Arancino...;))
to tak naprawdę kula z ryżu z nadzieniem (można znaleźć w środku wszystko, od budyniu i czekolady, po ryby, czy mięsa...) wynaleźli to danie w Palermo i Messinie, ale popularne jest na całej Sycylii... i można je spożywać w charakterze śniadania, obiadu, kolacji..albo po prostu jako przekąskę...;))
Dostępna, w każdym sycylijskim barze w rozmiarach od wielkości mandarynki do piłki ręcznej...;))
pierś kurczaka pociąłem na drobniutkie kawałeczki...
na oliwie od baby zeszkliłem drobno posiekany czosnek...i wrzuciłem tam mięso..
potem cukinię, peperoncino, kapary...popieprzyłem solidnie i posoliłem...
dodałem sosu yakotaki i poddusiłem...;>))
do ryży sypnąłem curcumy i startego pecorino...
ulepiłem piłki do tenisa...no dobra..do ręcznej...z mięsem i sosem w środku...
zeżarłem z winem i cieszę się jak mały dzieciak...;ppp
tak naprawdę farsz jest ponad wszelkimi regułami i przepisami, bo jako sanie biedoty w środku lądowały po prostu pozostałości innych dań...;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))