Pokazywanie postów oznaczonych etykietą się zainspirowałam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą się zainspirowałam. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 stycznia 2015

Projekt na popołudnie

Niektóre, nawet drobne projekty muszą swoje odczekać. Tak po prostu jest. W kwestii mojej rękodzielniczej pasji jestem praktyczna, nie lubię rzeczy nieprzydatnych, więc zawsze staram się zrobić coś na konkretną okazję lub pod określoną potrzebę. Nie zawsze wystarczy, że coś jest po prostu ładne. Jeśli robię coś dla siebie, to raczej staram się, aby spełniało jakąś funkcję :) Może niektórzy pomyślą, że zabijam w ten sposób potrzebę swobodnej twórczości..?

Podobnie było z projektem małej kosmetyczki. Ten prosty pomysł znalazłam kiedyś na Pintereście, ale długo coś takiego nie było mi potrzebne. W torebce - przepraszam torbie, w ogromnym torbiszczu, który taszczę ze sobą wszędzie - mam wbrew pozorom porządek, bo nie byłabym sobą, gdybym oprócz samej torby, nie uszyła do niej kieszeni organizujących wszystkie potrzebne przedmioty. Osobną przegródkę ma w niej nawet parasol. Oprócz tej przegródki w torbie, w moim życiu nie ma miejsca na aż taką organizację, więc sama się sobie dziwię :)

Materiały w 100% z recyklingu, sposób na uszycie zgrabnej kosmetyczki z jednego kawałka materiału znajdziecie >>tutaj<<. Naprawdę polecam. Wystarczy pomyśleć, co chcecie w niej trzymać i dostosować wymiary. Nawet podszewka to prościzna!



A Wy macie porządek w torbach?

poniedziałek, 24 lutego 2014

A u mnie w pracy...

Wszystkich scrapujących zapraszam na wyzwanie w Art-Piaskownicy! Co więcej, wyzwanie z nagrodą, bo sponsorem jest Studio Tekturek. Liftujemy pracę Mariaje z ciekawym efektem.. efektem dziury :) Po szczegóły zapraszam >>tutaj<<. Znajdzie się ktoś odważny, kto zdobędzie się na takie "zniszczenie" papieru? Wszystkim, którzy się zastanawiają powiem, że wcale nie jest to takie trudne. Wystarczy zacząć od niewielkiego otworu (można dziabnąć papier nożyczkami), a dalej będzie z górki :)

Moja interpretacja wygląda tak:


Wykorzystałam przede wszystkim papier ze Studia Tekturek (baza) oraz kilka dodatków z Foxa i ILS.
Udanego poniedziałku!

środa, 11 grudnia 2013

Środowe myki: gwiazdka-baletnica, wspomnień dzieciństwa część kolejna


Niedawno wspominałam o plecionym serduszku, które do dziś zdobi gazetki ścienne w podstawówkach. Przypomniała mi o nim książka "100 zabawek na choinkę"  Haliny Kowalczyk (moje wydanie pochodzi z 1983 roku). Dzisiaj kolejny pomysł z tej książki, która nie tylko przenosi mnie w czasy dzieciństwa i klejonych z pasków łańcuchów choinkowych, ale także pokazuje, na ile jesteśmy w stanie zaczerpnąć, przetworzyć i na nowo wykorzystać znane nam od dziecka motywy. Dzisiejsza gwiazdka jest idealnym tego przykładem. Myślę, że moja powędruje na jakąś kartkę, będąc jej podstawową, jeśli nie jedyną ozdobą :) Poniżej zamieszczam też instrukcję ze wspomnianej książki.




W poprzednich środowych mykach

Pozostałe środowe myki

środa, 30 października 2013

Środowe myki: zawieszka z deszczem i chmurką


Kiedy zobaczyłam ten tutorial na stronie Kasi-kiosc, po pierwsze - musiałam znaleźć chwilę, żeby zrobić taką zawieszkę, a po drugie od razu pomyślałam, że koniecznie muszę podzielić się z Wami tym odkryciem! Girlanda jest prosta w wykonaniu, może stanowić projekt dla dzieci i dorosłych. No i komu nie przyda się porcja koloru tej jesieni? Póki co pogoda nawet nas rozpieszcza, ale w końcu przyjdzie i ta brzydsza część tej pięknej skądinąd pory roku. Poza tym tak szybko robi się ciemno...

Dlatego proponuję Wam wykonanie tej ozdoby - u mnie funkcja rozweselająca działa bez zarzutu, każde spojrzenie na nią wywołuje uśmiech :) Potrzebne są tylko kolorowy papier, klej i sznurek albo żyłka. Oto moja wersja:


Po wskazówki i wykroje odsyłam Was na bloga Kasi. Jej wersja zaopatrzona jest także w uroczą parasolkę:


Kasiu, dziękuję za tutorial i możliwość udostępnienia tego pomysłu!

Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na ten projekt. Jeśli tak, koniecznie zostawcie link, chętnie obejrzę efekty!


W poprzednich środowych mykach: 

Wszystkie środowe myki

poniedziałek, 14 października 2013

Co się wykluło z żołędzi

W poprzednią środę pisałam o kolorowych żołędziach. I miałam pokazać, co powstało z moich.

Wianek nie doczekał się kolejnej porcji darów lasu - mi podoba się w tej wersji, a pomocnicy do malowania żołędzi jakoś nie walą drzwiami i oknami :) Zastanawiam się, czy taka minimalistyczna wersja jest w porządku, czy i Wy byście okleili całą tą konstrukcję żołędziami? Chętnie dowiem się, jakie jest Wasze zdanie!

Nie mogło zabraknąć jakiegoś elementu centralnego, więc w środku siedzi wiewiórka. To zwierzątko jest traktowane sporym sentymentem w moim domu i zapewne jak każdy mały i duży człowiek Wy też zatrzymujecie się w parku na chwilę obserwacji, kiedy spotkacie taką na swojej drodze :) Wykrój na wiewiórkę nie jest mój - pochodzi z bloga Nuno life. Troszkę go zmieniłam, ale cieszę się, że pomimo pierwotnego pomysłu nie zdecydowałam się na wymyślanie wykroju od podstaw! Okazało się, że nawet z gotowym wzorem stworzenie takiego "nie płaskiego" zwierzaka jest dość trudne - pomimo faktu, że z filcem mam do czynienia od dłuższego już czasu...

Dość gadania, przedstawiam wiewióra i jego domek:




Będę wdzięczna za Wasze komentarze - nie wiem, czy w tym momencie traktować ten wianek jako "work in progress", czy skończony egzemplarz..?

Udanego poniedziałku!

środa, 20 marca 2013

Środowe myki: farby do tkanin


W wykonaniu tych, co posiadają talent i odpowiednie umiejętności, malowanie na ubraniach czy torbach może by prawdziwą sztuką. Widzieliście koszulki malowane przez Maryś? Aparat w jej wykonaniu był tak realistyczny, że aż jęknęłam z zachwytu. Nie mówiąc już o portretach, które pokazywała na swoim blogu. Cudo!

Myślę jednak, że i ci "mniej zdolni" - do których zdecydowanie się zaliczam, bo po prostu nie potrafię rysować - mogą zrobić niezły użytek z farb do tkanin. W końcu w niektórych przypadkach wystarczy geometryczny wzór rysowany od ręki albo wycięty szablon.

O malowaniu z szablonem Marysia pisała tutaj. Za jej radą z tego właśnie posta zaopatrzyłam się w farby Fevicryl, chociaż na rynku dostępnych jest też wiele innych rodzajów farb. Napiszę pokrótce o tych konkretnych, ale zastrzegam, że absolutnie nie jest to żadna reklama. Myślę, że właściwości innych farb tego typu są zbliżone.

Są to farby akrylowe, które służą nie tylko do malowania na tkaninach - producent pisze, że można ich użyć do papieru, drewna, plastiku, gliny i innych porowatych powierzchni. Sprawdzą się więc także w innych działaniach, co mogę potwierdzić - używałam ich również do malowania drewna i papieru. Mają bardzo nasycone barwy, które można złamać mieszając różne kolory. Do tego są bardzo wydajne. Utrwala się je poprzez prasowanie na lewej stronie w temperaturze odpowiedniej do danej tkaniny. Podobnie jest z praniem - co prawda prałam pomalowane ubrania jedynie w 40 stopniach, ale jest to temperatura odpowiednia dla ubrań kolorowych. Marysia z kolei podaje, że także pranie w 60 stopniach jest nieszkodliwe.

Farby posiadają też wady - jasne odcienie nie kryją zbyt dobrze ciemnych kolorów, więc trzeba malować warstwami. Jednak im więcej warstw, tym sztywniejszy rysunek. Nie jest jednak aż tak źle. Jedną z koszulek (na zdjęciu poniżej, z żółtym ludzikiem) malowałam czterokrotnie i nie jest jak kawałek blachy :)

Cena farbek to ok. 5,80 zł za słoiczek 50 ml. Początkowo może to być spory wydatek, jeśli planujemy zakup dużej ilości kolorów. Farby jednak można bez problemu łączyć, a więc wystarczą podstawowe barwy. Pozostaje wtedy zabawa w mieszkanie i odcienie. Wciągająca :)

I muszę się do czegoś przyznać - farby dobrze zakrywają plamy :) Dziwnym trafem ostatnio często oblewam się różnymi rzeczami. Kiedy jakaś niespieralna plama pojawiła się na mojej bluzce, postanowiłam po prostu pomalować całą koszulkę. Była już dość znoszona, ale bardzo ją lubię, więc cóż było robić :) Nie dalej jak 3 dni temu odkryłam, że kolejna koszulka jest upaćkana, tym razem domestosem. I już chyba wiem co z nią zrobię :)

Poniżej zdjęcia koszulki malowanej z ręki, w trójkąty, oraz koszulki malowanej przy użyciu szablonu. Kolejne eksperymenty w toku :)



Zachęcam Was do spróbowania, jeśli będzie okazja!

Jeśli wykorzystacie ten lub inny pomysł ze środowych myków, dajcie znać! Chętnie zamieszczę link do Waszej pracy przy odpowiednim poście.

w poprzednich środowych mykach:

 wszystkie środowe myki

sobota, 26 stycznia 2013

Filcu, filcu dajcie!

Mam wrażenie, że filcu nie było tu wieki, zdradzam go niemiłosiernie z papierami i innymi projektami. Ale musicie uwierzyć mi na słowo, że to tylko takie wrażenie - filcowe drobiazgi się tworzą, ale na ich fotografowanie czasu było mniej :)

W mijającym tygodniu jeden z wieczorów poświęciłam na kolejny łowickopodobny wzór. Kogucik już był, doczekał się wielu pochlebnych komentarzy i sama też byłam zadowolona z efektu. Odezwały się nawet głosy, żeby kurkę do pary dorobić i chyba nawet udało mi się znaleźć jeden przykład kury, a nie koguta na wycinance. Ale to już nie to... Wygląda po prostu jak kolorowy gołąb z grzebieniem :) I kogutek został bez pary.

Ale! Na łowickich wycinankach portretowany jest nie tylko kurzy gatunek! Znajdziemy chociażby pawie, które może nie są tak charakterystyczne i nie dorównują kogutom urodą, ale jednak są (polecam obejrzenie w sieci). Skusiłam się ja na pawia i ślęczałam nad nim sporo czasu. Wybrałam trochę mały rozmiar i jak przyszło co do czego, to z łezkami na ogonie miałam niezłą przeprawę :)



Udanego wieczoru!

sobota, 12 stycznia 2013

Motywów łowickich część kolejna

Kto odwiedza mnie od dłuższego czasu wie, że mam słabość do motywów ludowych. Opisywałam wycieczki do skansenów (tu moja ulubiona), pokazywałam inspirowaną nimi biżuterię. Do kogucika, znanego Wam na pewno z wycinanek, zabierałam się wiele razy, ale kończyło się na zastanawianiu jak to ugryźć od strony technicznej. W końcu postanowiłam spróbować! Rzadko to mówię, ale z niego jestem troszkę dumna.




Udanej soboty!

P.S. Kogucik idealnie wpisuje się w moje wyzwanie:


Zapraszam też na candy!


środa, 26 grudnia 2012

Zamiast środowych myków: Trzy jelenie

Wybaczcie świąteczną przerwę w środowych mykach. Oczyma wyobraźni widzę ten ogromny zawód na Waszych twarzach ;) Nie wiem jak Wy, ale ja niestety nie znajduję się blisko mojego rękodzielniczego kątka, zajadam się za to makowcem (wyszedł!) i pierniczkami (ciasto leżakowało 5 tygodni, musiały wyjść, inaczej bym się chyba wściekła!).

Masowa produkcja kartek z recyklingu wypełniła zapotrzebowanie bliskich, ja nie wysłałam chyba ani jednej takiej. Wysłałam natomiast w świat trzy łosie, przepraszam, jelenie.

Pierwsza kartka, dla fanki różu, posiadaczki namacalnego jelenia w tym kolorze - Lejdi:


W środku postanowiłam wykorzystać pomysł, który już trzy lata temu widziałam w sieci... Motyw wydał mi się idealny dla Lejdi!


Miał to być jeden jedyny egzemplarz (sorry Lejdi!), ale potem pomyślałam, że przed wytrawnymi papieroholiczkami nie mam się czym popisać, więc postawiłam zrobić skromne przody i eksplodujące wnętrza kartek. Żeby je czymś zaskoczyć :)

Druga kartka powędrowała do Aśko, która miała "szczęście" do beznadziejnych kartek w moim wykonaniu, ale od jej ostatnich urodzin staram się odgonić te złe wrażenia. Postanowiłam udać, że tegoroczna kartka też jest nudna i niezbyt wymagająca, a zaskoczyć ją środkiem:




Ostatni jeleń poleciał do Nulki. Jego kolor nie mógł być inny, niż szary. Z przodu natomiast wykorzystałam wyszywane gwiazdki, dokładnie te, które wykonałam na potrzeby środowych myków (>>tutaj<< tutorial).



Bardzo spodobała mi się zabawa z otwieraniem i zamykaniem kartki, to wciąga :) Najfajniejsze jest, że jeleń idealnie składa się na płasko i samo obserwowanie jego konstrukcji jest fascynujące! Pomysł na jelenia, łącznie z wzorem, pochodzi ze stron Marthy Stewart - opis znajdziecie >>tutaj<<.

Udanego, ostatniego dnia świętowania!

P.S. Jelenie zgłaszam na rogate wyzwanie w DeaArt - dziękuję za zaproszenie!


czwartek, 6 grudnia 2012

Plecione serce "koszyczek", a potem wyprzedaż czyli robię miejsce na nowe

W pierwszych klasach podstawówki robiłam takie w szkole, z papieru. Potem widziałam podobne na różnych ściennych gazetkach i z nudów odtwarzałam w głowie proces ich tworzenia. A jakieś dwa lata temu - jako niepoprawna miłośniczka papieru i kartonu - kupiłam na bibliotecznej wyprzedaży starszą ode mnie książkę "100 zabawek na choinkę" Haliny Kowalczyk. W dzisiejszych realiach niektóre projekty wydają się naprawdę trącić myszką, szczególnie swoją estetyką (powiem szczerze, niektóre proponowane stworzenia są po prostu szkaradne), ale jednocześnie przeniosły mnie w czasy, w których królowały własnoręcznie wykonywane łańcuchy (obowiązkowo pobrudzone klejem szkolnym, który zostawiał charakterystyczną, białą skorupkę), Rumcajs, Krecik, Reksio czy papierowe gwiazdy.

Jest też coś, czego ja sama już nie doświadczyłam - czytając wstęp zdajemy sobie sprawę jak trudne było niekiedy zdobycie w PRL kolorowego papieru... Szuflady mamy dziś pełne scrapowych, pięknych, wielobarwnych arkuszy, a autorka w latach 80. pisze o klejeniu dwóch kartek razem, żeby papier był z obu stron kolorowy oraz o tym, że

"zabawki można wykonać z przeróżnych materiałów: brystolu, papieru z bloku technicznego, kartonu, papieru maszynowego, kolorowej bibułki, błyszczącego papieru (pazłotka) z opakowań czekolad, batoników, cukierków, staniolu (kapsle z butelek od mleka i śmietany, wieczek z pudełek po serach homogenizowanych) (...)".

Jaką kreatywnością trzeba było się wykazać, żeby zabawka była nie tylko czarno-biała!

I z tego sentymentu postanowiłam wykonać tytułowe plecione serca, w książce nazywane koszyczkami. Każdy na pewno je pamięta ze swoich dziecięcych lat.



Jeśli nie, oto instrukcja ze wspomnianej książki:

aby maksymalnie powiększyć zdjęcie, otwórzcie je w nowym oknie



Na koniec ogłoszenie parafialne
Niektóre rzeczy, które oglądacie na blogu robię "do szuflady", uzbierało się tego trochę, dlatego utworzyłam zakładkę wyprzedażową, gdzie możecie zobaczyć egzemplarze szukające domu. Może komuś akurat przed świętami wpadnie coś w oko. Zapraszam :)

środa, 5 grudnia 2012

Środowe myki: ekologiczne kartki świąteczne


Od rodziny i znajomych otrzymujecie zapewne wiele pięknych kartek świątecznych. Macie do nich sentyment? Trzymacie czy raz na jakiś czas robicie porządki i wyrzucacie kartki sprzed kilku lat? Obserwując najbliższych śmiem twierdzić, że kartki zostają, ale zalegają gdzieś w szufladach czy szafkach. Musi pojawić się naprawdę silny impuls, aby zrobić z tym porządek :)

Dzisiejsza propozycja to sposób na nie wyrzucanie, ale twórcze wykorzystanie tych zbiorów. Wiele kart ma ładne obrazki, które można wykorzystać do produkcji kolejnych kartek. Ba, z jednego, składanego karnetu można zrobić czasem co najmniej dwa kolejne :)

Do dzisiejszych środowych myków zaprosiłam Aśko, która wykorzystuje ten sposób i wykonuje piękne, niepowtarzalne świąteczne życzenia. Poprosiłam o podzielenie się jej sposobem na świąteczne kartki z wykorzystaniem elementów recyklingowych. Asia używa do tego celu Big Shota, przez co udaje się jej uzyskać wspaniałe kształty wycinanych motywów, które wkomponowuje potem w jedyną w swoim rodzaju kartkę. Natomiast drugą część niniejszego posta dedukuję tym, którzy tak jak ja maszynką się nie posługują.

Aśko stworzyła coś w rodzaju fotorelacji z powstawania kartek. Pierwszy krok to rzecz jasna wybranie interesujących nas motywów i dopasowanie do nich odpowiedniego wykrojnika:

zdjęcia w maksymalnym rozmiarze otwierają się po otwarciu ich w nowym oknie

Asia przepuszcza kanapki przez maszynkę i włala!


Uzyskuje piękne, czasem bardzo skomplikowane kształty. Następny krok to dopasowanie papierów i dodatków, które będą towarzyszyły wybranemu motywowi. Najlepiej trzymać się konkretnej tonacji, którą narzuca kartkowy obrazek:


Asia dodaje jeszcze kilka przeszyć, wstążek czy ornamentów i właściwie praca skończona! Kartka jest niezwykle efektowna przez sam fakt użycia fantazyjnych, ażurowych wykrojników.




Asiu, serdecznie dziękuję Ci, że zgodziłaś się zdradzić tajniki swojej pracy! A Was zapraszam na bloga Aśko, gdzie znajdziecie więcej przykładów wykorzystania recyklingowych obrazków, nie tylko świątecznych (tutaj, tu i tu), ale i na inne okazje (tutaj).

***
No dobrze, a co zrobić, jeśli nie dysponujecie Big Shotem? Potrzebny będzie Wam ostry skalpel lub nożyk i coś do podłożenia w miejscu pracy, żeby nie zniszczyć blatu. Kształty nie będą pewnie tak wymyślne, ale dacie radę!

Mój przepis na prostą kartkę z recyklingu jest następujący - stwórzmy wrażenie 3D i posłużmy się warstwami, a kartka na pewno straci wygląd tej z taśmowej produkcji! Tutaj na przykład skalpelem wycięłam obrazek i otaczającą go ramkę. To samo zrobiłam z papierem scrapowym (ILS), dodałam czerwone dodatki. Poszczególne warstwy wystarczy przykleić na różnych poziomach, dodać napis czy jakiekolwiek inne ozdoby:

Chciałabym jeszcze podpowiedzieć Wam, byście zaglądały na wewnętrzne strony składanych karnetów i na ich odwłoki! Jeśli chcecie uniknąć brokatu albo złoceń, które często aż wylewają się ze stron tytułowych, warto to zrobić - czasami w środku wzór jest powtórzony, tyle że w nieco subtelniejszej tonacji, bez tych ozdobników. Tak było w przypadku tej kartki:


Kartka z przodu miała obrazek w intensywnych kolorach, podczas gdy na odwrocie znajdował się identyczny, tyle że lekko "zamglony". Aż prosiło się wyciąć go według ramki, która wyglądała jak wykrojnik! Trochę pomanewrowałam skalpelem i udało się - ramkę przykleiłam tak, by obrazek znalazł się poziom niżej, a ramka sprawiała wrażenie przestrzenności. Do tego prosty napis, ręcznie zrobione poinsecje - i gotowe!

Ostatni przykład to kartka, w której całkowicie odrzuciłam pierwotny front, wykorzystałam natomiast środek (tło z napisami) oraz odwłok (zdjęcie ze świecami). Zostawiłam oryginalny kształt kartki z półkolistą górą, ale wycięłam centymetrowy margines i tą ramkę przykleiłam na dystansach. Żeby nie było zbyt skromnie, dodałam wstążkę:


Zachęcam Was bardzo do ekologicznego i twórczego wykorzystania świątecznych motywów. Myślę, że jeszcze zdążycie zrobić kilka kartek przed sezonem wysyłkowym! Otwórzcie tylko szuflady ze swoimi zapasami, poproście znajomych - na pewno i oni mają wiele zalegających pocztówek. Najważniejsze, aby efekt taśmowej produkcji zmienić w coś niepowtarzalnego, w tylko jednym egzemplarzu :)

W poprzednich środowych mykach pisałam o

wtorek, 4 grudnia 2012

Kiedy na św. Barbarę błoto, będzie zima jak złoto

Czyli jedna z wielu wersji tego przysłowia :) Jaka pogoda u Was? Śniegu na święta chyba nie będzie, jeśli wierzyć przysłowiu :)

Kartka bardziej "na bogato" niż wczoraj, ale nadal składkowo-recyklingowo. Napis drukowany tym sposobem, a  jeśli niczego nie pomyliłam to papier i serwetka od Aśko, a duże zielone liście i żółte kwiatki od Andape. Białe natomiast wykonane z pomocą tego tutorialu.




Muszę się Wam przyznać, że większość kartek, które robię są zupełnie nie w moim stylu. Dziwne, że sama kartki z taką ilością kwiatów wcale nie chciałabym dostać, a z myślą o innych wykonuję właśnie takie. Sama najbardziej lubię "śmieciowe" i "bałaganiarskie", więc skąd to się bierze?!

piątek, 30 listopada 2012

Komplet inspirowany motylkiem kanzashi

Wczoraj otrzymałam meldunek, iż do Ani dotarła nagroda, którą zdobyła w moim ostatnim wyzwaniu za sprawą swojego motyla. Ania mogła wybrać kolorystykę, ale forma filcowej biżuterii miała pozostać dla niej niespodzianką. Wytyczne otrzymałam bardzo szerokie, prawie dowolność - barwy tęczowe lub różne odcienie jednego koloru. Zainspirowałam się tonacją motyla Ani i zdecydowałam się na komplet złożony z naszyjnika i pierścionka w odcieniach niebieskości z niewielkim dodatkiem bieli/kremowego.

Komplet wyglądał tak:




Życzę Wam udanego weekendu, ja niestety nie mogę go wykorzystać na filc i papierki, ale chętnie obejrzę Wasze działania w poniedziałek :)

sobota, 18 sierpnia 2012

Co by tu...

No nie wiem... bransoletka? Chyba jednak jakiś post-przerywnik :)
Kartka z okazji urodzin.
Zdjęcie trochę prześwietlone, ale mam nadzieję, że coś tam widać. Chodzi przede wszystkim o kwiatki, wykonane według tego tutorialu, i pobrudzone cieniem do powiek. Papier - UHK oraz brystol z papierniczego, który został mi po projekcie "Album rodzinny", wycinanki z Wycinanki oraz Stempell&kartoon, do tego wstążka i pieczątka. Wyszła prościutka, zwyklutka i taka smutna trochę, nie w moich kolorach, ale starsze osoby chyba lubią stonowane barwy. No chyba że się mylę :) Może mnie moja 88-letnia Babcia-jubilatka wyprowadzi z błędu :)


Udanej soboty! Ręka do góry, kto zrobił sobie długi weekend?

P.S. Pamiętacie szaro-pomarańczowo-różowy zestaw, jaki wysłałam do Lejdi? Ta czarodziejka stworzyła z niego takiego scrapa, że szczena mi opadła, jest cudowny! Zajrzyjcie koniecznie na bloga Lejdi, oj warto!

wtorek, 17 lipca 2012

Pancerna kartka skrywająca gotówkę

Druga kartka ślubna - zgłaszam ją na miętowo-różowo-szare wyzwanie w Diabelskim Młynie.
Miętowe kwiatki znowu wykonane według tutoriala Sasilli, papiery to ILS i (odrobinka) UHK, ramka z Wycinanki.
Kartka chyba mniej elegancka od poprzedniej. Wiązana na sznurek, a ramka wchodzi nieco pod dolne kwiatki - podwójne zamknięcie :)