Zauważyłam rzecz - jak dla mnie - niepokojącą. Ostatnio przeżywałam czas "nadprodukcji" i nadrabiałam wcześniejszy brak ujścia dla mojej potrzeby tworzenia czegoś własnymi ręcyma. Jednak, o zgrozo!, zauważyłam, że utknęłam w jakichś niezrozumiałych dla mnie do końca schematach kolorystycznych. Najbardziej oczywiste i pożądane wydało mi się połączenie odcieni fioletu z odcieniami różu, potem same odcienie fioletu, same odcienie różu, fiolet z zielonym, odcienie zielonego. Czy to jakaś choroba? Uprzedzam pytania - nie potrafię ostatnio powiedzieć czy mam ulubiony kolor, więc to rozwiązanie odpada. Oto opisana przed chwilą "czarna" seria:
Zaproponujcie coś, napiszcie jakie są Wasze ulubione połączenia kolorystyczne? Może pomożecie wyjść mi z impasu i natchniecie mnie na przyszłość :)
Udanego weekendu Wam życzę!