Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balsam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balsam. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 marca 2013

Bezużyteczny Q10

Można powiedzieć, że recenzje kosmetyków ujędrniających stały się na moim blogu tradycją. Dzisiaj spieszę z kolejną i mogę od razu zdradzić, że nie ostatnią.

Kosmetyków Nivea używam niechętnie, nie spełniają moich oczekiwań, ale jest seria, która firmie się udała – mówię tu o linii kosmetyków z koenzymem Q10. Miło wspominam serum ujędrniające, które w krótkim czasie potrafiło wyczynić ze skórą cuda. Niestety z powodu dwóch wad – maleńkiej pojemności (75ml) i co za tym idzie marnej wydajności, a także wysokiej ceny nigdy do niego nie wróciłam. Zainteresował mnie jednak balsam z tej serii. Byłam świadoma, że na tak dobry efekt jak po serum nie mogę liczyć, ale stwierdziłam, że jeśli balsam chociaż w połowie zadziała jak treściwszy brat, będzie dobrze. A jak jest?

Nivea
ujędrniający balsam do ciała
Q10 Plus




 SŁOWO OD PRODUCENTA

Ujędrnia skórę w 2 tygodnie!
Wraz z wiekiem skóra staje się mniej jędrna i traci elastyczność. Aby jeszcze skuteczniej przeciwdziałać oznakom upływającego czasu, naukowcy z laboratorium NIVEA udoskonalili znany na całym świecie Ujędrniający balsam do ciała Q10 plus.
Działanie
Formuła wzbogacona w naturalny koenzym Q10:
- Stymuluje odnowę komórek i widocznie ujędrnia skórę.
- Wzmacnia skórę i pomaga chronić ją przed utratą elastyczności.


OPAKOWANIE

Mamy do czynienia z białą butlą z twardego, grubego plastiku, przez który widzimy zarys pozostałości kosmetyku. Wiadomo, ile go zostało – plus.

Kształt ciekawy, dość poręczny, szata graficzna estetyczna, bez udziwnień i wydumanych haseł. Etykiety nie odklejają się, nie odnotowałam żadnych innych uszkodzeń opakowania.

Klapka jest solidnie przytwierdzona do butelki, jej otwarcie również nie nastręcza problemów.
5/5


ZAPACH I KONSYSTENCJA

Zapach dosyć silny, typu „kosmetycznego”, nieokreślony, choć gdyby się uprzeć, można by porównać go do jakiejś kwiatowej kompozycji. Majtki z wrażenia nam nie spadną, ale jest raczej nieszkodliwy i nie powinien wywoływać negatywnych wrażeń.

Konsystencją jest bliższy mleczkom niż balsamom, jest dość rzadki. Przy nabraniu większej ilości produktu na rękę przy gwałtowniejszym ruchu może nam „odlecieć”, ale raczej nie spływa z dłoni czy po nałożeniu na ciało.
4/5
                                                                                         
  DZIAŁANIE     
                                                                                    
Balsam bardzo dobrze nawilża. Przy dłuższym stosowaniu można zauważyć, że skóra jest zadbana, gładka, delikatna w dotyku. I to niestety koniec zalet. No, plusem może być jeszcze fakt, że wygodnie się rozprowadza, nie jest „tępy”.

Jednocześnie wchłania się długo, czasem nawet przy intensywnym masażu skóra zdaje się go nie przyjmować. Pozostawia po sobie tłusty film i wrażenie, jakby tylko oblepił ciało, nie wniknął do środka.

Nie ma mowy o żadnym ujędrnieniu – czy to po dwóch tygodniach, czy po miesiącu, w napięciu skóry brak zmian. Kupiłam go właśnie w nadziei, że Q10 - skuteczny przecież w przypadku serum - zrobi z moją skórą porządek. Brak choćby najmniejszego efektu... 

Opis krótki, ale nie ma co przedłużać – swojego głównego zadania nie spełnił. Owszem, pielęgnuje skórę, nawilża, nie podrażnia, ale to za mało. 
4/10


SKŁAD


WYDAJNOŚĆ

Po prawie miesiącu stosowania raz dziennie zostało mi jeszcze dobre 1/5 opakowania. Jak na tak dużą pojemność i fakt, że nie aplikuję go na całe ciało, a jedynie uda, pośladki i brzuch - przeciętnie.
3.5/5

DOSTĘPNOŚĆ

Rossmann, Natura, większe i mniejsze drogerie, supermarkety.
5/5

CENA


Ok. 23zł/400ml
3.5/5

SUMA PUNKTÓW: 25/35

Liczyłam na więcej. Do tego balsamu już nie wrócę. Nawilżenie łatwo jest uzyskać w przypadku innych, często tańszych produktów, a widocznego ujędrnienia jak widać ze świecą trzeba szukać.