Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jillian michaels. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jillian michaels. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 lipca 2014

Boisz się siłowego? Spróbuj tego! "No more trouble zones" Jillian Michaels

Trening siłowy to cudowny wynalazek ludzkości i chyba nie ma ćwiczeń, które mogłyby go zastąpić. Mimo wszystko nie każdy ma ochotę czy możliwości, by zająć się siłówką. I ma prawo :) 

Jeśli nie masz dużego obciążenia, nie stać Cię na siłownię, nie chcesz ćwiczyć bez instruktora, spróbowałaś siłowego i nie przypadł Ci do gustu, ale nie chcesz porzucać hantli - albo masz jakikolwiek powód, by nie trenować w ten sposób - zerknij w stronę programu No more trouble zones autorstwa Jillian Michaels.


Dlaczego piszę o tym treningu w kontekście siłówki? Proste - część ćwiczeń przypomina te znane z treningu siłowego, aczkolwiek są one wykonywane szybciej, z mniejszym obciążeniem i dodatkowymi modyfikacjami pozwalającymi poruszyć więcej grup mięśniowych. Co do grup, i tutaj mamy ćwiczenia na poszczególne partie - a więc m.in. uginanie ramion w oparciu o kolano (biceps), wyciskanie francuskie (triceps), przysiad plie (pośladki), wyciskanie hantli w leżeniu (klatka piersiowa). Cały trening przypomina bardzo dynamiczne FBW. 

No more trouble zones już w tytule sugeruje, że Jillian zajmie się głównymi kobiecymi problemami, skupi uwagę głównie (ale nie tylko!) na pośladkach, brzuchu i... ramionach. Tak, bo właśnie ramiona są bardzo często zaniedbywane przez kobiety stroniące od treningu siłowego - a nie da się ukryć, że, jak mówi sama Jillian - ramiona to pierwsza rzecz, którą pokazujemy całemu światu, więc warto, aby wyglądały dobrze. I bez obaw, trening rąk nie zrobi z Ciebie kulturysty, ale poprawi ich kształt i jędrność. 


Ćwiczenia trwają około 56 minut i to wystarczy, by porządnie się zmachać i poczuć pracę mięśni. Wykorzystałam hantle 2x3 kg, w pewnych momentach schodziłam do talerzy 2x1,25kg, bo było mi np. zwyczajnie za ciężko wytrzymać dłuższą chwilę z rękami uniesionymi nad głową. Początkującym powinny wystarczyć nawet jedno kilogramowe maluchy.

Podczas treningu najbardziej czułam ramiona, dosłownie paliły - ale następnego dnia skutki ćwiczeń najbardziej odczułam w pośladkach. 

Poniżej - prawdziwe ćwiczenie-killer na brzuch. Włączyłam je do treningów wykonywanych w trakcie restu, niesamowicie stymuluje pracę brzucha, ból gwarantowany.


Jillian, jak to Jillian, wulkan energii. Towarzyszą jej dwie kobiety, wykonujące ćwiczenia o różnym stopniu trudności, ona sama pokazuje wersję pośrednią. Dobre tłumaczenie techniki, hasła (krzyki? ;)) motywacyjne, koleżeńska atmosfera i nieco śmiechu charakteryzują wszystkie programy Jillian i No more trouble zones nie jest wyjątkiem. 

Dzięki różnorodności ćwiczeń i szybkiemu tempu ćwiczy się fantastycznie, 50 minut mija jak z bicza strzelił, a po wszystkim mamy świadomość, że pracowało całe ciało.

Wady? Czasem warto zrobić po swojemu i, jeśli mamy taką możliwość, wykorzystać hantle o różnej wadze, o czym Jillian nie mówi. Sama korzysta cały czas z takich samych, a nie da się ukryć, że do uginania ramion potrzebujemy mniejszego obciążenia niż np. do martwego ciągu, który jest tutaj obecny. Oczywiście bez przesady, to nie siłówka, więc nie trzeba tachać kilkudziesięciu kilogramów, ale mała modyfikacja rzędu kilku kilo wyjdzie tylko na dobre. 

Podsumowując: 

No more trouble zones nie jest treningiem siłowym i na pewno go nie zastąpi, ale może stanowić wstęp do pracy z obciążeniem i sam w sobie na pewno również przyniesie widoczne efekty.

niedziela, 2 marca 2014

Co ćwiczę, gdy nie mam obciążenia?

Czyli sprawozdanie z ostatnich dwóch tygodni :)

W tym miejscu chcę powiedzieć, iż treningi bez obciążenia są dla mnie sposobem na utrzymanie formy, a nie jej wyrobienie. Zawsze daję z siebie 110%, ale moim zdaniem tego typu ćwiczenia nie dadzą mi tego, co przerzucanie złomu. Nawet ZWOWy bez hantli, a te z hantlami to dwie zupełnie inne rzeczy. Nie oznacza to, że ćwiczenia bez obciążenia nie dają mi w kość - niejednokrotnie kończę je o wiele bardziej spocona niż po treningach siłowych. Gdy nie ma obciążenia - liczy się tempo.

Nie obawiajcie się, że ćwicząc bez hantli nie osiągnięcie żadnych efektów. Odpowiednie treningi wykorzystujące wagę Waszego ciała - a więc nie tylko aerobowe, ale także siłowe i crossfit - sprawią, że ciało NA PEWNO zacznie się zmieniać na lepsze, stanie się bardziej jędrne i zbite. Spalicie tkankę tłuszczową, wzmocnicie i delikatnie rozwiniecie mięśnie, poprawicie kondycję.

Brak obciążenia to żadna wymówka, by nie ćwiczyć, można zrobić naprawdę wiele z użyciem tylko własnego ciała :)

[źródło]

Wszystkie opisane niżej treningi robiłam w okresie 16 lutego - 1 marca.

ZWOWy

ZWOW #57 Do not throw up - jest wymagający, głównie ze względu na burpees na początku połączone z 20 pompkami w środku treningu. Pozostałe ćwiczenia nie są trudne, ale te dwa dają w kość i wpływają na szybkość robienia całości. Dla mnie to dość specyficzny trening: podczas jego wykonywania muszę robić sporo przerw na oddech (i to dłuższy), ale tuż po jego zakończeniu mam ochotę na więcej i najczęściej dobijam się dodatkowymi pompkami i burpees. 


ZWOW #100 - ostatnio mój ulubiony! Ciągle do niego wracam. 10 ćwiczeń po 10 powtórzeń każde. Wbrew pozorom nie taka prosta sprawa, bo każde ćwiczenie składa się z kilku części i tak na przykład mamy pistol squats z kładzeniem się na matę bądź pompki z przerzutem nogi do przodu. Nie jest to najtrudniejszy ZWOW (w skali szkolnej dałabym mu pod tym względem mocne 4+; 6 to morderstwo), tym bardziej że większość ćwiczeń jest robiona w ludzkim (a nie zuzkowym) tempie, ale na pewno można się mocno zmęczyć i poczuć mięśnie ramion. 

Wciąż nie potrafię zejść tak nisko jak Zuzka w pistol squats (to znaczy zejść potrafię - gorzej z podniesieniem się z takiej pozycji), ale przy ćwiczeniu gdzie pomiędzy pistolsami kładziemy się na matę prawa noga daje już radę podnieść całe ciało (część siły bierze się z pędu) - to już coś. 


ZWOW #26 AMRAP This is sweat! - trening inny niż wszystkie, bo nie chodzi tu o zrobienie maksymalnej ilości rund w danym czasie, ale jak największej ilości powtórzeń każdego ćwiczenia w ciągu 30 sekund. Nie ma czasu na myślenie i przestoje - świadomość 30 sekund ciąży o wiele bardziej niż 10 minut i chce się w tym czasie dać w siebie naprawdę wszystko. Niezbyt trudny ZWOW, ale naturalnie i tak męczy. Największy nacisk położony jest tutaj na mięśnie ramion i brzucha.


ZWOW #65 Best Bodyweight Butt - jak nazwa wskazuje, to trening na mięśnie pośladków. Pupa rzeczywiście mocno pracuje, niestety pozostałe części ciała są prawie nieruszone, co w mojej hierarchii stawia ten trening na niższej półce podpisanej "niepełny". Pierwszą rundę udaje się skończyć prawie bez zmęczenia, ale pod koniec trzeciej człowiek już dyszy i zaciska zęby. Dobry ZWOW dla początkujących i dla zaawansowanych, gdy nie mają ochoty na nic ciężkiego.


ZWOW #18 - ten trening już kiedyś opisywałam. Nie zmieniam o nim zdania - miażdży! Jeśli setny ZWOW ma poziom trudności na poziomie 4+, to numer osiemnaście dostaje 6. Same ćwiczenia nie są skomplikowane, ale pięć rund naprawdę daje w kość i po jego zakończeniu pływamy we własnym pocie (a jak!). Zauważyłam jednak poprawę kondycji i ukończenie tego treningu było dla mnie o wiele łatwiejsze niż kilka miesięcy temu. 


ZWOW #29 AMRAP Brutal Burpees - według mnie to niezbyt wymagający ZWOW, dlatego robiłam go w połączeniu z innymi ćwiczeniami (patrz akapit "Moje wyzwanie"). Tytuł może przerażać, ale tych burpees nie jest aż tak dużo, by faktycznie dały popalić, tym bardziej że pozostałe ćwiczenia są łatwe (o ile przyjmiemy, że w pistol squats nie schodzimy do samej podłogi). Tu muszę zaznaczyć, że burpees wszelkiej maści i pompki to moje ulubione ćwiczenia, więc patrzę na to z perspektywy osoby, dla której taki zestaw nie jest żadnym wyzwaniem. Początkujący na pewno będą po tych 10 minutach ledwo dyszeć - warto spróbować! 




SIŁOWE

Brutal Bodyweight Strength Workout, Fitness Blender - nie polubiłam się z taką formą ćwiczeń. Monotonne, pozbawione energii. Pomiędzy trudnymi ćwiczeniami - banalne. Główną zaletą było to, że po treningu przez dwa dni chodziłam z zakwasami mięśni bocznych brzucha, a to bardzo dawno się nie zdarzyło. Działać, działa. Niestety do FB nie wrócę ze względu na osobę trenera. Pan prowadzący wykonuje ćwiczenia osobno i osobno je komentuje (głos zza kadru). Wygląda to mało przekonująco i przynajmniej mnie nie zachęca do ćwiczeń - jego głos jest beznamiętny i z wiadomego powodu nie słychać w nim jakiegokolwiek zmęczenia. Sorry, nie kupuję tego. 



CARDIO

Kickbox Workout - kochana Jillian :). Bardzo przyjemne ćwiczenia, idealne na dni międzytreningowe, gdy chcemy się rozruszać nie przemęczając organizmu. Dla mnie te 25 minut to za mało i zazwyczaj przedłużam ostatnią rundę (pajace/skakanka/pompki) bądź dodaję coś od siebie. Niemniej polecam - można się zmęczyć, dobrze pobawić no i posłuchać krzyków pani Michaels.


Kick Butt Kickboxing Workout - kolejne cardio związane z uderzaniem i kopaniem. Raczej proste, niezbyt męczące, ale spocić się można. No i radochy jest co niemiara. 


WYTRZYMAŁOŚCIOWE

Z SFD:
1 burpee - 15 przysiadów
2 burpees - 14 przysiadów
...
15 burpees - 1 przysiad

Banalne składniki treningu, ale niech to nikogo nie zwiedzie. To combo jest mordercze!

TRENINGI NA BRZUCH

Advanced Ab Workout #2 with Coach Meggin - bolało co miało boleć, brzuch płonął. Ćwiczenia może niekoniecznie najtrudniejsze, ale kilka razy musiałam zaciskać zęby, by nie odpuścić. Warto wypróbować, to tylko 10 minut. 


16 minute advance ABS workout - trening dla zaawansowanych na całego, jest naprawdę trudno. Momentami musiałam przystawać (przedostatnie ćwiczenie to jakieś piekło na ziemi) i patrzyłam z niedowierzaniem na prowadzącą, która wydawała się w ogóle nie męczyć. Szacun, chcę być kiedyś na takim poziomie jak ona :)



MOJE WYZWANIE :)

W poście podsumowującym siłówkę rzuciłam sobie samej rękawicę - 50 pompek bez przerw na inne ćwiczenia.

ZROBIŁAM TO!!! :)

W tym 20 pompek bez przerwy, kolejne 30 w seriach. 

Dołączyłam do tego przysiady i po tych 50-ciu zrobiłam trening na zmianę: 10 pompek, 20-40 przysiadów i tak w kółko. Nie wiem, do ilu przysiadów doszłam, ale ostateczna liczba pompek to 153! Chcę więcej i będę pracować na częstszym robieniem takiej ilości. Marzę też, aby móc za jednym razem zrobić 30. Po wszystkim uraczyłam się jeszcze pierwszym z treningów na brzuch podanych wyżej.

Wyzwanie powtórzyłam również innego dnia - co prawda rekordu nie pobiłam, ale po zrobieniu 50 pompek znowu robiłam na zmianę 10 pompek + chwila dla pupy (przysiady, wymachy, wykroki); ostatecznie doszłam do 120 pompek. Do tego dołożyłam ćwiczenia na brzuch z drugiego treningu podanego wyżej i ZWOW #29.

***

Plan treningu siłowego już mam, napiszę o nim w ciągu kolejnych kilku dni.
Pozdrawiam,

środa, 2 października 2013

Trening siłowy - podsumowanie września

Przyznam, że te comiesięczne posty weszły mi w nawyk i chyba będę je kontynuować, nawet jeśli porzucę trening siłowy - chociaż nie planuję :).

Jak widać, tym razem jest słabo. Ćwiczyłam w miarę możliwości, ale przez cały miesiąc coś się działo - a to egzamin do napisania, a to wyjazd, a to, w końcu, powrót do Krakowa (28-29), gdzie nie ćwiczyłam, bo dojazd (6h), porządkowałam pokój, dokupowałam niezbędne rzeczy, robiłam zapasy jedzenia, póki mogłam korzystać z samochodu. Teoretycznie więc nie dałabym rady wykonać więcej treningów, ale nie jestem z siebie zadowolona.

Pobyt w Anglii opierał się na chodzeniu ;) w ciągu tego tygodnia pokonałam mnóstwo kilometrów, odpoczywałam właściwie tylko śpiąc.

Do już wykonywanych ćwiczeń dołączył Kickbox Workout od Jillian Michaels. Możecie go znaleźć np. tutaj. Jest krótki, ale intensywny i daje sporo frajdy! Jako samodzielnego treningu bym go nie poleciła, bo mimo wszystko uważam go za zbyt lekki, ale jako cardio pomiędzy siłówkami sprawdza się wyśmienicie. 

Wracając do treningu siłowego - w końcu nadszedł czas, by zwiększyć obciążenie, dołożyłam 2,5 kg na hantlę przy ćwiczeniach na nogi i 1,25 kg w przypadku ćwiczeń na ręce (poza wiosłowaniem). Łącznie odpowiednio 8,75 kg i 6,25 kg na rękę. 

EFEKTY

Słabo... W najlepszej formie byłam pod koniec sierpnia. We wrześniu wyraźny spadek. Raz, nieregularne
na dzień dzisiejszy mój brzuch prezentuje się tak
treningi i dwa, pobyt w Anglii - słaba dieta i mnóstwo chodzenia zaowocowało spadkiem wagi. Zgubiłam kilogram - może to nie dużo, ale w moim przypadku brak dodatkowego kilograma był bardzo widoczny. Lepiej widoczne mięśnie brzucha przepłaciłam brakiem pupy. Już pierwszy trening poprawił jej wygląd, ale i tak - szkoda gadać. 

Zaczynałam z 51,5 kg, w sierpniu doszłam do 53,5, wrzesień przyniósł 52,5 kg. Chcę dobić do 54. Cyferki na wadze nie powinny mieć znaczenia, jak się przekonałam, przy treningu siłowym waga rośnie w zastraszającym tempie, co nie przedkłada się na otłuszczenie ciała - ale muszę się pilnować, bo po prostu ważę za mało. Wejście na wagę raz na jakiś czas pomoże mi skontrolować, czy idę we właściwą stronę, bo lustro nie jest obiektywnym odnośnikiem. 

Jestem zła, bo gdzieś zawieruszył mi się plik z wymiarami z lipca... Przeszukałam cały komputer i nie ma :/ Mogę podzielić się jedynie tymi, które pamiętam, jeśli natrafię na ten dokument, to zedytuję post. 

Wzrost: 171 cm

co?
11.07.2013 [cm]
27.09.2013[cm]
różnica [cm]
biust
84
87
+3
pod biustem
71
73
+2
talia
67
68
+1
biodra
90
92
+2
łydka
35
35
0
biceps
22/23
24
+2/+1

Zmora mojej sylwetki, czyli talia, oczywiście dalej zmoruje w najlepsze.

Po względem treningowym ten miesiąc najchętniej wyrzuciłabym z pamięci, ale trzeba iść dalej. Potrzebuję czasu i tyle :) 

Mimo wszystko jestem zadowolona ze swojej sylwetki. Podobam się sobie. Nawet jeśli jestem za chuda, to patrzę na siebie z przyjemnością i akceptuję :).

Może nie urosłam nie wiadomo ile, ale widzę, że moje ciało wygląda teraz lepiej niż kiedykolwiek. Mięśnie nadają mu świetnych kształtów. 

DIETA

Były dni gorsze i lepsze. Nie jadłam byle czego, ale znowu do gry wchodzi tydzień w Anglii, gdzie jadłam bardzo, bardzo mało. Poza tymi dniami nie mam sobie nic do zarzucenia, ale to wystarczyło.

CO DALEJ?

Zaczyna się rok akademicki, a więc zacznę się więcej ruszać. Podczas wakacji głównym wysiłkiem fizycznym były właśnie treningi :/

Skupię się bardziej na swojej diecie, na tym czego i w jakiej ilości mi potrzeba.

Myślę nad wizytą u trenera personalnego, który rozsądnie doradzi mi w dalszym rozwoju, wskaże popełniane błędy i być może rozpisze nowy trening. Tu prośba do dziewczyn z Krakowa - jeśli znacie dobrego, byłabym wdzięczna za namiary :)


czwartek, 14 marca 2013

Aktualizacja ćwiczeń

Po drobnej przerwie w aktywności spowodowanej sesją wróciłam "do siebie" z podwójną siłą. Treningi wymienione w ostatnim poście o ćwiczeniach już mi się przejadły, postanowiłam więc, że pora na aktualizację. 
Jeszcze parę miesięcy temu miałam opory przed ćwiczeniem z Zuzką Light, w końcu jednak się przemogłam i zaczęłam regularnie "losować" ZWOWy z długiej listy propozycji. Zauważam sporą poprawę w kondycji i sile i często dorównuję Zuzce czasowo, chociaż oczywiście - na razie mam mniejsze obciążenie (już planuję zakup czegoś większego, bo nie siła a fundusze mnie powstrzymują; jasne, zawsze można wypełnić torbę/plecak książkami, ale są ćwiczenia, gdy ze względu na swój rozmiar byłyby niepraktyczne), a z pewnymi ćwiczeniami problem. Nie potrafię np. zrobić poprawnie pistol squats. Mogę zgiąć nogę do połowy - mogłabym zejść na sam dół, ale wtedy nie mogłabym się podnieść, a przecież nie o to chodzi ;)

Kilka moich ulubionych ZWOWów:




Myślałam, że nie wrócę już do Jillian, ale odkryłam jej nowy (dla mnie) program - Killer Abs. Ponieważ czasem ćwiczenia Zuzki trwają dla mnie za krótko - ciało dostaje w kość, ale umysł ma wyrzuty sumienia - postanowiłam spróbować również Killer Abs. Zaczęłam od razu z grubej rury ;), od drugiej rundy. Jest moc! Intensywność mniejsza niż u Zuzki, ale mięśnie i tak żywo pracują. Nie tylko brzucha - ramiona również dostały za swoje. 

Niżej załączam preview do treningu - chociaż wydaje mi się, że nie uwzględniono w nim co trudniejszych ćwiczeń i może wydawać się banalny, to taki nie jest. Zresztą wszystko da się modyfikować ciężarem hantli :)


Na dzień dzisiejszy to tyle. Ewkę odpuściłam, bo póki co nie oferuje niczego odpowiadającego moim potrzebom. Natomiast Zuzka ma tyle ćwiczeń, że długo nie będę musiała myśleć nad czymś nowym. Na pewno kilka z nich powtórzę (np. ZWOW #59), poza tym cały czas pojawiają się kolejne. 
Chciałabym dokończyć Killer Abs - trening szalenie mi się podoba i mam nadzieję, że szybko się nie znudzi.

Staram się ćwiczyć cztery-pięć razy w tygodniu w blokach sobota-niedziela-(czasem) poniedziałek* oraz środa-czwartek. Piątek jest dniem wielkich zakupów i wyjść z przyjaciółmi, wtorek mam zapchany dosłownie od rana do wieczora, bez możliwości treningu. Dni odpoczynku są wskazane i w takiej konfiguracji czuję się najlepiej, ale być może coś się jeszcze w tej kwestii zmieni. 


*w poniedziałek mam zajęcia cały dzień, ale różnie może być z moim chodzeniem na jeden z wykładów ;)

sobota, 29 grudnia 2012

Jak ćwiczę?


Słowem wstępu: obecnie ćwiczę 5-6 razy w tygodniu. Nie lubię monotonii, więc mieszam treningi na różne sposoby i nie mam jednego stałego planu.

Najbardziej skupiam się na mięśniach brzucha, ale nie zapominam o innych partiach i pracuję również nad ramionami i nogami. Na razie nie trenuję typowo siłowo, używam niewielkich obciążeń (chociaż w nowym roku chcę zainwestować w cięższe hantle). W porównaniu z dziewczynami, które stosują tylko ten typ ćwiczeń, i obciążenie 5-8 kg to dla nich norma, ja wychodzę na kogoś, kto niefrasobliwie macha nóżką i ciężarkiem o wadze piórkowej jednego kilograma ;)

Nie ma co się oszukiwać – mierzę siły na swoje możliwości i upragnione efekty. Ćwiczę krótko i nie oczekuję rosnącego w oczach bicepsa. Oczywiście chcę stawiać sobie nowe wyzwania, być coraz lepszą i umieć coraz więcej, więc poziom trudności będzie stopniowo rósł. Na tę chwilę wystarczają mi opisane poniżej formy aktywności.

Najczęściej ćwiczę z Jillian Michaels, teraz konkretnie – Six Weeks 6pack. To trening składający się z dwóch rund, każda jest docelowo przeznaczona na trzy tygodnie codziennych ćwiczeń. Tygodniowo zaliczam dwa do trzech treningów z tego programu. Pierwsza runda powoli zaczyna być zbyt łatwa, prawdopodobnie wykonam ją jeszcze dwa czy trzy razy i przejdę do drugiej. Będzie mi szkoda, bo naprawdę bardzo mi się podoba!

Six Weeks 6pack

SW6p ma za zadanie rzeźbić mięśnie brzucha. Jest intensywny, dla mnie idealnie wyważony, bo składa się z dużej ilości ćwiczeń siłowych, kilku „brzuszków” w różnych odsłonach i odrobiny kardio. Efekty przychodzą szybko.

Ostatnio odkryłam Yoga Meltdown. Wbrew pozorom jest to trening-wyzwanie. Jogą są te ćwiczenia jedynie z nazwy. Budujemy siłę, przechodząc szybko od jednego pozycji do drugiej, całość jest dynamiczna i samego utrzymywania jednej postawy jest niewiele. Całe ciało pracuje… Pierwszą rundę skończyłam zmęczona i spocona, wiedziałam, że było warto i że nie raz wrócę do tych ćwiczeń. Moje mięśnie pokochały te ćwiczenia od pierwszej minuty! :)

Yoga Meltdown

W ramach chęci prawdziwego zmęczenia sporadycznie wracam do 30 day Shred, od którego zaczęła się moja przygoda z Jillian, i który daje popalić ramionom, oraz Ripped in 30.


Kolejną panią regularnie obecną w moim planie zajęć jest Ewa Chodakowska. Obecnie ćwiczę Skalpel, który szerzej opisywałam tutaj. Ponieważ na święta wróciłam do domu, wykonałam także kilka razy Trening z gwiazdami. W Sylwestra mam nadzieję wykonać lekko zmodyfikowanego Killera, bo powiem szczerze – bardzo się za nim stęskniłam! :)

Totalna metamorfoza a.k.a Skalpel
Stałym elementem piątku jest basen. Na razie darmowe wejścia zapewnia mi uczelnia w ramach wychowania fizycznego. Co dobre, szybko się kończy, więc od lutego będę musiała wysupłać z portfela pieniądze na karnet… Zajęcia na basenie zapewniają mi wspaniałą zabawę i relaks, a prawidłowo wykonywane style angażują do pracy nie tylko mięśnie nóg i ramion, ale również brzucha.

źródło


Ostatnimi czasy próbowałam ćwiczeń Zuzki Light. Na razie jestem za słaba na wykonywanie ich w taki sposób, jak ona, poza tym nie wszystkie mi odpowiadają. Mimo to oglądam jej filmy i wybieram z nich najbardziej pasujące mi elementy, wplatam je do powyższych treningów albo wykonuję, kiedy nie mam czasu na nic dłuższego. Ulubionym ZWOWem, bo tak nazywają się ćwiczenia przygotowywane przez Zuzkę, jest numer 46, Tight Space Workout.


Liczę na to, że za parę miesięcy będę w stanie "przyjąć na klatę" większość tego, co Zuzka proponuje. Mimo iż jej ciało nie do końca trafia w moje gusta i nie dążę do tak umięśnionej sylwetki, to chciałabym w pewnym stopniu uczyć się od niej budowania siły.


Czy któreś z wymienionych ćwiczeń pokrywają się z Waszymi? :)