Palety cieni Make Up Revolution od wielu miesięcy szturmują blogosferę, łącząc w sobie bardzo dobrą jakość cieni i niską cenę. Ja również jakiś czas temu pokusiłam się na jedną z nich. Nie wybrałam jednak żadnej wersji Iconic czy inspirowanych dziełem Too Faced palet "czekoladowych", a dużo mniej popularną, składającą się z 32 cieni Beyond Flawless.
Ponieważ cieni do powiek używam rzadko, nie mam jeszcze sprecyzowanych barw, w których czuję się najlepiej. Stąd wybór palety składającej się z dużej liczby cieni - chcę eksperymentować i uczyć się na sobie różnych kombinacji. Jeśli chcecie wiedzieć, czy było warto, zapraszam do dalszej części posta.
MUR, Beyond Flawless
Gdzie? drogerie internetowe (np. Minti Shop, Ladymakeup); Kraków - drogerie Pigment
Za ile? Ok. 40 zł
OPAKOWANIE
Cienie kupujemy w złotym kartoniku, w którym kryje się wykonana z grubego, solidnego plastiku paleta. Produkt prezentuje się elegancko. Niestety nazwa palety wypisana jest jedynie małą czcionką z tyłu opakowania (i na kartoniku), dużo bardziej wolałabym nadrukowaną ją z przodu. Duży plus za skład zarówno na kartonie, jak i plastiku. Plastik niestety łatwo się brudzi, ciężko uniknąć smug i odcisków palców.
W środku zastajemy duże, dobrej jakości lustro, folię z nazwami cieni oraz same cienie oczywiście, zamknięte w okrągłej formie. Ułożone są w bardzo rozsądnej kolejności w ośmiu rzędach po cztery. Każdy cień waży 0,5 grama.
KOLORY
Beyond Flawless daje duże pole do popisu fankom stonowanego makijażu. Mamy tu klasyczne beże i brązy, odpowiednią ilość różu i fioletu oraz szarości i czerń. Wykończenia przeróżne - są nieliczne maty (chociaż nie do końca matowe, zalatują satyną), satyny i mające przewagę perły, które przepięknie mienią się na powiece.
Pigmentacja jest zróżnicowana. Pierwsze cztery najjaśniejsze odcienie oraz wszystkie maty są niestety bardzo delikatne i na oku trzeba się mocno namachać, by było je widać. Reszta cieni sprawuje się o wiele lepiej (z kilkoma wyjątkami, jak na przykład Bare Pink i Pug), ale nadal dają efekt typowo dzienny - na powiekach są nieco jaśniejsze niż wskazywałyby na to swatche. Na dobrą sprawę dopiero dwa ostatnie rzędy dają "czadu". Czerń wygląda nawet lepiej na oku niż na ręce. Niestety, kiedy przychodzi do blendowania, mocno traci na intensywności.
Podsumowując - makijaż dzienny da się nimi wykonać bez problemu, wieczorowy może zająć więcej czasu i możliwości w jego kompozycji mogą być ograniczone, ale także się uda.
ZACHOWANIE
Cienie niestety mocno się osypują - na szczęście jedynie na drodze paleta - pędzel, a nie pędzel - oko. Powieki "łapią się" od razu i nie musimy się martwić o drobiny osiadające na policzku. Mankamentem jest tutaj więc jedynie upaskudzona paleta.
Cienie dobrze się ze sobą łączą i tworzą bardzo płynne przejścia koloru. Czasem wręcz zbyt płynne - kolor może "zginąć" w wyniku blendowania, pozostawiając za sobą jedynie brokat, lub dwie barwy staną się jedną plamą. Mnie taki niejednoznaczny gradient odpowiada, ale osoby, które używając fioletu i pomarańczu chcą mieć na powiece właśnie fiolet i pomarańcz, a nie tylko ciemniejszy pomarańcz, albo będą zawiedzione, albo będą musiały włożyć w makijaż bardzo dużo pracy.
A zresztą - podczas robienia swatchy machnęłam sobie od niechcenia przypadkowymi cieniami na powiece. Macie tutaj więc próbę możliwości palety - bez podkładu, korektora, bazy ani innych dodatków. Tylko czysta skóra.
Dużą zaletą cieni jest bardzo dobra, całodzienna trwałość (nawet bez bazy) oraz brak tendencji do migrowania i zbierania się w załamaniu powieki.
PODSUMOWANIE
Beyond Flawless jest nierówna - maty są słabe i moim zdaniem praktycznie nie do używania, perły natomiast zachwycają kolorami i mają bardzo przyzwoitą pigmentację.
Moim zdaniem jest to udana propozycja dla osób początkujących, które nie są jeszcze pewne, jakie kolory do nich pasują, chcą nauczyć się podstaw i przekonać, czy w ogóle zabawa z cieniami jest dla nich. Płacąc 40 zł za 32 cienie ciężko spodziewać się jakości dla profesjonalistów - a mimo to Beyond Flawless pozytywnie zaskakuje.