Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Karol Bunsch. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Karol Bunsch. Pokaż wszystkie posty

20 listopada 2014

Trylogia antyczna Karola Bunscha

Olimpias, Nasza Księgarnia 1971, (Ocena: 5/6)
Parmenion, Nasza Księgarnia 1972, (Ocena: 5/6)
Aleksander, Nasza Księgarnia 1969, (Ocena: 5/6)

Aleksander Wielki, największy król Macedonii, niewielkiego państwa na obrzeżach Hellady, uważanego przez Greków za barbarzyńskie, podporządkował sobie nie tylko wszystkie państwa-miasta Hellady, ale i większość znanego wówczas świata, po Persję i Indie. Geniusz wojskowy, o wielkich aspiracjach i niepohamowanym pragnieniu sławy, jest największym zdobywcą starożytności, zwycięzcą bitew, pogromcą przeważających sił wrogów. W Trylogii antycznej opisał go Bunsch jako człowieka wyrastającego ponad przeciętność, lubianego przez rówieśników, chociaż nierozumianego przez starszych, wojujących jeszcze z Filipem, wodzów. Żył Aleksander krótko, ale intensywnie, bez chwili wytchnienia pokonując przeciwników, bez litości goniąc swoje wojsko przez Azję, po sławę wieczną.
Aleksander, od urodzenia przeznaczony na następcę tronu, piękny, jasnowłosy, rozumny, dostrzega to, co przed jego rówieśnikami zakryte, kojarzy szybciej i dogłębniej niż jego bliscy, myśli i wyciąga wnioski, dążąc do poznania istoty rzeczy, sprawdzając empirycznie swoje pomysły, z narażeniem życia chcąc dotknąć, by uwierzyć. Uczy się od innych, bardziej doświadczonych, ale robi po swojemu, inaczej, bardziej nowatorsko. I nawet jeśli starym wyjadaczom wydaje się, że pomysły młodego króla są kiepskie, Aleksandrowi zawsze udaje się zdobyć to, co zamierzał. Gna go pragnienie objęcia w posiadanie całego świata, po kres i ocean, czego nie dokonał przed nim nikt. Nie przyjmuje do wiadomości pragnień swoich wojaków, zmęczonych wieloletnim zdobywaniem, kolejnymi bitwami – zwycięstwa dają radość i poczucie spełnienia, jeśli czemuś służą, a Aleksander zdaje się mieć cel tak odległy, że nikt go nie dostrzega. Przymus podążania ciągle naprzód, dalej i dalej, sprawia wrażenie choroby, której nie można się oprzeć – największy zdobywca starożytności zachowuje się czasem jak opętany siłą, której nie jest w stanie się przeciwstawić.
Olimpias, żona Filipa II i matka Aleksandra Wielkiego, jako kobieta odsunięta od mężowskiego łoża, zdradzana i pomijana, zyskała większy wpływ na syna niż chciałby tego jego ojciec. Dlatego w chwili zachwiania równowagi politycznej i początku walki przyszłego zdobywcy świata z ojcem stanęła po stronie Aleksandra, wspomagając go politycznie i zbrojnie. Zazdrosna i dumna, w synu widzi nowe wcielenie Achillesa, dla niego knuje i jemu szykuje drogę do sławy i potęgi, w nim dostrzega zdolności, które przyćmią osiągnięcia macedońskich przodków.
Filip, król silny i wzbudzający respekt, wygrywający bitwy i wspaniałomyślny, gdy może to przynieść korzyści, mądry mądrością wodza, który zdolny jest wygrać bitwę, ale doskonale zna cenę każdego zwycięstwa i wie, że więcej wart jest pokój zawarty w odpowiednim momencie niż walka na wyniszczenie, kosztowna i bolesna. Prywatnie kobieciarz, nieliczący się z nikim, zmieniający kochanki i kochanków jak rękawiczki, zafascynowany własnym synem, ale i lękający się go, dostrzegający siłę Aleksandra i talent większy niż własny, zżerany zazdrością, że syn zepchnie go w cień, a jednocześnie pragnący takiego władcy dla Macedonii. Zazdrość i podziw dla tego chłopca walczą w nim, uniemożliwiając spokojne budowanie przyszłości państwa, które weszło na drogę podbojów, przeczuwając sławę syna większą od jakiejkolwiek znanej dotychczas.
Inni kreślący historię bohaterowie opisani są równie dokładnie, pełni emocji i namiętności towarzysze króla, od lat najmłodszych wierni mu niczym bóstwu. Parmenion, wódz Filipa jeszcze, również przy Aleksandrze znaczący, dowodził dużą częścią armii w pochodzie na wschód – zginął dopiero w Ekbatanie, pokonany nieufnością króla i wieścią o zdradzie syna. Antypater, również wiekowy wódz, pozostawiony w Macedonii, by rządzić w imieniu króla, powściągać intrygi Olimpias i wolnościowe zapędy Hellenów, twardy i sprawiedliwy, lojalny i prawy. Ciekawie przedstawieni są też przeciwnicy Aleksandra, Hellenowie bardziej i mniej znaczni, uczciwy i mądry Fokion, tchórzliwy i krzykliwy Demostenes, dzielny, choć zbyt dufny w swą armię Dariusz, władca Persji. Są i komiczne akcenty, zwłaszcza z udziałem Diogenesa, prowadzącego dysputy do stanu ogłupienia przeciwnika, pogodnego, sprawiającego wrażenie zawsze szczęśliwego i spokojnego mimo zmiennych kolei losu. Zdarzają się też poważne dyskusje, zwłaszcza z udziałem nauczyciela Aleksandrowego, Arystotelesa, wpajającego przyszłemu władcy zasady etyki, polityki i dialektyki, uczącego literatury i prowadzenia sporów.
Pierwsza część trylogii, Olimpias, opisuje życie Aleksandra Macedońskiego od narodzin, zbiegających się z czynem Herostratesa, żądnego sławy za wszelką cenę, przez burzliwą młodość, po śmierć jego ojca i objęcie tronu w Pelli. Druga, Parmenion, przybliża czas zdobyczy w Azji Mniejszej i Persji, aż po konflikt z dowódcami, w wyniku którego zginął syn Parmeniona, Filotas, oskarżony o zdradę, a potem sam zasłużony wódz. W trzeciej, zatytułowanej Aleksander, poznać można kres panowania króla i wydarzenia, jakie nastąpiły po jego śmierci, łącznie z walkami o spuściznę azjatycką. 
W pamięci pozostaną bitwy, jakie staczał i wygrywał Aleksander, od pierwszej z Hellenami, pod Cheroneą, przez kolejne w kampanii perskiej, nad Granikiem, pod Issos i Gaugamelą, po kampanię w Indiach, gdzie pokonał nawet armię z wyszkolonymi do walki słoniami. Niedługie życie wielkiego człowieka wpłynęło znacząco na kształt świata.

27 lutego 2014

Władysław Łokietek i Zakon Krzyżacki

Karol Bunsch
Przełom
Wydawnictwo Literackie, 1987

Ostatnie lata panowania Łokietka upłynęły na walkach z Zakonem Krzyżackim. Rycerze krzyżowi szerzący swoją wiarę nie cofali się przed żadnym środkiem, jaki umożliwiłby im zalegalizowanie pomorskich zdobyczy i wyszarpanie jak największego kawałka polskich ziem. Na porządku dziennym była u nich korupcja i przekupstwo, szantaż i porwania, przymuszanie i obietnice bez pokrycia. Ściągali z Europy rycerstwo żądne wrażeń, gotowe w imię krzewienia chrześcijaństwa grabić i zabijać, łudząc naiwnych obiecanymi nagrodami i zasługami położonymi w jedynie słusznej, jak im się zdawało, sprawie. Krzyżacy jednak dbali o źródło swoich doczesnych dochodów i nie plenili pogaństwa na Żmudzi i Litwie do końca, by mieć ciągle pretekst do łupienia i niewolenia mieszkańców sąsiednich ziem.
Nieustanne podgryzanie polskich ziem przez Zakon zmuszało Łokietka do wzmożonej uwagi i szukania sprzymierzeńców, mogących przybyć z pomocą w rozprawie z Krzyżakami, jaka musiała rozegrać się w niedalekiej przyszłości. Rozglądać się za nimi musiał i wśród swoich, schlebiając możnemu rodowi Nałęczów, rozplenionych w Wielkopolsce a niepewnych, bo za zachodnią granicą mających pociotków i silnemu królowi niechętnych, i wśród obcych, na przykład u węgierskiego zięcia. Wdrażał też do rządzenia syna, który wkrótce miał samodzielnie stawiać czoła wrogom, by utrzymać, co ojciec z trudem zespolił; zresztą Kazimierz inaczej patrzy na ustawiczne walki ojca i inną drogą podąży po ujęciu korony. Przy północnej granicy osadzał ludzi do pilnowania przejść, walecznych i silnych, z trudami oswojonych, a Krzyżaków bijących bez lęku – wśród nich jest i rodowiec Henryk z Rynarzewa, i Radocha, człek nowy i bez koligacji, obaj waleczni, prostolinijni i bez ogródek mówiący, co istotne. Tylko z Krzychem nie wyszło tak, jak powinno; przez własną porywczość napytawszy sobie biedy i naraziwszy się życzliwym mu ludziom, w niewolę się dostał i do Krzyżaków przystał, by jakoś winy odkupić i szukać możliwości powrotu do rodziny.
Poplątane losy Krzycha i Radochy, niespełnione marzenia, miłość i wierność ludziom i ideom nie mniej ważne były niż trudne życie Łokietka, walkami i polityką znaczone. Na przemian pokazał Bunsch to, co istotne było w czasach ustawicznych walk, tych jawnych i tych zakulisowych, intrygami stojących, opisując zmagania króla, na czele narodu stojącego, i poddanych, na samym dole walczących, w tym i upadłych, na zdradzie budujących swoje nadzieje. Niezwyciężony dotąd Zakon ma jednak słabości, które wyzyskać można dla własnych korzyści – nawet militarne zwycięstwo nad silnym przeciwnikiem jest możliwe, gdy wyzyska się sprzyjający teren i dostępne wojska.
Ostatnia powieść piastowska Bunscha jest zgrabnym ukoronowaniem cyklu, zamykając wielowiekowe zmagania z zachodnim przeciwnikiem bitwą pod Płowcami, która na długi czas osłabiła Zakon, przynosząc korzyść Polsce i prostując ścieżki niektórych jej obywateli.
(Ocena: 5/6)

● ● ●
„Każda wojna, nawet zwycięska, krew, pot i łzy wyciska. Wiem jednakowoż: mężowi nie litością się kierować, że ofiary z mienia i krwi żądać musi, by pokoleniom pokój, bezpieczeństwo i dostatek zapewnić. Nawet umierać lżej, gdy choć nadzieja przyświeca, że nie darmo, ale i grosza żal, gdy nic w zamian kromie strat. Nawet najemnikowi, który walczy dla zysku, nie zajedno, zali go wódz do zwycięstwa prowadzi lubo do klęski.” (s. 354)
„A krzyżacka gadzina zawżdy kąsać gotowa.” (s. 397)
● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
15. Przełom

26 lutego 2014

Władysław Łokietek i korona

Karol Bunsch
Wywołańcy
Wydawnictwo Literackie, 1986

Z obrazu Jana Matejki spogląda król srogi i budzący respekt, znać, że Władysław Łokietek, choć nikczemnego wzrostu, potrafił znaleźć posłuch – bez niego nie zdołałby dokonać tak wiele. Na swój sukces musiał jednak ciężko pracować, nie patrząc własnych korzyści, ale myśląc o połataniu poszarpanego kraju i wzmocnieniu go, by był zdolny oprzeć się wrażym siłom. Wiele lat zajęły też zabiegi o pozwolenie na koronację kolejnego Piasta, wiele wysiłku i mądrości kosztowały działania dyplomatyczne i przeciwstawianie się wewnętrznym i zewnętrznym wrogom. Pomogło przyłączenie Wielkopolski, osłabionej buntem przeciw synom Henryka Głogowczyka, po zajęciu przez rycerzy sprzyjających Łokietkowi Poznania, bronionego przez mieszczan – książę był coraz silniejszym władcą i w nim co światlejsi upatrywali największą szansę na wzmocnienie Polski. Wsparciem mu była małżonka: „Jej wiara w męża była nie do zachwiania. Bóg go wyznaczył zjednoczycielem uciemiężonego narodu, zmarły Jakub upatrzył na wykonawcę swych myśli, musi mu wymodlić potrzebne do tego siły” (s. 219). I Łokietek wspinał się coraz wyżej i coraz mocniej trzymał uchwyconych ziem, lawirując i odbierając dawno zabrane, rozproszone, konsekwentnie i z uporem jednocząc kraj: „Jak łoza – przygięty odskakiwał, stratowany wstawał, ścięty odrastał” (s. 365).
Sukcesy w Wielkopolsce nie szły w parze z łagodzeniem konfliktu z Muskatą. Biskup krakowski zaczynał dopiero dostrzegać, ile złego wyrządził rozdźwięk między nim a księciem i doceniać to, co Łokietek robi. Niemały wpływ na to miał ostatni, przedśmiertny list od arcybiskupa Jakuba Świnki, człowieka światłego i przewidującego, umiejącego patrzeć w przód i widzieć korzyści dla kraju w wydarzeniach pozornie niesprzyjających. Konflikt z księciem pozwolił Muskacie poznać los wygnańca i petenta na europejskich dworach, gdzie człek bez pokaźnych funduszy nic zgoła nie znaczy, ułatwił dostrzeżenie, że więcej można wygrać wspólnym działaniem, że w jedności siła, obudził też wyrzuty sumienia, by jeszcze za życia mógł ten dostojnik uświadomić sobie własne przewiny, spowodowane pychą i wyniesieniem nad innych.
Polityka zagraniczna zdominowana była sporami z Zakonem Krzyżackim, zdobywaniem przewagi nad nim w stolicy papieskiej czy cesarskiej, usiłowaniami odzyskania Pomorza.  Sprawy wewnętrzne też nie szły dobrze: przez rozdrobnienie spadło znaczenie władzy książąt, a co za tym idzie zmniejszyła się skuteczność respektowania prawa; nawet Łokietek musiał liczyć się z możnymi rodami, pogłębiając krzywdę niesprawiedliwie potraktowanego człowieka, co sprowadza złą dolę na kolejne pokolenia; nawet najsilniejszy książę nie jest w stanie zawsze zapobiec złu. Przedstawiciele kościoła, miast wspomagać ubogich, zajmowali się gromadzeniem dóbr i szukaniem łatwych ofiar: na stosach ginęli niewinni, mający pecha narazić się komuś, oskarżeni o herezję, wyznający niepopularne, niezgodne z obowiązującą linią poglądy. W tym świetle budził nadzieję każdy przejaw sprawiedliwości dziejowej, gdy złych spotykała zasłużona kara, pokornych i nawróconych nagroda, a głupcy dostawali kolejną szansę, by odkupić winy.
Łokietek walczył o bezpieczniejszą przyszłość, ważąc dobre i złe czyny, dając i biorąc w miarę możliwości, karząc i nagradzając wedle win i zasług, lawirując, by zyskać jak najwięcej. Ostróżka z Braciszkiem wędrowali po świecie, ratując maluczkich, usiłując przeżyć i tęskniąc za Krakowem. Krzych dręczył się tym, co niemożliwe do spełnienia, żył jak we śnie, przeczuwając nieszczęście, nieświadom tego, co uczynił, krzywdząc czynem czy złym słowem kolejnych napotkanych na drodze ludzi, tych, którzy go po prostu kochali, i tych obcych, którzy mu z dobroci serca pomagali. Radocha chciał ułożyć sobie życie, osiąść spokojnie, gospodarzyć, a ciągle przychodziło mu wojować w towarzystwie Pizły, ponurego przyjaciela, bez którego nie umiał żyć. Kasztelanic Henryk, zaprzyjaźniony z Radochą, jedyny beztroski, jak się zdaje, rycerz, czerpiący z życia najlepsze, co ono może mu dać, wprowadził do powieści kilka weselszych akcentów, trafnie oceniając świat i ludzi wokół siebie, wywołując uśmiech na twarzach możnych i ubogich. Tacy są bohaterowie Wywołańców, w większości poszarpani przez życie i pragnący spokoju.
Środkowa część trylogii wieńczącej cykl o Piastach jest jedną z najlepszych. Ma zalety i wady pozostałych, ale potrafi też wzruszyć i rozbawić, skłonić do zadumy i dać punkt wyjścia do ogólnych rozważań o człowieku, roli władzy i prawa w codziennej egzystencji, sprawiedliwości i złudzie nagrody w innym życiu, konieczności podejmowania działań i motywacjach rządzących ludźmi, o dobrych i złych uczynkach, które odbijają się na całym życiu, a nawet na przyszłych pokoleniach.
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
14. Wywołańcy
15. Przełom

24 lutego 2014

Władysław Łokietek i Kraków

Karol Bunsch
Wawelskie wzgórze
Wydawnictwo Literackie, 1985

„Z wiosennej zieleni, przerywanej tu i ówdzie jasnymi zwierciadłami wody, wyłaniał się pierścień murów i częstokołów sadzony kamieniami baszt; szczerbate linie domów znaczyły kierunek ulic, a nad nimi jak lilie korony złociły się w słońcu strzeliste wieże kościołów. Daleko, na przeciwległym krańcu, zwarty na białej skale panował nad wszystkim wawelski gród.” (s. 563)
Miłość do miasta może się objawiać różnie, choćby zadedykowaniem mu powieści i uczynieniem głównym jej bohaterem. Bo w Wawelskim wzgórzu to właśnie Kraków wysuwa się na plan pierwszy; jako stolica poszarpanej rozdrobnieniem Polski jest terenem zabiegów kolejnych książąt, usiłujących zjednoczyć kraj albo przynajmniej uzyskać przewagę nad piastowskimi kuzynami i zebrać profity wynikające z dzierżenia tak znakomitego grodu. Bo Kraków jest nie tylko nominalną stolicą, ale symbolem silnej niegdyś Polski i nadzieją na powrót do dawnej świetności, dlatego o niego walczą polscy książęta i obcy królowie. Jednym z silniejszych kandydatów do obsadzenia wawelskiego stolca był na początku XIV wieku Włodzisław, ze względu na nikczemny wzrost Łokietkiem zwany, książę kujawski, sieradzki i sandomierski, któremu na drodze stanęło krakowskie mieszczaństwo z biskupem Janem Muskatą na czele, oglądające się na pomoc Niemców, Czechów i Ślązaków, dające poparcie czeskim Wacławom, roszczącym sobie prawa do polskiej korony. Z trudem zdobyty przez wojska Włodzisława zamek na Wawelu stał się dobrym punktem wyjściowym w staraniach o miasto – rajcy i Muskata czuli nad sobą groźną obecność Łokietka. Ale i książę związany był koniecznością dopilnowania krakowskich spraw, uważania na knowania biskupa, niedopuszczenia do ponownej utraty zamku. Dlatego nie mógł dopilnować innych części kraju, czego skutkiem była utrata Pomorza na rzecz Zakonu Krzyżackiego, podstępem zagarniającego coraz dalsze ziemie, z pogardą i butą depczącego polską ludność, zbierającego do własnej kiesy dochody z miast i wsi. Nie pomogły jednak mieszczaństwu knowania Krzyżaków, nie pomógł i bunt wójta Alberta, zgniótł Łokietek opór rajców krakowskich, przywrócił polski porządek w stolicy, zniósł miejskie przywileje i skonfiskował majątki.
Na tle tych wydarzeń toczą się losy książąt i poddanych; widoczna jest ciężka praca Łokietka, dążącego do scalenia tego, co rozbite, i wzmocnienia osłabionej władzy centralnej; knowania odwiecznych wrogów, Niemców, osiadłych w miastach i tworzących bogate, skrzętnie gromadzące dobra mieszczaństwo, i zaprzedanego obcym interesom duchowieństwa z biskupem Muskatą na czele. Oprócz wielkich i znacznych rodem czy bogactwem wielu było jednak przedstawicieli szlachty i niższych stanów, do znaczenia dochodzących, zaszczytów się dorabiających, walczących na co dzień z niesprawiedliwością i nędzą. Świetne są kontrastowo przedstawione postacie: z jednej strony zaprzedany obcym Muskata, z drugiej mądry i przewidujący arcybiskup Jakub Świnka, wspierający słuszne działania i nakłaniający do zgody, jeśli tylko stronom chęci nie brak. Wśród niższych stanem wyróżniają się przyjaciele, dobrani na zasadzie przyciągania się przeciwieństw: Ostróżka, młodzik krnąbrny i kolczasty, za nic mający władzę i zaszczyty, Braciszek, łagodny i rozsądny, kierujący się miłosierdziem i niełaknący dóbr doczesnych, przez co wciąż zadziera z duchowieństwem pyszniącym się władzą i majętnościami, i Krzych, skrzywdzony w zaraniu życia, niespokojny i chmurny, ze szlacheckiego rodu, pragnący intensywnego życia i potrafiący darzyć miłością, nawet jeśli niemożliwą do spełnienia. Wielu innych bohaterów przewija się przez karty powieści, a każdy inny, każdy wyrazisty i prawdziwy do bólu, realistycznie opisany.
Jak zawsze pięknie opisał Bunsch starania o kraj, o poprawę doli ludzi, walkę o silne, sprawiedliwe rządy rozsądnego księcia, któremu należy się posłuch, ale który i sam musi być gotów do służenia ojczyźnie. Jak zawsze doskonale wyważył Autor opisy spokojne i dynamiczne, prowadząc nas równym rytmem przez kilkaset stron, jak zawsze dobrze rozłożył akcenty ważne dla Polski z tymi, które są istotne dla poszczególnych bohaterów. Wawelskie wzgórze to pierwsza część trylogii kończącej cykl piastowski.
(Ocena: 5/6)

● ● ●
„Wżdy w złośliwą duszę nie wnijdzie mądrość, duch bowiem mądrości jest dobrotliwy.” (s. 202)
„Głupiego nie trzeba udawać, a mądrego się nie da. Bo mądrości się nie dziedziczy jako spadku po ojcach ani nie otrzymuje z pańskiego czy królewskiego nadania; ni ją za złoto kupić, ni mieczem zdobyć. Jako drogi w ciemności przez pustynię każdy jej sam szukać musi. Tedy nie brak głupców, choćby w infułach czy koronach...” (s. 202)
„Usta, które kłamią, zabijają duszę.” (s. 203)
„Śmiech jest jako sól; nie smakuje życie bez niego.” (s. 211)
● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

20 stycznia 2014

Bolesław Wstydliwy i rozbicie dzielnicowe

Karol Bunsch
Powrotna droga
Wydawnictwo Literackie, 1984

182 lata trwało w Polsce rozbicie dzielnicowe, zapoczątkowane testamentem Krzywoustego w 1138 roku a zakończone koronacją Łokietka w 1320. Coraz bardziej rozrastający się ród Piastów, zmiany granic dzielnic poszczególnych książąt, mariaże i porozumienia stworzyły bardzo skomplikowany obraz niegdyś silnej Polski. Do tego wojny z sąsiadami, najazdy Tatarów, biorących ludzi w jasyr, coraz większe znaczenie polityczne kościoła i coraz słabsza władza świecka były powodem rozgoryczenia niższych warstw społecznych, czujących się niepewnie i niepotrafiących obronić się samodzielnie.
W takim kraju i takich czasach przyszło władać Bolesławowi Wstydliwemu, synowi Leszka Białego, z małopolskiej linii Piastów. Jako książę krakowski i sandomierski Bolesław postawił na wzrost miast i rozwój gospodarczy przez lokacje i reformy żup solnych. Zmagał się też z książętami czyniącymi zakusy na jego dziedzictwo, głównie z Konradem Mazowieckim, i z obcymi najazdami, niszczącymi ziemię i ludność. Jeszcze kraj nie podniósł się po ostatnim najeździe, w którym pod Legnicą życie postradał Henryk Pobożny, a już kolejna rejza ze wschodu nawiedziła ziemię sandomierską. Oblegany Sandomierz nie mógł się długo opierać, ale zatrzymał obce wojska na tyle chociaż, by kraj przygotował się do obrony. Zginęli wszyscy mieszkańcy, mężczyźni, kobiety i dzieci, cudem uratowało się troje młodych: Sławka i Pietrek, dzieci Zbygniewa z Krępy, i ich wybawca, obrotny wyrostek Jasiek Główka.
W trudnym czasie wikłają się losy ludzkie. Główka, po zbyt dużym zaangażowaniu się w obronę Sławki i jej brata i działaniu pod wpływem impulsu musi kryć się w lasach. Tam spotyka Wojana, tajemniczego zbiega, nieufnego i radzącego sobie samotnie, bez nadziei na odmianę losu w przyszłości, bez pomysłu na zmianę w życiu. Taka egzystencja nie jest jednak dobra dla młodego Jaśka, który ma swój cel, ma miłość i nadzieję, zrobi więc wszystko, by wrócić do praworządnego życia i spełnić marzenia. Sprzyjają mu wydarzenia na granicy litewskiej, gdzie do najazdu szykuje się wódz Jadźwingów Komiat.
Powrotna droga to jedna z krótszych powieści Bunscha. Zawarte w niej myśli są jednak ważkie, wskazują na błędną drogę, jaką poszła polska polityka, powodując patową, tragiczną w skutkach sytuację: „Rozkład postępował, powaga i władza książąt malały. Siły i zasoby, których nie stało na obronę kraju, trwonili na walki między sobą lub dla obcych celów.” (s. 86). Wzrost potęgi możnych i kościoła uniemożliwiał sensowne działania, zabierał dochody, które mogły służyć obronie i bogaceniu kraju, wiązał ręce księcia osłabiając jego znaczenie i ograniczając możliwości rządzenia, zmuszając do liczenia się z coraz liczniejszą grupą możnowładców: „Za Chrobrego dwunastu jeno było dostojników, a państwo od Dniepru po Salę. Ninie każde książątko, co mu dziedzinę bez mała pies zadkiem przysiądzie, dostojników nakociło, że nie spluniesz, byś którego nie opluł. I nie oni jego, jeno on ich słuchać musi, a nie, to go strącą, a innego posadzą.” (s. 198). Przykład idzie z góry, bo i sami książęta przeciw sobie stawali, by jak największy kawałek Polski pod swoją władzę zagarnąć: „...rozkład postępuje z każdym pokoleniem, rozrodzeni Piastowicze nie uznają już nad sobą nikogo, zaś senioracka stolica — ostatni ślad jedności — stała się jedynie kością niezgody między nimi” (s. 254-255). Nic dziwnego, że i pomniejsi znaczeniem nie ułatwiali książęciu władania, okazując krnąbrność, praw nie słuchając, po swojemu działając, własnego interesu jeno pilnując i za nic mając wspólne dobro: „Najgorsze zaś, że ci, którzy oparcie mają w rodzie i w majętności, nie uznają niczyjej powagi, ni kościelnej, ni książęcej.” (s. 229). W takiej sytuacji cieszyć się trzeba, że zdarzały się jeszcze zrywy szlachetne, bitwy wygrane, możliwe dzięki porozumieniu choć kilku książąt, potrafiących silną rękę i wspaniałomyślność okazać, by porwać za sobą nawet wywołańców, dotychczas samopas po lasach kłusujących, wyznających zasadę, że „człek jeno wtedy wolny, gdy nikomu nic nie powinien i od nikogo nic nie chce” (s. 110). Taki obraz Polski, rozdartej i biedniejącej ukazał Autor, bez uładzania pisząc o bolączkach, dając jednak nadzieję, że z tej drogi można zawrócić, że jest możliwość naprawienia krzywd, przebaczenia win i spokojnego życia dla wszystkich, którzy zechcą wysilić się dla dobra ogółu, że kiedyś wzmocni się władza na tyle, by sprawiedliwie nagradzać przydatnych, a karać winnych i nieszanujących praw.
(Ocena: 4,5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

11 listopada 2013

Bolesław Krzywousty i Śląsk

Karol Bunsch
Psie Pole
Wydawnictwo Literackie, 1982

Psie Pole jest bezpośrednią kontynuacją Zdobycia Kołobrzegu, związaną i akcją, i osobami bohaterów. Opisuje wojnę z cesarzem Henrykiem V, głównie obronę Głogowa i bitwę na Psim Polu. Krzywousty, który wygonił już Zbigniewa z dziedziny i zjednoczył kraj, skupił się na umacnianiu swojej władzy na Pomorzu, zwalczając najbardziej opornych. Nieobecność księcia w zachodnich rejonach kraju wykorzystał do najazdu cesarz, za pozór dając upomnienie się o dziedzinę starszego syna Władysława Hermana, kierując się z wojskami początkowo na Poznań, a następnie ku Krakowowi, po drodze próbując zdobywać grody graniczne i łupiąc kraj.
Książę Bolesław miał pełne ręce roboty – umacniał władzę w całej Polsce, lawirując między możnowładcami i duchowieństwem, które za złe mu miało, że woli ojcowej nie uszanował, brata z dziedziny wyrzucił – łatwiej wszak mieć dwóch słabszych panów na podzielonej ziemi niż jednego silnego na scalonej. Wodzem był Krzywousty przednim, mimo młodego wieku doświadczonym i przewidującym, chlubiącym się już znaczącymi wojennymi czynami. Pomagała mu sława przodków, zwłaszcza dwóch imienników, gdyż ciągle żyły wśród ludu wspominki o Chrobrym, który „wszystkie ludy, co Słowem mówią, zebrać chciał razem” (s. 142). Jednocześnie nie brakowało w kraju kontrastów: bieda na wsiach, żebracy i proszalnicy, niezapłacone zasługi, a jednocześnie bogactwo panów i kleru, a także dobra wszelakie w miastach większych umiejscowione. Z wojennych wypraw popowracali woje, niektórzy z łupem, inni z ranami. Wrócił i Przedsław, bez nogi i bez bogactw, w domu postanawiając czekać na wynagrodzenie za walkę i niewolę.
W tym tomie bohaterowie są przedstawieni ciekawiej i prawdziwiej. Przedsław, rozżalony i złamany kalectwem, nie radził sobie ani z własnymi problemami, ani z synem, który podczas jego niewoli wyrósł na krnąbrnego, ale i samodzielnego chłopca. Sławny wojak czuł się niedoceniony przez księcia, zajętego polityką i wojowaniem, i niepotrzebny na swoim gródku gdzieś na uboczu. Dopiero gdy przybyły dary od księcia i propozycja objęcia większego grodu – Głogowa, przywracając mu siły i chęć do życia, z zapałem zabrał się za poznawanie nowej siedziby i umacnianie wałów. Na tle ponurego ojca ciekawie prezentuje się Zdzich, nieokiełznany, wszystkiego ciekawy, wszędzie potrafiący się wcisnąć, wesoły i prawy, chociaż bardzo jeszcze młody, ale już mężny. Obaj Łabędzie będą mieli okazję sprawdzić się w działaniu podczas niemieckiego najazdu, obaj pokażą, ile warta jest duma i męstwo prawego wojaka. Pomagać im będzie Bogusław jako dowódca oddziału wspomagającego oblężonych w Głogowie, pojawi się też wiele nowych postaci, nie mniej dzielnych. Wrogowie jak zwykle ukazani są jako źli bądź śmieszni, często też niehonorowi, dzięki czemu można nimi pogardzać. Znowu niestety zbyt mocno widoczny jest czarno-biały podział na dobrych Polaków i złych Niemców.
Psie Pole jest nieco lepsze od Zdobycia Kołobrzegu, głębiej i ciekawiej zarysowana fabuła bardziej zaciekawia, mocniej przywiązuje czytelnika, ale pozostawia jeszcze niedosyt, że nie ma więcej przygód, że tak się to skończyło, że to przecież tylko mały wycinek panowania Krzywoustego, a warto byłoby opisać więcej. Potrafi jednak Bunsch pięknie pokazać męstwo w obliczu przeważających sił wroga, umie przekazać emocje i uczucia, targające zbolałym ojcem, pogardę dla nieczystych zagrywek i odwagę dziecka, które dopiero staje się mężem, w obliczu śmierci. Realistycznie przedstawia radości i smutki prostych ludzi, jak i rozterki możnych, mających wpływ na losy wielu poddanych, prawdziwie wczuwa się w czasy średniowiecza, przekazując fakty i ubarwiając historię ku pokrzepieniu polskich serc i wzmocnieniu patriotyzmu.
(Ocena: 4,5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

29 października 2013

Bolesław Krzywousty i Pomorze

Karol Bunsch
Zdobycie Kołobrzegu
Wydawnictwo Literackie, 1982

Po wygnaniu palatyna Sieciecha i śmierci Władysława Hermana utrwalił się podział Polski na dwie części, podległe Zbigniewowi i Bolesławowi, zwanemu później Krzywoustym. Zbigniew rządził Wielkopolską, Mazowszem i Kujawami, utrzymując dobre stosunki z Pomorzanami i dążąc do władzy zwierzchniej należnej pierworodnemu, szukając sprzymierzeńców przeciwko młodszemu bratu nawet u odwiecznych wrogów Polski. Bolesław natomiast miał w swojej władzy Małopolskę, Śląsk i Ziemię Sandomierską, a sojuszników szukał na Rusi i Węgrzech. W Zdobyciu Kołobrzegu Bunsch skupił się na czterech latach wczesnego panowania Krzywoustego (1102-1106), opisując wyprawy mające na celu podbicie i chrystianizację Pomorza.
Idea dostępu do morza przyświecała polskim władcom od początku istnienia państwa. Już Mieszko I dostrzegał korzyści polityczne i handlowe, jakie przynosiło panowanie nad morskim brzegiem, a Bolesław Chrobry uczynił jednym ze swoich priorytetów rozszerzenie terytorium kraju ku północy i utrzymanie Pomorza: „Nie darmo ci z przodków, którzy wielkość i siłę w sobie czuli, garnęli się ku morzu.” (s. 24). Krzywousty, jako spadkobierca władzy i siły wczesnych Piastów, a zwłaszcza obu Bolesławów (co podkreśla w Kronice polskiej Gall Anonim), czujący się dość mocnym, by odzyskać ziemie okrojonego dziedzictwa i utrzymać je scalone, podjął ideę przodków i nałożył na siebie zadanie podboju Pomorza. Dostęp do Bałtyku miał przynieść podwójną korzyść: ułatwić obronę północnych granic i osłabić wpływy Zbigniewa.
Na plan pierwszy wysuwa się w powieści postać księcia Bolesława, młodego, niespełna siedemnastoletniego, ale już świadomego roli władcy, dumnego z dziedzictwa Piastów, z przodków wielkich i sławnych siłą i odwagą. Krzywousty też jest silny i również dąży do wielkości swojego kraju, chcąc uczynić go niezależnym i zdolnym oprzeć się agresywnym sąsiadom. Bolesław przedstawiony jest jako książę niemal idealny, nad wiek dojrzały, świadomy swoich możliwości i dalekosiężnych celów, mężny i dumny: „Nigdy i przed nikim na własnej ziemi nie ustąpię, nawet gdybym nie miał za sobą nikogo.” (s. 85), noszący głowę nie od parady, ale i nie stroniący od rady bardziej doświadczonych, odważny, ale rozsądny: „zapalczywy jest wprawdzie i chciwy bitki, ale ani uparty, ani głupi” (s. 56). Towarzyszą mu zresztą rycerze w bojach bywali: Skarbimir Awdaniec, z rodu zawsze wiernego polskiej dynastii, palatyn i wódz będący prawą ręką księcia, potrafiący mu wprost wygarnąć niewłaściwe postępowanie: „Co jest cnotą wojaka, wadą może być wodza, jeśli męstwu swemu nie umie nałożyć wędzidła.” (s. 84); Bogusław, giermek, a potem rycerz pasowany, wesołek pieśni układający, lubiany przez wszystkich, odważny i śmiały, żartem potrafiący rozładować napięcie i księcia rozchmurzyć; wreszcie Przedsław, wojak stary i srogi dla podwładnych, dumny i nieprzystępny wobec innych wodzów, który życie strawił na bitwach dla Piastów, nie żałując krwi własnej: „Rany się zagoją, a zwycięstwo zwycięstwem ostanie.” (s. 85).
Tym razem Bunsch napisał powieść krótką, z jednym motywem przewodnim – walką o Pomorze. Zbyt mało jest tu niestety wątków pobocznych, urozmaicających narrację i wzmagających zaciekawienie czytelnika, zbyt sucho i pobieżnie przedstawione są dążenia Krzywoustego do panowania nad całym krajem. Za to jest bardzo patriotycznie i proksiążęco, bohaterowie wierni Bolesławowi i krajowi zostają nagrodzeni, a podstępni i zdradzieccy ponoszą przykładną karę. Brakuje jednak werwy i zaangażowania, jakie widać w poprzednich, znacznie obszerniejszych tomach cyklu. Jest za to dążenie do celu, z determinacją podbudowaną zrozumieniem znaczenia Bałtyku dla Polski: „Morze. Nie ten czy inny gród, nie łupy, które dziś wojak weźmie, a jutro roztrwoni. Źródło bogactwa i siły, droga w świat, granica pewniejsza niż wszelkie wały czy przesieki.” (s. 134). Zdobycie Kołobrzegu sprawia niestety wrażenie powieści pisanej jakby z przymusem, na zamówienie, nie z wewnętrznej potrzeby Autora.
(Ocena: 4/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

9 lipca 2013

Mieszko Bolesławowic i Władysław Herman

Karol Bunsch
Przekleństwo
Wydawnictwo Literackie, 1980

Konflikt między królem Bolesławem a biskupem Stanisławem był brzemienny w skutki. Nie tylko podzielił naród, ale i legł u podstaw wygnania Szczodrego wraz z żoną i synem. Po śmierci króla na obczyźnie Mieszko musi zaopiekować się matką i sam podejmować ważne decyzje. Osiągnąwszy dojrzałość wraca z Węgier do Krakowa, by być bliżej druhów wiernych jego ojcu, w młodym księciu upatrujących przyszłego władcę, mającego zasiąść na tronie po pokonaniu uzurpatora.
Mieszko, książę piękny i prawy, uosobienie szlachetności i rycerstwa, nie chce wracać do ojczyzny na czele obcego wojska, woli odczekać i osiągnąć cel własnymi siłami sprzyjających mu polskich rodów. Jako wzór do naśladowania i obiekt zachwytu ludu stanowi element, którego musi się obawiać jego stryj. Zwłaszcza że Włodzisław Herman jest człowiekiem słabym, ciągle niedomagającym, niezdecydowanym i niepewnym, w podjęciu każdej decyzji szukającym wskazówek palatyna Sieciecha, właściwego motoru działań, które tak dotkliwie osierociły kraj. Herman jest postacią w rodzie Piastów wyjątkową – pozbawiony zdolności swoich dziadów, bez charyzmy i wewnętrznej siły, wzbudza wzgardę i lekceważenie, a posłuch wymusza podpierając się siłą i autorytetem Sieciecha. W dodatku za żonę bierze siostrę cesarza, Niemkę Judytę Marię, która, jak wcześniej Oda i Rycheza, nastawiona jest przeciw wszelkim przejawom polskości i aktywnie popiera politykę proniemiecką, traktując naród polski jako gorszy i zgoła barbarzyński. To ona właśnie postara się, by nikt nie stanął na drodze do tronu jej ewentualnego potomka, to na nią niedwuznacznie wskazuje Autor jako na sprawczynię śmierci Mieszka.
Równowagę dla postaci zbyt idealnego Mieszka stanowi wątek narastającego kultu Stanisława. Pojawiają się pierwsze sygnały o cudach czynionych przez zabitego, co jest na rękę nowemu biskupowi i może mieć duży wpływ na rzeczywiste uniezależnienie się kościoła polskiego, podległego tylko papieżowi. Decyzja o uznaniu Stanisława świętym jest korzystna politycznie, nawet jeśli cuda budzą wątpliwości i nie ma w nich prawdy. Biskup Lambert Awdaniec dochodzi do wniosku, że dla spokoju i ukrócenia roszczeń arcybiskupa magdeburskiego warto jednak nagiąć rzeczywistość i dorobić się własnego męczennika, choćby kosztem pamięci króla, tak niegdyś podziwianego.
Drogo zapłaciła Polska za ferment w kraju i świętość Stanisława. Przedtem silna i dyktująca warunki sąsiadom, teraz stała się słaba i zależna. Przetrwała jednak, w czym trochę pomogła jej schizma w kościele i inne problemy cesarza, który, zajęty polityką wewnętrzną i utrzymaniem własnej pozycji, nie miał możliwości aktywniej zająć się krnąbrnym sąsiadem. Czasowa zależność, choćby formalna, od cesarstwa i Czech, również przyczyniła się do spadku prestiżu i znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Mocno odczuwalnym skutkiem była też utrata na długie lata korony królewskiej.
Przekleństwo to kolejna powieść o trudnych czasach piastowskich, bohaterach bez skazy i tych dbających głównie o swój interes, o szansach na wielkość ojczyzny zmarnowanych przez interesowność i pychę niektórych rodów, a także o niechęci Autora do naszych zachodnich sąsiadów. Jak zawsze przekonująca analiza źródeł historycznych (swoje stanowisko wyjaśnia Bunsch w posłowiu, które warto przeczytać dla dopełnienia obrazu), solidna podbudowa i bardzo ładny język, bez zbędnych opisów, zawierający to, co istotne dla odczytania dziejów, zrozumienia intencji bohaterów dramatu sprzed wieków i wzbudzenia emocji – wszystko to pociąga w powieści i nie pozwala na dłużej odłożyć lektury.
(Ocena: 5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

29 czerwca 2013

Bolesław II Szczodry

Karol Bunsch
Imiennik: Śladem pradziada; Miecz i pastorał
Wydawnictwo Literackie, 1979

Ze wszystkich powieści piastowskich Bunscha największy sentyment mam do Imiennika. Datuje się on jeszcze z czasów pierwszego czytania, gdzieś w czasach dziecięctwa nieledwie. Może przez urok Bolesława, księcia pięknego i dumnego, którego postać była uosobieniem dziewczęcych marzeń o królewiczu z bajki, a może po prostu Imiennik wyróżnia się czymś wśród powieści Bunscha, bo i teraz oceniłam go najwyżej z dotychczas powtórzonych.
Koniec rządów Kazimierza Odnowiciela i początek panowania młodego Bolesława to czas dla Polski stosunkowo spokojny. Książę Kazimierz starał się podnieść kraj z kryzysu, wywołanego bratobójczymi walkami nękającymi naród za życia Mieszka II i po jego śmierci, a młody książę Bolesław skupił się na podniesieniu rangi Polski i uniezależnieniu jej od cesarstwa. Umiejętnie dobierał sojuszników i podburzał wrogów, by mieć spokój od zachodu. Aktywnie włączał się w wewnętrzne rozgrywki sąsiednich krajów, osadzał swoich kandydatów na tronach Rusi i Węgier, „pomagał” zaprowadzić odpowiednie rządy. Odważny, przewidujący i śmiały w działaniu, zyskał sławę przedniego wojownika i wodza. Z czasem jednak w postępowaniu króla zaczęły dominować zapalczywość i porywczość, okraszone nadmierną dumą i pychą, prowadząc go do zguby, a kraj do podziału. Niestabilne, choć twarde rządy Bolesława skłoniły możnowładców do buntu i szukania bardziej podatnego na wpływy i dającego sobą powodować władcy w osobie młodszego brata króla, Władysława Hermana.
Bunsch przedstawił Bolesława jako władcę szlachetnego i mądrego, godnego następcę wielkiego pradziada-imiennika, podobnego mu nie tylko męstwem i odwagą w boju, ale i wyglądem zewnętrznym i postawą, kolorem jasnych włosów się tylko różniącym. Szczodry i pyszny, „jednakowo wyniosły w szczęściu i w bólu”, porywczy i szybki w decyzjach i działaniu, umiejętnie wykorzystujący spór między papiestwem i cesarstwem w celu odzyskania korony, potrafi zjednać sobie wiernych przyjaciół, ale i zniechęcić stare i nowe rody, upatrujące w silnym panu własną słabość i poddaństwo. Tego dzielnego władcę zgubiła „głupota i chciwość, zdrada i przeniewierstwo” tych, którzy powinni byli stać przy nim i wspólnie budować wielkość polskiego narodu, wznosząc gmach nie do obalenia, wspomagać radą i silnym ramieniem w czas wojny i pokoju. Wśród nieprzyjaciół znalazł się i Stanisław ze Szczepanowa, biskup krakowski, uczony w zachodnich krajach, dumny ze swej wiedzy i wiary, jedynie słusznej i nieznoszącej innego spojrzenia na ciągle jeszcze skomplikowane realia i delikatną równowagę sił w niespełna stuletnim państwie, pragnący dla kościoła przywilejów i nadań. Ufny w swoje przekonania, dumny i pyszny, żądny władzy i niepotrafiący nikogo znieść nad sobą, Stanisław podejmuje walkę przeciwko Bolesławowi, wspierając swoim protestem możnowładców, z późniejszym palatynem Sieciechem na czele, w ich dążeniach do osłabienia władzy królewskiej. Tragiczne dla Polski będzie to zderzenie się silnych indywidualności.
Zbyt liczne przeciwności zwaliły się na głowę Bolesława, zbyt wielu wrogów sobie przysporzył brakiem opanowania i porywczością, zbyt wielu panów zraził dążeniem do silnej władzy królewskiej. Nie umiał się ugiąć nawet na wygnaniu, złamało dumnego króla dopiero upokorzenie i fizyczny ból. Do ostatnich jednak chwil miał przy sobie wiernych przyjaciół, nie opuścili go dwaj najlepiej mu życzący drużynnicy. I przekazał synowi ile umiał z dziedzictwa piastowego, by kiedyś mógł książę Mieszko wrócić i zasiąść na tronie ojca.
Zdecydowanie najlepsza powieść z cyklu, przejmująco i z dużym prawdopodobieństwem przedstawiająca wycinek naszych dziejów, o spójnej koncepcji historycznej, z dbałością o istotne szczegóły panowania Bolesława Szczodrego, zwłaszcza konflikt króla z biskupem. I z delikatną sugestią pod koniec, że kłopoty Bolesława z nieopanowaniem i nadpobudliwością mają podłoże chorobowe, na co wskazują też bóle głowy. Czyżby tłumaczenie Thorwalda przez Bunscha miało na tę sugestię jakiś wpływ?
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

23 czerwca 2013

Mieszko II Lambert

Karol Bunsch
Bracia
Wydawnictwo Literackie, 1978

Starania pierwszych polańskich książąt, Mieszka i Bolesława, zostały uwieńczone sukcesem: w roku 1025 na głowę Chrobrego została wreszcie włożona korona królewska. Radość z uznania Polski równorzędną innym państwom chrześcijańskim została jednak wkrótce przygaszona przez śmierć króla. Następcą wielkiego Bolesława mianowany był Mieszko, syn ukochanej Emnildy, z pominięciem pierworodnego, a niechcianego Bezpryma, zrodzonego z księżniczki węgierskiej. Oprócz silnego, uformowanego państwa, zostawił więc Chrobry Mieszkowi w spadku zarzewie buntu i rozdwojenia w osobie starszego brata.
Czwarta część cyklu rozpoczyna się w chwili śmierci Bolesława. Szybka koronacja Mieszka i wygnanie buntujących się braci, Bezpryma i Ottona, miało zapobiec osłabieniu kraju i wtrącaniu się cesarstwa w jego wewnętrzne sprawy. Niestety, obecność książąt poza Polską stała się raczej powodem niepokoju i przyniosła wiele złego. Mieszko, wychowany na władcę światłego i wykształconego, nie potrafił utrzymać pozostawionego mu terytorium, wolał oddać niektóre dzielnice niż wdawać się w nierówną walkę z silniejszym przeciwnikiem. Zabrakło mu zdecydowania i siły ojca, by zdusić knowania w zarodku, zabrakło też doradców na miarę Zbrozły i Stoigniewa, przez co borykał się z konkurentami do tronu przez całe swoje dziewięcioletnie panowanie i sterał siły w niepotrzebnej walce o utrzymanie statusu Polski. Aby zapobiec takim sytuacjom na przyszłość, dość szybko ustanowił swoim następcą Bolka, pierworodnego, nieślubnego syna, młodszego Kazimierza przezornie oddając do klasztoru. Początkowo wydaje się, że to dobre posunięcie. Bolko jest młodzieńcem silnym i zdecydowanym, o cechach potrzebnych dowódcy, którego kochają wojacy. Ale wychowywany z dala od dworu nie rozumie mechanizmów władzy, nie chce ugiąć się przed niejawną siłą Kościoła, nie widzi potrzeby dążenia do rozwiązań dyplomatycznych, zdaje mu się, że wystarczy siła, by zdobyć posłuch i rzeczywistą władzę. Jest świetnym dowódcą na czas wojny i niepokoju, szczególnie dobrze radząc sobie jako wódz oddziału partyzanckiego, działającego z doskoku, szybko i skutecznie nękającego aktualnego wroga, czy to wewnętrznego, czy obcego. Nie cofa się przed rozwiązaniami radykalnymi, ścinaniem głów i rabowaniem dopomagając ojcu we władaniu. Nie waha się podnieść ręki nawet na stryjów, najpierw na zawistnego, mściwego Bezpryma, od urodzenia żyjącego w poczuciu braku miłości i szukającego na Mieszku pomsty za doznane krzywdy, odtrącenie i zmarnowane życie, a potem na Ottona, chwiejnego, niepewnego młodszego księcia, dotychczas prowadzącego życie bon vivanta i znudzonego beztroską i pustą egzystencją. Na uwagę zasługuje też postać Rychezy, dumnej królowej i władczej matki. Jak każda matka, Rycheza walczy o to, co ma być z korzyścią dla syna (nawet wbrew jego woli), nie godzi się z jego osadzeniem w klasztorze, próbuje na wszelkie sposoby zmienić podjęte już decyzje.
Można się spierać, czy Mieszko był  po prostu nieudolnym królem czy może miał pecha trafić na trudne czasy. Czy władca pokroju jego ojca lepiej poradziłby sobie z licznymi przeciwnościami, utracił mniej ziem, działał bardziej zdecydowanie, podejmując lepsze decyzje? Próżne rozważania – Mieszko poradził sobie, jak umiał najlepiej, biorąc pod uwagę wszystkie dostępne możliwości; obarczony brzemieniem może ponad siły nie stronił od refleksji, jak oceni go historia. I tak się stało, że kolejne pokolenie strawiło życie na walce z wrogami, kolejne lata przeminęły na wojnie, a doświadczenia wyniesione z dynastycznych niesnasek przyniosą kiedyś w przyszłości rezultat w postaci rozdrobnienia dzielnicowego. Raz jeszcze Bunsch dowiódł, że silna ręka charyzmatycznego władcy jest niezbędna do utrzymania rozległego terytorium, a słabość zostanie natychmiast wykorzystania przez licznych wrogów. I raz jeszcze przedstawił trud panowania, rolę wychowania do władzy, nauczenia się posłuchu i zdobycia wprawy w dowodzeniu oraz konieczność posiadania predyspozycji, by rządzić wprawnie i skutecznie odpierać przeciwników.
(Ocena: 5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

14 czerwca 2013

Bolesław Chrobry

Karol Bunsch
Rok tysięczny
Wydawnictwo Literackie, 1978

Trzecia część cyklu piastowskiego, Rok tysięczny, opowiada o wydarzeniach po śmierci Mieszka I, aż do zjazdu w roku tysięcznym. Bolesław jest już mężem dojrzałym, świadomym celu, jaki chce osiągnąć, i środków, których musi użyć. Przejęcie książęcego tronu nie odbywa się jednak bez problemu. Oda, druga żona Mieszka, pragnie władzy dla swoich dwóch żyjących synów. Nie cofa się przed użyciem podstępów, skrytobójstwa, niemieckich wojsk czy wreszcie własnych wdzięków, by uzyskać pomoc wojskową i polityczną i zabezpieczyć udział młodego Mieszka we władzy. Bolesław musi szybko podjąć ważne decyzje, odłożyć odzyskanie traconych ziem na później, by teraz skupić się na pokonaniu mącącej Ody i jej popleczników. Powieść skupia się na walce o władzę i koronę. Przez wojnę domową i misję chrześcijańską prowadzi do punktu kulminacyjnego, jakim jest zjazd gnieźnieński w roku tysięcznym.
Walkę narodu o suwerenność i uniezależnienie ostatnich skrawków od cesarza pokazuje Bunsch przez pryzmat losów zwykłego człowieka: księcia, wojów, ich żon i dzieci, żebraków czy wygnańców – „Bóg nie stworzył narodów, jeno ludzi”. Mężowie są ciągle w drodze, ciągle walczą, do domów wstępując na chwilę, bardziej w gościnę niż by żyć i pracować. Trudno pokonać zewnętrznego wroga, ale i niełatwo znieść samotność kobiety, z trwogą czekającej na kolejny powrót męża z kolejnej niekończącej się wojny. Uniknąć wyrażenia poparcia jednak się nie da, bo „w takowej walce nikt nie może zostać na boku”. Młode jeszcze państwo znowu wstrząsane jest wojną domową, z czego korzystają sąsiedzi, najeżdżając osłabiony kraj, zagarniając jego krainy. Nie bez wpływu na polskie losy pozostają też ich działania na własnym podwórku. Książę czeski, Bolesław Rudy, zapalczywy i okrutny, zawzięty na ród Sławnikowiców, doprowadza do wyjazdu biskupa Wojciecha, syna Sławnika, z misją szerzenia chrześcijaństwa wśród pogan pruskich. Z drugiej strony jest młodziutki cesarz Otto, idealista wierzący w możliwość pokojowego współistnienia narodów, pragnący zjednoczyć je wokół siebie, pełen wiary w Kościół i świętych, dosłownie traktujący przesłanie chrześcijaństwa. I podziwiający polańskiego księcia, silnego i też marzącego o wspólnocie Słowian, ale jednak bardziej realistycznie patrzącego na drogę ku temu wiodącą. Bolesław może snuć dalekosiężne plany, ale nic by nie zdziałał bez wiernych druhów, rozumiejących jego działania i zdolnych do czynienia małych kroków ku ich realizacji. Przy jego boku stoją woje ze starych i nowych rodów: Jaskotel Awdaniec, Stoigniew Ściborowic czy Mszczuj, dawny piastun i nauczyciel wojennego rzemiosła. Wspiera go też jego żona Emnilda, niby stojąca z boku, mało widoczna, ale zdolna pokierować trudnym do przekonania mężem czy to prośbą, czy perswazją, przy użyciu argumentów.
Bolesław bardzo zgrabnie wykorzystał śmierć Wojciecha podczas nieudanej misji do podniesienia prestiżu Polski jako kraju należącego do cywilizacji chrześcijańskiej. Szybkie decyzje umożliwiły stworzenie kultu, uświęcenie relikwii, a wreszcie ustanowienie archidiecezji w Gnieźnie, co było kluczowym krokiem do uniezależnienia kościoła od Niemiec. Kult świętego Wojciecha był kamieniem milowym na drodze do uzyskania korony królewskiej. Znaczenie Chrobrego uznał Otto III symboliczną koronacją na zjeździe gnieźnieńskim, uznając go równym wielkim władcom zachodniej Europy. Dalsze zabiegi o koronę w dużej mierze opierały się na tym geście. Jednak kolejny władca Niemiec miał zgoła inne plany niż Otto co do zagospodarowania ziem na wschód od Odry. Powieść kończy się zamachem na polskiego księcia podczas zjazdu koronacyjnego w Merseburgu w 1002 roku. Szkoda, że dalsze lata panowania naszego pierwszego króla nie zostały już opisane. Uzupełnił je autor jedynie krótkim epizodem z wojny polsko-niemieckiej z 1017 roku, pt. Obrona Niemczy, przedstawiającym opieranie się grodu przeważającym siłom Niemców, sprzymierzonych z Czechami i Lutykami.
Kolejna powieść ku pokrzepieniu polskich serc i utrwaleniu znaczenia patriotyzmu. I kolejne peany na cześć dobrych Polaków i złych Niemców. Wystarczy jednak wziąć poprawkę na to przerysowanie i już można się delektować wartką akcją, budzącymi sympatię bohaterami i nieprzeładowanymi opisami przyrody. To mi się u Bunscha podoba – opisów otoczenia i natury jest tyle, ile trzeba dla umiejscowienia akcji, bez rozwlekłości i zbędnych słów. Sympatyczna powieść przygodowa, napisana bez przynudzania, chwaląca przyjaźń i wierność, a dodatkowo zawierająca szczyptę refleksji o trudzie i samotności władania i naiwności tych, którzy się pchają na samą górę, chociaż im predyspozycji nie staje. A wszystko to oparte na faktach historycznych, nielicznych i czasem sprzecznych, ale pięknie wykorzystanych i ubranych we właściwe słowa.
(Ocena: 5/6)

● ● ●



Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
3. Rok tysięczny
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom