Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oceanic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oceanic. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 sierpnia 2015

Long 4 Lashes - za, przeciw i efekty

Kiedy serum do rzęs Long 4 Lashes weszło na rynek, zrobiło furorę. Okazało się, że łączyło jakość kosztujących kilkaset złotych produktów ze stosunkowo przystępną ceną (79,90 zł). W końcu, po wielu miesiącach wahania, sama po nie sięgnęłam. 


Z czasem pojawiało się coraz więcej opinii krytycznych na temat składu serum i skutkach ubocznych, jakie niosło za sobą jego używanie. Po czterech miesiącach prawie codziennego stosowania myślę, że mogę napisać szczegółową recenzję na temat tego, co lubię, i co niepokoi mnie w produkcie Oceanic. 

Jeśli chodzi o OPAKOWANIE, to odżywkę dostajemy w buteleczce z pędzelkiem nabierającym odpowiednią ilość produktu. Początkowo może być problem, by za jednym zamachem pokryć całe rzęsy, ale po tygodniu nabiera się wprawy. Może się wydawać, że ilość serum na pędzelku jest zbyt mała, ale kluczem do bezpiecznego używania jest właśnie nieprzesadzanie z jego ilością. W buteleczce znajdują się 3 ml, co wbrew pozorom wystarcza na długo. Niestety nie da się zobaczyć, jak dużo produktu zostało w środku.


Niestety po kilku tygodniach złota nasadka pękła u podstawy i przy odkręcaniu zaczęła spadać. Nie przeszkadzało to w użytkowaniu, ponieważ pod spodem znajduje się zwykła, biała nakrętka, ale od produktu kosztującego kilkadziesiąt złotych oczekuję dobrej jakości wykonania. 


Na EFEKTY czekałam długo. Dopiero po pierwszym miesiącu rzęsy zaczęły się wydłużać i to niestety bardzo nierówno - odżywka zdawała się działać jedynie w zewnętrznych kącikach i mocniej przy lewym oku. Dodatkowo długość nie szła w parze z grubością. Po pomalowaniu tuszem wyglądało to karykaturalnie. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, ale możecie sobie wyobrazić krótkie, raczej proste rzęsy wzdłuż większości powieki i w samym kąciku długie, mocno wywinięte i cienkie. 

Różnice zaczęły zanikać mniej więcej po drugim miesiącu. Wtedy już wszystkie włoski były mocno wydłużone i wyrównane, stały się grubsze i ładnie podkręcone. 



Jak widać, nie wszystkie rzęsy jeszcze osiągnęły maksymalną długość, ale pełna kuracja ma trwać 6 miesięcy, więc się nie zrażam. Na żywo efekt jest naprawdę świetny i nie widać żadnych luk. 


Wątpliwości wielu budzi SKŁAD odżywki. Główną substancją odpowiedzialną na tak mocny wzrost rzęs jest tutaj bimatoprost, stosowany przy leczeniu jaskry. To bardzo mocny składnik, który w najlepszym przypadku może powodować podrażnienia oczu, zapalenia spojówek, świąd, w najgorszym zaburzenia wzroku i zapadnięcie gałek ocznych. 

Wiele osób po uzyskaniu tej wiedzy z miejsca odstawiło serum, ja jednak uważam, że panika jest bezzasadna. Po pierwsze stężenie tego leku w odżywkach jest małe. Po drugie, prawidłowa aplikacja produktu - a więc jedno przeciągnięcie pędzelka, a nie trzy, plus powstrzymywanie się od pocierania oczu po aplikacji, praktycznie uniemożliwia produktowi przedostanie się do gałki ocznej. Odpowiednia ilość nałożona nad rzęsami nie spłynie do oka. Absolutnie nie można nakładać odżywki na dolne rzęsy - a to wszystko wyłożone jest w krótkiej instrukcji umieszczonej wewnątrz kartonika. 

Pozostaje kwestia wpływu L4L na powiekę. Często spotykam się z osobami mającymi mocno zaczerwienione powieki od stosowania odżywek zawierających bimatoprost i uważam, że ten problem jest zbyt często ignorowany. Sama zauważyłam lekkie przyciemnienie skóry nad rzęsami, jest ono jednak widoczne dopiero z bardzo bliska. Jeśli w którymkolwiek momencie zauważyłabym u siebie większe podrażnienie, odstawiłabym ten produkt natychmiast. 

Podsumowując:

ZA:

+ wydajność
+ wygoda użytkowania
+ mocne wydłużenie rzęs
+ podkręcenie rzęs
+ ryzyko wystąpienia podrażnień w przypadku prawidłowego stosowania jest niewielkie

PRZECIW:

- jakość wykonania opakowania
- brak możliwości sprawdzenia, ile produktu pozostało
- "okres przejściowy", tj. czasowy nierównomierny wzrost rzęs
- podrażniający bimatoprost 
- minimalne pogrubienie rzęs

Ceny nie uwzględniłam, ponieważ moim zdaniem jest ona dość zrozumiała, a przy tym bardzo często można nabyć serum już za ok. 40 zł. Te promocje są tak częste, że moim zdaniem nie ma sensu kupować L4L w cenie regularnej. 


Jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie dała mi Long 4 Lashes i właśnie nabyłam drugie opakowanie, którego będę używać co drugi dzień w celu utrzymania efektów. W pierwszej buteleczce mam jeszcze trochę produktu, więc wykorzystam go do dna. Myślę o nabyciu dodatkowej odżywki do stosowania na długość, by rzęsy pogrubić, ale i bez tego obecny ich wygląd mi odpowiada i nie mogę się napatrzeć na moje firanki :) 

Używałyście Long 4 Lashes? Jaka jest Wasza opinia na jej temat?

piątek, 1 maja 2015

-49% na kolorówkę w Rossmannie: co polecam kupić? - kosmetyki do oczu

Do 5 maja w drogeriach Rossmann trwa promocja -49% na kosmetyki kolorowe do makijażu oczu, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami tym, co moim zdaniem warto kupić. Sama bardzo lubię podobne wpisy i niejednokrotnie udało mi się dzięki nim dopisać do listy dodatkowe i, jak się okazywało, udane kosmetyki, więc mam nadzieję, że i moja cegiełka do czegoś Wam się przyda. 

Sprawdzonych kosmetyków zazwyczaj się trzymam, dlatego dzisiejszy post nie będzie zbyt długi. Te kilka produktów jednak to moim zdaniem klasa sama w sobie. 


Maybelline, Colossal Volum' Express Waterproof - nie mam pojęcia, ile opakowań tego tuszu zużyłam. Charakteryzuje się ładną czernią, podkręca, wydłuża i mocno pogrubia rzęsy, daje mi największy teatralny efekt, jaki można osiągnąć na naturalnych rzęsach. Dodatkowo jest faktycznie wodoodporny, nie rozmazuje się i nie osypuje i w niezmienionym stanie wytrzymuje cały dzień. W cenie regularnej kosztuje 33,99 zł. Jeśli nie lubicie wodoodpornych tuszy, warto zwrócić się w stronę innych produktów z tej serii - klasycznego Colossala (fioletowe napisy) albo Smoky Eyes. Szczegółowa recenzja tutaj


Max Factor, 2000 Calorie Dramatic Volume - kolejny (głównie) pogrubiający tusz; pisałam już kiedyś przy okazji ulubieńców (tam też zobaczycie jej szczoteczkę). Bardzo trwały, nie rozmazuje się i nie osypuje, a efekt, jaki daje na rzęsach - bajka: mocne pogrubienie, podkręcenie i wydłużenie. Cena regularna to 33,99 zł. 


Podobno w niektórych Rossmannach jest szafa Essence. Jeśli na nią traficie, polecam zerknąć Wam na eyebrow designer, czyli kredkę do brwi. Moja jest w kolorze dark brown i świetnie sprawdzi się u dziewczyn o ciepłych, niezbyt ciemnych włoskach. Jest wygodna w użyciu, a szczoteczka na skuwce delikatnie rozczesuje i układa brwi, chociaż przy najbardziej niesfornych może okazać się niewystarczająca. To w dodatku bardzo wydajny produkt. W cenie regularnej kosztuje 6,99 zł. 

Wibo, eyebrow stylist, czyli żel do brwi, to kosmetyk już chyba legendarny. Występuje ponoć w dwóch wersjach szczoteczki, moja jest duża i przypomina tę z Colossala, którą pokazałam wyżej, ale jest jeszcze większa - niżej znajdziecie porównanie. Jest ciemniejszy i chłodniejszy niż jego kompanka kredka - takie połączenie sprawdza się u mnie najlepiej, kiedy mam ciemniejsze włosy. Tego ciemnego koloru nie należy się bać, bo kolor da się stopniować i lekkie pociągnięcie po prostu przyciemni i ujarzmi brwi. Mimo wielkiej szczoty, używanie jest banalnie proste. Kolejna zaleta - żel wydaje się nigdy nie kończyć. Teoretycznie ma drobinki, ale po nałożeniu na brwi są w ogóle niewidoczne. W cenie regularnej kupimy go za 9,49 zł. 

Dla mnie ten duet jest idealny - pozwala mi podkreślić kształt brwi i nadać im wrażenie większej gęstości, a jednocześnie nadal wyglądają naturalnie, a nie jak wyrysowane na potrzeby komiksu. 


Na górze kredka Essence, na dole żel Wibo.


Porównanie szczoteczek z tuszu Maybelline i żelu Wibo - wbrew pozorom tym kolosem da się bardzo wygodnie manewrować nawet przy końcówce brwi i nie pomazać sobie skóry. 


Oceanic, Long 4 Lashes - kultowa odżywka do rzęs. Sama dopiero ją kupiłam, więc może nie powinnam się wypowiadać, ale uważam, że to jest właśnie ta okazja, żeby wypróbować tego nietaniego przecież (79,99 zł) produktu. Najtańsze odżywki to zwykle pic na wodę, które najlepiej sprawdzają się jako baza pod tusz - w przypadku L4L nie znam nikogo, komu by nie pomogła. Sama nie mogę doczekać się efektów, za kilka miesięcy na pewno opiszę swoje wrażenia.

Rimmel, Exaggerate, wodoodporna kredka do oczu - czarną kredkę kładę na górną linię wodną, więc dla mnie priorytetem jest to, by była nie do zdarcia. Exaggerate sprawdza się idealnie, jest bardzo trwała i, co ważne, nie rozmazuje się w ciągu dnia. Kolor - blackest black - to też czerń najlepszej głębokości. Kredka jest wysuwana, więc nie trzeba jej temperować, a u jej drugiego końca znajduje się gąbeczka, którą można nałożony produkt rozmazywać w celu osiągnięcia efektu smoky eye. Wydajności też nie mogę nic zarzucić, jeden egzemplarz wystarcza na kilka miesięcy. Jedyna wada? Ma zaokrągloną końcówkę, więc ultracienkiej kreski nią nie narysujemy. Cena regularna to 20,99 zł

Wybaczcie brak zdjęcia, ale swój egzemplarz zostawiłam w drugim domu ;)

Wibo, waterproof eyeliner - praktycznie same zalety za śmieszną cenę (7,89 zł). Produkt ma cieniutki pędzelek i zapewnia głęboką czerń już po jednym pociągnięciu. Rzeczywiście jest wodoodporny i wytrzymuje na powiekach aż to zmycia, a to, mimo wodoodporności wcale nie jest trudne, wystarczy płyn micelarny. W dodatku to jedyny eyeliner którym potrafię zrobić sobie dobrze wyglądającą kreskę, a mistrzem w operowaniu pędzlami nie jestem. Kolejna zaleta? Nie zasycha nawet kilka miesięcy po otwarciu.

***

Skusicie/skusiłyście się na coś z tej listy? Jakie są Wasze hity, po które pobiegłyście do drogerii? Ja kupiłam jeszcze kilka innych produktów, ale że są niesprawdzone, znajdą miejsce w poście podsumowującym. Mam nadzieję, że na żadnym się nie zawiodę.