Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podkład. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podkład. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 czerwca 2014

Nie ten ton(e) - podkład do twarzy Maybelline Affinitone HD

Zachciało mi się czegoś nowego po mocno kryjącym i niedostępnym-od-ręki-w-rozsądnej-cenie Revlonie Colorstay. Stojąc przed szafami z kolorówką, skierowałam swój wzrok w stronę podkładu Maybelline, Affinitone HD. Przed oczami miałam obraz mojej mamy w tym właśnie podkładzie: świeża, gładka cera, jednolity koloryt, wszelkie niedoskonałości (mama ma lekkie AZS) zakryte. "Czemu nie spróbować?", pomyślałam. 

Niech mnie kule biją...


Maybelline, Affinitone HD

Gdzie? Rossmann, Natura, Hebe (...) | Za ile? Ok. 25 zł / 30 ml

OPAKOWANIE

30 ml produktu zamkniętej w tubce w miękkiego plastiku. Podkład spływa ku otworowi siłą grawitacji - to dobrze. Nieco gorszym elementem jest nakrętka, wolę kosmetyki zamykane na zatrzask, ale mimo wszystko nie ma tragedii. Szata graficzna jakich wiele, ot niewyróżniający się niczym produkt.


ZAPACH I KONSYSTENCJA

Zapachu praktycznie brak, da się wyczuć coś sztucznego i średnio przyjemnego, ale podczas aplikacji umyka to mojej uwadze.

Konsystencja lekka, nietłusta, podkład jest rzadki, ale nie leje się przez palce. Aplikacja nie nastręcza problemów, ale przy wydobywaniu go z opakowania należy zachować ostrożność, bo może wypłynąć sam z siebie. 
W trakcie rozcierania kosmetyk staje się bardziej suchy, pudrowy.


KOLOR

Gama kolorystyczna produktu rodzi we mnie bunt (i uśpioną maniaczkę porządku): odcienie ponumerowane są zupełnie przypadkowo, dwa są identyczne (!!! - i to nawet nie te obok siebie), można stanąć przed szafą i nie mieć pojęcia po który tester najpierw sięgnąć, a którym nie warto nawet zawracać sobie głowy. 

Mój odcień to 03 Light Sand Beige (notabene ten, który ma bliźniaczkę, a jest nią 16 Vanilla Rose), pierwszy, jeśli chodzi o numerację. Nieco pomarańczowy, ale stosunkowo jasny. 

Tuż po nałożeniu na twarz można zemdleć z wrażenia, bo sprawia wrażenie marchewy, ale po dokładnym rozprowadzeniu i odczekaniu kilku chwil podkład faktycznie dopasowuje się do koloru skóry. Prawie. To znaczy tak - nie widzę większej różnicy między kolorem twarzy a reszty ciała, na pierwszy rzut oka nie rzuca się to w oczy (daleko mu do katastrofy, jaką okazał się BB krem Nivei), ale gdy lepiej się przyjrzeć, to różnica jednego tonu jest jednak widoczna. 


Teraz wiem, że lepszym dla mnie odcieniem byłby jaśniejszy i idealnie żółty 09 Opal Rose, ale skąd miałam to wiedzieć, skoro numeracja (i pozostałe odcienie) sugerują ciemnienie podkładu wraz ze wzrostem numeru. Poza tym upaćkana od góry do dołu testerami stwierdziłam, że nie ma sensu nakładać na siebie czegoś, co ma różę w nazwie... 

Kolor właściwie dałoby się to przeżyć, gdyby cała reszta była ok. Niestety nie jest.

DZIAŁANIE

Podkład nakłada się gładko. Produkt dobrze przywiązuje się do skóry, ale nie zastyga w trakcie aplikacji. Niestety ma skłonności do tworzenia delikatnych, ale jednak widocznych smug. Łatwe do usunięcia nie są wielkim kłopotem, ale nałożenie podkładu w pośpiechu nie wchodzi w grę. 

Odrobina kosmetyku pozwoli na wyrównanie kolorytu skóry, nieco większa dawka pozwoli uczynić krycie średnim, ale większe wypryski będą potrzebowały korektora. Produkt nie wchodzi w pory. Cera z Affinitone wygląda naturalnie, podkład nie tworzy efektu maski. 

Wykończenie podkładu jest matowe.  Skóra po aplikacji nie świeci się ani odrobinę, można stwierdzić, że to wręcz płaski mat - często już pod koniec robienia makijażu łapię się na tym, że zapomniałam użyć pudru.


Nie brzmi źle, prawda? Cóż, Affinitone pokazuje rogi później. Patrzę w lustro i widzę, że twarz wygląda bardzo nieświeżo, prawie brudno, skóra nieestetycznie się świeci. W niektórych miejscach jest więcej podkładu, w innych mniej, więc wyglądam, jakbym miała plamy. Produkt schodzi szybko - przy czystej skórze po maksymalnie 4 godzinach widać ubytki (upał znacząco skraca ten czas), nałożony na filtr (tutaj Vichy, a więc filtr-którego-nie-ma), nadaje skórze mało elegancki wygląd już po pół godzinie. 

SKŁAD


PODSUMOWANIE

Paskudna trwałość i nieciekawy wygląd na twarzy sprawiają, że Affinitone HD jest u mnie zdyskwalifikowany. Moja twarz po kilku godzinach noszenia tego podkładu wygląda, jakbym spędziła ciężki dzień w kamieniołomie, i to w połowie lipca. Z wielką niechęcią będę go używać jedynie do momentu, gdy kupię coś innego - i nastąpi to bardzo szybko.

piątek, 31 stycznia 2014

Starcie z legendą: Revlon Colorstay do cery tłustej i mieszanej

Revlon Colorstay jest dla wielu odpowiedzią na pytanie o dobry fluid o sporym kryciu. Peany zbierała raczej stara wersja (różniąca się od nowej głównie niższym filtrem przeciwsłonecznym). Nowa zyskała grono przeciwników, ale tyle samo osób flagowy produkt Revlona nadal polecało. Musiałam sprawdzić - co jest takiego w sławnym Colorstayu, że stał się synonimem podkładu idealnego? Na starą wersję nie zdążyłam, więc ciężko porównać, jak bardzo formuła RC się zmieniła. Mogę jednak ocenić, czy nowa wersja zasługuje na stałe miejsce w mojej kosmetyczce. Jeśli jesteście zainteresowane, jakie wywarła na mnie wrażenie - zapraszam do lektury dalszej części posta.

Revlon Colorstay SoftFlex - wersja do cery tłustej i mieszanej
Gdzie? Hebe, Mediq, Firlit, wybrane Rossmanny, drogerie internetowe | Za ile? 27-69 zł


OPAKOWANIE

Prosta szklana buteleczka o skromnej, estetycznej szacie graficznej. Niestety niewątpliwa uroda kosmetyku nie idzie w parze z funkcjonalnością. Brak pompki i opakowanie, którego nie da się ścisnąć czy przeciąć, to duet utrudniający wydobycie z wnętrza produktu o tak dużej gęstości, jaką charakteryzuje się recenzowany podkład. Osoba, która wpadła na pomysł takiego designu, powinna za karę do końca życia otrzymywać pokarmy i kosmetyki w takiej właśnie formie...


ZAPACH I KONSYSTENCJA

Podkład zapachu właściwie nie ma. Przy bardzo intensywnym wwąchiwaniu się w otwór produktu można wyczuć woń alkoholu, jest ona jednak słaba i niewyczuwalna przy aplikacji. 

Konsystencja w opakowaniu może przerazić - podkład wydaje się wyjątkowo gęsty. Rzeczywiście wydobycie go z opakowania nie należy do najłatwiejszych czynności, ale jednocześnie nie musimy się martwić, że zacznie przelewać się nam przez palce. W kontakcie z twarzą Revlon pokazuje jednak, że nie jest tak gęsty i ciężki jak go malują. Rozprowadza się lekko, bezproblemowo.


KOLOR

W palecie Revlon Colorstay dla cery tłustej i mieszanej znajduje się 13 odcieni, wybór odpowiedniego nie powinien więc sprawić kłopotu. Mój kolor to 150 Buff - bardzo jasny beż o żółtych podtonach, doskonały dla bladych twarzy. Zaletą RC jest możliwość wyboru nie tylko między jasnością koloru, ale i podtonem właśnie: przykładowo kolor 110 Ivory jest jedynie ciut jaśniejszy od Buff, ale za to bardziej różowy.


DZIAŁANIE

Słyszałam komentarze, iż Revlonem łatwo można zrobić sobie maskę z twarzy. Jest to możliwe, jeżeli nałożymy naraz zbyt dużą ilość produktu lub nie poświęcimy odpowiednio dużo uwagi na rozprowadzenie - wtedy rzeczywiście efekt końcowy może nie być zbyt naturalny. Najlepsze rezultaty osiągnie się, aplikując bez pośpiechu kilka cienkich warstw. Nie jest to podkład, który można nałożyć w biegu.

Warto jednak poświęcić minutę więcej na aplikację, bo to zaprocentuje. Twarz nadal będzie wyglądała świeżo, jednak wszystkie krostki i przebarwienia znikną. Krycie pokładu można bowiem stopniować od średniego do mocnego (i to niewielką ilością produktu!). Kosmetyk radzi sobie z każdą niedoskonałością - przy umiejętnym nałożeniu mimo wszystko nie wygląda to sztucznie. Jak widać jednak na poniższych zdjęciach, lubi podkreślić rozszerzone pory - tu przyznam, że dziś robiłam makijaż w pośpiechu, stąd może niezbyt zachęcający efekt. Przy stopniowej i dokładnej aplikacji wygląda to lepiej. Nawet w przypadku tapetowania się na łapu-capu wystarczy jednak cienka warstwa pudru, by nierówności zniknęły. Cera idealna? Z RC udało mi się w końcu to osiągnąć! 

bez niczego / sam Revlon / po przypudrowaniu (i z pomadką Rimmel LF z ostatniej recenzji)
Podkład nie zasycha zbyt szybko, więc możemy rozprowadzić go dokładnie i nie obawiać się smug

Wykończenie Revlona jest satynowe. Dla efektu matu musimy sięgnąć po puder, ale i bez niego cera wygląda dobrze, nie błyszczy się. Raz zmatowiony, trzyma efekt cały dzień - no, może po kilkunastu godzinach skóra zaczyna trochę mocniej odbijać światło, ale nadal jest to zdrowy, subtelny blask, a nie łojotokowy błysk.

RC nie zmienia koloru w ciągu dnia: nie ciemnieje ani nie pomarańczowieje.


Producent obiecuje 24 godziny trwałości. Nie było mi dane aż tak długo nosić makijażu, ale i tak mogę go pochwalić: pokład utrzymuje się nienaruszony cały dzień (lub całą noc) i nawet po intensywnym wysiłku (lub szampańskiej zabawie) wygląda jak dopiero co nałożony: świeżość, krycie, mat, estetyka są takie jakie być powinny. 

Ostatnia rzecz - filtr 15 SPF. Niewątpliwa zaleta, chociaż ja i tak bezpieczniej czuję się z większymi faktorami na twarzy. 

Podkład nie wywołał u mnie żadnych skutków ubocznych: nie przesuszył ani nie zapchał skóry (a to drugie jest niestety ostatnio dość częste w moim przypadku).

SKŁAD


Nie wiem, czy moje opisy składów komukolwiek się przydają - jeśli jednak czytacie je i macie ochotę na analizę tego, dajcie znać w komentarzach :)

PODSUMOWANIE

Revlon stał się moim podkładem numer jeden. Przez wiele miesięcy bałam się po niego sięgnąć, słysząc o ciężkości i przesadnie dużym kryciu. Okazało się jednak, że umiejętnie nałożony daje naturalny efekt pięknej cery, a moja skóra bardzo się z nim polubiła. KWC, jak to mówią na Wizażu!