Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Flanagan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Flanagan. Pokaż wszystkie posty

26 stycznia 2012

Sekta w natarciu

W ósmej części Zwiadowców, w Królach Clonmelu, przenosimy się na wyspę sąsiadującą z Araluenem, Hibernię.  W Hibernii źle się dzieje. Większość krajów, bo aż pięć królestw z sześciu, opanowała sekta nowego boga Alsejasza. Po zagarnięciu ostatniego, Clonmelu, jego wyznawcy zaczną się rozlewać po Araluenie. Oddział specjalny w osobach Halta, Willa i Horace’a udaje się do zagrożonego królestwa w celu powstrzymania zalewu nowej religii. Przy okazji wychodzą na jaw bardzo ciekawe informacje o Halcie.
Świetnie został tu ukazany mechanizm przekształcania sekty w nową religię. Charyzmatyczny przywódca potrafi umiejętnie manipulować zachowaniem tłumu ogłupiałego nieszczęściami, prowadząc do wytyczonego wcześniej celu – władzy i bogactwa. Do sekty przyłącza się coraz więcej ludzi porwanych entuzjazmem, spotęgowanym lękiem i ślepą nadzieją (jak powiedział Umberto Eco w Cmentarzu w Pradze: „Ludzi cechuje przede wszystkim to, że gotowi są we wszystko uwierzyć. No bo czyż kościół przetrwałby 2 tysiące lat, gdyby nie powszechna łatwowierność.”). Czy znajdzie się rada na zło pleniące się pod pozorem dobra? Oczywiście dobrze się stało, że na miejscu są zwiadowcy. Z poprzednich części wiemy już, że poradzą sobie w każdej sytuacji, gromiąc przeciwników siłą, perswazją czy fortelem. W trudnej chwili sprawdzi się też znana nam ze starożytnego Rzymu zasada panem et circenses, a zwłaszcza jej druga część.
Królowie Clonmelu to jak dotąd najlepsza część cyklu. Znajdujemy tu oprócz przygody również pochwałę nauki i ćwiczeń doskonalących nabyte umiejętności, poznajemy mechanizmy polityki, korzyści wynikające z przewagi męstwa i odwagi cywilnej nad tchórzliwym chowaniem głowy w piasek i liczeniem, że jakoś to będzie. Dobrze nakreślone sylwetki bohaterów, trafne obserwacje znanej nam rzeczywistości przeniesione w otoczkę fantasy zachęcają do przemyśleń na temat odpowiedzialności, władzy, religii i wiary.
Zaobserwowałam też znaczącą poprawę jakości tekstu – niemal nie ma błędów. Brawo dla wydawnictwa!
(Ocena: 5,5/6)

Poprzednie tomy omawiałam tutaj.

21 stycznia 2012

Jednak czytam dalej

Miałam już nie czytać cyklu Johna Flanagana, głównie ze względu na schematyczność, jaka drażniła mnie w pierwszym tomie (wspomniałam o nim wcześniej). I zrobiłabym błąd. Na szczęście ma latorośl, której Zwiadowcy bardzo się spodobali, namówiła mnie na przydźwigane z biblioteki kolejne tomy twierdząc, że ciąg dalszy jest lepszy od Ruin Gorlanu. I rzeczywiście, od drugiego tomu czytało mi się znacznie przyjemniej, czemu sprzyjała wartka akcja i jakby nieco lepszy warsztat autora (albo i kolejnych tłumaczy), wciągające czytelnika w świat o realiach zbliżonych do wczesnośredniowiecznej Europy, głównie Brytanii, ale i Gallii, Skandynawii oraz północnej Afryki.
Przygody Willa, Horace’a, Alyss i ich przyjaciół są okazją do przedstawienia atrakcyjnego świata średniowiecznych królestw, wojen, wypraw wikingów, walk mieczem, toporem czy przy pomocy łuku i strzał, konnych galopad, rozgryzania spisków, ujawniania zdrad i prób zrozumienia zjawisk niewytłumaczalnych. Bohaterowie dorastają w świecie brutalnym, rządzącym się twardymi prawami, gdzie niewolnictwo jest zwyczajną codziennością, a o każdy krok trzeba walczyć z żądnymi zysków i władzy przeciwnikami.
Świat Zwiadowców nie ogranicza się do krajów wzorowanych na Europie zachodniej i północnej. W swoich wędrówkach przyjaciele trafiają też do krain zamieszkałych przez pustynne plemiona, których pierwowzorem byli Arabowie, Tuaregowie i Beduini. Co ciekawe, nie mają kłopotów z porozumiewaniem się, jakoś wszyscy bez problemu rozumieją, co mówią nawet odległe plemiona – czyżby „wspólna mowa”? Takich uproszczeń jest oczywiście więcej, ale pomińmy je milczeniem, albowiem nie przeszkadzają one w rozkoszowaniu się emocjonującymi przygodami dzielnych wojowników. Cykl jest ciekawy nie tylko dla młodszych czytelników, również dorośli znajdą w nim rozrywkę.
W kolejnych tomach nieznacznie poprawiła się poprawność tekstu, ale kuleje jeszcze interpunkcja, napotkać też można liczne powtórzenia słów i niezręczne sformułowania niewyłapane przez redakcję i korektę albo po prostu nie wprowadzone przez składacza (nie każdy ma zwyczaj sprawdzania, co i jak wprowadził). Od starannie skądinąd wydanych książek oczekujemy jednak większej dbałości o szczegóły, zwłaszcza jeśli książki te przeznaczone są dla młodszego czytelnika, dla którego powinny być wzorcem poprawności językowej. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że wydawca w przyszłości bardziej zadba o brak błędów.

● ● ●

Płonący most
Morgarath dąży do pokonania sprzymierzonych wojsk Araluenu, Celtii i Picty. Na usługach ma wargalów, kierowanych poleceniami bezpośrednio ze swego mózgu, i Skandów, najemników pływających po okolicznych morzach na wyprawy łupieskie. Misterny plan opiera się na zgraniu ataku kilku oddziałów wojsk, z których jeden ma przejść budowanym w tajemnicy mostem. Traf chciał, że na prawie ukończony most trafia zwiadowczy uczeń Will, znany nam z Ruin Gorlanu.
(Ocena: 5/6)

Ziemia skuta lodem
Will i Evanlyn jako niewolnicy płyną na statku Skandów do mroźnej krainy. Podróż morska, nieprzychylna pogoda, prymitywni woje, trudy i przeciwności losu hartują młodych bohaterów i ukazują, jak radzić sobie w nieoczekiwanych sytuacjach. Jednocześnie na ratunek Willowi wyrusza Halt, któremu w wędrówce towarzyszy Horace. Ta dwójka musi przemierzyć Gallię i Teutonię w drodze na północ. Pozornie prosta droga utrudniana jest co i rusz przez żądnych zysków wydrwigroszów, z którymi sprawnie radzi sobie Horace, przy okazji ćwicząc szermiercze umiejętności.
(Ocena: 5/6)

Bitwa o Skandię
Evanlyn zostaje uprowadzona przez temudżeińskiego jeźdźca. Pościg Willa za porywaczami Evanlyn kończy się desperacką próbą ocalenia dziewczyny. W ostatniej chwili przychodzi wsparcie w osobach Halta i Horace’a. Jednak nie tak łatwo zapomnieć o obecności temudżeińskich wojowników na skandyjskich ziemiach – kto, po zdobyciu Skandii, będzie kolejnym celem stepowych jeźdźców? Czwórka Aralueńczyków musi przekonać skandyjskiego oberjarla do wspólnej walki.
W tym tomie kończy się pewien etap życia Willa i jego przyjaciół.
(Ocena: 5/6)

Czarnoksiężnik z Północy i Oblężenie Macindaw
Kilka lat po walce w Skandii, po zakończeniu nauki, zwiadowca Will otrzymuje pierwsze samodzielne zadanie – zbadanie tajemniczych zjawisk, pojawiających się na północy, przy granicy z Pictą. Według okolicznej ludności odpowiedzialny jest za to czarnoksiężnik, rzucający uroki na każdego, kto wejdzie mu w drogę. Dziwna choroba barona Macindaw również ma być spowodowana czarem. Willowi pomaga w misji Alyss, przyjaciółka z czasów życia w sierocińcu; wkrótce też dołącza do nich Horace.
(Ocena: 5/6)

Okup za Eraka
W tej części cofamy się w czasie prawie o rok – Will jest jeszcze czeladnikiem, więc jeśli chcemy czytać według chronologii wydarzeń to powinniśmy sięgnąć po Okup za Eraka przed obydwoma tomami o Macindaw.
Oberjarl Erak postanawia wybrać się na łupieżczą wyprawę jak za dawnych lat. Niestety, wrogie ugrupowanie doprowadza do jego uwięzienia w dalekiej Arydii. Żeby nie umocnić wrogich oberjarlowi sił w Skandii, po okup Erak zwraca się do aralueńskiego króla Duncana. Na pomoc Erakowi wyrusza do Arydii księżniczka Cassandra wraz z grupą wypróbowanych przyjaciół.
(Ocena: 5/6)

13 grudnia 2011

Cykle dla dzieci i młodzieży

Dziś będzie krótko o dwóch cyklach dla młodzieży, których początkowe tomy niedawno przeczytałam. Dlaczego o dwóch naraz? Bo, mimo skrajnie różnych realiów, oparte są na takim samym schemacie. W obu głównym bohaterem jest kilkunastoletni chłopiec, sierota, niepozorny, lekceważony przez rówieśników, ale posiadający szczególne uzdolnienia, które zauważają dopiero „właściwi” ludzie, potrafiący zagwarantować rozwijanie i wykorzystywanie tych talentów w potrzebie. Obaj trafiają na coś, co można nazwać szkoleniem specjalnym, obaj ciężko pracują, by sprostać wymaganiom, i obaj świetnie sprawdzają się w akcji, gdy potrzebna jest ich wiedza, umiejętności i szybkie dostosowywanie do zmieniających się okoliczności. Już pierwsze zadanie przynosi im uznanie i sławę, chociaż wciąż jeszcze są dziećmi.

● ● ●

Pierwszy cykl to osadzony we współczesnych realiach Cherub Roberta Muchamore’a. Początek XXI wieku to czas szybkich podróży, komputerów, internetu, ale i zorganizowanej przestępczości, narkotyków, chorych idei itp. W tym świecie, po śmierci matki, musi sobie radzić jedenastoletni James. Zauważony przez agenta Cheruba, tajnej jednostki specjalnej używającej dzieci do zwalczania przestępczości, trafia do centrum szkoleniowego i uczy się rzeczy, jakie normalnie nastolatki oglądają najwyżej w filmach sensacyjnych pod nieobecność rodziców. Po forsownym szkoleniu zostaje skierowany do pierwszej akcji.
Część pierwsza, Rekrut, to całkiem sprawna, trzymająca w napięciu powieść. Postaci zarysowane są wyraźnie, mają i zalety, i wady, a odpowiednio motywowane dzieci pracują chętnie i angażują się w sprawę. Agenci Cheruba to sprawne, mądre nastolatki, postawione w trudnej sytuacji nieźle sobie radzą. Ogólnie lektura to przyjemna i wciągająca.
Część druga, Kurier, opowiada o kolejnym zadaniu Jamesa, tym razem w świecie organizacji rozprowadzającej narkotyki. Oczywiście nasz bohater radzi sobie znowu świetnie, ale w to przecież nie wątpiliśmy ani przez chwilę, bowiem jest bohaterem cyklu, który, jak na razie, liczy sobie 12 wydanych w Polsce tomów. Kurier jest nieco słabszy od pierwszej części, gdyż da się już zauważyć pewną powtarzalność fabuły. Ale, jeśli wpadnie mi w ręce kolejny tom, pewnie w wolnej chwili przeczytam.
(Ocena: Rekrut 5/6, Kurier 4/6)

● ● ●

Cykl drugi, Zwiadowcy, to fantasy czerpiąca z realiów średniowiecznej Anglii. Krajem rządzi król Duncan przy pomocy baronów, a każdy z baronów oprócz oddziału rycerzy ma też do dyspozycji usługi zwiadowcy.
W pierwszej części, Ruinach Gorlanu, poznajemy piątkę sierot wychowujących się na zamku jednego z baronów. W wieku piętnastu lat mają zostać oddani na naukę konkretnego zawodu. Mały, ruchliwy Will jest zbyt słaby, by, zgodnie z marzeniami, trafić do Szkoły Rycerskiej, za to doskonale się sprawdzi w roli przyszłego zwiadowcy. Pod opieką sławnego Halta ćwiczy nowe umiejętności, doskonali talenty i poznaje teraźniejszość i przeszłość. W chwili zagrożenia będzie mógł się wykazać odwagą, sprytem i przemyślnością. Całkiem ładna bajka. :)
(Ocena: 4,5/6)

● ● ●

Cykl Zwiadowcy nadaje się nawet dla dzieci, tak od dziesięciu lat. Napisany jest językiem prostym, niemal bajkowym. Szkoda tylko, że korekta nie przyłożyła się do pracy – oprócz typowych literówek są również „dziwne” przeniesienia, typu „dostrze-gł”.
Natomiast Cheruba poleciłabym raczej młodzieży, bo, mimo że opowiada o bohaterach młodszych wiekiem, to napisany jest dojrzalej, niemal jak powieści sensacyjne dla dorosłych, a, oprócz chwil typowo akcyjnych, traktuje również o poważnych sprawach dojrzewania, pierwszej miłości, młodzieńczych buntach i przyjaźni. Miał też lepszą korektę. ;)
Obydwa cykle uczą, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach, pokazują możliwe wyjścia, podpowiadają rozwiązania. Czyli spełniają funkcję dydaktyczną jednocześnie dając porcję niezłej rozrywki.