spożywać je na zimno, a nie w formie gorącej przekąski nie robiłbym tego...
W międzyczasie przygotowałem na grillu grzanki , na które położyłem po kawałeczku masła, całość popijając pozostałym winem...:))
Przeczytałam, że zmodyfikowane, spojrzałam na zdjęcie i pomyślałam, że to są ziemniaki, a nie ananas. Pomyślałam dalej - no to nieźle pojechał z tą modyfikacją :). Ale dotyczatałam i już ok :)
OdpowiedzUsuńw sumie jak przeczytałem Twój wpis i spojrzałem na zdjęcie to rzeczywiście można by przyjąć, że to ziemniaki...:DDD
OdpowiedzUsuńznów wina mojego łakomstwa...gdybym nie polał tego sosem widać by było, że to jednak ananas jest...:))
ale naprawdę dobre...:DDD
U mnie ten sos też niby był, tylko że bardziej zagęszczony. Płyn bardziej mi odparował po prostu.
OdpowiedzUsuńw sumie mogłem go jeszcze zredukować, ale łakomstwo zwyciężyło...;))
OdpowiedzUsuń