Po pierwsze: mój zestaw dla Alexandry, skompletowany na zainicjowany przez Lejdi projekt '15 rzeczy'. Miałam pietra, bo mogę po prostu nie trafić w upodobania Oli, która chyba jednak tworzy w klimatach nieco romantycznych, kwiatowych, wintydżowych... Ale na pewno się do tego nie ogranicza, więc może spojrzy przychylnym okiem na ten zestaw :) Starałam się trzymać żółto-szaro-czarnej kolorystyki, w miarę neutralnych przedmiotów, które można pociąć, zdekompletować, a jeśli się nie spodobają - jakoś ukryć. Trochę gotowców, obowiązkowy recykling. Oto on:
Po drugie: wczoraj, zupełnym przypadkiem, sama zabrnęłam w tą kolorystykę. Zrobiłam sobie (recyklingowy) notes na pomysły, które przychodzą, coby nie zapomnieć i powoli wcielać je w życie. Notes kupiony kiedyś za grosze na wyprzedaży w empiku. Naczekał się bidulek dobrych kilka lat na tej mejkołwer:
Wyprułam metalowe dodatki, a potem już tylko tapeta, ILSowe gadżety (alfabet, troszkę papieru) i zachomikowane śmieci. Jak widzicie, Asia
nie popisała się zbytnio przenikliwością i zapomniała przy aranżowaniu
okładki, że z tyłu zamontowała już gumkę. Rzeczona gumka nieco
przysłania końcowy efekt, ale spełnia swoją rolę. Jakież szczęście, że
na fali ciągłego dokupowania farby w pewnym markecie budowlanym, na dnie
torby pozostała mi pamiątka w postaci żółtego ołóweczka. Pasuje jak
ulał.
Jakoś przesadnie nie jestem zadowolona, ale pokazuję - a nuż ktoś ustrzegnie się mojego gumkowego błędu :)