Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 maja 2021

Max Czornyj "Miłość i wojna"

 
 
 
 
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 24 marca 2021
Liczba stron: 552
 
 
 
 
Max Czornyj jest autorem znanym przede wszystkim z powieści kryminalnych oraz thrillerów psychologicznych. Mnie zauroczył serią z komisarzem Erykiem Deryło i na szczęście wciąż pojawiają się kolejne tomy. Tym razem jednak autor postanowił zaskoczyć drugą już powieścią o miłości w czasie wojny (wcześniej w tej tematyce ukazała się "Córka nazisty") - czy to było udane spotkanie?


Jest rok 2021. Ponad siedemdziesięcioletnia bohaterka otrzymuje telefon od adwokata a zarazem przyjaciela ojca, który twierdzi, że muszą się pilnie spotkać. Przekazuje jej paczkę z listami od ojca, którą mogła otworzyć dopiero dekadę po jego śmierci. Znajdzie tam odpowiedzi na pytanie - kim ona jest... Kobieta pisze książkę o matce zastrzelonej przez niemieckiego oficera, tylko czy w pełni zdawała sobie sprawę kim byli jej przodkowie i jaki spotkał ich los? Czy zaakceptuje prawdę?


Łódź, rok 1938
Trwa wojna. W galerii Leopolda Brilke pojawia się Ewa, piękna, drobna i energiczna młoda kobieta, którą mężczyzna "uratował" z dworca, udostępnił jej też jeden z pokoi na wynajem. Syn Leopolda - Franciszek uważa, że Ewa skrywa tajemnicę, ukrywa coś strasznego, gdyż nie chce opowiedzieć nic o sobie. W sercu dziewiętnastolatka rodzi się uczucie do kobiety, jednak czy będzie ono w stanie przetrwać wojenną zawieruchę, zwłaszcza że Ewa twierdzi, że nie są sobie przeznaczeni? Jak bardzo pojawienie się Ewy zmieni życie wielu osób?
 
 
W tle obserwujemy relacje Brilków z pewnym malarzem, Żydem; dziwnych mężczyzn przychodzących do galerii, zniknięcia Ewy czy uczucia łączące Marię - siostrę Franka i jego przyjaciela. Są też listy i raporty a przede wszystkim mnóstwo szczegółów architektonicznych tamtego okresu oraz sztuka. Franciszek okazał się być mistrzem w rozpoznawaniu oryginałów i falsyfikatów obrazów, wciąż przegląda odpowiednie książki z tego zakresu i byłam pozytywnie zaskoczona jego wiedzą. 
 
 
To zdecydowanie powieść odmienna od dotychczasowych pozycji Czornyja. Nie znajdziecie tutaj krwawej i brutalnej scenerii czy nagłych zwrotów akcji - oczywiście jest tutaj śmierć, krew i niespodzianki, ale jest to raczej spokojnie płynąca fabuła.
 
Bardzo podobał mi się wątek dziadka Franciszka, czyli Karola, choć kiedy się rozpoczynał, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi... 
Takich momentów było zresztą więcej - nowe części zwiastowały kolejne niespodzianki, nigdy nie wiadomo co się wydarzy, czy bohaterowie przeżyją, w jakiej kondycji i co tak naprawdę wydarzyło się, kiedy autor o tym nie napisał... W końcówce szok po poznaniu prawdy!

Teraz najgorsza część recenzji - książka jest wprost genialna! Napisana na wysokim poziomie, wywołująca mnóstwo emocji, również skrajnych; autor powinien otrzymać za nią nagrodę literacką, nakręcić film czy serial. Jeśli lubicie literaturę piękną będziecie zachwyceni tą pozycją - jest bogata pod wieloma względami, tyle że... nie dla mnie. Owszem, podobała mi się, ale znaczna większość mnie nużyła. Nie to, że nie doceniam kunsztu autora, stylu czy pomysłów, ale jak dla mnie zbyt wiele tak nic nie wnoszących zdań, akapitów itp.  
 
 
 
Podsumowując - "Miłość i wojna" to książka obyczajowo-historyczna, która przenosi nas w czasie do II wojny światowej, pokazując jak wyglądał wtedy świat i jak czuli oraz myśleli ludzie. Jest to historia opowiadająca niełatwe czasy wojenne, w których młodym ludziom przyszło kochać i marzyć; bohaterowie pragną przeżyć, spychając nieznaczące sprawy na bok. Opowieść o odkrywaniu prawdy o swoim pochodzeniu, miłości ponad podziałami, oszustwach, kłamstwach, tęsknocie oraz żalu za winy. Każdy musi zdecydować sam czy to książka dla niego.



 
Książka przeczytana w ramach marcowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 
 

 
 

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Małgorzata Micuła "Talent jak lekarstwo"

 
 
 
Autor: Małgorzata Micuła
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2019
Liczba stron: 108
 
 
 
 
 
 
Kilkanaście dni temu pisałam o opowiadaniach wydanych przez Małgorzatę Micułę - dziś opowiem Wam o innym tytule Autorki - "Talent jak lekarstwo".  Akcja tej krótkiej, bo liczącej cztery rozdziały opowieści, rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Zapraszam Was zatem w przeszłość...


Krystiana urodziła się w biednej i brzydkiej dzielnicy dużego miasta. Jako najstarsza z rodzeństwa musiała szybko pójść do pracy, by pomóc rodzicom i tak trafiła do domu sędziego. Dom olśniewał ją pięknym i bogatym wyposażeniem, jednak największą radością dla piętnastolatki jest możliwość częstego oglądania obrazu młodej dziewczyny wiszący w salonie. Jaką rolę w tej opowieści odegra to płótno w złotej ramie?

Jak ogromne zaskoczenie malowało się w oczach i na twarzy Krystiany, gdy pewnego dnia w drodze na targ spotkała damę z portretu. Los pozwolił dziewczynie pojawić się w domu Emilianny, jednak to co zdarzyło się później było niezwykłe i niespodziewane. 

Talent, który posiadała Krystiana sprawił, że Emilianna postanowiła odmienić swoje życie, zawalczyć o marzenia. Co takiego zrobiła młoda dziewczyna?
Ciąg zdarzeń sprawił, że dzięki fascynacji Krystiany również życie jej rodziców i rodzeństwa potoczyło się inaczej, żyli bardziej dostatnio. Dlaczego? Tego Wam nie zdradzę, musicie sami odkryć tajemnice tej historii.


Bardzo krótka - czego ogromne żałuję! - opowieść, pełna zaskoczeń, zwrotów akcji, trudnych wyborów, która prowadzi czytelnika po Polsce z małym epizodem w Paryżu. Z zaintrygowaniem podążamy za Krystianą, śledzimy jej kroki ku dorosłości i samodzielności, akceptujemy decyzje oczekując na to, czy były słuszne. Talent dziewczyny wielokrotnie zadziwiał, zmieniał myślenie, działał jak lekarstwo...
 
W swoim życiu przeczytałam wiele książek, jednak nigdy nie trafiłam na taką, gdzie autor tak mocno zwróciłby się ku tematowi talentu i jego oddziaływania na ludzi. Na samego twórcę, ale też odbiorców dzieła. A przecież tak wiele jest osób, które tworzą piękne, niezwykłe i poruszające rzeczy.
 
Małgorzata Micuła jest bardzo wrażliwą osobą, która w swojej twórczości inspiruje się dziełem rąk. Tak było również w tym przypadku.  




Treść opowieści dopełniają odręczne rysunki Autorki.


 
 
 
 
 
 
Na końcu książeczki znajduje się 'słowo' od Autorki, w którym wyjaśnia, że historia Krystiany celowo nie ma końca. Małgorzata Micuła pozostawiła ją na rozdrożu życiowym, z przemyśleniami, dylematami, wyborami, by każdy czytelnik mógł sam wyobrazić sobie jak potoczyły się losy bohaterki. Autorka stawia też pytania o to czy istnieją przypadki lub czy talent może komuś pomóc. Lektura wskazuje jednoznacznie, że owszem. Czy w Waszym życiu też się tak zdarzyło? Czy doceniacie swoje talenty?



Podsumowując - "Talent jak lekarstwo" to niewielkich rozmiarów opowieść o talencie, miłości, chęci zmiany życia oraz niespodziance kryjącej się w obrazie. Jest to historia o spełnianiu marzeń, odwadze, pięknej duszy i dylematach, które musimy rozstrzygać każdego dnia. Pomimo licznych wątpliwości, problemów, rozterek i snów musimy walczyć o swoją przyszłość. Niezwykle fascynująca i wartościowa pozycja, którą gorąco Wam polecam!



 

 
 
 
Jeśli chcielibyście mieć swój egzemplarz tej książki wraz z autografem Autorki piszcie  -> mmicula@o2.pl
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
Za książkę dziękuję Autorce

piątek, 4 grudnia 2020

Karolina Wilczyńska "Światło w jej oczach"

 
 
 
 
Autor: Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: wrzesień 2020
Liczba stron: 320
Seria: Ja, kobieta   tom 1
 
 
 
 
 
Bardzo cenię sobie twórczość Karoliny Wilczyńskiej, która potrafi bardzo różnicować swoje książki - saga o Jagodnie czy przyjaciółkach z Kwiatowej na długo pozostaną w mej pamięci. Nowa seria 'Ja, kobieta' będzie pokazywała portrety kobiet, które żyją obok nas. Wszak najciekawsze wydarzenia mają miejsce w życiu, dlatego autorka postanowiła się nim inspirować - tak właśnie powstała postać Łucji - jej pierwowzorem jest realna osoba.


Klara Werner ma trzydzieści dwa lata i właśnie dojrzała do decyzji, by wyprowadzić się z rodzinnego domu. Luksusową willę wraz ze służbą porzuca na rzecz swojej pracowni, położonej na strychu jednej z kamienic w centrum. W jej głowie narodził się bowiem plan stworzenia serii obrazów, których bohaterkami będą prawdziwe kobiety. Tylko czy chcąc pokazać prawdę, znajdzie modeli? Czy jej poświęcenie dla tego planu i codzienność w spartańskich warunkach opłaci się? 
 
Zupełnym przypadkiem, na drugim piętrze swojej kamienicy spotyka kobietę przed czterdziestką i podejrzewając złe samopoczucie zaprasza na szklankę wody. Między kobietami rodzi się niezwykła więź... Nie znają się, ale szybko odczuwają wobec siebie sympatię, stają się szczere, otwarte i spontaniczne a tematy do rozmowy pojawiają się właściwie same. To właśnie Łucji Bieleckiej Klara proponuje bycie pierwszą modelką do swojego projektu. Łucja jednak nie jest do tego przekonana...

Kiedy już się zgodzi, będzie częstym gościem w pracowni a Klara z niecierpliwością będzie wyczekiwała jej historii. Życie modelki nie jest bowiem usłane różami... Od dzieciństwa boryka się z poważną chorobą mamy. Opowiada malarce jak na ten fakt reagowali sąsiedzi, jej koleżanki i koledzy, na kogo mogła liczyć, kto się nią opiekował gdy mama była w szpitalu. Każdy dzień malowania to nowe pytania i nowe wątki. Jak Łucja radzi sobie teraz, gdy ma męża, dzieci, pracę i musi wszystko pogodzić z opieką nad mamą. Czy może pozwolić sobie na wyjście do kina? Wyjazd na wakacje? Kto zajmuje się mamą, gdy ona jest w pracy a córki w szkole? Czy mama rozumie swoją chorobę? Na jaką opiekę można liczyć w szpitalach? Jak Łucji udaje się rozpoznać stany depresyjne mamy a kiedy zbliża się czas nadpobudliwości? A przede wszystkim jak radzić sobie z chorobą afektywną dwubiegunową przez tak wiele lat...? 
 
Na te i inne pytania Łucja cierpliwie, choć wielokrotnie pośród łez, odpowiada Klarze, która jak natchniona tworzy pierwszy obraz swej wymarzonej serii. Choć czy tak naprawdę wymarzonej? Może bardziej sprowokowanej? Wciąż śnią się jej zielone oczy o wydarzenia z każdego dnia opisuje w mailach, których nie wysyła. Zapisuje je w folderze roboczym a skierowane są do pewnego nieznajomego, na którego jest wściekła. Nie może zapomnieć mu tego, że niesprawiedliwie ją ocenił - tą serią chce mu coś udowodnić. Może zatem to on i jego negatywne słowa stały się inspiracją Klary?


To niewątpliwie odmienna lektura pośród twórczości Wilczyńskiej. Na głównym planie mamy bowiem dwie kobiety, z których jedna opowiada o swoim życiu i najskrytszych jego sprawach. Druga wręcz spija z jej ust każde słowo i zmienia je w pociągnięcia pędzlem. Jak będzie wyglądał portret malowany uczuciami, łzami, heroiczną walką? Wszak dobry portret to nie tylko wygląd zewnętrzny modelki, ale też jej historia i wnętrze.
 
Dwie kobiety z zupełnie różnych światów spotkały się całkowitym przypadkiem, bowiem los chciał, by każda z nich wniosła coś w życie tej drugiej. By uzmysłowiły sobie, co jest tak naprawdę ważne - miłość i obecność rodziny choćby przy wieczornych posiłkach, wspólne chwile spędzone nie w luksusach a na rozmowie.

Dzięki temu, że jest to powieść o realnej postaci, staje się wiarygodniejsza, pokazuje rzeczywiste przeciwności losu, trudności w funkcjonowaniu rodziny, która musi radzić sobie z tak wymagającą i absorbującą innych chorobą.

Książka jest w większości rozmową bohaterek, która wciąga, pasjonuje, wymusza reakcje na opisywane zdarzenia. Do tego dodajemy skrzydlatego przyjaciela, kiszone ogórki, przyjaciół nierozumiejących pasji innych oraz zwyczajnych ludzi, jak gosposia czy ogrodnik, dla których wspólne chwile i spokojne życie daje im wszystko czego pragną.



Podsumowując - "Światło w jej oczach" to historia oparta na autentycznych wydarzeniach, opisująca liczne wzruszenia, trudności, niełatwe relacje na linii matka-córka oraz jak ważne jest wsparcie rodziny. Opowieść ku pokrzepieniu serc, dająca nadzieję, pokazująca prawdziwe oblicza, marzenia i tęsknoty. Książka o małych radościach, wsparciu, samotnym macierzyństwie, dziecięcym pojmowaniu świata dorosłych, problemach z akceptacją, kobiecości i uczuciach. Polecam!
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 

niedziela, 29 listopada 2020

Colleen Hoover "Confess"

 
 
 
 
Tytuł oryginalny: Confess
Tłumaczenie: Matylda Biernacka
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017
Liczba stron: 304
 
 
 
 
 
 
"Confess" jest czwartą powieścią Colleen Hoover, po którą sięgnęłam. Co w tej książce "wyzna" nam autorka? Czy warto wierzyć w przeznaczenie?
 
 
ONA - Auburn - lat... prawie 21
Żałuje swoich wyborów, nie znosi swojej kariery i potrzebuje kolejnej pracy, by wynająć prawnika. Gdy wraca z pracy do domu, mija budynek, którego okna wystawowe pokryte są skrawkami papieru. Są na nich zapisane anonimowe wyznania, ale dopiero dziś zwróciły uwagę Auburn. Dziewczyna bardzo wzbrania się przed jakimkolwiek uczuciem do płci przeciwnej, dlaczego?

ON - Owen - lat 21
Po tragicznych wydarzeniach został na świecie tylko z ojcem, jednak ich kontakt jest trudny. Zwłaszcza z uwagi na łączące czy może dzielące ich sekrety. Owen jest malarzem a inspiracją dla jego prac są wyznania pozostawiane przez obcych ludzi. Co stało się iskrą, dzięki której zaczął malować wyznania?

LOS...
...sprawia, że Auburn zatrzymała się przed drzwiami studia w chwili, gdy Owen pilnie potrzebuje asystentki. Dziewczyna postanawia w krótkim czasie zarobić dwieście dolarów, więc zgadza się. Między nimi rodzi się silna więź. Niestety LOS jest brutalny i jak tylko może stara się, by nie mogli bliżej się poznać. 

TAJEMNICE...
... które oboje skrywają powoli zaczynają wychodzić na jaw, jednak w żaden sposób nie ułatwia im to podejmowania kolejnych decyzji. Wręcz przeciwnie - jest coraz trudniej. Oboje czują wzajemne przyciąganie, ale życie wymaga od nich poświęceń.

ON pozwala się szantażować, dlaczego?
ONA rezygnuje z NIEGO, godzi się na wiele rzeczy wbrew sobie - jaki ma w tym cel?

Co musi się wydarzyć, by DOBRO pokonało ZŁO?


Niniejsza powieść Colleen Hoover nie jest zwyczajną poczytajką. Niesie sobą całą masę emocji - zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Autorka zaskoczyła mnie niektórymi wątkami, z każdym kolejnym rozdziałem na jaw wychodziły tajemnice, o których ukrywanie nie podejrzewałam bohaterów. A najbardziej intrygującym pytaniem, jakie często pojawiało się w mojej głowie, było to, skąd Owen zna Auburn, bowiem często o tym wspomina... Na odpowiedź trzeba bardzo długo poczekać.
 
"Confess" to powieść realistyczna, chwilami nawet do bólu. Poruszająca, do głębi. Pokazująca postacie dobre i złe. Niektóre bez szans na zmianę. Bo czy taki Trey istnieje naprawdę? Myślę, że nawet jest więcej niż jeden pierwowzór. Czy ktoś taki jak Lydia, na pewno na pierwszym miejscu stawia dobro dziecka? Czy ojciec Owena będzie potrafił otrząsnąć się i ratować to, co mu jeszcze na świecie pozostało?

Bardzo mocno odczułam tę powieść. Historia głównych bohaterów wraz z ich traumami z przeszłości spowodowały u mnie smutek, żal i ból. Byłam zła, że los tak często ich doświadcza, nie pozwalając na szczęście. Im byłam bliżej końca, tym bardziej nikła moja nadzieja na happy end... A jaki był finał? Musicie sprawdzić sami!


Podsumowując - "Confess" to czwarta powieść Colleen Hoover, którą czytałam i mam nadzieję na sięgnięcie po kolejne książki autorki. Czuję buzujące w nich emocje i wiem, że spotkania z wykreowanymi bohaterami będą dobrze spędzonym czasem pełnym łez i uśmiechów. Jest to powieść o miłości, uzależnieniu, błędnych decyzjach, poświęceniu, macierzyństwie, złości oraz utracie bliskich osób. Poznamy też smak depresji, rozczarowania, współczucia i gniewu. A to przecież nie wszystko... Polecam!
 
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

piątek, 27 listopada 2020

Katarzyna Enerlich "Czas w dom zaklęty"

 
 
 
 
Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2010
Liczba stron: 208
 
 
 
 
 
"Czas w dom zaklęty" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Enerlich. Prawdę powiedziawszy, to od lat bałam się, że nie poczuję tego, co autorka chce przekazać w swoich książkach. Joga, przyroda, zioła... Nie wróżyło to dla mnie nic dobrego, ale zaintrygowała mnie rodzinna tajemnica i toksyczne relacje z sąsiadką. Czy książka trafiła w mój gust?
 
Kiedy Krystyna, matka Ruty, kupiła część domu w mazurskim miasteczku u stóp krzyżackiego zamku, tuż przy lesie ich życie miało się zmienić. Dom miał stać się azylem, twierdzą, miejscem spokojnym i pełnym miłości a stał się przekleństwem - ten jeden raz Krystynę zawiodła intuicja. 
Sąsiadka z parteru - Serafina - pod każdym możliwym względem, że ich codzienność przemieniała w piekło. Z jej winy Ruta straciła matkę, dziecko i ukochanego. Po jednej z tych tragedii odkryła na strychu coś, co pozwoliło jej zrzucić winę na przeszłość i historię domu, ale nie zmniejszyła ona bólu i żalu ani nie pomniejszyła innych strat.
 
Teraz z Rutą kontaktuje się jeden z synów Serafiny prosząc, by pojawiła się w domu opieki, bowiem matka umiera i chce ją prosić o wybaczenie. Nie może bez niego odejść. Czy Ruta znajdzie w sobie siłę, by spotkać się ze staruszką a tym bardziej, by jej przebaczyć lata upokorzeń, nienawiści i złośliwości? Czy będzie do tego zdolna, gdy dowie się za ile śmierci Serafina jest współodpowiedzialna? A przede wszystkim co było powodem zachowania sąsiadki?


Katarzyna Enerlich opisała historie kilku bohaterów, nie tylko Ruty i jej matki, ale również Marka, Ziutka, Fridy czy Petry. Poznajemy naprzemiennie teraźniejszość i przeszłość Ruty, która opowiada o swoich losach, o życiu w mieście, przeprowadzce, marzeniach o malowaniu, miłości, wymarzonych studiach, przyjaźniach, klęskach i porażkach, wizytach policji oraz wezwaniach do sądu. 
 
Z przykrością czytałam o tym, jak sąsiadka zniszczyła Rucie życie. Liczne upokorzenia jakie serwowała Krystynie i jej córce, zupełnie nie pasowały do kobiety tak bardzo religijnej... Interesujące były również wątki pamiętnika Fridy oraz tajemnicy Marka. Wątki opisane w książce były bardzo ciekawe i oryginalne, ale zabrakło mi lekkości. Nie wiem dlaczego, ale tak cienką powieść (i to jeszcze z całostronicowymi ilustracjami) czytałam kilka dni, ponieważ zupełnie nie mogłam odnaleźć się w stylu autorki.


Podsumowując - "Czas w dom zaklęty" to smutna opowieść o nienawiści, niespełnionej miłości, utracie bliskich, walce o szczęście i marzenia, o dramatach za zamkniętymi drzwiami oraz żebraniu o wybaczenie. Książka jest przepełniona bólem, krzywdami, sprawami z przeszłości oraz niespodziankami. Polecam Waszej uwadze

 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

poniedziałek, 21 września 2020

Ewa Bauer "W nadziei na lepsze jutro"

 
 
 
 
Autor: Ewa Bauer
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017
Liczba stron: 240
Seria:  Kolory uczuć  tom 1
 
 
 
 
 
 
"W nadziei na lepsze jutro", którą to powieść miałam okazję przeczytać, to wznowienie debiutu Ewy Bauer. Na pierwszy rzut oka to cienka książeczka, która kryje w sobie wiele tajemnic. Z pozoru banalna historia jakich wiele, ale... to tylko mylne wrażenie.
 
Utwierdzamy się w nim zagłębiając się w lekturę... Mamy trzy różne kobiety - zróżnicowany wiek, marzenia, zawody i plany na najbliższą przyszłość. Anna do niedawna była szczęśliwą mężatką, jednak teraz jednocześnie męża kocha i nienawidzi. Obecnie pracuje w Hiszpanii, by szybciej zapomnieć o tym, że została zraniona. Sabina jest pielęgniarką w niemieckim szpitalu, opiekuje się też niepełnosprawnym mężem i wciąż powraca myślami do czasów młodości i decyzji ojca, przez którą utraciła miłość życia. Helena zaś to młoda dziewczyna, która walczy o kolejne kontrakty w świecie modelingu i na własnej skórze przekonuje się, jak ludzie potrafią być zawistni i wredni. Jest przebojowa i świadoma swojej urody, niestety los sprawił, że właściwie wychowuje ją przyrodnia siostra.

Póki co banał, prawda? Jednak w chwili, gdy każda z nich wspomina to samo imię mężczyzny - Robert - w kontekście dość emocjonalnym, w głowie rozbłyska czerwona lampka alarmowa. Jednak autorka nie pozwala tak szybko rozwikłać zagadki i przenosi nas w przeszłość, gdzie wnikliwiej poznajemy małżeństwo Anny i przyczynę, dla której poznany w Paryżu mąż stał się wrogiem. Przepełniona bólem, rozpaczą i nieradząca sobie z codziennością Anna zdecydowała się na psychoterapię. 
 
Małżonkowie biorą też udział w programie organizacji psychologicznej dla par po kryzysie, który zakłada wiele cotygodniowych zadań. Niezwykle ciekawy pomysł! Bauer szczegółowo opisała większość zadań, które miały na celu głównie poprawę komunikacji, zaufanie, pozbycie się zahamowań.


Ta powieść jest sinusoidą dla małżeńskiego życia Anny, wzloty przeplatają się z upadkami. Małżonkowie oddalają się od siebie, przeżywają liczne problemy, następnie z trudem, ale powracają do czasów szczęśliwości, by znów popełnić błędy i zawiesić miłość wysoko, na haczyku, by niełatwo było po nią sięgnąć. 
 
Znacznie łatwiej jest obserwować czyjeś problemy, niż martwić się swoimi, dlatego bardzo wciągnęłam się w historię Anny, Sabiny i Heleny. A trzeba przyznać, że kobiety nie pozwalają się nudzić. Ich życie obfituje w atrakcyjne dla czytelnika wydarzenia, intryguje, stresuje, wywołuje ciarki i całą gamę innych emocji. Podejmowane przez bohaterów decyzje wpływają nie tylko na ich życie, ale i osób z otoczenia. A że nie zawsze są one słuszne, nie wiemy co czeka na nas na kolejnej stronie.

Mimo swej niewielkiej objętości, "W nadziei na lepsze jutro" potrafi dorównać jakością powieściom liczącym po kilkaset stron. Początkowo akcja nie powala, nieco nudzi, ale gdy się rozwinie to ciężko odłożyć na półkę. Gwarantuję Wam, że czas przy lekturze upłynie miło a przede wszystkim zaskakująco, bowiem w żadnym momencie nie ma się pewności, czy małżeństwo Anny przetrwa. Finałowe decyzje bohaterki sprawiają, że zupełnie inaczej patrzy się na całość historii i wartości, jakim hołdowały poszczególne postacie. Czy dla miłości można wszystko? Czy warto zaryzykować wszystko dla szczęścia?


Podsumowując - "W nadziei na lepsze jutro" to poruszająca i pełna niespodzianek powieść o drugich szansach, zdradach, niespełnionych miłościach, bólu po poronieniu, trudnej decyzji o adopcji oraz chorobach najbliższych. Powieść dotyka też problemu niepełnosprawności, zranionych serc, decydowania za innych oraz dążenia do spełniania marzeń. Jest dowodem na to, że doceniamy, gdy tracimy; że chcemy żyć życiem innych, bo przecież niewątpliwie mają lepiej. Ale czy na pewno? Polecam!
 
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

niedziela, 9 sierpnia 2020

Tess Gerritsen "Śladem zbrodni"





Tytuł oryginalny: In Their Footsteps
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 8 lipca 2020
Liczba stron: 288
Cykl: Beryl Tavistock   tom 1




Kiedy rozpoczynałam lekturę "Śladem zbrodni" zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tess Gerritsen. Intrygujący opis został idealnie uzupełniony okładką z kajdankami i odciskami palców, co sugerowało wyśmienitą lekturę. Czy taka była?

Beryl i Jordan Tavistockowie to rodzeństwo, które wychował wuj. Przed dwudziestu laty stracili rodziców i przez cały ten czas, żyli ze świadomością, iż zostali osieroceni w wyniku tajnej akcji, gdyż Madeline i Bernard byli członkami brytyjskiego wywiadu. Straszna prawda uderza w nich z całą mocą podczas przyjęcia w rezydencji wuja, na której zgromadzili się finansiści, dyplomaci a także emerytowani oraz aktywni szpiedzy. Rodzeństwo nie wierzy, że ojciec mógł zabić matkę i popełnić samobójstwo! On ją kochał! 

Niezwłocznie wyruszają do Paryża, by na miejscu spróbować odkryć prawdę o śmierci rodziców. Bardzo szybko przekonują się, jak bardzo ich działania są komuś nie na rękę. Tak jakby sprawa od 1973 roku żyła tylko w świadomości tych, którzy coś o niej wtedy wiedzieli - o ile przeżyli... Teraz, ze stanu uśpienia wybudzają ją pytania młodych Tavistocków. Swoją aktywnością wywołali niepokój u tych, którzy sądzili że pozacierali ślady skutecznie. Będą próbowali powstrzymać rodzeństwo za wszelką cenę. Dlatego padnie niejeden strzał, wybuchnie niejedna bomba a to przecież nie koniec atrakcji. Beryl i Jordan bardzo szybko przekonują się, że są śledzeni i wielokrotnie tylko o włos unikają śmierci; niebezpieczeństwo wciąż depcze im po piętach a trop prowadzi do Grecji i Berlina. Udaje im się ustalić, że w grę wchodziło nie tylko zabójstwo, ale też szpiegostwo i zdrada stanu. Na szczęście mogą liczyć na wsparcie i ochronę, lecz muszą pamiętać, że nie każdy przyjaciel, jest nim naprawdę.


"Śladem zbrodni" to kryminał z wątkiem romansu, dzięki któremu wartka akcja, w której trup się ściele, zostaje chwilami zastopowana na rzecz narastającego pożądania między Beryl a pewnym przystojniakiem. Wciągająca fabuła bez zbędnych opisów gwarantuje, iż nie można się nudzić. Wielokrotnie pojawia się szybszy puls i lęk o życie bohaterów. Prywatne śledztwo młodych Tavistocków prowadzi w różnych kierunkach, czasami napotykają na mur milczenia, czasem na nieżyjących świadków. Autorka wciąż pozostawia nowe informacje, które skutecznie odciągają czytelnika z właściwej drogi; myli tropy, podrzuca dane, które w żaden sposób nie pomogą w odpowiedzi na pytanie kto zabił agentów. Celowo po macoszemu potraktowała drugie dno w tej sprawie, dzięki czemu finał i tym samym osoba mordercy do końca były zaskoczeniem!

Ciekawi i zdeterminowani bohaterowie stojący po różnych stronach barykady stanowią doskonały element tej książki, dodają pikanterii i zmniejszają szansę na wcześniejsze domyślenie się prawdy. Kluczą, kombinują, każdy ma jakieś tajemnice i ciemne sprawki a także mroczną przeszłość. Książkę czyta się naprawdę szybko, choć nie jest to hit pośród kryminałów, jakie zdarzyło mi się czytać. Twórczości autorki nie skreślam, bo lektura należała do przyjemnych, jednak liczę na lepsze tytuły, które wyszły spod jej pióra.


Podsumowując - "Śladem zbrodni" to prowadząca w przeszłość historia pełna kłamstw, tajemnic i namiętności. Opowieść z dreszczykiem emocji zaprawiona odrobiną ironii i humoru, opisująca walkę o władzę, brak lojalności, zawiedzione nadzieje, zdrady i potrzebę zemsty. Gerritsen podarowała czytelnikom liczne niespodzianki, rozczarowania oraz porażki bohaterów, które podzieliła między nich niezależnie od płci. Polecam na upalne popołudnie.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję


poniedziałek, 8 czerwca 2020

Agnieszka Krawczyk "Zawsze w porę"






Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 3 czerwca 2020
Liczba stron: 448
Seria: Ulica Wierzbowa tom 2





Idealnie pasująca do budzącej się do życia natury jest okładka najnowszej powieści Agnieszki Krawczyk "Zawsze w porę", która wręcz zaprasza do wypoczynku. Czy równie sielsko życie toczy się u mieszkańców ulicy Wierzbowej w Uroczynie? Sprawdźmy.

Niezwykle sympatyczne postacie, które poznałam w pierwszym tomie serii, już wtedy pokazały, że mogą liczyć na wzajemną pomoc. Owszem, nie omijają ich kłopoty, waśnie czy brak sympatii do innych, ale znaczna większość to ludzie o dobrych sercach, którzy cenią rady innych i lubią sobie wzajemnie pomagać.

Otulona sąsiedzkim wsparciem Hanna przeprowadza się z dziećmi do Flory, gdzie wszyscy je odwiedzają i starają się odciągnąć myśli od sprawy rozwodowej i romansu męża. Choć większość ustaleń należy do jej teściów i prawniczki, to jeden z sąsiadów nieświadomie niweczy jej zamierzenia.
Nelka znajduje nową pasję - wraz z Florą wydają gazetkę 'NiespoDziennik Sąsiedzki z ulicy Wierzbowej', który zatacza coraz szersze kręgi, bowiem nie tylko informuje, ale również zamieszcza ogłoszenia.
Flora przegląda swoje kolekcje, gdyż została zaproszona na wystawę dotyczącą ciekawych przedmiotów z przeszłości. Czy aktywizacja seniorów się uda? Kto jeszcze włączy się w przygotowania a kto udostępni zbiory?
Inga nadal kręci film o kobietach z Wierzbowej, jednocześnie zainteresowała się sprawą dawnego kina Bajka i po zasięgnięciu opinii mieszkańców, chciałaby go reaktywować. Jednak napotka na swej drodze rozgrywki polityczne...
Nie byłoby powieści obyczajowej bez wątku miłości... Niezwykle pokręcone są uczucia między Weroniką, Ksawerym, Hanną oraz Pawłem. Kto kogo darzy uczuciem a kto kogo nie? Jak bardzo boli brak zainteresowania drugiej strony? Czy czasami nie lepiej odpuścić?
Kolorytu drugiemu planowi dodają trzy osoby, które przyjechały do Uroczyna na czas ferii, umiejętnie podkręcą atmosferę a zwłaszcza wzajemne relacje.

Duże miasta i małe miasteczka, każde z nich ma swoje plusy i minusy. Uroczyn ma niewątpliwie więcej tych pierwszych; ludzie znają się wzajemnie, zawsze znajdzie się ktoś chętny do pomocy, do bezinteresownie odwiedzi, wesprze w chorobie czy samotności. Czasami zmienią nawet swoje plany, by odwiedzić sąsiada, choć ze świadomością, że narażą się tym samym na gniew współmałżonka.

Agnieszka Krawczyk pokazała, że seniorzy w Uroczynie mają więcej werwy, apetytu na życie czy pomysłów i pasji, niż niejeden młody człowiek. Udowodniła tym samym, że życie wcale nie kończy się wraz z przejściem na emeryturę, bo tak naprawdę właśnie wtedy człowiek ma więcej czasu dla siebie. Jednocześnie autorka podkreśla, jak ważna jest przynależność do lokalnej społeczności, wspólne działania w osiągnięciu określonego celu czy dotrzymywaniu sobie towarzystwa.

Autorka stara się nam uzmysłowić, że nie powinniśmy ukrywać się za maską, tylko mieć odwagę, by rozmawiać o tym, co czujemy. Nie powinniśmy zmieniać innych, ale siebie. Prosić o pomoc czy zwykłą rozmowę, nie wywyższać się a w swej codzienności dostrzegać coś poza czubkiem swojego nosa. Cudownie było ponownie zanurzyć się w opowieści o bohaterach z Wierzbowej.


Podsumowując - "Zawsze w porę" to przepiękna opowieść o mieszkańcach spokojnego miasteczka, które wcale nie wyróżnia się od innych - zdarzają się różne historie miłosne, zdrowotne, korupcyjne czy pełne pasji. Bohaterowie mają marzenia, talenty oraz odwagę w poznawaniu innych. Jest to historia o lęku przed nieznanym, spełnianiu oczekiwań, emocjach oraz tęsknocie za beztroskim dzieciństwem. Powieść pełna jest obojętności, niesprawiedliwości, rozczarowań, niechęci, zdrady, nieszczerości czy samotnym macierzyństwie, ale pokazuje też, że po każdym sztormie wychodzi słońce. Gorąco polecam!



"Najmilszy prezent"
"Zawsze w porę"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję



niedziela, 2 lutego 2020

Iwona Grodzka-Górnik "W niebie na agrafce"





Autor: Iwona Grodzka-Górnik
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012
Liczba stron: 448





Żałuję... Naprawdę żałuję, że sięgnęłam po tę powieść... tak późno! Tak długo stała na mojej półce kryjąc cudowną zawartość a ja "nie mogłam" jakoś po nią sięgnąć. Błąd. Na szczęście już naprawiony. Skorzystajcie z mojej rady i uczcie się również na moim błędzie - jeśli uwielbiacie obyczajówki to przeczytajcie "W niebie na agrafce" Iwony Grodzkiej-Górnik.

Zuzanna Kostecka ma dwadzieścia osiem lat i samotnie wychowuje czteroletniego synka - Łukasza. Jego ojciec zginął w wypadku samochodowym w dniu, w którym ona dowiedziała się, że jest w ciąży. Jest jest jedną z lepszych pracownic banku i od kilku lat mieszka w starym drewnianym domu w Arabelinie pod Warszawą. Marzyła o ASP, ale ojciec - Grzegorz - doradził jej, by miała konkretny zawód. W wychowaniu synka i w innych życiowych przeciwnościach pomagają jej cudowni sąsiedzi - Olga i jej mąż Filip.

Zuza załamuje się, gdy umiera jej najlepsza przyjaciółka Basia. Wprawdzie to najmłodsza siostra jej matki Poli, ale była starsza od Zuzanny tylko o trzy lata i od zawsze łączyła je wyjątkowa więź. Po pogrzebie podchodzi do niej mężczyzna twierdzący, że zna jej ojca i że jest do niego podobna, ale nie chce poczekać na mającego przybyć za chwilę Grzegorza. W Zuzannie zaczyna kiełkować niepewność a słowa Zygmunta Salkego jeszcze długo dźwięczą w jej głowie... Niepokój w sercu narasta, zwłaszcza gdy przypomina sobie historię z czasów, gdy miała czternaście lat i znalazła pewien dokument...

Tak właśnie w życiu Zuzanny pojawiają się nie tylko wątpliwości, niepewność i potrzeba dojścia do prawdy, ale również kilku mężczyzn. Aleksander, Maksymilian, Kacper, Ryszard - jaki będą mieli wpływ na jej życie, codzienność, przyszłość? Niektórzy pojawią się sami, innych odnajdzie ona sama, ale nie wszystkich... Tropy w prywatnym śledztwie zaprowadzą Zuzkę do Włoch, choć mam wrażenie, że gdyby wiedziała co ją tam spotka, nie opuszczałaby bezpiecznego domu w Arabelinie.

"Damska torebka nie jest po to, aby w niej coś znaleźć, ale po to, aby w niej wszystko było." *

Utonęłam w tej powieści. Poszukiwania biologicznego ojca prowadzone przez główną bohaterkę zawładnęły mną całkowicie. Wystarczy, by w książce pojawił się jakiś zagadkowy wątek, tajemnice rodzinne skrywane przez lata, listy kryjące prawdę, pewne jest że przepadnę bez wieści podczas lektury.

Matka unika rozmowy z córką, córka w tajemnicy dąży do wyjaśnienia prawdy sprzed lat, jednocześnie wpadając w sam środek międzynarodowej afery z mafią, fałszerzami i handlarzami dziełami sztuki. Mętlik w jej głowie stopniowo się zwiększa, bowiem pojawia się coraz więcej znaków zapytania i dlatego stawia coraz bardziej nierozważne kroki. Na szczęście są ludzie, którzy się o nią martwią i niezależnie od okoliczności ruszają z pomocą. Uczucia i adorujący ją mężczyźni tworzą dodatkowe zagrożenia. W czyim kierunku zabije mocniej jej serce?

"... miłość jest jak bajka o Świętym Mikołaju. Najpierw wierzymy, że jest, a potem tłumaczymy sobie, że zaklinował się w kominie." **

Iwona Grodzka-Górnik napisała wspaniałą powieść. To porządna, głęboka, magnetyzująca i soczysta obyczajówka, w której znajdziemy moc wydarzeń, zwroty akcji, trzymające w napięciu momenty, ucieczki, pościgi i śledzenie podejrzanych typów. Jest też trochę wiedzy z dziedziny malarstwa, humor i magiczne, miłosne uniesienia. Język i lekki styl pisania autorki sprawiają, że czyta się niezwykle szybko i przyjemnie, zwłaszcza że początkowo typowa powieść obyczajowa, zmienia się wraz z liczbą ubywających stron, w pozycję sensacyjną pełną "czarnych charakterów". Szkoda że to jedyna książka wydana przez autorkę.

"... w życiu powinniśmy kierować się własnymi aspiracjami, mieć na uwadze własne marzenia i dążyć do realizacji pragnień, które zaspokoją przede wszystkim nas samych. 
Dopiero wtedy będziemy szczęśliwi."***


Podsumowując - "W niebie na agrafce" to cudowny i emocjonalny debiut, który porwał mnie w swój świat i całkowicie zawładnął. Znajdziemy w tej historii relacje w pracy, romanse, przypadkowe spotkania zmieniające życie, bliźnięta, trojaczki, szpitalne nerwy i pozorne szczęście; ale również rozstania i burzliwe związki, żal, dręczące wspomnienia i tajemnice mające wpływ na kolejne pokolenia. Opowieść o świętowaniu sukcesów i lizaniu ran po porażkach informująca o tym, że z Nieba już nie wypuszczają... Nie zwlekaj, przeczytaj!




* I. Godzka-Górnik, "W niebie na agrafce", Świat Książki, Warszawa 2012, s. 27
** Tamże, s. 130
***  Tamże, s. 383




Książka przeczytana w ramach styczniowych wyzwań: Mini Czelendż, Pod hasłem, Zatytułuj się 3, 52 książki

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Natasza Socha & Magda Mazur "Drogi Święty Mikołaju"




Autor: Natasza Socha & Magda Mazur
Wydawnictwo: Edipresse Polska
Data wydania: 16 października 2019
Liczba stron: 288






Kto powiedział, że o Świętym Mikołaju można czytać tylko w okolicy 6 grudnia? Ja nie słyszałam i dlatego na przełomie roku 2019 i 2020 sięgnęłam po powieść duetu Socha & Mazur "Drogi Święty Mikołaju". Znam twórczość Nataszy Sochy i miałam przeczucie, że to idealna lektura na odstresowanie po ciężkiej końcówce roku. Czy miałam rację?

Każdy z nas, niezależnie od wieku i wiary w sympatycznego pana z brzuszkiem, workiem i brodą, zanosi już od listopada prośby do Świętego. A te bywają różne... Materialne, duchowe, małe i duże, te realne albo te mniej. Ale prosimy licząc, że Mikołaj je spełni, bo sami nie do końca wiemy jak odmienić swoje życie i pozbyć się problemów.

W powieści poznajemy trzy pary bohaterów.
Karolina i Karol - sędzina od rozwodów i rozpieszczony jedynak o artystycznej duszy - tworzą dosyć wybuchową parę. Oboje mają ekscentryczne matki, które uwielbiają postawić na swoim. Przez splot przypadków Karolina zaczyna przypuszczać, że ukochany ma romans... A to nie byłby koniec zdrad w ich życiu... Czegoś takiego się nie spodziewali...
Matylda i Mikołaj - pani redaktor i jej dwunastoletni syn, którego wychowuje sama od sześciu lat. Wciąż nie ogarnia życia finansowo, gdyż Mikołaj chodzi do prywatnej szkoły z bardzo wysokimi "progami" a szanowny małżonek ot tak, stwierdził że odchodzi i zostawił ją z kredytem. Matylda czuje się stara i sfrustrowana, bez szans na światełko w tunelu. I nagle przychodzi list...
Renata i Tomasz - dyrektorka działu obsługi klienta w agencji reklamowej i jej przełożony. Czterdziestoletnia zadbana singielka, uwielbiająca odbijać facetów innym ma romans ze swoim żonatym i dzieciatym szefem. Dla niego to też nie pierwszy romans w pracy, ale gdy on myśli, że lada moment ją rzuci i "skoczy na inny kwiatek", ona ma inne plany...

"Czasami im bardziej się o coś staramy, tym mocniej nam nie wychodzi. Ale zdarza się, że los daje nam zupełnie nieoczekiwany prezent."*

Jest to historia kilku postaci, które muszą radzić sobie z ciążami, kłamstwami, rozwodami, romansami, kredytami i zadaniami domowymi dziecka. Życie bohaterów tak się plącze, że na dźwięk słów 'Boże Narodzenie' dostają wręcz wysypki, najchętniej uciekliby jak najdalej od mających nadejść wydarzeń. Karolina z Karolem muszą stawić czoła rodzinnej tajemnicy, choć natrafiają na mur milczenia. Matylda usiłuje zaprosić kogoś na wigilię, ale na tydzień przed nadal jej się nie udało i jest załamana, że szansa na prezent od losu, minie ją i skręci w inną uliczkę. Renata próbowała zatrzymać szczęście kłamstwem, ale los z niej zadrwił i obrócił przeciw niej. Bardzo zaskoczyło mnie zachowanie Anny, żony Tomasza oraz osoba, do której udały się bliźniaczki po wsparcie.
Bohaterowie liczą, że Drogi Święty Mikołaj im pomoże i proszą o to grzecznie, lub mniej grzecznie... Czy choćby w ułamku procenta przypuszczali, jaką niespodziankę przygotował dla nich na wigilijny wieczór? Czy te święta jeszcze uda się uratować?

Autorki kręcąc losami bohaterów pokazały, że kłamstwa się nawarstwiają i w którymś momencie po prostu się w nich zgubimy a wiadomość, która jest dobra dla jednej osoby, dla innej będzie miała zupełnie przeciwne znaczenie. Dzięki tej książce, mamy okazję spojrzeć na życie i przedświąteczny czas z perspektywy bohaterów w różnym wieku, dostrzegamy wtedy co jest dla kogo najważniejsze. Co ludzie latami potrafią ukrywać przed mężami i żonami albo jak bardzo zaskakują nas decyzje bliskich w obliczu prawdy.

Wyśmienity duet! Autorki świetnie wyłowiły z tłumu bardzo charakterystyczne a jednocześnie totalnie przeciwne postacie, których życie wygląda skrajnie odwrotnie. Liczne problemy, zmagania z każdą złotówką, wołaniem o chwilę uwagi czy walkę o żonatego mężczyznę opisały z lekkością, humorem, ale i z odrobiną czegoś ulotnego, co przelatuje nad czytającym pozostawiając łzę wzruszenia. To nie jest bajka, ani pokryta śniegiem opowieść ani nawet skrząca nam się wokoło cukierkowa historia - to życie, którego proza dnia codziennego czasami zabija radość z oczekiwania na ten czas, który w zamierzeniu powinien być radosny, rodzinny i uroczysty a przede wszystkim oczekiwany.

"Człowiek jest tak bardzo przejęty tym, co musi i co powinien, 
że koniec końców nie cieszy go zupełnie nic." **


Podsumowując - "Drogi Święty Mikołaju" to cudowna, choć świąteczna nieco inaczej, powieść, która wprowadza nas w klimat mającej nadejść Wigilii. Opowiada o świątecznych koniecznościach, wbrew naszym marzeniom o tych wyjątkowych chwilach, niestabilności emocjonalnej, biurowych układach, niespodziankach od losu, przebaczeniu, zrozumieniu, podszeptach podświadomości i dobrych uczynkach. Historia o byciu tą trzecią, niezależności oraz o tym, że o miłość trzeba walczyć, pod warunkiem że będziemy szczerzy w tych zmaganiach. Gorąco polecam, nie tylko przed świętami





* N. Socha & M. Mazur, "Drogi Święty Mikołaju", Edipresse Polska, Warszawa 2019, s. 252
** Tamże, s. 270





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, Wyzwanie LC, 52 książki




Za książkę dziękuję Autorkom
oraz

sobota, 4 stycznia 2020

Agnieszka Krawczyk "Najmilszy prezent"





Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 13 listopada 2019
Liczba stron: 464
Seria: Ulica Wierzbowa tom 1




Agnieszka Krawczyk przyzwyczaiła mnie do tego, że każdą kolejną serią zabiera w inny, urokliwy kącik naszego kraju - nadmorskie Dębki, krakowskie Dębniki, podgórskie Zmysłowo czy też położona pośród mgieł, gór i lasów Ida... Bardzo podobają mi się te literackie podróże, bowiem autorka potrafi tak malować słowem, intrygować i opisywać bohaterów, przy których nie sposób się nudzić, że wciąż czuję czytelniczy głód na kolejne tomy serii. Dlatego z wielką radością sięgnęłam po najnowszą powieść "Najmilszy prezent", która rozpoczyna przygodę z serią Ulica Wierzbowa.

Na ulicy Wierzbowej w Uroczynie stoi dziewięć domów, w których mieszkają bardzo różnorodni mieszkańcy. Starsi, młodsi, rodziny, samotnicy. Tacy, którym się powodzi w życiu albo którzy uważają, że wszystko stracili i nic już na nich nie czeka.

rysunek mojej córki - mam nadzieję, że dobrze to wydedukowałam :)


Hania Jawińska została sama wraz z dwójką dzieci, mąż nie potrafił pogodzić się z narodzinami chorego synka. Jej sześcioletnia córeczka Nela, uwielbia odwiedzać sąsiadów wraz ze swoim psem Figą, szuka przygód w swoich kaloszach w żaby. Ewa Zięba ma wymuskany dom z basenem, z nikim się nie przyjaźni i marzy o tym, by rządzić w klubie dla kobiet. Jest rozczarowana marzeniami swojego męża Seweryna, którego trzyma pod pantoflem. Jola Cieplik jest postrzegana jako dziwaczka, bowiem nie dba o dom, tylko zbiera różne przedmioty i stara się je naprawiać, dając drugie życie i nowy dom. Przyjęła pod swój dach córkę kuzynki - Weronikę, która boryka się z poważnym problemem. Paweł Zaruski to nowy lekarz w miasteczku, który wynajął dom obok Joli. Starsi mieszkańcy, przywiązani do jego poprzednika, nie ufają mu, zwłaszcza że nie stara się zadbać o wizerunek swój i domu. Zjednuje sobie serduszko Neli. Zygmunt Wyrwa po śmierci ukochanej żony ma już tylko jedno marzenie, dotyczące hodowli kwiatów. Jest sam a jego syn mimo upływu lat, nadal nie odnowił kontaktu.

Po drugiej stronie ulicy mieszka Patrycja Konopińska, aktualna szefowa biblioteki, pragnąca unowocześnień, nawet kosztem papierowej części księgozbioru i jego zwolenników.
Tuż obok, w niezamieszkałym od wielu lat domu (przyczyny są dość interesujące :)) coś zaczyna się dziać a sąsiedzi czekają zaniepokojeni na chwilę, gdy poznają nowych mieszkańców. Czy artystyczna dusza przypadnie im do gustu?
Po drugiej stronie pustostanu mieszkają Bekierscy, małżeństwo z czwórką dzieci, o których na chwilę obecną nie wiemy dość dużo.

"Życie jest krótkie, a każdy dzień to skarb. Nie możemy pochopnie marnować tych darów, bo przecież nic się w naszym istnieniu nie powtórzy, nie wrócimy do minionych chwil inaczej niż pamięcią. Dlatego proszę zaczerpnąć z życia to, co najlepsze, 
i nie pozwolić przeciec żadnej chwili przez palce." *

Domek na samym końcu uliczki należy do najstarszej mieszkanki - Flory Majewska - wokół której skupia się tak naprawdę fabuła powieści. Starsza pani każdego roku przygotowuje dla sąsiadów kartki świąteczne. Tym razem jednak zrobiła coś innego, bardziej wyjątkowego - listy skierowane do każdej osoby z Wierzbowej. Napisane na wyjątkowym papierze, pięknym kaligraficznym pismem przy użyciu samodzielnie zrobionego atramentu, zawierają przestrogę lub poradę. To ma być szczególne pożegnanie... Flora uznała bowiem, że jej stan zdrowia wymaga przeprowadzki w miejsce, gdzie będzie miała pomoc i opiekę. Tyle że z każdym dniem, mieszkańcy Wierzbowej coraz bardziej dostrzegają, jak ważna dla ich maleńkiej społeczności jest była bibliotekarka i pragną by została. Tylko czy wszyscy? I czy ona sama zmieni decyzję?


Ilu bohaterów, tyle historii... Każdy ma jakieś problemy, tajemnice, bolesną przeszłość czy nie zażegnany konflikt. Rozpadające się małżeństwo, samotne macierzyństwo, zbyt duże ego, narzucanie innym swojego zdania, pragnienie akceptacji - a to jeszcze nie wszystko, tylko nie chcę Wam zepsuć niespodzianki podczas odkrywania sekretów mieszkańców Wierzbowej. Nie wszystkie postacie zostały opisane szczegółowo, nie każdy dom otworzył przed czytelnikiem swoje drzwi i okna, by mógł zajrzeć do środka i poznać jego mieszkańców bliżej. Ale to dobrze, wszak to dopiero pierwszy tom tej serii.

"...najmilsze prezenty to te niespodziewane. Takie, na które wcale nie liczysz, 
a one się pojawiają, jakby je ktoś wyczarował." **

Dotychczas moje serce skradła spokojna i dobra Flora, która wychodzi do każdego z sercem na dłoni; Hania, która pomimo kłód jakie pod nogi rzuca jej los, nie poddaje się; mała Nela na swój dziecięcy sposób poznająca sąsiadów i zachwycająca się wszystkim, co intrygujące. Na wyróżnienie w mojej alei ulubionych bohaterów zasługuje też Seweryn, który zbiera się w sobie, by móc przeciwstawić się zaborczej żonie i spełnić wielkie marzenie.

Bohaterowie stanowią klasyczny przykład zwykłego Polaka, człowieka, któremu wciąż czegoś brakuje w życiu. Nigdy nie jest idealnie a nawet kiedy może być, sami sobie stwarzamy problemy. Ludzie nie potrafią żyć, tchórzą podczas podejmowania decyzji, płaczą nad tym co stracili, zamiast wyciągnąć rękę i odzyskać oraz nie pomagają marzeniom.

Agnieszka Krawczyk przekazała czytelnikom w tej książce wiedzę dotyczącą rzeźbiarstwa, roślinnych atramentów, powojennych wytwórni biżuterii, krzyżowaniu kwiatów czy ratowaniu prodiży. Dała nam tym samym do zrozumienia, że każdy człowiek ma jakąś pasję, hobby sprawiające mu radość, dające poczucie że jest ważny. Nie pozwólmy chwilom przeciekać przez palce, cieszmy się życiem, każdą jego najdrobniejszą chwilą, doceniajmy to, co robią inni.

Nie jest to typowa powieść świąteczna i zawiodą się wszyscy Ci, którzy tego właśnie oczekują. Owszem, historia Flory i jej sąsiadów dąży do Bożego Narodzenia, ale ten oczekiwania wygląda na Wierzbowej dość oryginalnie. Niewiele tutaj typowych przedświątecznych zachowań czy zwyczajów, ale za to otrzymujemy od Agnieszki Krawczyk coś cenniejszego - podniesienie na duchu, rady, wskazówki i pomysły na kolejne dni naszego życia, by było ciekawsze i radośniejsze.

"Prąc ciągle do przodu, zmierzamy wprost na cmentarz. W życiu należy nam się odrobina luzu, wytchnienia i poczucia, że nic nie musimy."***


Podsumowując - "Najmilszy prezent" to opowieść o bożonarodzeniowym cudzie, który jednoczy we wspólnej sprawie, niezależnie od charakteru, zawodu, wieku czy marzeń. Ciepła, mądra, pouczająca i pełna magii historia, która pokazuje, że nie powinniśmy zwracać uwagi na to, co powie o nas świat, ważne jest to, co sami myślimy. Opowiada o poszukiwaniu szczęścia, wolności, zaufaniu, wyciąganiu pomocnej dłoni, samotności oraz dziecięcej szczerości. O bezcennych doświadczeniach życiowych, konieczności posiadania własnej przestrzeni, nawiązywaniu zerwanych nici oraz magii codzienności, którą powinniśmy dostrzegać. Z całego serca polecam! I nie mogę doczekać się drugiego tomu




* A. Krawczyk "Najmilszy prezent", Filia, Poznań 2019, s. 146
** Tamże, s. 234
*** Tamże, s. 369




Książka przeczytana w ramach grudniowych wyzwań: 52 książki





Za książkę dziękuję


niedziela, 6 października 2019

Agnieszka Krawczyk "Róża wiatrów"






Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 4 września 2019
Liczba stron: 480
Seria: Przylądek Wichrów tom 2







"Róża wiatrów zawsze kieruje do przyjaznego portu, wystarczy mieć ją w sercu. Trzeba chcieć."*

Tylko czy bohaterowie dylogii osadzonej w nadmorskich Dębkach będą chcieli? Wszak autorka pozostawiła niejednego z nich w sporych tarapatach...
Powieści Agnieszki Krawczyk kocham miłością ogromną od chwili, gdy poznałam serię 'Magiczne miejsce' a potem czytałam już każdą wydaną. To historie szczególnie chwytające za serce z szeregiem pozytywnych, choć nie zawsze krystalicznych bohaterów. Co u nich słychać?

Do Dębek powracamy w lutym, kiedy jest dość cicho i spokojnie, bowiem do sezonu daleko, studenci porozjeżdżali się do dużych miast na zajęcia a znane nam postacie jeszcze się tutaj nie pojawiły.
Matylda przyjedzie do dworu w Drozdowie, jak tylko przygotuje się do wystawy w Łodzi; Łukasz biega między sprawami uczelni, łodzi i domu, zatracając jednocześnie to, co jeszcze do niedawna było dla niego najważniejsze. Dodatkowo uczucia między tym dwojgiem zaczynają trzeszczeć, wkrada się zazdrość, tajemnice, 'ta druga' oraz niedomówienia. Czy ten związek przetrwa tegoroczne sztormy?
Jednocześnie oboje wyczekują informacji w sprawie mamy Oli, z którą się kontaktowali, ale kobieta nadal milczy.

"Są sprawy, które wymykają się naszemu rozumieniu i ścieżki, które wybieramy, nawet nie zastanawiając się, czy czynimy dobrze, czy nie zbłądzimy."**

Najwięcej dzieje się w Drozdowie, gdyż dworem chwilowo zarządza Irmina, Anita jest bowiem na leczeniu. Nad przyszłością tego miejsca zawisły jednak ciemne chmury, ponieważ ojciec Irminy popadł w konflikt z prawem co pociąga za sobą problemy finansowe dworu. A gdzie łatwy łup tam pojawiają się - pragnący pomóc - ludzie o dobrych sercach oraz drapieżniki, hieny pragnące rozszarpać ofiarę. Których będzie więcej? Czy ostatecznie, po wielu zawirowaniach wygrają Ci pierwsi czy drudzy?

Agnieszka Krawczyk tradycyjnie już w każdym kolejnym tomie swoich serii wprowadza nowe postacie, które wnoszą powiew świeżości oraz często tragiczne, traumatyczne i zagadkowe historie. Pierwszą z nich jest pani Linton, która przyjeżdża do Drozdowa od pół roku na kilka dni i spędza je na wycieczkach po okolicy. Co skrywa tajemnicza kobieta?
Jeszcze większą zagadką jest Hugo Reimerbach, który obrał sobie dość szczególny i zaskakujący cel pojawiając się we dworze. Liczył na anonimowość, ale dość szybko został zdemaskowany i zaczęły pojawiać się spekulacje dotyczące jego przeszłości i przyjazdu do Polski. Z czasem poznajemy jego sekrety oraz obserwujemy zaskakujące zainteresowanie Konrada Hugonem oraz pani Linton Konradem. Co z tego wszystkiego wyniknie? Kto i co ukrywa?

"Póki się żyje, jest nadzieja, żeby sobie wybaczyć. 
Oby udało się znaleźć to wybaczenie u innych." ***

Na jaw wychodzi również skrywana od wielu lat tajemnica latarnika Orłowskiego a kiedy poszczególne wątki zaczynają się wyjaśniać, robi się dość interesująco i emocjonująco. Autorka poprzez historie swoich bohaterów pokazuje nam, że najważniejsza jest rodzina, prawda oraz dawanie nowej szansy. Opisuje wraki nie tylko statków, ale i ludzi. Kolejna przepiękna powieść Agnieszki Krawczyk, która pokazuje zwykłe życie, problemy, ale niesie też zagadki i mroczne sekrety z przeszłości. Nieporozumienia i żale mieszają się z dobrymi uczynkami a kontakt z przyrodą dobrze działa na problemy. Szkoda jedynie, że do książki nie dołączono zdjęć prac Matyldy czy szklarni Anity, bowiem ich opis powodował intensywną pracę wyobraźni.

"Czasami zaskakuje nas sposób, w jaki spełniają się nasze marzenia, a także tempo, 
w jakim się to dzieje (...)" ****


Podsumowując - "Róża wiatrów" to przepiękna nadmorska opowieść o realizacji marzeń, nietrafionych interesach, woli walki, znakach od losu oraz bezinteresownej pomocy. Znajdziemy w tej książce również emocje związane z utratą dziecka czy nieszczęśliwą miłością, ale również zmarnowane szanse, duchowe odrodzenie, próby wybaczania krzywd, liczne tajemnice i wzruszenia. Historia o tym, że czasami trzeba odpokutować zło, o walce z nałogiem czy samym sobą, wrażliwości na piękno oraz nawarstwiających się przemilczeniach. Gorąco polecam Wam drugą wizytę na Przylądku Wichrów.




* A. Krawczyk, "Róża Wiatrów", Filia, Poznań 2019, s. 461
** Tamże, s. 324
*** Tamże, s. 388
**** Tamże, s. 458




Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki





Za książkę dziękuję



czwartek, 30 maja 2019

Roma J. Fiszer "Chata nad jeziorem"





Autor: Roma J. Fiszer
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: marzec 2019
Liczba stron: 400





Jeden z często wykorzystywanych motywów w literaturze to ucieczka od prowadzonego dotychczas życia. Jednak każdy autor ma inne spojrzenie na to zagadnienie, inaczej kieruje krokami kreowanych postaci i inne problemy mu stawia na drodze. Jaki pomysł miała Roma J. Fiszer? To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki - czy udane?

Vanessa ma trzydzieści lat, zajmuje się malarstwem i uciekła do... potajemnie kupionego mieszkania! Zamknęła się w nim na trzy miesiące, odcinając od wszystkiego i wszystkich. Uciekła przed życiem, które prowadziła przez piętnaście lat u boku Andrzeja. Na miesiąc przed ślubem nie wytrzymała jego diametralnej zmiany - wygolonej głowy i licznych tatuaży - odeszła, czuła do niego już tylko obrzydzenie. Została ze złamanym sercem sama, bowiem rodzice nie zrozumieli jej decyzji. Pocieszenia szukała na czacie i tak poznała Emilkę z Krakowa (również malarkę) oraz rzeźbiarza 'Samotnego Gbura' - ona dała jej wsparcie, on pomysł gdzie szybko sprzedać namalowane obrazy. Idąc za jego radą Vanessa jedzie na Kaszuby i zakochuje się w ich pięknie. Spotyka tam mężczyznę, który zajmuje się tworzeniem aniołków, świątków oraz kuferków.

Splot różnych życiowych zdarzeń sprawia, że Vanessa jeszcze wielokrotnie przyjeżdża na Kaszuby, gdzie czuje się lekko, błogo i niezwykle szczęśliwa. Ciągnie ją tutaj pewna cudowna siła zwana zakochaniem. Wiele kolejnych stron to opis radosnej sielanki w chacie nad jeziorem, zbliżających się do siebie młodych serc i nagle to wszystko się wali... Jedno źle odczytane zdarzenie przecina tę krainę szczęśliwości i diametralnie zmienia bieg wydarzeń (czułam, że coś się wydarzy, gdyż było zbyt pięknie). W jednej chwili robi się niebezpiecznie, z drżeniem serca zaciskamy kciuki, gdy bohaterowie walczą o życie i kulimy się przed kolejnymi ciosami jakie na nich spadają.

Książka jest wartościowa pod wieloma względami. Pokazuje ogromną moc przyjaźni i miłości, piękno natury, ale również ustami bohaterów przekazuje wiedzę dotyczącą atrakcji Irlandii, zabytków Gdyni, Sopotu i Krakowa oraz Kaszub. Nie brakuje również emocjonujących momentów, tragedii, szpitali oraz ludzkich hien a na koniec niezwykły finał z warunkami Pawła. Nie spodziewałam się, że ta fabuła potoczy się w taki sposób a co dopiero jej zakończenia (zwłaszcza w tak wielu punktach). Co musiało się wydarzyć, by pogodzić nawet długoterminowe spory?


Podsumowując - "Chata nad jeziorem" to nostalgiczna, romantyczna, nieco łzawa oraz rodzinna powieść opowiadająca o marzeniach, pasjach, wspomnieniach, z dodatkiem malarstwa, rzeźby oraz muzyką Andrei Bocellego w tle. Cudowna historia o chacie ukrytej wśród kaszubskich wzgórz i jezior, w której dzieją się cuda, odpływają smutki, żyje się szczęśliwiej i nie chce się już wyjeżdżać. O tym, jak przypadki czy pomyłki mogą wyjść na dobre i przynieść radość czy sukces oraz jak życie może nabrać sensu w najzwyczajniejszych okolicznościach. Polecam





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki





Za książkę dziękuję

środa, 17 sierpnia 2016

Faye Kellerman "Zabawy z bronią"




Tytuł oryginalny: Gun Games
Tłumaczenie: Katarzyna Ciążyńska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 6 lipca 2016
Liczba stron: 432









Polskie czy amerykańskie... Niezależnie od tego na szkolnictwo którego kraju spojrzymy, okaże się, że sporo nastolatków popełnia samobójstwo. Jakże wiele przypadków w naszym kraju miałam okazję poznać za pośrednictwem telewizji, kiedy to z różnych powodów - nauczyciel, rówieśnicy, oceny, nieodwzajemniona miłość - młodzi ludzi targnęli się na swoje życie. Nie widzieli już żadnych szans na poprawę swojej codzienności, woleli odejść z tego świata... Tylko czy na pewno to jedyne wyjście?

To właśnie tego problemu - w głównej mierze - dotyczy książka Kellermana "Zabawy z bronią", bo wprawdzie nie znam poprzedniej pod tytułem 'Pętla", ale postanowiłam rozpatrywać ją oddzielnie. Zapraszam zatem do Los Angeles...

Detektyw Peter Decker prowadzi śledztwo w sprawie samobójstwa ucznia z elitarnej szkoły - Gregory'ego Hesse'a. Matka chłopca nie wierzy, że jej syn mógł odebrać sobie życie, nie miał ku temu żadnych powodów (nie lubił przemocy i broni, miał przyjaciół i dobrze się uczył) i dlatego prosi policjantów, by nie zamykali śledztwa. Pani Hesse chce bowiem poznać prawdę dotyczącą wydarzeń tamtego dnia... Czy matczyne serce ma rację? Skąd nastolatek miał broń? W toku dochodzenia na jaw wychodzi, że pistolet był kradziony... Kilkutygodniowe prace policji nie przynoszą jednak jednoznacznych odpowiedzi, bowiem nie ma konkretów, punktów zaczepienia, świadków... Giną nawet laptop i kamera ofiary... Dochodzi też do drugiego samobójstwa - tym razem to dziewczyna, choć uczennica tej samej szkoły co Gregory... Czy te dwa zdarzenia mają coś wspólnego? Czy śmierć nastolatków ma to samo podłoże? Czy się znali?

Niejako drugim ważnym wątkiem książki - poza śledztwem policji w sprawie samobójstw - jest historia samotnego piętnastoletniego pianisty - Gabriela, chłopca którego wychowaniem zajmuje się obecnie detektyw Decker. Dlaczego nie rodzice? Gdzie są i czy utrzymują kontakt z synem? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce (choć ktoś kto zna "Pętlę" zdradził mi, że tam jest dużo o tej sprawie). W tej historii poznajemy nie tylko marzenia Gabriela dotyczące ścieżki kariery, jego ćwiczenia, przesłuchania i rozważania dotyczące przyszłości w branży, ale również poznajemy jego uczucia... Bo jak może czuć się nastolatek, którego rodzice nie chcą się już nim zajmować? A to przecież okres kiedy dają o sobie znać hormony, pojawia się pierwsza miłość, ale również sukcesami muzycznymi chciałby się pochwalić... Musi liczyć na obcych ludzi... Na szczęście - choć nie do końca dla wszystkich to objaw szczęścia - poznaje czternastoletnią Yasmine, z którą połączy go młodzieńcze uczucie oraz uwielbienie dla muzyki. Jednak nastolatki nie zdają sobie sprawy jak wiele przeszkód stanie im na drodze... I nie mam tu na myśli jedynie rodziców dziewczyny. A powody? Poznajcie sami.

Jeśli ktoś obawia się, że nieznajomość "Pętli" wpłynie negatywnie na odbiór tej książki to jest w błędzie. Nie odczułam braku wiedzy, którą posiadałabym zapewne po lekturze poprzedniego tomu. Uważam, że wszystkie potrzebne do zrozumienia tej historii fakty autorka przytoczyła na tyle, na ile było to konieczne. Bardziej przeszkadzały mi inne elementy jak na przykład częste opisywanie kolorów ubrań policjantów, bo o ile w obyczajówkach rozumiem taki zabieg, o tyle w kryminale uważam to za denerwujące i zbyteczne. Zdumiewa mnie również opieszałość stróżów prawa w kwestii śmierci Gregory'ego, bowiem przez kilka tygodni nie udało im się dotrzeć do żadnych konkretnych wniosków.

Poza tymi minusami książka jest ciekawa, choć chwilami nużąca. Niektóre fragmenty podczas czytania uważałam za niepotrzebne, osoba detektywa Deckera została przedstawiona zbyt idealnie (a może po prostu zbyt mało go scharakteryzowano) a pomysły młodych ludzi przerażały, ale o tym ostatnim przekonałam się dopiero przy końcu lektury, gdy wszystko zaczęło się wyjaśniać. Jedno jest pewne - nikt nie powinien brać przykładu z tych, którzy byli tu "czarnymi charakterami". Nie mogę nie wspomnieć o finale - to najbardziej zaskakujący element tej lektury.

Autorka poruszyła wiele ważnych spraw, które zdarzają się w realnym świecie - rozstanie rodziców, stosunek do przyrodniego rodzeństwa, dbanie o rozwijanie talentu, młodzieńcza miłość i fascynacja płcią przeciwną, homoseksualizm, narkotyki, dostępność broni, znęcanie się nad słabszymi w szkole co czasami może prowadzić do samobójstwa... Książkę czyta się z zainteresowaniem a kolejno ujawniane informacje sprawiają, że czytelnik sam próbuje dotrzeć do prawdy. I choć momentami już już wydaje mu się, że jest o krok od rozwiązania, to nagle.... autorka wyciąga "asa z rękawa", czyli nowe intrygi, szokujące informacje i już cały tok myślenia trzeba skierować w innym kierunku. Zresztą podobnie jak historia miłości Gabriela - początkowo zupełnie nie rozumiałam po co autorka umieściła ten wątek w książce... Co on ma wspólnego ze śmiercią nastolatków... Otóż wątek jest bardzo potrzebny i wszystko wyjaśni się w swoim czasie...
Bohaterowie książki są bardzo zróżnicowani - wywołują w czytelniku przeróżne emocje - niektórych lubimy, innych nie... ale dzięki temu obserwacja walki dobra ze złem ma lepszy smak.

"Zabawy z bronią" nie są wyjątkowym przykładem książki z gatunku kryminału. To lektura dobra, ale nie przekonała mnie na tyle, by sięgnąć po kolejny wolumin twórczości Faye Kellerman. Chyba zbyt bardzo chciałam, by była to seria na miarę czytanych niedawno "NYPD Red" Pattersona... Choć nie odradzam Wam sięgania po ten tytuł, ponieważ jest śmierć, są problemy nastolatków, miłość z przeszkodami, niespodzianki i niesamowity finał. O tak, dla akcji w parku z nastolatkami w rolach głównych oraz tego właśnie finału warto sięgnąć po książkę. Bo początkowa akcja, która jest dość monotonna nabiera - właśnie od chwili porwania - niesamowitego tempa.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

piątek, 22 lipca 2016

Agnieszka Wojdowicz "Niepokorne. Judyta"




Autor: Agnieszka Wojdowicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 15 czerwca 2016
Liczba stron: 432
Seria: Niepokorne tom 3



Trylogię polecam czytać we właściwej kolejności
A tych, którzy nie czytali wcześniejszych tomów proszę o opuszczenie początkowych akapitów recenzji.




Bardzo lubię trylogie, choć samodzielne lektury też uwielbiam, to jednak wielotomowe mają tę przewagę, że można dłużej obcować z bohaterami, których się polubiło. Dlatego rok 2016 to dla mnie poznawanie trylogii o trzech niepokornych przyjaciółkach związanych z dziewiętnastowiecznym Krakowem: Elizie, Klarze i Judycie. Zbuntowane, przeciwstawiające się losowi, rodzinie, ustrojowi i społeczeństwu... Co tym razem je czeka? Jakie perypetie przygotowała dla nich Agnieszka Wojdowicz?

Jest rok 1905. Minęło kilka lat od ostatniego wspólnego spotkania Elizy, Klary i Judyty. Teraz jednak znów mają szansę na wymianę paru słów, gdyż spotykają się w Krakowie a potem wyjeżdżają jeszcze na wakacje do Zakopanego. Co zmieniło się w ich życiu? Jakże to będzie odmienne spotkanie od tego przed laty...

Eliza jest wciąż zakochaną w swym mężu kobietą; tym bardziej spełnioną, gdyż mają dwójkę dzieci, pracę... Jedynie brak matki i babki doskwiera, lecz pustkę wypełnia siostra, która przybyła do Krakowa.

Klara żyje w szczęśliwym związku z Andrzejem, jednak nadal nie zalegalizowanym. Dziewczyna nie pogodziła się ze swoim ojcem, mimo złego stanu jego zdrowia, gdyż nie zamierza wszczynać kolejnych kłótni, bo swoich poglądów zmieniać nie zamierza. Odpowiada jej życiowy nieporządek, bez ram, bez większych obowiązków... Mimo trzydziestu lat woli żyć wolna jak ptak i decydować sama za siebie. Jako niespokojny duch odbywa częste kursy do Warszawy, co wcale nie jest łatwe w tych czasach. Jaki jest jej cel? Dlaczego to robi? Czy ma z tych wyjazdów jakieś korzyści czy tylko strach, niepokój i wiszące nad nią widmo aresztowania? Tej tajemnicy już Wam nie zdradzę...

Judyta nadal mieszka w Wiedniu i choć nie czuje się tam jak w domu, jak u siebie to właśnie u niej dokonały się największe zmiany. Jest bowiem matką sześcioletniej Hani, na co wprawdzie nie była w żaden sposób przygotowana, nie marzyła o byciu matką, lecz kocha swoją córkę miłością ogromną. Za to Maxa darzy jedynie sympatią, uważa go za przyjaciela, ojca dziewczynki i w żaden sposób nie traktuje jak swojego partnera... Nie jest akceptowana przez jego rodzinę, wszędzie dostrzega się brak ślubu w jej związku i inne wyznanie.
Życie zawodowe kwitnie, pojawiają się sukcesy, planowana jest wystawa w Krakowie... I wszystko byłoby zapewne cudownie, gdyby nie fakt, że podczas pobytu w Zakopanem Judyta spotka... Maurycego... Czy jej serce ponownie zabije do miłości sprzed lat? Czym będzie się kierowała artystka - uczuciem czy rozsądkiem? Wszak musi położyć na szali swoje wiedeńskie życie z Maxem i Hanią a po drugiej stronie Kraków i ewentualne szczęście z Maurycym... Kogo wybierze? Co postanowi? Czy to będzie dobra decyzja? O tym musicie się przekonać osobiście! Muszę przyznać jedynie, że tak układały się jej losy, tak były zmieniane decyzje, że sama nie byłam przekonana jest to się skończy... W przeciwieństwie do losów Klary - nie wiedziałam tylko jak, kiedy i gdzie, ale przypuszczałam, że właśnie taki finał przygotowała dla niej autorka.


Byłam ogromnie ciekawa co autorka przygotowała dla czytelników w tomie trzecim trylogii o niepokornych. Wiedziałam, że wieńczący serię tytuł będzie niejako finałem życia każdej z młodych kobiet, wyjaśni się jaką ścieżkę wybrały, co najbardziej je uszczęśliwiało, kto je kochał i kogo kochały one.
W "Judycie" nie brakuje jednak wrażeń ani chwil niepewności, kiedy czytelnik zaciska kciuki za rozwiązanie trudnych sytuacji. Z niepokojem czekałam na decyzje, które podejmowały bohaterki, bo niejednokrotnie musiały zdecydować się na coś dla dobra innych, nie dla siebie, na przykład bycie z ojcem dziecka bez miłości. Autorka pokazała w książce wiele obliczy tego uczucia, moc przyjaźni oraz to, że czasem w naszym życiu trzeba walczyć o szczęście, choćby było ono nie rękę innym.
Oprócz tego pojawia się problem bezdomności i przestępczości nieletnich, konflikty rodzinne ciągnące się przez lata a także co mnie zaskoczyło - że czasem ktoś nie potrafi porozumieć się ze swoimi bliskimi, ale ma moc naprawienia relacji u innych.
W powieści odnajdziemy też wątek traktowania Żydów w Wiedniu i Zakopanem oraz wiele pięknych opisów - bowiem autorka przybliża czytelnikom charakter budowli górskiego miasteczka a wraz z bohaterami wędrujemy do Doliny Kościeliskiej podziwiając widoki.

Zaś jeśli chodzi o bohaterki... wszystko wskazuje na to, że jedynie Eliza otrzymała życie szczęśliwe i niemal usłane różami... Za to Klara wciąż przeżywa nieprawdopodobne historie, ryzykuje życiem dla idei politycznych i choć nie potrafi porozumieć się z rodziną to stara się okazywać serce innym, nawet obcym ludziom. U Judyty dzieje się najwięcej - zawirowania miłosne, zdrowotne, rodzinne... Do samego końca - z uwagą i zapartym tchem - śledziłam życiorysy tych nietypowych, niezależnych i jakże indywidualnych kobiet. Każda z nich jest wyjątkowa, każda ma inne cele i zupełnie różne charaktery, jednak wszystkie marzą o miłości, szczęściu i spełnianiu siebie.

W "Niepokornych" przeplatają się wątki obyczajowe z historycznymi, Wiedeń z Krakowem i momentami z urokliwym Zakopanem, wzloty z upadkami, miłość z nienawiścią, zdrowie z chorobą, życie spokojne z chwilami pełnymi grozy... Podczas tej lektury nie sposób siedzieć spokojnie z kubkiem herbaty... Niekonwencjonalne zachowanie bohaterek, nieco dramatyzmu, wiele ciekawych momentów... Nie mogę i nie chcę napisać więcej i bardziej konkretnie, bowiem zepsułabym Wam całą radość z czytania...
To bardzo nietypowa trylogia z akcją - głównie - w XIX wiecznym Krakowie, z dobrze zarysowanymi postaciami - nie tylko pierwszoplanowych bohaterów - z ujęciem wielu ważnych problemów i zagadnień. Szkoda, że to już koniec...




"Niepokorne. Eliza"
"Niepokorne. Klara"
"Niepokorne. Judyta"


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję Pani Dagmarze z


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...