Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ulubieńcy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 lipca 2015

Wielka piątka: kosmetyczni ulubieńcy czerwca 2015

O ile ulubieńcy maja były bardzo dobrymi, ale mającymi wady produktami, tak w czerwcu używałam kosmetyków, które mogę zaliczyć do prawdziwych perełek. Ba, niektóre nie są dla mnie nowościami i z przyjemnością używam już którychś z kolei egzemplarzy. 



Sylveco, lekki krem nagietkowy - na początku nie byłam do niego przekonana, wydawało mi się, że nie robi nic. Doceniłam go, gdy przyszły upalne dni. Okazał się świetnie nawilżającym, zmiękczającym i kojącym kremem. Faktycznie jest bardzo lekki i szybko się wchłania, nie pozostawiając na skórze tłustawego filmu. Pobił moją ulubioną rokitnikową wersję. Ma najprzyjemniejszy zapach z całej trójki kremów z serii i jest zdecydowanie najlżejszy; świetnie zachowuje się na skórze mieszanej, nie powodując jej przesuszania, a jednocześnie delikatnie ją matując. Do tego kolejny oczywisty plus - higieniczne opakowanie i naturalny skład. Ideał!

Vichy, Ideal Soleil, emulsja matująca SPF 30 - długo zastanawiałam się, czy umieścić tu ten filtr. Z jednej strony - produkt idealny do noszenia. Wchłania się raz-dwa do płaskiego matu i utrzymuje twarz zmatowioną przez cały dzień. Nie zostawia na skórze żadnego filmu, makijaż trzyma się na tym produkcie jak na suchej, czystej skórze. Może zostawiać smugi, ale to kwestia wprawy w aplikowaniu - należy go wklepywać, a nie wcierać. Darowałam sobie pełną recenzję, bo w praktyce zachowuje się jak wersja z SPF 50, którą już zdążyłam zrecenzować. W czym więc problem? W różnicy w składzie... Trzydziestka ma z zupełnie niezrozumiałego powodu alkohol denaturyzowany na drugim miejscu INCI. Ta emulsja jest idealnym filtrem pod tym względem, że kompletnie nie czuć jej na twarzy. Natomiast nie jestem pewna, czy moja skóra jest zadowolona z codziennej dawki wyżej wymienionego typu alkoholu, nawet jeśli filtr kładę na krem nawilżający. 

Pharmaceris T, krem z 10% kwasem migdałowym - mój ulubieniec od wielu miesięcy, pomyślałam więc, że warto o nim przypomnieć. Wciąż wiedzie prym w mojej wieczornej pielęgnacji i skutecznie zapobiega pojawianiu się jakichkolwiek wyprysków. Dobrze wygładza skórę i jego jedyną wadą jest po prawdzie jedynie brak działania w kwestii zaskórników - niestety do tej pory nic sobie z nimi nie poradziło. Dla mnie, osoby, u której wszystko wywoływało wysyp mniejszych i większych krostek, ten krem jest wybawieniem. 




Węgiel w kosmetycznych ulubieńcach? A jednak. Po przeczytaniu posta Aliny Rose o maseczce z węgla aktywnego, która pomaga pozbyć się zaskórników, pobiegłam to apteki i z rzeczonym węglem wróciłam. Węgiel dobrze oczyszcza i wygładza skórę. Zaskórników jeszcze nie ruszył, ale nie poddaję się, bo wiem, że na to trzeba czasu. Na razie mieszam go z tonikiem Bielendy, w planach mam zamienienie go na jakiś hydrolat. 




Yves Rocher, Pur Bleuet, delikatny płyn do demakijażu wrażliwych oczu - najlepsza płyn dwufazowy, jaką kiedykolwiek miałam. Same zalety! Błyskawicznie usuwa nawet wodoodporny makijaż, nie podrażnia, w dodatku jest bardzo wydajny - z tym zawsze jest problem. Większość dwufaz wykańczam w ciągu miesiąca, tutaj po miesiącu jest jeszcze ponad połowa opakowania. Warto jednak zaznaczyć, że jest tłustszy niż wiele podobnych mu kosmetyków i zostawia na powiekach warstwę, która nie każdemu może odpowiadać - mnie jest to jednak zupełnie obojętnie. 

Czy któryś z tych produktów jest też Waszym ulubieńcem?

sobota, 6 czerwca 2015

Kosmetyczni ulubieńcy maja 2015

Ulubieńców maja jest niewielu, ale możecie być pewne, że każdego z tych produktów używam regularnie i każdy sobie chwalę. Nie są to produkty idealne, ale wychodzę z założenia, że ideały trafiają do ulubieńców roku - a te miesięczne zestawienia mogą mieć mniej wyśrubowane wymagania i nie każdy obecny tu kosmetyk musi zrywać mi portki z wrażenia. Zdecydowanie jednak musi wyróżniać się czymś pozytywnym wśród podobnych sobie produktów, dobrze się używać i przede wszystkim działać. Opisane niżej kosmetyki te kryteria spełniają. 



Eveline, Program 360°, Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust - nie spodziewałam się zbyt wiele po tym płynie, a miło mnie zaskoczył. Świetnie radzi sobie z nawet wodoodpornym makijażem i nie zostawia po użyciu mgły na oczach. Owszem, miałam lepsze i szybciej działające produkty tego samego typu, ale jak na swoją niską (niecałe 12 złotych) cenę i bardzo dobrą dostępność, Eveline jest godny polecenia. Przy mocniejszym makijażu trzeba dłużej przytrzymać wacik przy oku, ale nawet wtedy nie występuje żadne podrażnienie, a to dla mnie nawet ważniejsze niż szybkość demakijażu. 

Alterra, szampon do włosów osłabionych "Kofeina i biotyna" - oto szampon idealny do codziennego użytku. Ma przyjazny skórze skład i jest bardzo delikatny, fanki mocnego oczyszczenia nie będą więc zadowolone. Nie plącze i nie wysusza włosów, dobrze się pieni, czupryna po jego użyciu jest miękka i gładka. Nie przyspiesza przetłuszczania się włosów. Plus za gęstą konsystencję - nic nie przelewa się przez palce - przyjemny, nienachalny zapach i przemyślane opakowanie, z którym nie trzeba się siłować. Żadnego wzmocnienia włosów nie zauważyłam, ale nie oczekuję tego od szamponu. 


ZSK, francuska glinka zielona - hit, jeśli chodzi o pielęgnację cer tłustych i trądzikowych. Maseczka ukręcona z zielonej glinki i wody/toniku/wody termalnej/hydrolatu to mikstura świetnie oczyszczająca i matująca. Przyspiesza gojenie zmian trądzikowych, po jej użyciu skóra jest rozjaśniona, gładsza, uspokojona, zaczerwienienia mniej widoczne. Za 50 g zapłacimy 6 zł z hakiem i taka ilość wystarczy spokojnie na kilkanaście aplikacji. Dość mocno ściąga skórę i szybko wysycha, więc twarz z nałożoną maską należy regularnie spryskiwać, a potem dobrą opcją jest użycie maski nawilżającej - na przykład...

Receptury Babuszki Agafii, organiczna maska do twarzy do 35 lat - jej głównym zadaniem ma być nawilżanie, odżywianie i hamowanie procesów starzenia. To bardzo łagodny produkt ze składem w 98% skomponowanym z naturalnych składników. Ma formułę niewchłaniającego się kremu. Po zmyciu maseczki skóra jest faktycznie odczuwalnie nawilżona, miękka i wręcz nasycona dobroczynnymi składnikami. 


Maybelline, Super Stay 10h tint gloss, 370 Infinite Mauve - trochę zjechałam ten tint bardzo dawno temu i do tej pory się zgadzam, że nie jest idealny. Ciężko go równo rozłożyć, schodzi też w kratkę, ale ostatnio do niego wróciłam, bo to na dobrą sprawę jedyny produkt, którego mogę używać, jeśli wychodzę z domu na 8 godzin i do samego końca chcę mieć kolor na ustach. Oczywiście po jedzeniu muszę sięgnąć po lusterko i poprawić to i owo, i zdecydowanie polecam nakładać cieńsze warstwy, bo zbyt dużo produktu potrafi się zebrać na łączeniu warg. Do tego ostatnio ułamał mi się aplikator i muszę korzystać z innego... Ale dla takiego koloru, wykończenia i trwałości warto. 

Essence, Nail Candies - kto oczekiwał po tym produkcie dobrego krycia, mocno się zawiedzie. Dla mnie jednak licha pigmentacja jest zaletą, a Nail Candies traktuję głównie jako odżywkę do paznokci i nie spodziewałam się nawet, że będzie inaczej. Jedna warstwa nabłyszcza płytkę, druga dodaje subtelny, mleczny efekt, po trzech możemy zobaczyć nieco sugerowanego przez producenta koloru. Dla paznokciowych kalek (czyli mnie) lubiących naturalny efekt (tak, to ja), taka formuła to skarb. Efekt jest subtelny i elegancki, idealny pod french. Na paznokciach wytrzymuje cztery - pięć dni bez szwanku. Lakier jest niestety trochę za gęsty i długo schnie, ale to jedyne i nie tak rzadko spotykane przecież wady. Co ważne - Nail Candies działa. Paznokcie są twarde jak skała, można nimi zabijać, nie łamią się i nie rozdwajają. 


Może któryś z tych kosmetyków jest też Waszym ulubieńcem?



sobota, 4 kwietnia 2015

Ulubieńcy marca 2015

Dzisiaj krótko, bo ani nie szalałam ostatnio z kosmetykami, ani zbyt wiele nie podbiło mojego serca. Oto najlepsi z najlepszych w marcu. 


Receptury Agafii, balsam do włosów na kwiatowym propolisie - produkt chyba już kultowy w blogosferze. Na początku się nie polubiliśmy, myślałam że będzie to jeden z gorszych produktów, jakich kiedykolwiek używałam, ale przed wydaniem ostatniego zdania musiałam porządnie go przetestować. I stała się rzecz dziwna, nagle moje włosy ten balsam pokochały. Po jego użyciu są lejące, ale lekkie, gładkie i miękkie, lśnią i układają się bajecznie, praktycznie bez żadnego wysiłku wkładanego z mojej strony. Nie zauważyłam niestety większej objętości, co obiecuje producent, ale na szczęście nie ma też obciążenia. Teraz sięgam praktycznie tylko po ten balsam. Trzymam go zazwyczaj nieco dłużej niż 1-2 minuty, ale nawet po tym czasie efekty są zadowalające. Plusem jest również cena - 18 zł (a jeszcze trafiłam na promocję) za 600 ml.


Sylveco, łagodzący krem pod oczy - kosmetyki Sylveco mają u mnie plusa już na starcie za naturalne składy pozbawione zapychaczy i brak obietnic producentów odnośnie użycia jakiegoś składnika, którego w rzeczywistości prawie nie ma. Powyższy krem pod oczy jest bardzo lekkim, bezzapachowym kosmetykiem, którego używam najczęściej jedynie na noc, nakładając, zgodnie z obietnicami producenta, nieco grubszą warstwę. Wydawało by się, że lekkość nie może zapewnić odpowiedniej pielęgnacji, ale nic bardziej mylnego - skóra jest idealnie nawilżona i miękka. Co ważne, krem nie powoduje pieczenia oczu. 


Fantastyczny duet produktów SheFoot! Duże, gęsto upakowane drobiny w peelingu naturalnym składają się z pestek oliwek, łupin migdałów i orzechów macadamia i gwarantują porządne ścieranie. Zatopione są w zwartym żelu o nieco kremowej konsystencji, dzięki czemu produkt nie fruwa po całej łazience podczas aplikacji. Już po samym tym zabiegu stopy są miękkie i nawilżone, ale nie byłoby pełnej pielęgnacji bez kremu. Ostatnio używałam odżywczego kremu, który choć działał, irytował mnie zbyt intensywnym zapachem. Krem na pękające pięty na szczęście pachnie o wiele subtelniej i nie tak słodko, a w dodatku działa jeszcze lepiej. Solidnie nawilża i regeneruje, a pięty, moja bolączka, są w końcu w bardzo dobrym stanie - gładkie i miękkie.

Używałyście któregoś z tych produktów?