przyjmijmy, że ładnie pociąłem marchewkę i zesmazyłem na oliwie od baby...
pierś kurczaka pociąłem na cieniutkie plasterki...
i wrzuciłem w miejsce marchewki...
potem wszystko wrzuciłem z powrotem na patelnię...podlałem balsamico, zredukowałem, posypałem curry, pieprzem i solą i poddusiłem nieco...i zagęściłem to wszystko odrobiną skrobi kukurydzianej...
a teraz to mogę spokojnie pomyśleć o obiedzie...;PP
Dziś się do Twojego stołu nie przysiądę. Curry=bleee :)
OdpowiedzUsuńAle całość bardzo ładnie się prezentuje ;)
dziękuję...znaczy za pochwałę wyglądu, a nie za to, że pozbawisz mnie swego towarzystwa...;))
OdpowiedzUsuńco prawda nie próbowałem bez curry, ale myślę, że byłoby równie dobre...:)
w Polsce używałem do tego również selera (korzenia) ale w tym rejonie Włoch to nieznane warzywo...:))
A ja parę razy widziałam selera bulwiastego, ale jakoś przeszłam obojętnie obok niego. Wolę jednak liściasty...
OdpowiedzUsuńja tutaj chyba raz widziałem w ciągu 6 lat pobytu w Lidlu...zasadniczo też używam z powodzeniem liściastego, są jednak potrawy gdzie musi być użyty korzeń, tak jak w przypadku powyższego...
OdpowiedzUsuńpo zesmażeniu ma całkiem inny smak niż łodygi...:)