To nie samokrytyka, ale fakt. Wczoraj to byłam pewna, że zejdę. Było tylko 28
stopni w cieniu a słońce paliło jak wściekłe. Wierzcie mi - przebywanie w metrze
w maseczce jest prawdziwą torturą. W metrze zawsze jest duszno. Potem od metra
miałam jeszcze kawałek per pedes, wprawdzie bez maseczki, ale po drodze
przeważało słońce. Potem u lekarza znów maseczka, brak klimatyzacji, a przez
otwarte okno wlewało się to co było na zewnątrz, czyli upał.
Trzeba było wypełnić druczek, czyli 2 strony A-4, najwięcej o tym co mi kiedyś
w życiu wycięli, oczywiście z podaniem roku, a że stara jestem to się nazbierało
trochę - cud, że u laryngologa gdy powiem"aaaa" nie widać mi czubków butów.
Dużym plusem było to, że pani "endo" sama mi wykonała na miejscu USG i nie
musiałam już nigdzie się przemieszczać, następnie w pokoju obok pobrano mi
bez problemu krew z żyły, której w Polsce żadna pielęgniarka nie potrafiła
znaleźć. Od razu przyszła mi na myśl Stokrotka, która zawsze przeżywa męki
gdy się jej trafi pobieranie krwi.
Tu już w kilku placówkach mi pobierano krew żylną i zawsze bezproblemowo.
I zawsze z tej ręki, na której w Polsce nie potrafiono znaleźć żyły.
Wyniki badań, zalecenia i recepta na odpowiednią dawkę hormonu zostaną mi
przekazane pocztą i dodatkowo wyniki badań będą przesłane do mego lekarza
rodzinnego.
Poza tym muszę napisać zażalenie do Bloggera - napisali, że ich nowy interfejs
współdziała z przeglądarką Firefox, ale to nie do końca prawda. Gdy piszę post
i chcę zobaczyć podgląd to Firefox blokuje mi tę operację i jeszcze mi z dumą
o tym pisze, że "zablokowano wyskakujące okno". No nóż mi się w kieszeni
otwiera a to co o tym myślę nie nadaje się do napisania. A ja lubię Firefoxa
i nie chciałabym zmieniać tej przeglądarki na np. Chrome.
No wszystko mnie wnerwia w tym nowym "międzymordziu"!
Jestem zaproszona na niedzielę by pojeździć....drezyną. Mam nadzieję, że uda
mi się to przeżyć. Jeśli przeżyję - opiszę.