drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 7 lutego 2012

263. Najgorzej, gdy......

z  lekka  mi  odbija. Zgadniecie co dziś zrobiłam? No właśnie -
dorwałam się do komputera i do robótek-  wszak trzeba  nadrobić
zaległości. Ale tym razem są to wariacje z drucikami:

 Są to agaty na drucikach.
Zrobiłam też coś dla  pewnej przemiłej i delikatnej osoby, którą  bardzo
lubię i podziwiam. Dziś tylko dokończyłam i przygotowałam do wysłania.
A wygląda to tak:
To agat w koralikach o lawendowym kolorze. Niestety , mimo rozlicznych
prób kolor mi nie wyszedł taki, jak w oryginale. Ale właściwie to zawsze
są  kłopoty  z  kolorem, bo  mój aparat należy do tych najprostszych, więc
nie powinnam się czepiać. Agat jest opleciony bez podkładu.
Podobno bieżący rok jest  rokiem Smoka, więc wszystkie panie urodzone
w latach Smoka powinny nosić jakieś czerwone  dodatki. W związku z tym,
zrobiłam dziś dla mojej osobistej córki, koral  w hematytowym kółku, sznurek
jest z toho w kolorze hematytu i do tego "czerwone kropki" z koralików
niewiadomego pochodzenia, czyli z odzysku.
Usiłuję również zrobić czerwony kwiatek z koralików, splatając je ściegiem
"kwadratowym", co pozwoli na uzyskanie dość sztywnych płatków. Mam
nadzieję, że będzie z tego broszka.
Ciekawa jestem co mi z tego wyjdzie. Jeśli wyjdzie to się oczywiście
pochwalę, jeśli nie - dyplomatycznie sprawę przemilczę.

poniedziałek, 6 lutego 2012

262. Cisza, aż w uszach dzwoni

Właśnie wróciliśmy z lotniska - dziś moi goście odlecieli. Byli arcy
krótko, ale intensywnie. Wiadomo, każda babcia wnuczkiem jest
zachwycona, ale ja jestem nietypowa babcia i wierzcie mi -  jestem  i
zawsze byłam obiektywna oceniając  własne dziecko, więc i Młodego
oceniam w ten sam sposób. Po pierwsze - gaduła z niego niesamowita.
 Trochę miałam kłopotu bo po polsku to tylko mówił "babcia, dziadek"
i chwilami nasze rozmowy były prześmieszne. To jest dziecko, które
od pierwszych dni życia jest prowadzone dwujęzycznie, a od 11
miesiąca życia doszedł angielski, jako trzeci język. Gdy prosiłam, by
mówił po polsku, bo nie rozumiem, Młody zaczynał ćwierkać po...
angielsku. Mówi ogromnie rozbudowanymi zdaniami, co mnie bardzo
śmieszy. Nie powie: " babciu/dziadku/mamo pobaw się  ze mną" ale
tak nawija: " czy moglibyśmy teraz się razem pobawić, poczytać, pograć?"
W sobotę zaczął grać z nami w "chińczyka". Trochę się baliśmy, że trzylatek
nie pojmie lub nie zaakceptuje reguł gry, ale po drugiej grze, Młody wszystko
"załapał" i musieliśmy z nim niemal cały wieczór spędzić na grze. Tak w ogóle
to on mnie nieco przeraża- liczy do 100, sam potrafi obsługiwać wieżę,
pisze na komputerze swoje imię, imię brata oraz  papa i mama.Wieżę
obsługuje  "pod  dyktando", czyli wystarczy mu powiedzieć pod
jakim napisem ma wcisnąć przycisk, bo Młody czyta i zna takie proste
słowa jak play, stop, CD. Wczoraj mnie dobił - rozłożył  dwie serwetki,
stołowe i zauważył,  że każda ma cztery części. Zapytany ile jest części tych,
spokojnie skonstatował, że osiem.  Po prostu je, wskazując paluszkiem,
policzył. No a ponieważ samym liczeniem i grą nie można żyć,
wybraliśmy się w sobotę do sali zabaw dla dzieci. Dawno nie byłam
w takim miejscu - myślałam, że uszy mi odpadną.A Młodemu, choć w domu
naprawdę słucha muzyki bardzo cicho, to ten hałas jakoś  nie
przeszkadzał. Po 2 godzinach udało się nam stamtąd wyjść - głowa
bolała mnie jeszcze z godzinę. Ku wielkiemu niezadowoleniu córki Młody
wcinał  całkiem sporo ciasta domowej roboty i  słodzone dziecinne jogurty.
Stwierdziła jednak, że przez trzy dni nie zdąży się od tego zdeprawować
żywieniowo.
 A tak się Młody wyżywał w Bajkolandii na Ursynowie.
Dziś od rana zastanawiał się, czy samolot będzie miał opózniony wylot
czy też nie. Oczywiście miał.
Ogólnie - przeżyłam i pojedziemy razem  na wakacje. Mąż był bardzo
zadowolony, że Młody okazał się fajnym dzieciakiem,  choć akurat jest
w okresie negacji i na większość propozycji daje odpowiedz negatywną.
I zaraz poodwiedzam Wasze blogi- calutkie 3 dni nawet nie zajrzałam.

środa, 1 lutego 2012

261. Całkowita prywata

Mam do wszystkich odwiedzających zupełnie nietypową  prośbę -
jeśli ktoś z Was ma rodzinę lub przyjaciół przebywających aktualnie
w Wielkiej Brytanii , to przeczytajcie poniższy tekst-

"Zapraszam Cię do wypełnienia anonimowej ankiety do projektu
naukowego Transforming Migration. Ankieta ta jest skierowana
do osób, których znajomi, przyjaciele  lub członkowie rodzin
przebywają w Wielkiej Brytanii.

http://nowicka.Transformig.sgizmo.com/s3/

Jeśli znasz kogoś, którego rodzina i/lub znajomi przebywają
w Wielkiej Brytanii, prześlij, proszę, powyższy link."

Badania te przeprowadza moja własna córka, stąd moja prośba
do Was. Od dwóch lat realizuje w Instytucie Maxa Plancka
projekt Transforming Migration, który bada najnowszą  migrację
z Polski do Wielkiej Brytanii. Wyniki badań będą opublikowane
w czasopismach fachowych w Wielkiej Brytanii i Niemczech.

Podaję jeszcze raz ów link:, wystarczy kliknąć:
http://nowicka.Transformig.sgizmo.com/s3/

czwartek, 26 stycznia 2012

260. Wyczytałam, że ......

"...żony, które nie czekają,  aż  mąż zapewni im szczęście, mają
najszczęśliwsze małżeństwa". Do takiego wniosku doszła Iris Krasnow -
58-letnia amerykańska dziennikarka, autorka  kilku bestselerów na temat
relacji międzyludzkich i różnych etapów życia kobiety. I wiecie co, to
jest prawda.  Jestem tego namacalnym dowodem - mężatką jestem
niemal od zawsze , bo za mąż wydałam się mając zaledwie 21 lat, cały
czas jestem z tym samym człowiekiem i uważam, że jest to udany i dobry
związek. Nie czytając żadnych mądrych książek na ten temat, jakoś sama
wpadłam na to, że  najważniejsze we wspólnym życiu, jest danie sobie
wzajemnie przestrzeni życiowej. Każdy potrzebuje pewnej dozy
samotności, czasu by wejrzeć spokojnie w głąb siebie, zastanowić się
nad sobą, by się rozwijać wewnętrznie. I każdy z nas potrzebuje
przestrzeni na pielęgnowanie swojego hobby, własnych zainteresowań.
I dlatego jezdziłam  na wakacje z dzieckiem sama,  nie ciągnełam
męża do opery, która  nie należała do kręgu jego zainteresowań, nie
latałam oglądać jak on gra w tenisa lub w siatkówkę i zawsze uważałam,
że nie ma potrzeby robić  razem to, co można robic oddzielnie- np.
wychodzenie z psem  na spacer. Nie ukrywałam, że do opery idę
z kolegą z pracy  lub lecę pogadać z przyjacielem, który ma akurat
kłopoty rodzinne. Ale by to wszystko miało "ręce i nogi" trzeba mieć do
siebie samej i do siebie nawzajem zaufanie.
                                                   ****
Z czym kojarzy się  Wam Afryka?  Bo mnie to głównie z parkiem
Serengeti, cudownymi gepardami,  rozczulającymi  małymi słoniątkami,
pięknymi krajobrazami z Kenii i moim marzeniem, by polecieć balonem
nad sawanną. A tu się okazuje, że Afryka  z moich wyobrażeń  wcale
taka nie jest. Czy wiecie, że Afryka ma już 600 mln użytkowników
telefonow komórkowych i tym samym ma drugie miejsce na
świecie? Pierwsze miejsce ma Azja. Wyobrażacie sobie Masaja
z telefonem komórkowym przy uchu? Afryka pomału jest
postrzegana jako kontynent nadziei. Około 2/3 Afrykanów umie
czytać i pisać a taki poziom rozwoju Hiszpania osiągnęła dopiero
w latach 20-tych XX wieku. Coraz częściej ludność Afryki korzysta
z najskuteczniejszych działań prozdrowotnycvh, do których należą:
mycie rąk, karmienie piersią, szczepienie  niemowląt i dzieci, stoso-
wanie moskitier, korzystanie z antybiotyków, wprowadzenie nawet
przez biedne kraje darmowego szkolnictwa podstawowego.
I wiecie co? w Afryce już pojawiła się klasa ludzi uzależnionych
od kart kredytowych.  A w ub. roku magazyn "Forbes" po raz
pierwszy opublikował listę 40 najbogatszych Afrykanów, których
łączne bogactwo wynosi 64,9 mld dolarów. A dla mnie najlepszą
wiadomością  jest fakt, że niektórzy z nich to również filantropi.

A więcej możecie poczytać w 4 numerze Forum
P.S.
Uprzejmie wyjaśniam, że nikt mi nie płaci za reklamowanie tego
tygodnika, po prostu lubię  go czytać.

wtorek, 24 stycznia 2012

259. Czegoś nie rozumiem

Chyba się za bardzo postarzałam , albo zgłupiałam. Bo nijak nie mogę
zrozumieć w czym może pomóc blokowanie stacji benzynowych
lub blokowanie ulic przez samochody. Na mój babski rozum z całą
pewnością od takiego działania to ani nie znajdą się w Polsce wydajne
złoża ropy naftowej ani  kraje posiadające ropę naftową nie obniżą jej
cen specjalnie dla Polski. Może czas, by przestać śnić sen o potędze i
uświadomić sobie, że nie jesteśmy krajem bogatym, a do tego nasze
narodowe cechy w pewien sposób nas ograniczają. Nie potrafimy mówić
jednym głosem, znacznie lepiej idzie nam destrukcja niż budowanie.
                                                  ****
 ACTA  - nie jestem żadnym działaczem, ale już o tym wiedziałam i
jakoś nie jestem zaskoczona, że trzeba będzie to podpisać.
Gdy zdecydowałam się na pisanie bloga i pokazywanie w nim
swoich "arcydzieł" i innych wypocin, doskonale sobie zdawałam sprawę,
że wszystko co tu pokażę może zostać "zerżnięte", bo nie jest wcale
a wcale chronione prawem własności. Nie są to rzeczy opatentowane, nie
posiadają  zastrzeżonej nazwy, nie mają zastrzeżonego znaku towarowego.
Gdyby  coś z tych rzeczy posiadały, mogłabym dochodzić swoich praw
przed sądem. Ale ochrona patentowa,  zastrzeżenie znaku towarowego
czy też nazwy - kosztuje i to sporo. I doskonale wiedziałam, że
anonimowość w sieci jest bardzo pozorna, choć niektórym się wydaje,
że jeśli podpiszą się nickiem pod chamskim komentarzem, właściciel
 bloga, strony, nie trafi na autora.  Jeśli  będzie bardzo chciał- trafi.
Wszystko co umieszczamy w sieci  zostawia swój  ślad.  I dlatego
śmieszy mnie, gdy teraz wszyscy nagle  zaczęli  krzyczeć, że  będzie
od teraz cenzura. Kochani, ona już dawno jest,  tylko o tym nie wiecie.
                                                  ****
A teraz coś  pocieszającego - Polska jest na trzecim miejscu  państw,
 w których  Niemcy podejmują   pracę. Na pierwszym miejscu jest
Szwajcaria, drugim- Stany Zjednoczone, trzecim- Polska. Tym samym
wyrugowaliśmy z trzeciego miejsca Austrię. Ale się porobiło, no nie?
                                                  ****
I na koniec trochę liczb - bo świat w liczbach wygląda naprawdę ciekawie.
7,3 mln Niemców  pracuje na "umowach śmieciowych".
20%  nieruchomości  we Włoszech stanowi pośrednio lub bezpośrednio
własność Kościoła katolickiego.
320 mln $  zarobiło w ub.roku Nollywood, czyli nigeryjski  przemysł
filmowy. To chyba niezłe pieniądze,  nie wiedziałam, że  Nigeria ma
tak rozwinięty przemysł filmowy.

niedziela, 22 stycznia 2012

258. Wielka rodzina

Czy wiecie, że co rok  przychodzi na świat od 1-2 tysięcy dzieci
poczętych z nasienia anonimowego dawcy?
I tak jest już od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Zmieniło się tylko
widzenie tego zjawiska - z początku kobiety bardzo wstydziły się faktu,
że dawcą nasienia nie jest ich własny mąż, czy też  partner, ale ktoś
anonimowy.  Dziś,  przyszłe matki, korzystając z dobrodziejstwa inter-
netu, mogą online wybrać przyszłego ojca dla swego dziecka.
Najczęściej wybieranymi kandydatami są mężczyzni wysocy, przystojni,
absolwenci dobrych szkół i uczelni, z rodzin, w których nie było chorób
nowotworowych, chorób serca i chorób psychicznych. Wybierając
dawcę nasienia można również uwględnić takie cechy jak kolor oczu,
kolor włosów, jego zainteresowania a nawet wyznanie.
W dzisiejszych czasach  z dobrodziejstwa istnienia banków spermy
korzystają zarówno małżeństwa nie mogące posiadać potomstwa jak i
samotne kobiety. Wszystko jest kwestią pieniędzy. W niektórych
krajach państwo wspomaga bezdzietne pary refundując im dwa
zapłodnienia in vitro, w innych koszty zabiegów ponoszą sami  przyszli
rodzice.
I generalnie rzecz ujmując podoba mi się , że pary, które nie mogą w
naturalny  sposób  począć  dziecka, mogą  liczyć na in vitro. Ale
dziennikarka The Guardian  zwróciła uwagę, że dzieci w ten sposób
poczęte, gdy dowiedzą się, że ich "domowy" tata nie jest ich biolo-
gicznym ojcem, najczęściej przeżywają traumę. Prawodawstwo brytyjskie
wprowadziło  dla dzieci urodzonych po  1991 roku możliwość uzyskania
nieidentyfikujących informacji o dawcy nasienia, a obecnie dzieci
urodzone po 2005 roku mają prawo poznania tożsamości  dawcy.
Nikt nie sprecyzował kiedy i  jak  dziecko ma się dowiedzieć
o tym,  w jaki sposób zostało poczęte. Metryka urodzenia dziecka nie
zawiera żadnych informacji na ten temat.
Ewentualna trauma związana z uzyskaniem tej wiadomości to tylko
jedna '"ciemna strona" korzystania z nasienia  dawcy.
Bo jest jeszcze i inna. Nasienie każdego z dawców  może zapłodnić
kilkanaście kobiet. I wcale nie jest niemożliwa sytuacja, że dorosłe
dzieci tych kobiet  wstąpią w związki małżeńskie z osobą będącą
siostrą lub bratem przyrodnim. A jak wiemy, tak bliskie pokre-
wieństwo genetyczne prowadzi do zdegenerowania potomstwa.
Jak z tego widać  potrzebne jest wprowadzenie nowych przepisów
prawnych, by takie sytuacje wykluczyć.
Ciekawe, czy kiedyś na metryce dziecka będzie również uwzględniony
jego kod genetyczny. A może, by całkowicie wykluczyć możliwość
związania się z osobą blisko spokrewnioną,  każde dziecko będzie
otrzymywać  "tabliczkę znamionową" w postaci tatuażu? Już widzę
w mojej chorej wyobrazni, jak małolaty przed każdą  pierwszą randką
sprawdzają swe kody genetyczne. Ale będzie zabawnie, no nie????

Forum nr3/2012

piątek, 20 stycznia 2012

257. Dobry dzień

Pogoda jaka jest - każdy widzi. Mokro, ciapciowato, byle jak. Ale dla mnie
kończący się dzień był bardzo udany, bo przyjechała do Warszawy Mada.
Mada, u której w  "Kolorowych Szkiełkach" wygrałam w candy
prześliczny witrażyk. Oto on:
Dołączył  do witrażowego portretu mego Flika zrobionego  przez Madę,
a razem wyglądają tak:
A dziś dostałam od Mady dwie cudne rzeczy, osobistego
użytku:  wisior i ufilcowaną broszkę:
Dzisiejsze popołudnie należało do nas i wierzcie mi, zupełnie nie wiem
kiedy przeleciały 4 godziny naszego spotkania.
                                                        ****
Zrobiłam sobie pudełko na biżuterię, i wygląda ono tak:

Widać chyba, że tęsknię za kwiatkami.
                                                     ****
Rozmawiałam wczoraj na Skype z naszym znajomym , który mieszka
w Niemczech. Okazuje się, że 3 lata temu, zimowa porą, był razem
z żoną na wycieczkowym rejsie po Morzu Śródziemnym właśnie na Costa
Concordii. Skorzystali wtedy z oferty  "last minute" i podróż kosztowała
tylko 1600 euro za dwie osoby. Normalnie bilety kosztują od 1200 do
1600 € od osoby. Byli zachwyceni trasą i samym statkiem. Nasz znajomy
jest człowiekiem naprawdę bywałym w świecie i twierdzi, że statek jest
(a właściwie był) niesamowicie luksusowy i bardzo miło wspominali tę
wycieczkę. Średnia wieku pasażerów wynosiła 60+.Ale wtedy ktoś inny
dowodził statkiem.
W niemieckiej prasie podali , że biura turystyczne organizujące rejsy po
Morzu Śródziemnym natychmiast  po tym wypadku straciły wielu
klientów,  którzy zrezygnowali z wykupionych już rejsów.  Jakoś mnie to
nie dziwi. Natomiast rozśmieszyła nas informacja, że armator Costa
Concordii rozdał wszystkim pasażerom darmowe bilety na rejs po Morzu
Śródziemnym. Ciekawe ilu będzie chętnych. I choć cała historia jest
mało zabawna, skręcało nas ze śmiechu, gdy znajomy cytował wypowiedzi
pechowego kapitana. Facet albo jest nieco stuknięty albo był naćpany.
                                                    ****
 Przed wielu laty mój mąż był na takim  wycieczkowym rejsie po Morzu
Śródziemnym, ale rosyjskim statkiem "Dymitr  Szostakowicz". Był tak
zachwycony,  że postanowił, iż  następnego roku popłyniemy całą,
trzyosobową rodziną. Na planach się skończyło  - w grudniu ogłoszono
stan wojenny i wszystkie plany spaliły na panewce. A  potem  kontakty
służbowe się urwały, zmieniło się u nas, zmieniło się w Rosji i pozostały
nam rejsy po zimnym Bałtyku, na które nie miałam ochoty.

Ten rejs po Morzu Śródziemnym  dołączy do coraz dłuższej listy moich
niespełnionych pragnień, zaraz obok lotu balonem nad sawanną.