Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adwent Renata. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adwent Renata. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 czerwca 2018

Krótkie recenzje kilku czerwcowych lektur




Autor: Renata Adwent
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2013
Liczba stron: 376



Debiutancka powieść Renaty Adwent "Rok na końcu świata" to historia Rity Antkowicz, trzydziestolatki pracującej w sklepie z pamiątkami w dużym mieście. Bohaterka jest w szczęśliwym związku z Mikołajem, lekarzem i jej życie jawi się jako ustabilizowane i pozornie bez skazy. Jednak Rita nie tryska szczęściem. Ma liczne wątpliwości czy Mikołaj jest tym jedynym a codzienność tą wymarzoną...

Niespodziewany list polecony z kancelarii notarialnej staje się początkiem nowego życia. Rita rzuca pracę, Mikołaja i żegnając się jedynie z przyjaciółkami wyrusza do Bartnicy Nowej - wsi na końcu świata, gdzie mały domek z ogrodem zapisała jej w spadku siostra matki - ciotka Nina. To miejsce budzi w bohaterce liczne wspomnienia, gdyż spędzała tam wakacje w dzieciństwie. Jak okazuje się w praktyce dom jest do remontu, brakuje w nim łazienki i ogrzewania, do sklepu jest daleko... Ale otoczenie sprzyja przemyśleniom, których potrzebuje zagubiona Rita. Czy wytrwa tutaj rok, by móc otrzymać całkowicie formalnie akt własności, ponieważ taki był warunek ciotki?

Losy bohaterki śledzimy poprzez cztery pory roku, które wytyczają na wsi tryb życia. To od nich człowiek jest całkowicie uzależniony, musi wykonywać wiele prac w tym a nie innym terminie. Wraz z nastaniem każdej kolejnej widać jej wewnętrzną przemianę, upaja się przestrzenią, czasem i naturą. Jakie decyzje podejmuje? Czy wytrwa? Jak ułożą się jej relacje z lokalną społecznością? W jaki sposób spełni swe pragnienie o stworzeniu miejsca, w którym nieprzypadkowi ludzie mogliby poszukiwać siebie? Czy związek z Mikołajem przetrwa?

Tematyka ucieczki na wieś jest bardzo popularna wśród polskich autorek, dlatego byłam niezmiernie ciekawa w jaki sposób Renata Adwent uatrakcyjni fabułę. Są różnorodni bohaterowie, pamiętniki ciotki Niny kryjące tajemnice, pamiętnik pracy nad sobą Rity... Wiele nawiązań do książek, legend, poezji, które nie zawsze mnie interesowały a wręcz nudziły. No cóż, czasami wszelkie bogactwo opisów czy wtrąceń jest dla mnie minusem. Nie czułam lekkości stylu a jedynie zmęczenie nadmierną liczbą dłuższych cytowanych fragmentów oraz zbyt powolną akcją. Składam to na karb debiutu, gdyż czytałam wydaną w 2017 roku książkę "Nigdy nie jesteś sama" i było znacznie lepiej.

Podsumowując - "Rok na końcu świata" to powieść o szukaniu siebie, zaglądaniu w głąb serca i umysłu; realizowaniu marzeń, spełnianiu dobrych uczynków i otaczanie się zielenią oraz przyjaznymi ludźmi. Historia o miłości, błędach i koniecznych zmianach, by osiągnąć stan szczęścia. Czy każdemu jest to dane?





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za pożyczenie książki dziękuję p. Eli


# # # # # # # # # #



Tytuł oryginalny: The Deal
Tłumaczenie: Anna Mackiewicz
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016
Liczba stron: 464
Seria: Off-Campus tom 1




"Układ" Elle Kennedy to książka nagrodzona jako 'najlepszy romans 2015 w Ibooks Store' a że dodatkowo została mi polecona przez znającą się na dobrej literaturze osobę - sięgnęłam. Czy podobał mi się romans z gatunku New Adult?

Hannah Wells studiuje muzykę na Uniwersytecie Briar w stanie Massachusetts. Pięć lat temu w jej życiu doszło do traumatycznych przeżyć, które na trwałe zapisały się w jej psychice. Dziewczyna nie bywa w rodzinnym domu i uważa, że jest zepsuta... Jednak serce nie sługa i piękna studentka zakochuje się w futboliście - Justinie Kohlu. Jednak taka szara myszka jak ona, ma nikłe szanse by dostać się choćby w pobliże gwiazdora.

Niespodziewanie pomocna w tej kwestii, okazuje się prowadząca zajęcia z etyki Pamela Tolbert, która nie daje zaliczenia Garrettowi Grahamowi - kapitanowi drużyny hokeja. Jaki to ma związek z Hannah? Otóż dziewczyna zaliczyła na piątkę a kiepska ocena Garretta obniża mu średnią, co spowoduje iż zostanie wykluczony z meczu. Hokeista wielokrotnie próbuje skłonić Wellsy do wyrażenia zgody na udzielenie mu korepetycji, ale ona niezmiennie odmawia. Ostatnią deską ratunku dla Garretta jest tytułowy 'układ' - w zamian za pomoc w etyce obiecuje jej wprowadzenie do towarzystwa, w którym obraca się Justin i wywołanie jego zazdrości.

Co wyniknie z częstych spotkań przebojowego i przystojnego gwiazdora hokeja ze spokojną i cichą dziewczyną? Jak zakończy się zderzenie dwóch światów - człowieka, do którego wzdychają całe tłumy wielbicielek i studentki, która niczym się nie wyróżnia i pragnie spełniać marzenia pomimo bólu w sercu? Czy pomogą sobie wzajemnie?

Teoretycznie książka jest schematyczna - ON na świeczniku, ONA żyjąca w cieniu, OBOJE pokiereszowani przeszłością. Jednak autorka potrafiła zrobić z tego coś pięknego. Pokazała nie tylko studencki świat ze strumieniami piwa, głośną muzyką i roznegliżowanymi panienkami. Uwagę czytelnika zwróciła bowiem na to, że oglądanie filmu w ubraniu również może być fajne, flirt nie zawsze kończy się seksem a dwoje ludzi może zbliżyć się do siebie poprzez inteligentne rozmowy i odczytywanie pragnień. Spotkania Hannah i Garretta to tworząca się więź, pojawiające się zaufanie, niespodziewane uczucia i wyjawienie skrywanych na dnie serca zadr.

Podsumowując - "Układ" to historia młodych, ale przepełnionych trudnymi doświadczeniami ludzi.  Kipiąca emocjami opowieść o nienawiści, uciekaniu, strachu i radosnym podekscytowaniu, a także o prawdzie i patrzeniu w przyszłość. Nie brakuje również szantażu, zauroczenia, prawdziwych przyjaciół oraz niezmiernie delikatnych scen erotycznych.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za pożyczenie książki dziękuję Ani


# # # # # # # # # #





Autor: Marta Radomska
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 2018
Liczba stron: 396
Seria: Maraton do szczęścia tom 2




Nie czytałam wprawdzie pierwszego tomu tej serii, ale chciałam poznać pióro Marty Radomskiej. Czy to był błąd by zacząć od drugiego tomu?

Aleksandra Lenczyk pracuje jako trenerka personalna w fitness klubie. Prywatnie dużo biega, gdyż przygotowuje się do maratonu. Towarzyszy jej pies Dragon, amstaff, dzięki któremu kobieta czuje się bezpiecznie na parkowych alejkach. Czasami do Oli dołącza brat narzeczonego Łukasza - Darek lub pani Halinka, rozwódka, której Ola pomaga w uzyskaniu znacznie lepszej formy.

I tak życie toczyłoby się spokojnym rytmem dalej - praca, dom, treningi, spotkania z Beatą - przyjaciółką i jednocześnie żoną Darka, a także sympatyczne zwierzaki: Dragon oraz futro plus furia, czyli czarny pocisk a tak naprawdę kot Behemot. I do tego momentu byłam przekonana, że to powieść obyczajowa... Nowa sąsiadka, która zakłóca spokój remontami a podczas biegów po parku nie ma nawet zadyszki. Wtedy nastąpił przełom!

Podczas parkowej przebieżki Ola, Beata i Dragon znajdują w krzakach trupa! To biuściasta blond podrywaczka, która za życia narobiła zamieszania w życiu czwórki przyjaciół. A po śmierci jeszcze większego...
Tylko czy policja im uwierzy, że to nie one zabiły? Wszak obie miały motyw. Z czasem okazuje się bowiem, że jak na pstryknięcie palcami, niemal każdy bohater miał z denatką coś wspólnego.

Powieść Marty Radomskiej to może nie mistrzostwo świata w literaturze rodzimej (jest w niej bardzo dużo monologów i przemyśleń Oli a także zbędnych określeń), ale dobra książka z wątkiem kryminalnym a przy tym pełna humoru sytuacyjnego (szukanie kota w święta, bałagan w kuchni czy babskie łapanie mordercy) i słownego oraz ironii. Dowiemy się, jak wielkie znaczenie w sprawie o morderstwo będzie miała dla Oli pierś z kurcząt oraz poznamy prawdę o tym, że czasami lepiej, gdy jabłko pada dalej od jabłoni. Zaś babcia Janeczka uświadomi nas w kwestiach kryminalnych a swoje teorie poprze przykładami jak choćby pomysł na szukanie zaginionej święconki.

Podsumowując - "Sprintem do marzeń" to opowieść o zazdrości, braku zaufania, niedopowiedzeniach i miłości wystawionej na próbę. Autorka pokazała relacje damsko-męskie w najbardziej życiowym przypadku, czyli w chwili, gdy na horyzoncie pary pojawia się piękna i ponętna łamaczka serc. Kto przetrwa i nie skusi się na zakazany owoc? Romantyczno-kryminalna historia z bogatą duchowo bohaterką nastawioną do życia bojowo i z humorem.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za pożyczenie książki dziękuję Angelice


# # # # # # # # # #

poniedziałek, 27 marca 2017

Renata Adwent "Nigdy nie jesteś sama"



Autor: Renata Adwent
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 15 marca 2017
Liczba stron: 416











Wielokrotnie w życiu miewamy trudne chwile - tracimy bliskich, zdrowie, pracę... Na głowę zwalają nam się całe tony problemów i potrzebujemy wtedy wsparcia rodziny. Najbliższe nam osoby pocieszają, przytulają, dbają i roztaczają lepsze wizje jutra. Jednak nie zawsze tak jest, prawda?

I właśnie to "nie zawsze" postanowiłam sprawdzić czytając powieść Renaty Adwent "Nigdy nie jesteś sama". Historia Anieli udowodniła, że w życiu wszystko jest możliwe.

Aniela bardzo szybko straciła ojca, ale ma trzy kochające siostry (w tym bliźniaczkę Różę) oraz mamę, która stara się jak może, by jej córki nie odczuły jej samotnego macierzyństwa. Jednak coraz bardziej staje się widoczne, że dziewczyna a potem młoda kobieta, odstaje od swoich sióstr. Agata, Milka i Róża starają się dotrzeć do Anielki, ale ona zamyka się w sobie i otacza murem obojętności, jak jeż swoimi kolcami odgradza się od towarzystwa i normalności. Z czasem już nie tylko rodzina, ale i obcy ludzie zauważają jej wrogość, wycofanie oraz dystans do otaczającego ją świata i wydarzeń.

Bliźniacza więź, która powinna być dla niej ratunkiem, tylko bardziej ją pogrążała i pobudzała niezdrowe zachowania. Nigdy się nie lubiły z Różą. Wyglądały identycznie, ale ich osobowość była skrajnie różna. Wszystko robiły odwrotnie i lubiły inaczej. Kiedy Róża odnosiła sukcesy i rozwijała się artystycznie, Aniela również się rozwijała... ale destrukcyjnie. Wciąż była samotna, na uboczu życia społecznego i rodzinnego. Pomimo rozlicznych starań ze strony sióstr i mamy, nikt nie znał magicznego leku na przywrócenie Anieli do normalnego funkcjonowania. Bo jak to zrobić, kiedy ona wciąż uważa, że inni mają lepiej i zazdrości im ich życia. Jakże zdziwiło mnie podejście Anieli do zmian w życiu Milki - jedynej siostry, z którą czuła prawdziwą więź...

Aniela pragnęła zmienić coś, coś ważnego. W pracy nie czuła satysfakcji, mieszkała u mamy, życia prywatnego nie miała, ludziom była obojętna a wyjazd za granicę nie wypalił... Chyba każdy w tej sytuacji czułby się źle. Ale Aniela wpadła na pomysł! Oddała mu się całkowicie i szczegółowo dopracowała każdy element. Nie spała dwie noce, nie jadła, za to z szaleństwem w oczach i nieładem na głowie wymyśliła coś, co zjeżyło mi włoski na karku. Tylko co na to Róża? Czy to może się udać? Przecież to szaleństwo! Jak skończy się ta farsa?
Co poczułam kiedy zrozumiałam, co w odczuciu Anieli oznacza tytuł książki? Szok!


Sądząc po opisie książki oraz jej początku, myślałam że autorka skupi się jedynie na życiu Anieli, jako wątki poboczne wtrącając tylko wiadomości dotyczące jej sióstr. Jednak zostałam pozytywnie zaskoczona! By móc w pełni przekazać nam podłoże zachowania Anieli autorka widziała konieczność opowiedzenia nam historii jej rodziców :) Uwielbiam, kiedy w książce można poznać miłość kilku pokoleń a ta łącząca Wiktorię i Daniela była niezwykła. Późniejsze części i rozdziały zostały poświęcone kolejnym siostrom i ich rozterkom czy przygodom. Najbardziej podobała mi się historia Milki - ogromnie jej kibicowałam i nieco żałowałam, że epizod z pracą w zamku nie był obszerniejszy, bo otoczenie i jego klimat zapowiadały się niezwykle intrygująco.

Główną rolę w "spektaklu" Renaty Adwent grają kobiety. Kochająca i spokojna Wiktoria, która chciała swoje dzieci chronić i rozumieć a na problemy serwowała "rodzinę i rosół" :)  Zdolna, rozważna oraz samodzielna Agata; towarzyska, ale naiwna Milka; kreatywna, dobra i uśmiechnięta Róża oraz złośliwa, niegrzeczna i zdystansowana donosicielka Aniela. Wszyscy myśleli, że ona nikogo nie lubi... Prawda okazała się zaskakująca.
Autorka scharakteryzowała je bardzo szczegółowo o czytelnik może wyrobić sobie własną opinię na ich temat. Którą bohaterkę polubi a którą nie. Której będzie życzył dobrze, której zaś przypadnie rola "czarnej owcy".


Powieść pokazuje nam wiele sytuacji, jakie spotykają nas w życiu - zawiedzione miłości, nieoczekiwane ciąże, utrata pracy, konieczność zmian wymuszona przez śmierć ukochanej osoby. Ogromną siłę i hart ducha Renata Adwent pokazała nam na przykładzie Wiktorii, która utraciła swoją miłość idealną. Była krótka i za szybko odebrana, potem ogromny żal i złość, ale przyszła też refleksja, że smutek hartuje a przecież żyć trzeba dalej - dla dzieci. Wielokrotnie później obserwujemy zachowanie Wiktorii w stosunku do problemów córek. Jak każda matka przeżywa ich sukcesy i porażki a najbardziej swoją bezradność w odniesieniu do najmłodszej i najbardziej zamkniętej w sobie bliźniaczki. Dużym przeżyciem dla całej rodziny jest prawda o Anieli - o jej stanie psychicznym i konieczności leczenia szpitalnego. Czy tak trudne chwile przetrwają razem i będą oczekiwały na szczęśliwy finał czy też może odpuszczą i odepchną ten niepasujący element?
Czy Aniela będzie w stanie oczyścić swój umysł z demonów przeszłości i żyć normalnie? Co okaże się dla niej wybawieniem? Czy uda jej się zamknąć sprawy sprzed lat i ułożyć sobie życie?

"Nigdy nie jesteś sama" to bardzo nietypowa książka. Jest napisana o zwykłych ludziach, o niewydumanych problemach i prozaicznych wpadkach. To może zdarzyć się każdemu z nas, tu i teraz albo za rok czy dwa. Jedni myślą o spokojnym życiu a inni marzą o chwili sławy, choć droga do niej będzie bolesna, również w dosłownym tego słowa znaczeniu. Powieść zawiera wiele historii, wiele mądrych rozwiązań i prawd życiowych. Ale emanuje z niej siła i wsparcie pomimo trudności i kłopotów jakie na nas spadają każdego dnia. To od nas samych zależy jak pokierujemy swoim losem i kiedy podejmiemy właściwą decyzję. 
Czy dobrze mi się czytało? Na pewno było ciekawie i byłam ciekawa jak potoczą się losy bohaterek. Ale z czytaniem trafiłam na moment choroby mojej córki i z uwagi na małą ilość czasu jaką mogłam poświęcić na czytanie, liczba wieczorów poświęconych książce nie jest adekwatna do jej intrygującej treści.
Jedyne co mi przeszkadzało to zmienność narracji i to w obrębie kolejnych zdań (trzyosobowa a już za chwilę pierwszoosobowa), co było bardzo mylące. Literówki już pomijam, choć brak liter "z" była chwilami denerwująca.

Chciałabym wspomnieć Wam jeszcze o czymś cudownym - powieść zawiera treść bajki, którą Daniel opowiadał swoim córkom - o Bogu, który malował ptakom pióra. Warto przekazać ją naszym pociechom. Jest początkowo niepozorna, ale naprawdę piękna.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Monice 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...