Powstało
wiele książek na ten temat. W księgarniach piętrzy się wiele wspomnień
spisanych przez Ocalałych. Wszystkie, te mniej lub bardziej historyczne,
ograniczają się jedynie do opowieści z czasów wojny, do opisów bestialskich
czynów hitlerowców. Tom Segev posuną się krok dalej. „Skonfrontował
Izraelczyków z niewygodnymi faktami na temat Holocaustu.”* Przypomniał i
ujawnił informacje, o których niektórzy
woleli by zapomnieć, a które dla innych stanowią szokujący obraz rodzenia się
państwa Izrael.
Już na samym
początku zwykły „zjadacz chleba” zostaje zasypany informacjami, które dla niego
stanowią niemałe zaskoczenie. Autor zaczyna od opisywania czasów
przedwojennych, gdy nowe państwo rodziło się. Wtedy właśnie, w latach 30. XX
wieku, wielu Żydów miało szansę dostać się do Jerozolimy, a co za tym idzie (co
widzimy dopiero z perspektywy czasu) uniknąć śmierci. Jednak chociaż oficjalnie
Izrael miał łączyć wszystkich Żydów, gromadzić ich we własnym kraju, to takie zaproszenia dostawali nieliczni.
Przywódcy chcieli ludzi „na poziomie”.
Szkopuł tkwił
w fakcie, że intelektualiści nie chcieli rozstawać się z Europą. Woleli zostać
w Niemczech, gdzie się urodzili, gdzie czuli się „prawie jak w domu”. Zazwyczaj
również nie umieli mówić po hebrajsku czy w jidysz. Przybywając do Izraela
czuli się wyobcowani. Było widać różnicę we wszystkich aspektach życia.
Potem ataki
antysemitów w Europie zaostrzały się, Hitler doszedł do władzy. Zaczęła się
wojna. Segev dalej pisze o bardzo niewygodnych dla Izreaela faktach. O tym, jak rząd nic nie robił (nie chciał?)by
pomóc ginącym Żydom…
„Gdy jiszuw
dyskutował o najlepszych sposobach upamiętnienia ofiar, większość z nich
jeszcze żyła”.**
…
kolaborantach, jak przyjmowano w Izraelu
Ocalałych z Zagłady. Nie boi się opisać zachowań również po wojnie, bardzo
często mocno kontrowersyjnych, jak choćby sprawa Kastnera czy proces Eichmanna.
Jednak im
dalej w las, tym bardziej rzuca nam się w oczy, jak zmieniało się podejście do
tematu Zagłady wśród Izraelczyków. Jak pewne bariery zostały łamane. Jak
Holocaust odbierały kolejne pokolenia.
Książka z pewnością szokuje. Szokuje szczególnie przeciętnego Polaka, przeciętnego Anglika, przeciętnego Niemca czy Francuza. Chociaż temat wojny, Holocaustu jest poruszany coraz częściej w mediach, to i tak przy niektórych fragmentach człowiek rozszerzał oczy ze zdziwienia. Niektóre fakty, chociaż może i oczywiste zaskakiwały wielu.
Szczególnie bolącym problemem, było niezrozumienie z jakim spotykali się ocaleni:
"W 1943 roku, obozie pracy przymusowej założonym przez Niemców koło Przemyśla, przed komendanta obozu Franza Schwammberga przyprowadzono siedemnastoletniego więźnia Michała Goldmana. Komendant zaczął go chłostać, Goldman zemdlał. Gdy się ocknął, komendant bił go dalej - osiemdziesiąt batów, aż Goldman się załamał. Jego plecy były jedną krwawą miazgą, ale przeżył. Po wojnie przybył do Izraela.Gdy opowiedział krewnym o swoich doświadczeniach, nie uwierzyli. Byli pewni, że zmyśla albo przesadza. ta niewiara była osiemdziesiątym pierwszym ciosem - powiedział potem Goldman."**
Przez swoją wartość emocjonalną, nawał informacji, które są bardzo ciężkie i chcąc nie chcąc, działają na psychikę Czytelnika, lektura jest trudna. Osobiście, musiałam sobie dawkować rozdziały, a czasem wręcz kartki. Niekiedy nie dało przeczytać się więcej niż kilka stron. Humanitarna strona naszej osobowości nie pozwalała...Nie mogła uwierzyć po raz kolejny, że coś takiego mogło się zdarzyć.
Jednak na tak wole tempo przyswajania sobie lektury działał również nawał nazwisk, faktów. Jednak efekty były satysfakcjonujące, bo Segev odkrył przed nami wiele na prawdę ważnych informacji.
*onet.pl
** cytat z książki "Siódmy milion"
"Siódmy milion" Tom Segev, wyd.PWN, 2012
Za książkę dziękuję wydawnictwu PWN