Dziś ciąg dalszy czasu odnajdywania ... czyli historia pewnej koszulki ...
Myślę, że doskonale zobrazuje moje czasu szukanie ...
A więc zaczęło się tak ...
W czerwcu kiedy to trwała u nas gorączka związana z Euro, nasza Maryś zmajstrowała sobie tunikę z orłem,
strasznie chciałam choćby koszulkę takową posiadać,
strasznie chciałam choćby koszulkę takową posiadać,
więc w te pędy do Maryś bo ta dobra dusza oznajmiła, że jeśli ktoś chętny to ona a i owszem udostępni szablonik. Dziękuję raz jeszcze :*
Czary mary i szablon był u mnie.
Minął dobry miesiąc zanim znalazłam odpowiednią koszulkę, co by się nadawała,
bo o uszyciu nie było mowy, aż takich zasobów czasu nie odnalazłam ;)
Jak zwykle to bywa w takich przypadkach trafiła się całkiem nieoczekiwanie.
Potem umyśliłam sobie, że właściwie to taki kolor może nijaki,
po kilku tygodniach znalazłam czasu odrobinkę i pofarbowałam ją,
miał wyjść kolor popielaty wyszedł grafit - chyba mogłam troszkę mniej tego barwnika dosypać ... ale efekt wyszedł niezły więc nie będę marudzić ;)
Minęło kolejne kilka tygodni, aż w któreś piękne, słoneczne popołudnie przy kawusi udało mi się owy szablon powycinać ;)
Zadanie to żmudne, bo elementy niewielkie, papier cienki bo przy grubszym kartoniku nijak mi nie chciało wyjść, koniec końców wycięłam ...
Kolejnej niedzieli już bardzo pochmurnej - czasu troszkę uszczknęłam i przeniosłam orła na koszulkę ...
Po dobrym miesiącu, dziecko moje się zlitowało i zrobiło kilka zdjęć ;)
I tak to u mnie z tym szukaniem czasu jest - od czerwca do października zeszło mi przy jednej koszulce,
ale za to jesienią będę paradować w swojej niepowtarzalnej koszulce z orłem !!
Siedziałam i wycinałam całe popołudnie ...
Umilając sobie czas kawusią i ciastem ze śliwkami ... mniam ;)
I kto by pomyślał, że w październiku będzie tak ciepło ... do soboty oczywiście ;)
A skoro koszulka z orłem to bardzo mi pasuje tu tytuł najnowszej piosenki Hej " Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan "
Niezmiennie uwielbiam Katarzynę i jej zespół ...
Udanej reszty tygodnia Wam życzę ...