Ten post piszę już od tygodnia ... zaczęłam tydzień temu,
ale po tym co się wydarzyło, jakoś nie mogłam się pozbierać i opanować emocji ...
Wszystko było takie świeże ... wspomnienia ... ta świadomość, że nas też mogło to spotkać ...
Jeszcze tego lata siedziałam sobie w kafejkach i spędzałam czas z najbliższymi,
dziergając spokojnie na drutach i czując się zupełnie bezpiecznie ...
zawsze chciałam zobaczyć Paryż, poczuć atmosferę, pomieszkać sobie tak po prostu ...
udało się, stara kamienica z ażurową windą, stare drzwi, okiennice, widok z okna ...
... pięknie, spokojnie, rodzinnie, czas moich urodzin....
troszkę chłodno jak na lipiec ... przydały się nawet czapki, które zabrałam aby zrobić zdjęcia ;)
Wymyśliłam sobie, że miasto będzie cudnym tłem ...
Gdybym miała się decydować w tym roku ... pewnie bałabym się ...
Mam nadzieję, że ten czas niepokoju się skończy i będzie można żyć w poczuciu bezpieczeństwa,
bez strachu o siebie i najbliższych ...
Smutne to bardzo ...
************
Ale teraz o wytworach moich rąk .... wszak to blog o dzierganiu jest ...
Taką czapkę chciałam zrobić już dawno, tylko ciągle brak mi było czasu.
Bardzo podobają mi się cieniowania na dzianinie.
Troszkę się pobawiłam.
Pomieszałam nitki wełny z merynosów i alpakę.
Wyszła milutka i cieplutka.
Matylda od razu pokochała szarą czapkę ombre i praktycznie nie ściągała jaj podczas pobytu.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę i spokojnie pospaceruję po urokliwych ulicach ...
i usiądę na kawie z drucikami w ręku ... :)
Zrobiłam też kamizelkę ombre, pokażę innym razem.
********
Co by pasowało ... dziś Zaz z LP3
Dobrego, spokojnego weekendu życzę Wam, aby każdy dzień przynosił choć troszkę radości :)
A jeśli macie ochotę na spacery po Paryżu ... zapraszam na blog
Little Mi Photos