Takich postów chyba brakowało na moim blogu. Albo pojedyncze recenzje, albo denko, przez co dużo kosmetyków umykało bądź nie były przedstawione w sposób, w jaki na to zasłużyły. Myślę że najwyższy czas to zmienić!
La Roche-Posay, Effaclar K
Powinien dostać osobny post, ale biorąc pod uwagę fakt, jak teraz wygląda opakowanie, byłby to brak szacunku dla czytelnika. Słuchajcie więc tutaj - ten krem jest genialny! Może ktoś pamięta, że na Effaclar Duo [+] kręciłam nosem, że jest taki sobie, że czegoś mu brakuje... Otóż Effaclar K wszystko ma na swoim miejscu i dzięki temu robi ze skórą cuda. Czysta, zachwycająco gładka, rozświetlona, zero krostek i krost, pory oczyszczone i zmniejszone, wydzielanie sebum wyregulowane. Do tego nie wysusza i jest bardzo wydajny. Chociaż nadal mam trochę zaskórników na nosie, a przed okresem wyskakują mi średnio dwie dość uparte niespodzianki, to i tak ten produkt LRP żegnam z żalem. Na pewno do niego wrócę.
Sylveco, lekki krem rokitnikowy
Uwielbiam produkty Sylveco za stuprocentowo naturalne składy, pełne ekstraktów i olejów o dziesiątkach dobroczynnych właściwości. Krem rokitnikowy skutecznie nawilża, odżywia i wygładza skórę. Nie zapycha. Wchłania się szybko i nadaje pod makijaż. Zawsze dodaję do porcji kroplę kwasu hialuronowego, który poza dodatkową dawką nawilżenia odświeża, oraz sprawia, że całość o wiele lepiej się rozprowadza. Skóra jest miękka i ukojona, a ja cieszę się, że daję jej to co najlepsze bez sztucznych zapychaczy.
Sylveco, oczyszczający peeling do twarzy
Bliżej przedstawiłam go już tutaj.
Alterra, maska do włosów Granat i Aloes
Wiem, już ją pokazywałam. I co z tego? Ciągle do niej wracam, a ostatnimi czasy zaczęłam zachwycać się nią na nowo. Radzi sobie z moim hermionograngerowatymi włosami tak doskonale jak żadna inna. Idealnie zmiękcza i wygładza, czupryna wygląda po niej zdrowo i nie jest obciążona. Do tego dodam przyjemny zapach, dobrą wydajność i niską cenę. Ulubieniec jak się patrzy.
Wellness & Beauty, Sezamowy olejek do kąpieli
Teoretycznie do kąpieli, w praktyce używałam go już po myciu, wmasowując w wilgotną skórę. Pachnie przesłodko, waniliowo-migdałowo, ma fantastyczny skład, bo faktycznie prawie same oleje, genialnie nawilża, pozostawiając skórę miękką i gładką. Wchłania się również bardzo znośnie jak na tak bogatą formułę.
AA, krem pod oczy przeciwzmarszczkowy, Aktywny Lifting 50+
Z kremami pod oczy mam problem, bo mało który mnie zadowala. Najlepszym był chyba ten arganowy z Kropli Zdrowia, ale na razie nie stać mnie na wydanie 50 zł na tego typu mazidło, więc szukam tańszych rozwiązań. Że ten krem AA jest dla kobiet po 50 roku życia? Cóż, przekonałam się że te dla dwudziestokilkulatek to trochę pic na wodę, a z takiego kremu skóra i tak weźmie sobie tylko tyle, ile potrzebuje. Aktywny Lifting dobrze, długotrwale nawilża i koi skórę pod oczami, dodatkowo przyjemnie się aplikuje i szybko wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Co ważne, nie powoduje pieczenia. Z cieniami niestety sobie nie radzi, ale skóra wokół oczu i tak wygląda zdrowo. Skład bardzo przyjemny (wybaczcie że znowu posiałam gdzieś kartonik), z substancjami aktywnymi wysoko na liście.
Joko, odżywka do paznokci Ultraviolet Efekt
Odżywka, która w założeniu miała wybielać paznokcie i w odpowiednim świetle dawać efekt fluorescencyjny (w wersji, jak sama nazwa wskazuje, fioletowo-niebieskiej). I robi to! Płytka jest faktycznie jaśniejsza, kolor końcówek momentalnie wyrównany. Do tego schnie błyskawicznie. Co więcej, mimo że producent słowem nie pisnął o właściwościach pielęgnujących, odczuwalnie wpływa na większą twardość paznokci.
Czy któreś z tych produktów należą również do Waszych ulubieńców? Dajcie mi znać, czy taka forma przedstawiania kosmetyków Wam odpowiada i czy post nie jest za długi.
***