drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 11 maja 2017

Nic ciekawego

Właśne wróciłam z walki z wiatrakami, tzn. z walki z gołębiami.
Znów się to skrzydlate tałatajstwo rozmnożyło na osiedlu. Z miesiąc temu
sąsiadka zadzwoniła do mnie z informacją, że na loggii nad moją, chyba
rozgościły się gołębie, bo ciągle tam wlatują i pewnie mają młode.
O......, przeklęłam szpetnie ,wzięłam klucze od tegoż mieszkania i pognałam
piętro wyżej. Tak się niestety lub stety składa, że mam klucze od tego
mieszkania.
Gdy wtargnęłam na loggię wpierw dał nogę samiec, a samica dzielnie trwała
na gniezdzie. Ponieważ pomachałam w jej stronę rękami, zerwała się w końcu
z gniazda. Gniazdo było wielkości 3 litrowego garnka, bardzo starannie
uplecione z patyczków, a w nim leżały dwa jajka i jak na  mój gust to całkiem
spore. Obok gniazda, w bardzo dziwnej pozie leżał gołąb- wyglądał na
martwego. Klasnęłam w ręce, ptaszysko ani drgnęło.  Na  lipie stojącej tuż obok
budynku  siedziały przepłoszone gołębie, wlepiając we mnie oczy.
Nie jestem miłośniczką gołębi , no ale  nie będę im dewastować gniazda.
Pomijam już fakt, że nie miałam przy sobie rękawic ochronnych i czegoś w co
mogłabym cały majdan spakować i wynieść na śmietnik.
Postanowiłam, że za jakiś czas uprzątnę pozostałości i pomyślę o jakiejś
ochronie, by ptaszydła nie wlatywały.
No ale  wiecie jak to jest- co z oczu to z pamięci. Tydzień temu widząc gołębia
lecącego  wyrażnie w stronę loggii powyżej, czym prędzej zatelefonowałam do
ADM z prośbą o pomoc w usunięciu intruzów.
Przysłano człowieka, poszłam z nim do tego mieszkania, otworzyłam loggię i
zdębiałam -  gniazdo zniknęło, przypuszczalnie zdechły gołąb również,
a w dwóch przeciwległych kątach balkonu, tuż przy balustradzie leżały "zawiązki"
następnych gniazd. Podłoga loggii i parapety okienne były równo "obrobione".
Człowiek z ADM zebrał  z podłogi  guano i "materiał budowlany" skrzydlatych.
A ja, wczoraj i dziś czyściłam parapety  i zabezpieczałam kratę loggii, by nie
zamarzyło się następnym gołębiom znalezienie tu swego locum.
Ale w dalszym ciągu nie mogę odgadnąć co się stało  z tym gniazdem i tym
wyraznie padłym gołębiem. Sąsiad , którego loggia ma wspólną ścianę z tą loggią,
nie ma kota ani innego drapieżnego zwierzaka.
Krata na tej loggii była zamknięta na kłódkę, więc nie mógł dostać się tam jakiś
człowiek z zewnątrz. Klucze od mieszkania mam ja i właścicielka w Niemczech.
Macie jakiś pomysł? Bo ja nie.

sobota, 6 maja 2017

Ciągle jestem......

......choć może nie za bardzo to widać.
Uwikłałam się w....porządki. Porządki w dokumentach (niszczarka pomału
zaczyna się  buntować), porządki w tysiącach zdjęć i ręce mnie bolą od ich
darcia.
Nie mogę pojąć po co robiliśmy zdjęcia  niemal minuta po minucie wędrując
np. na Granaty czy też inny szczyt. Albo ulicami zwiedzanych miast.
Bo gdybyśmy kręcili film, to może byłby to większy sens. A tak mamy
furę zdjęć z cyklu "Lenin w czapce i bez czapki". Najłatwiej byłoby mi
segregować  zdjęcia kierując się tylko jednym kryterium- zostawiam tylko
te, na których nikt na mój widok nie dostaje zawału ,no ale wtedy może
ocalałyby ze 4 zdjęcia a i to raczej z okresu mej wczesnej młodości.
Potem wpadłam na pomysł, że najlepiej w pierwszej kolejności podzielić
zdjęcia  rocznikami. Pomysł dobry, ale nie na wszystkich są  daty, a mnie już
lekuchno skleroza przyćmiewa, więc to strasznie długo trwało.
A cośmy się z moim osobistym nasprzeczali przy tym- głowa mała.
Potem podzieliłam zdjęcia wg miejsc, które przedstawiają i zaczęłam
"redukcję wyrazów podobnych". Niezle poszło mi darcie, ale rozbolała mnie
ręka, więc musiałam przerwać ten trans.
W ramach regeneracji ręki zaczęłam zapełniać albumy i jak na razie mam
zapełnione 3  albumy po 200 zdjęć każdy.
Masakrą  jest opisywanie zdjęć, zajmuje  sporo czasu.
Czy ktoś z Was też ma miliony zdjęć??? I jak sobie z nimi radzicie?
W różnych dziwnych dokumentach już raz  robiliśmy remanent i po kilku
latach znów się tego nazbierało.
Poza tym szczerze mówiąc likwidowanie mieszkania wcale fajne nie jest.
Co chwilę muszę się zastanawiac co zostawić, co wyrzucić lub przekazać
w tzw. dobre ręce.
W ramach odpoczynku od tematu "zmieniam miejsce  zamieszkania i
przewracam sobie życie do góry nogami" piszę na drugim blogu pewną
prawdziwą historię i to też powód dla którego tu mnie nieco nie ma.
W numerze "Polityki" wydanym przed długim weekendem jest wspaniały
felieton mego ulubionego filozofa, pana  J.Hartmana.
To "Modlitwa niewierzącego". Przeczytajcie , naprawdę warto.
Miłej niedzieli wszystkim życzę - słonecznej i cieplutkiej;)

piątek, 28 kwietnia 2017

Czasami dobrze jest.......

......oderwać się od przytłaczającej nas rzeczywistości.
Dookoła, niemal w każdym zakątku naszej Ziemi plenią się różne
konflikty - i to niestety najczęściej na tle religijnym. Jakby tak zebrać
razem "do kupy" wszystkich "prawdziwych i jedynych bogów" to
z całą pewnością można by z nich utworzyć jakieś nowe  państwo.
Jakąś  "bożydarię" czy  coś w tym rodzaju.


Nie wiem czy już wiecie, że w lutym tego roku Amerykańska
Agencja Kosmiczna NASA i Europejskie Obserwatorium Południowe
podały do wiadomości, że namierzono siedem nowych planet.
Jak na odległości w Kosmosie, znajdują się one  bardzo blisko naszego
Układu Słonecznego - zaledwie o 40 lat świetlnych. Jak na kosmiczne
odległości to zaledwie rzut beretem.
Owe nasze sąsiadki są podobne do naszej Ziemi-  mają zbliżoną masę,
krążą wokół swojej gwiazdy w odległościach, które sugerują, że być
 może istnieje na nich życie.
Wypatrzył je teleskop Trappist-1 i ich układowi nadano nazwę tegoż
teleskopu. Nie jakiegoś mniej lub  bardziej świętego  więc od razu widać,
że nie było w tym zespole żadnego naszego rodaka;)
Tych siedem obiektów orbituje wokół  swego słońca w takiej odległości
jak Merkury od naszego Słońca. Ponadto są planetami skalistymi, podobnie
jak Mars i Ziemia. Długość ich roku jest zróżnicowana i trwa od 1,5
do 12,4 dnia ziemskiego.. Jedna ich strona jest stale jasna.
Istnieje przypuszczenie, że gwiazda wokół której krążą jest ultrachłonnym
karłem, o temperaturze powierzchni o wiele niższej niż temperatura
powierzchni naszego Słońca.
NASA już przygotowuje się do dalszych obserwacji, które umożliwi nowy,
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który zostanie wyniesiony na orbitę
w końcu 2018 roku.
Naukowcy będą poszukiwać na planetach  układu  Trappist-1 śladów
chemicznych wody, metanu, tlenu, ozonu i innych  składników atmosfery.
Będą też analizować temperaturę i ciśnienie na powierzchni egzoplanet,**
czyli najważniejsze elementy konieczne do powstania na planetach nowego
życia.
Bo wbrew pozorom Ziemia wcale nie jest tworem wyjątkowym a życie
w Kosmosie jest zapewne  bardziej powszechne niż nam się to wydaje.
Bo to, że czegoś nie widzimy nie jest dowodem, że tego nie ma;)
________
** egzoplanety - planety znajdujące się poza  naszym Układem Słonecznym.


                      A to jest struktura Drogi Mlecznej

                   To też Droga Mleczna, ale w bardziej romantycznym ujęciu;)




środa, 26 kwietnia 2017

Pośmieliśmy się? A więc......

....nadszedł czas powagi.
Nie prowadzę bloga "politycznego", no ale czasami nasi wspaniali politycy
i bieżące wydarzenia zmuszają mnie  do napisania kilku niemiłych słów.
Zauważyłam pewną zależność- im większą broszkę ma pani premier tym
większe  bzdury wyplata swym monotonnym głosuniem.
Przyszło mi do głowy, że w tej ozdobie kryje się jakiś mini głośnik  i bez
przerwy podpowiada co  pani premier  ma zapodać "suwerenowi".
Zastanawiam się, jak można tym monotonnym głosem wciskać Europie,
że Polska  to kraj, który przestrzega  zasad - nie bardzo tylko wiem o jakie
to zasady biega.
Z pewnością nie o zasady demokracji -TK właściwie ma już tylko samą nazwę      
i nie obroni Konstytucji, niezawisłość sądów wisi na cienkiej nitce, prokuratura
już podporządkowana ministrowi sprawiedliwości a obronność  kraju idzie się
paść na łąkę i wąchać kwiatki.
Szukam tych zasad, z przestrzegania których pani premier jest tak dumna
i podejrzewam, że główną zasadą jest wieczne kłamstwo, na które złapało
się mnóstwo osób i oddało swe głosy na rządzącą obecnie partię.
W czasie gdy pani premier tak bardzo chwali owe zasady, których  Polska
czuje się ostoją, codziennie niemal dowiadujemy się , że kolejne  bardzo
małe dziecko  zostało pobite lub wręcz zabite. Bo uświadamianie młodzieży
jest "be", antykoncepcja  jest jeszcze gorsza , a  aborcja nawet jeśli jeszcze
jest gdzieniegdzie możliwa, to tak naprawdę jest niedostępna, bo to jest
najgorsze zło. Najważniejsze jest to życie poczęte, nieważne czy z gwałtu
zbiorowego czy kazirodczego czy też poczęte w pijanym widzie. Kobieta
ma rodzić i trzymać dziób  na kłódkę. Nie trudno więc wysnuć wniosek, że
rozwalenie niemowlęciu główki i spowodowanie jego śmierci jest wg
rządzących mniejszym złem niz antykoncepcja lub aborcja płodu.
Mogłabym właściwie wypiąć się na to wszystko bo jestem stara, nie mam tu
dzieci i jak większość bloggerów stwierdzić, że szkoda nerwów, jakoś się
to wszystko przeczeka.
Ale tak naprawdę wściekłość mnie ogarnia bo to mój kraj, tu się urodziłam,
przeżyłam komunę, nauczyłam się funkcjonować po okresie transformacji
a oni spychają teraz Polskę na margines, marnując to wszystko co dotąd
osiągnęliśmy i jeszcze  cofają kraj do średniowiecza.
Miłego nowego tygodnia wszystkim życzę;)

sobota, 22 kwietnia 2017

Pośmiejmy się trochę

Nadszedł czas  różnego rodzaju egzaminów i testów- mam wrażenie, że
gimnazjaliści już coś pisali, za niedługo matury, więc zaglądnijmy do prac
napisanych w poprzednich latach:

Aleksander Głowacki to panieńskie nazwisko Bolesława Prusa.

Antygona czuła miłość do brata i dlatego go zakopała mimo zakazu króla.

Antygona pochowała brata, splunęła moralnie na króla i powiesiła się.

Baryka zakopał precjoza wraz z żoną i synkiem.

Beniowski zabił 6 kozaków. Jeden z nich umarł, a inni uciekli.

Biesiadowali przy suto zastawionych stolcach. 

Bił swoją żonę, z którą miał dzieci przy pomocy sznurka.

Bohaterów "Krzyżaków" dzielimy na  historycznych i erotycznych.

Była to wyspa położona daleko od morza. 

Chłopi chodzili po polu pionowo i poziomo.

Chłop  pańszczyzniany chodził przygarbiony, bo mieszkanie było ciasne.

Chory więzień nie dość, że nie był leczony, musiał niekiedy umierać.

Czytałem sztuki  Szekspira. Dwie  zapamiętałem: Romeo i Julia. 

Do ludności w Balladach Mickiewicza zaliczamy nie tylko pojawienie się
rusałki, ale również jęki chłopa pod jaworem.

Dobrze rozwijający się  przemysł chemiczny przerabia węgiel na sól kamienną.

Dr Judym do szkoły chodził  w ciotki szpilkach.

Dulska była powodem ciąży Hanki.

Edward III  nie mógł zostać królem Francji, bo jego matka nie była mężczyzną.

Faraonowi wmurowano do grobowca jego najlepszą żonę.

Gerwazy wyciągnął szablę i strzelił.

Góral ma na głowie kapelusz, spodnie i kierpce.

Grając na fortepianie koń przeleciał koło okna.

Pogłaskał konia po głowie i cicho zarżał. 

Uśmiałam się setnie ale zaraz potem zrobiło mi się smutno. Nawet bardzo smutno.


 

wtorek, 18 kwietnia 2017

Coś jakby po świętach

            Dziękuję Wszystkim za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią!!!

Jak wiecie wszelakie święta to dla mnie dzień jak co dzień.  Pogoda tym razem
doszła do tego samego wniosku, więc bez wyrzutów sumienia przesiedziałam
te dwa dni nie wychodząc z domu.
Dziś poranny widok z okna zniesmaczył mnie doszczętnie- na trawnikach i
krzewach beztrosko polegiwał śnieg.
Od razu przypomniał mi mój mąż jedną z naszych  podróży w kwietniu do
Zakopanego -gdy wyjeżdżaliśmy z Warszawy świeciło słońce i zapowiadało się,
że będzie to słoneczny, wiosenny pobyt.
Było już tak ciepło i wiosennie, że w ostatniej chwili mąż postanowił, że nie
wezmie nart- ani swoich ani dziecka.
Do samego Krakowa droga była super- słonko świeciło, dookoła zielono, nawet
korków nie było.
W Krakowie zajechaliśmy do zaprzyjaznionej restauracji, niespiesznie zjedliśmy
super obiad zakończony kawą i domowym ciastem.
Nim dotarliśmy do granic Krakowa, na niebo nadpłynęły diablo ciemne chmury
i zaczął z nich padać....śnieg i to bardzo intensywnie.
Był mokry, ciężki i wszystko zalepiał, łącznie ze znakami drogowymi.
Wycieraczki bardzo ciężko pracowały.
No i zaczęło się - przed podjazdem na Obidową staliśmy w korku ponad godzinę.
Przed nami  sznur samochodów, za nami także, zero informacji, dookoła biało
a śnieg chyba zarabiał na jakąś premię - cały czas sypał.
Gdy wreszcie pomalutku ruszyliśmy okazało się, że po obu stronach szosy
leżały poprzewracane samochody. Niektóre na dachu, inne  na boku.
Że leżały te, które zjeżdżały w stronę Krakowa to mnie nie dziwiło, ale dlaczego
leżały również te wjeżdżające pod górę???
Na ogół pod  górę nikt zbyt szybko nie jezdzi, w przeciwieństwie do tych co
radośnie szpulują z góry.
W pensjonacie  wszyscy orzekli, że przywiezliśmy ze sobą zimę. Śnieg utrzymał
się jeszcze 10 dni, co wprawiło mego ślubnego w zły humor - nie miał ze
sobą sprzętu narciarskiego. Wszystko - kombinezon, buty, narty  zostało w domu.
Ale ja byłam zadowolona- chociaż raz nie musiałam lepić z dziecięciem bałwana.
W każdej z Reglowych Dolinek, oprócz Olczyskiej, stało ich wspólne dzieło -
duży bałwan z marchewkowym nosem.

W przedświąteczną  środę złożyłam wniosek na nowy paszport. Nie było żadnej
kolejki, pełny Wersal i kultura. I nawet udało się pobrać odciski moich palców.
A dziś ta sztuka (pobrania odcisków palców) nie powiodła się u mego męża-
urzędniczka  orzekła, że nie ma to większego znaczenia, zamiast zaszyfrowanych
odcisków palców będzie informacja, że nie dało się ich pobrać.
Czuję się w obowiązku zachwycić się Urzędem Gminy Ursynów- bardzo dobra
organizacja, dobra informacja  i duży parking, na którym zawsze można znależć
miejsce.

W dalszym ciągu nie mam  jeszcze nowego mieszkania za miedzą i czekam na
wieści. Zupełnie jakbym czekała na Godota;)

                         To nie Tatry, ale Alpy. Też ładne, prawda?

czwartek, 13 kwietnia 2017

Wielkanoc


                Wszystkim bez  wyjątku
niezależnie od tego czy świętują czy też nie
       życzę radości i wytchnienia od trosk
            w gronie  miłych sercu ludzi