Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szepielak Anna J.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szepielak Anna J.. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 sierpnia 2017

Anna J. Szepielak "Francuski klejnot"





Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 414












Po lekturze "Francuskiego zlecenia" wiedziałam, że autorka powróci do tej historii i ku zadowoleniu czytelników zostanie wydana kontynuacja losów Ewy. To nie mogło się tak skończyć... Tak wiele zagadek pozostało niewyjaśnionych... Musiałam poznać ciąg dalszy opowieści o potomkach Flory, magicznej galerii przodków oraz tajemnicach kryjących się w pierścieniach, obrazach, pamiętnikach czy listach.

Od chwili, gdy Ewa powróciła z francuskiej przygody i otrzymała list miłosny od Gerarda minęło dwadzieścia lat. Co w tym czasie wydarzyło się w jej życiu uczuciowym? Jeśli liczyliście, że dowiecie się tego właśnie z mojej recenzji to... się mylicie! Nie napiszę o tym ani słowa :) Nie chcę byście sięgali po książkę z gotową wiedzą - ja miałam niezwykłą niespodziankę, gdyż nie przeczytałam wcześniej żadnych recenzji czy opisów...


Lato 2015, Prowansja
Ewa ponownie udaje się do miejsca, które wspomina z sentymentem - do rezydencji rodziny Elizy. Tym razem jest to niestety smutna okoliczność - śmierć jednego członka rodziny. Nie dość, że wszyscy są pogrążeni w żałobie i otula ich smutek to po odczytaniu testamentu czują wręcz złość! Nie chcą przyjąć do wiadomości, że to właśnie Ewa otrzymała w spadku coś, co według nich nie powinno opuszczać tego miejsca, tego kraju, tej rodziny... Nie wiedzą jednak jakie problemy czekają czterdziestolatkę z tym przedmiotem - nie jest to bowiem taka zwyczajna rzecz... Kryje liczne tajemnice, stanowi pokusę, ale ma też urok i "charakterek" :)

Po powrocie do kraju Ewa zamierza pomóc swojej chrześnicy - Kalinie. Dwudziestopięcioletnia dziewczyna prowadzi pensjonat w górach, jednak nie przynosi on dochodów a uparta siostrzenica nie wyobraża sobie, by mogła zrezygnować i robić to co kocha najbardziej, czyli projektować biżuterię. W jaki sposób Ewa pomoże w ratowaniu pensjonatu i pracujących w nim ludzi? W jej głowie narodził się plan, by "na jednym ogniu upiec dwie pieczenie", czyli pomóc dwójce młodych ludzi w ich problemach, bo choć są one odmienne to trudna sytuacja i znajomość z dzieciństwa może sprawić, że staną na nogi. Czy plan się powiedzie? Jakie niespodzianki czekają na bohaterów podczas pobytu Ewy z synkiem Jaśkiem u Kaliny? A wreszcie kto jest tajemniczym gościem z Francji, który ma pomóc w tajnej misji? Na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź już w powieści.


Autorka zaintrygowała mnie już Prologiem zabierając w "podróż" do roku 1800, kiedy to mowa jest o losach bliźniaczek i ich ojca, znanego nam z "uciekającego ze ściany" portretu. Kolejne strony odkrywały przede mną zawiłe losy obu rodzin - Elizy i Ewy. Cała opowieść w bardzo zgrabny i bez zbędnych wtrąceń sposób wartko płynie niosąc z prądem liczne zagadki, tajemnice i ukryte przekazy. Nie sposób odgadnąć co czeka czytelnika już za chwilę... Wciąż coś się dzieje a "sprawców" rozrywkowych zdarzeń jest wielu - Kalina, Francuzi, policja, Bestia a nawet duch :) 

Bohaterów bardzo polubiłam, choć nie zawsze popierałam wszystkie działania i decyzje. Nie zabrakło "czarnych charakterów", krwi oraz wołania o pomoc. Moją największą sympatią cieszyła się jedna z młodszych postaci - syn Ewy, Jasiek. Uroczy chłopczyk, który momentami posiadał rozległą wiedzę na tematy niedostępne i niezrozumiałe przez dorosłych.

Na kartach powieści znajdują się treści listów czy też pamiętników, które pozwalają uczestniczyć w odkrywaniu przeszłości rodzin. Bardzo mnie ucieszyło, że wysnute już podczas lektury "Francuskiego zlecenia" teorie mają potwierdzenie w fabule niniejszej części. Żałuję tylko, że w samym finale Ewa podjęła właśnie "taką" decyzję... Liczyłam, że Anna Szepielak pójdzie w nieco innym kierunku...

Autorka ubarwiła swą opowieść licznymi szczegółami, które dodały jej smaku i uroku - potrawy pani Jadwigi, gra na harfie pięknej dziewczyny, stolik na telefony tuż przy łazience nazywany "miejscem mocy" czy teoria dotycząca mężczyzn, iż zawsze chcą wszystko robić odwrotnie niż im się mówi. Wśród plusów muszę wymienić również gwarę Jadwigi, kaleczony polski Sophie czy wypowiedzi Jaśka, co nieustannie wywoływało u mnie uśmiech.

Ale "Francuski klejnot" to nie tylko humor... Nie zabrakło w niej też poważnych tematów - honorowi krwiodawcy, dawcy komórek macierzystych, istota rodowych pamiątek oraz przemiana "czarnych charakterów". Szepielak pociągając za sznurki swych postaci udowodniła, że czasami trzeba wymienić nieco zawartość swojego "plecaka", by było nam lżej w dalszym życiu; trzeba pozbyć się tego co zbyteczne, co dotyczy spraw nieistotnych, przeszłych... Z niektórymi powinniśmy się pożegnać i zapomnieć o nich. Choć jak wiadomo czasami łatwiej jest problem zignorować niż stawić mu czoła.


Podsumowując - "Francuski klejnot" to piękna, życiowa i bliska sercu opowieść o symbolicznych pożegnaniach, nowych początkach, wyciąganiu ręki na zgodę oraz o losie odmieniającym życie. A wszystko to okraszone humorem i ironią Kaliny pod czujnym okiem łagodnej Bestii. Serdecznie polecam!




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki





Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze

niedziela, 4 września 2016

Anna J. Szepielak "Francuskie zlecenie"




Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: lipiec 2016
Poprzednio wydana jako debiutanckie "Zamówienie z Francji"
Liczba stron: 368








Moja przygoda z książkami Anny Szepielak rozpoczęła się lekturą "Dworku pod Lipami" w 2013 roku i z każdą kolejną książką, kolejną opowieścią przenoszącą mnie w inny świat coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to TEN typ literatury. Właśnie dla mnie. Autorka debiutowała powieścią "Zamówienie z Francji", wydaną w 2010 roku. Niniejsze "Francuskie zlecenie" jest jej lepszym wydaniem drugim, zostało zmienione, ulepszone i otrzymało nową szatę graficzną. Dlaczego więc sięgnęłam niejako po raz drugi po ten sam tytuł? Postaram się to wyjaśnić za chwilę.

Ewa jest młodą i pełną pasji kobietą, w której drzemią nieznane siły i zdolności. Pracuje w szkole, jednak zdaje sobie sprawę, że to nie szczyt marzeń. Od dziecka pasjonowała ją fotografia i w wyniku niefortunnych zdarzeń podczas imienin dyrektora szkoły, rozpoczyna pracę w wymarzonej dziedzinie. Czy mała firma umożliwi jej rozwijanie pasji? Czy introwertycznej i filigranowej Ewie uda się przebić przez nieufność szefa? Czy otrzyma zlecenie życia?

Dzięki Jolce - sekretarce w firmie a zarazem przyjaciółce - to właśnie Ewa udaje się do Francji, gdzie ma przez dwa tygodnie udokumentować przedsięwzięcia rodziny zleceniodawczyni - Elizy. Ewka musi jakoś przetrwać swój pierwszy lot samolotem i odnaleźć się w rezydencji, gdzie nie wszyscy mówią piękną polszczyzną i skrywają niejeden sekret. Ogromny dom wraz z ogrodem i tajemniczymi zakątkami, czteropokoleniowa rodzina pod jednym dachem, ogrodnik mówiący sienkiewiczowską polszczyzną a przede wszystkim odkrywanie zagadek z przeszłości tej rodziny - niezłe wyzwanie dla polskiej fotograf! Niezwykła kwiaciarnia "U Flory", gaje oliwne, lawendowe pola i winiarnie to właśnie ich piękno będzie uwieczniać nasza bohaterka.

Wydarzenia, które jakby czekały na pojawienie się Polki zmieniły ogromnie jej pogląd na własne życie. Spadający przodek, przeszywający wzrok Flory, wizje przy północnej furtce zamkniętej na kłódkę czy bura od Konstancji sprawiły, że Ewa częściej zaczęła rozmyślać o swoich przodkach, kuferku czekającym na nią po śmierci niezwykłej ciotki Eugenii a przede wszystkim uzmysłowiły jej, że niektóre związki są życiowym ciężarem, którego nie warto dźwigać.


"Lepiej jednak popełniać błędy i je naprawiać, niż spocząć na laurach i zgnuśnieć." *


Tak naprawdę to nie wnikałam w to, co też autorka mogła poprawić w książce (choć byłam ogromnie ciekawa tego nowego szlifu), bowiem po trzech latach (tak, wtedy był również wrzesień:) nie pamiętam szczegółów pierwszego wydania. Odkrywałam te historię na nowo, choć wizja całości oczywiście siedziała w mojej pamięci i powoli - wraz z kolejnymi stronami - wyłaniała się, bym mogła wykrzyknąć "pamiętam!". "Francuskie zlecenie" jest na pewno bardziej dopracowane, wydaje mi się jakby przybyło w niej kilka akapitów... Jedno mogę napisać na pewno: w książce znajdziecie smaki, zapachy i widoki Prowansji. Coś, czym można się zachwycać i ekscytować nawet podczas kolejnego czytania tej samej książki. Dodatkowym elementem, który wyróżnia powieść na tle innych jest nietypowe podejście do opowieści ulokowanej - jak wiele innych - w pięknych krajobrazach Francji. Szepielak miała w głowie niezwykłą historię o rodzie, w którym panuje matriarchat, gdzie spadek jest przekazywany wyłącznie kobietom i to nie byle jakim! Muszą posiadać cechy szczególne... Jakie? Jak im się wiodło w życiu? Czy miłość potrafi przetrwać przez wiele dekad mimo śmierci małżonka? A przede wszystkim jak zakończy się historia Ewy i Elizy? Tego już dowiecie się z lektury.


"Czasem nieświadomie robimy więcej dobrego dla innych, niż nam się zdaje." **


Podsumowując - pasjonujące odkrywanie przeszłości rodziny z mnóstwem niespodzianek i szybszym biciem serca. Kufry z dokumentami sprzed lat pozamykane w pokojach. Niezwykła galeria przodków i dziedziczek. Tajemnicza rezydencja, w której mieszają się szczęście i tragedia, radość i smutek, sukcesy i cierpienia całych pokoleń. Bo czasami nie znając prawdy żyjemy według niewłaściwego scenariusza...




* Anna J. Szepielak "Francuskie zlecenie", Nasza Księgarnia, Warszawa 2016, s. 154
** Tamże, s. 272


Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze



środa, 21 października 2015

Anna J. Szepielak "Znów nadejdzie świt"





Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 23 września 2015
Liczba stron: 480
Seria: Saga małopolska tom 3



Książkę można czytać samodzielnie, jednak polecam czytanie małopolskiej sagi we właściwej kolejności





Małopolska trylogia Anny J. Szepielak to trzy przyjaciółki Marta, Joanna i Elwira, ich obecne życie, problemy oraz przeszłość, która każdej z nich wkrada się w codzienność. Każdej z innego powodu, ale ileż fascynujących faktów odkryły... W trzecim tomie autorka skupiła się na genealogii Elwiry, jednak w finałowych rozdziałach pojawią się wszystkie młode kobiety a wnioski do jakich doszłam... ale po kolei.

Jest rok 1867. Cecylia jest opiekunką młodziutkiej dziedziczki ze dworu - złośliwej i nie liczącej się z nikim panienki Heleny. Chcąc uchronić ją od skandalu Cecylia traci życie po kopytami koni. Niedługo później z tego świata odchodzi też jej mąż a ich sześcioletnia wówczas córeczka Karolina dostaje szansę pozostania we dworze jako pomoc w kuchni. Jest to chyba wyrzut sumienia Heleny, która robi w modlitewniku Cecylii czyni pewne notatki w języku francuskim, choć nie ma pewności kto i kiedy to odczyta. Karolina dorasta i mimo tego, że jest biedna znajduje prawdziwą miłość - Jędrzeja, który jako zwykły zagrodnik daje jej nie tylko dach nad głową, ale poczucie bezpieczeństwa, uczucie i radość z życia. Ich codzienność toczy się powoli aż do chwili, gdy Karolina jest w stanie błogosławionym. To właśnie wtedy Jędrzej zostaje wezwany do dworu w tajemniczej sprawie a po powrocie ma przekonać do propozycji żonę. A co chodzi ludziom ze dworu? Czego dotyczy propozycja? Jak zareaguje na nią Karolina, bo od początku zdaje sobie sprawę, że kiedy wyrazi zgodę ich życie zmieni się na zawsze? Czy podjęta decyzja nie wprowadzi do ich życia zamętu, problemów i podejrzeń ludzkich? Jak to na wsi przecież, plotki były, są i będą zawsze a Karolina już raz musiała się do lokalnej społeczności dostosować.

Kolejne strony powieści to losy dzieci i wnucząt Karoliny i Jędrzeja. Radości, smutki, harce dzieci, choroby, śluby, narodziny i pogrzeby, praca w polu, przygotowania do świąt, zwyczaje i obyczaje z tym związane, ale przede wszystkim rodzina, miłość i wsparcie - ot, ludzkie życie. Nie zabrakło w nim licznych tajemnic, które potem mają szanse zostać rozwikłane przez potomków.
Role kobiety i mężczyzny w tamtych czasach zostały przez autorkę dobrze podkreślone. W rodzinie głównych bohaterów to Jędrzej troszczył się o przyszłość, zaś Karolina żyła bardziej z dnia na dzień, zajmując się codziennymi obowiązkami a jednocześnie z niepokojem myśląc o tajemnicy sprzed lat. Sprawiała ona, że kobieta nie potrafiła w pełni zadbać o dzieci, które im starsze tym bardziej ją onieśmielały. A kiedy jeszcze w roli głównej miały wystąpić miłość czy szczęście to czuła się nieporadna, nie lubiła bowiem prowadzić śmiałych rozmów o intymnych problemach. Może to dlatego, że nie miała się tego od kogo nauczyć pracując od dziecka w dworskiej kuchni?

Muszę przyznać, że ogromnie wciągnęły mnie problemy tej rodziny. Czytałam z zapartym tchem o nieustannej walce Karoliny o dobro dzieci, które chciała wymodlić o rady prosząc też - wznosząc oczy w niebo i ściskając w dłoni pamiątkowy krzyżyk - nieżyjącą już matkę. Nie wszystkie tajemnice z XIX i początków XX wieku się w tym miejscu wyjaśniają...

... ale na szczęście autorka przenosząc nas do roku 1988, nie pozwala czytelnikowi na stres. "Zamieszkałam" tym razem w domu rodziny Matyldy Noteckiej, której babcia Basia jest wnuczką Karoliny i uwielbia opowiadać o przeszłości. To ona, kobieta nie potrafiąca poradzić sobie z niektórymi nowinkami technicznymi i namiętnie tłukąca szklanki i talerze, otworzyła przede mną skrzynię pełną wspomnień. Dzięki wypływających z niej myślom, poznałam dalsze losy Antoniny, Izy, Michała, Franciszki, a także historie pożarów, zdrad, nieślubnych dzieci i klątwy, której nie wszyscy byli świadomi. To Barbara wygłosiła pewnego dnia na głos słowa, które od lat stanowiły niemal motto tej rodziny, a dotyczyły dzieci znajdujące bezpieczny dach nad głową.
Staruszka często jest odsuwana od domowych obowiązków z powodów bezpieczeństwa i proszona, by swoimi opowieściami nie straszyła dzieci a u dorosłych nie przywoływała złych wspomnień. Charakterek ma za to niezwykły i kiedy trzeba potrafi sięgnąć po nietypowe sposoby jak przysięganie na modlitewnik albo wymachiwanie laską. W tym okresie mamy okazję poznać nieco przeszłości, ale również i bieżące problemy - konieczność pracy za granicą, kartki czy długie kolejki i towar spod lady. Szalone dzieciaki Matyldy - Wojtek i Elwirka - dają niezłego "czadu" i często wymagają używania apteczki. W domu Matyldy pojawia się też niespodziewany gość - dalsza kuzynka z córeczką, które zagwarantują nam kolejne niezwykłe emocje - ze skrzypcami w roli głównej - i ujawnią, że pewne przypadłości są niewątpliwie dziedziczne.

Ostatnim już skokiem w czasie przeniesiemy się do współczesności - do roku 2014, kiedy to żegnamy ojca Matyldy Noteckiej - Tadeusza. Na cmentarzu ponownie spotykają się trzy przyjaciółki i zaczynają roztrząsać ważne kwestie: czym spowodowane jest dziwne zachowanie Jakuba (męża Elwiry) oraz kim jest zakonnica uczestnicząca w pogrzebie. W czasie lektury tej części uzupełniłam wiedzę z okresu, który został pominięty przez autorkę, kiedy to losy rodziny Elwiry - od czasu kiedy była małą dziewczynką - czekały nowe wyzwania. Joanna pomaga przyjaciółce w przepisaniu danych przodków z modlitewnika Cecylii zanim litery całkowicie wyblakną i dzięki temu skłoni ją do refleksji nad koneksjami. Co odkryje Elwira w trakcie analizowania zapisków? Czy będzie to coś, co uzmysłowi jej, że pochodzi nie ze zwykłej chłopskiej rodziny - jak do tej pory sądziła?

Powieść ma zupełnie odmienną konstrukcję od wcześniejszych tomów trylogii. Anna Szepielak najpierw skupiła się tylko i wyłącznie na przeszłości i opowiedziała historię z punktu widzenia Karoliny. I dopiero kiedy bohaterka doczekała wnucząt, przeniosła akcję do kolejnej epoki. W każdym momencie opisywanej historii wiedziała, co chce zaakcentować, co wskazać czytelnikowi jako temat godny przemyśleń. Skutecznie intrygowała, manipulowała uwagą tak, by skupiała się nie tylko na rzeczach ważnych, ale i szczegółach. To dzięki uważnej lekturze, już od pierwszego tomu wyłapałam detale, które wraz z zagłębianiem się w kolejne rozdziały i tomy przeradzały się w słowa "tak myślałam", "to był jego syn", "to była siostra przyrodnia", "biesiadnik weselny miał rację", "dlaczego nie powiedziała prawdy", "czemu nie wyjaśniła celu wizyty, tak blisko było poznanie rodziny". Mnóstwo pytań cisnęło mi się na usta, tak wiele tajemnic poznałam, zagadek rozwiązałam, tyle zdarzeń mnie zadziwiło, zszokowało, rozśmieszyło, zdenerwowało.

Ale przecież powieść to nie tylko problemy, tajemnice i smutne chwile. Autorka podarowała nam też dawkę humoru zwłaszcza w sytuacjach, kiedy pojawiały się dzieci i ich psikusy - moim ulubionym fragmentem jest chyba ten, w którym zniecierpliwiony zachowaniem parobka koń, ściąga mu z głowy czapkę i po rzuceniu jej w śnieg zarżał "ze śmiechu". Bo już koło od wozu i jego "duchy" nie należą do humorystycznych fragmentów.

To niesamowita lektura. Każdy tom z osobna to nieprawdopodobny wkład pracy autorki, zapewne liczne notatki, tworzenie drzew genealogicznych (za które zresztą serdecznie dziękuję, bo to ogromna pomoc) i rozmyślanie nad powiązaniem poszczególnych bohaterów i skrzyżowaniem ich ścieżek. Czuję, że jestem na wygranej pozycji w stosunku do bohaterów, ponieważ znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania a oni... nie zawsze. Liczne zawiłości, finały poszczególnych tomów a i sam styl pisania - za to wszystko należą się brawa, plusy, "lajki" czy co tam jeszcze się da. Ja jestem zahipnotyzowana i czuję, jakbym opuściła magiczną krainę, zupełnie inny świat lub inny wymiar, gdzie żyłam jako duch tuż obok bohaterów trzytomowej opowieści. Wciągnęła mnie, pochłonęła i kiedy musiałam odłożyć którykolwiek tom na czas snu czy domowych obowiązków, byłam niepocieszona i myślami wciąż trwałam przy bohaterach, próbując odgadnąć kolejne pomysły autorki na kreację ich losów.



[uwaga spojler]
Ostatni tom małopolskiej trylogii łączy wszystko w zgrabną całość. Współcześnie - podczas przyjęcia zaręczynowego Asi i Filipa, gdzie spotykają się wszystkie przyjaciółki i analizują swoje życie. Jest Grażyna z mężem i dzieckiem, Janina z bliźniaczkami i młodszym synkiem, Elwira z urodzonym w niesamowitych okolicznościach dzieciątkiem oraz Marta, która wyznaje przyjaciółkom jaką decyzję co do przyszłości podjęła wraz z mężem. Wszyscy świetnie się bawią i nawet nie wiedzą ile nieodkrytych tajemnic z przeszłości czeka gdzieś blisko... lub gdzieś daleko. Ile z nich było o krok od wyjaśnienia... Może kiedyś.

Jako, że autorka na swoim blogu o tym napisała, to chyba nie zdradzę zbyt wiele, jeśli napiszę, że tomy tej trylogii trzeba czytać naprawdę uważnie, wtedy uda Wam się odkryć, że Martę, Asię i Elwirę łączy nie tylko przyjaźń, nie tylko podjęcie decyzji dokładnie takich, jakie podjęły w przeszłości kobiety z ich drzew genealogicznych, ale coś jeszcze... :)

[koniec spojlera]

Podsumowując, każdemu kto lubi powieści obyczajowe, sagi, trylogie, twórczość polskich autorek, książki przemyślane i bogate w tajemnice, ale również bohaterów, którzy dążyli do szczęścia rodzinnego, polecam! Chyba sporo takich osób powinno się znaleźć po tym co napisałam. Może kogoś skuszą losy bohaterów na przestrzeni wielu lat, którzy byli niepokojeni wojnami? Myślę, że kto przeczyta pierwszy tom trylogii i będzie zachwycony, nie zdoła uciec przed kolejnymi. Z ciekawości. Ja gorąco polecam!







Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Czytelnicze marzenia 2015, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze z


wtorek, 20 października 2015

Anna J. Szepielak "Wspomnienia w kolorze sepii"




Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2014
Liczba stron: 448
Seria: Saga małopolska tom 2




Książkę można czytać samodzielnie, jednak polecam czytanie małopolskiej sagi we właściwej kolejności





Lubicie wyjaśniać tajemnice rodzinne i odkrywać "kto, z kim i dlaczego"? Tworzyliście kiedykolwiek drzewo genealogiczne swojej rodziny? Jak daleko w przeszłość udało Wam się dotrzeć? Na drugim roku studiów na zaliczenie jednego z przedmiotów badałam nieco genealogię mojej rodziny, jednak totalnego bakcyla w tym temacie połknął mój mąż, który dotarł już w swych poszukiwaniach do roku 1782, który to rok jest wyliczoną (z aktów urodzenia dzieci) datą urodzenia jednego z przodków. A dlaczego o tym piszę? "Wspomnienia w kolorze sepii" to bowiem kolejna podróż w czasie, poprzez następujące po sobie pokolenia rodziny jednej z bohaterek.


Wszystko rozpoczyna się od roku 1903 w Galicji Wschodniej, kiedy to młoda dziewczyna, córka kucharki we dworze, zostaje wydalona z powodu ciąży. Nie dość, że czasy niesprzyjające brzemiennym pannom, to jeszcze ciąża służącej wynikająca z romansu z właścicielem dworu... Rzecz nie do pomyślenia! Jak potoczą się losy tego dziecka? Autorka poprowadzi nas przez kolejne lata życia tej dziewczynki, kiedy będziemy mogli śledzić jej młodość, małżeństwo a później losy jej dzieci.
Począwszy od roku 1918 poprzez 1920 (I wojna światowa i wojna polsko-rosyjska), czasy drugiej wojny światowej, dwie okupacje, aż po 1948. Na terenach lwowskich, radomskich, we Lwowie, Wrocławiu, Warszawie, na Sądecczyźnie i w Rzeszy. Szeroki wachlarz czasoprzestrzeni przygotowała dla nas autorka. Czego przez te trudne dla Polski lata doświadczyli bohaterowie z przeszłości? Jak radzili sobie z Niemcami, Rosjanami, brakiem żywności, gwałtami, pracami przymusowymi, zniszczeniami, przesiedleniami i nadziejami na odnalezienie zaginionych członków rodziny?

Czasy współczesne to wydarzenia w Małopolsce, Warszawie i Tarnowie w 2012 i 2013 roku. Główną bohaterką tego tomu jest przyjaciółka Marty - Joanna Podlaska, której historię nieszczęśliwej miłości poznaliśmy w powieści "Młyn nad Czarnym Potokiem". Teraz życie Asi i jej bliskich poznajemy bardziej szczegółowo: choroba ojca, ciąża siostry poprzedzona stratą dziecka, zerwanie narzeczeństwa, utrata pracy i szukanie różnych sposobów, by mieć z czego żyć w prowincjonalnym miasteczku. Joanna jednak się nie poddaje i walczy: o siebie i swoją przyszłość. Poważny filar jej egzystencji stanowią przyjaciółki Marta i Elwira oraz siostra Janka (i jej szalone bliźniaczki). Atrakcje w samotnym życiu zapewniają jej pies Tofik, "duchy" mieszkające w pokoju ze zgromadzonymi eksponatami na szkolną uroczystość oraz sny o tajemniczym Filipie, którego tożsamość nieco zaskakuje bohaterkę. Bardziej chyba jednak zwala ją z nóg wiadomość, że do miasteczka powrócił jej były narzeczony - Tomek. Jak w tym ambarasie Joanna skupi się na rzeczach najważniejszych?

Przygotowując prezent dla jednego z dzieci siostry, Aśka udaje się na strych, by odnaleźć tam potrzebne informacje. Znajduje stare dokumenty oraz zdjęcie babci Danusi, urodzonej we Lwowie. Znaleziska tak ją wciągają, że postanawia odbyć podróż w przeszłość śladami przodków. Jednym z punktów zaczepienia jest rozmowa z ciocią z Tarnowa, która oprócz wspomnień ulatujących z pamięci, przechowuje sporo materialnych pamiątek po babci. Joanna zafascynowana kolejnymi śladami rozpoczyna też poszukiwania w internecie. Czy uda jej się kogoś odnaleźć? Co wyniknie z przetłumaczonych dokumentów? Dlaczego w dokumentach są pewne braki, których nie da się wyjaśnić w racjonalny sposób?

Jeśli ktoś stwierdzi, że akcja książki płynie leniwie to nijak nie mogę się z tym zgodzić. Owszem są momenty nostalgiczne, wspomnieniowe czy opisowe, gdzie nikt nikogo nie morduje, nie gwałci, ale ogromną większość lektury czułam narastające we mnie napięcie. Tak wiele wydarzeń na przestrzeni lat, tak wiele ludzi, którzy martwili się o swoją przyszłość i życie swoich dzieci. Ile człowiek musiał wycierpieć, by mieć jakąkolwiek szansę na przeżycie tego piekła. Z uwagą śledziłam nie tylko aktualnie losy Aśki i jej poszukiwania rodziny babci, ale chyba bardziej fascynowały mnie czasy historyczne. A pytanie komu uda się przeżyć, kto zdoła jeszcze być szczęśliwy, wciąż pojawiało się w mojej głowie.

Autorka wykonała ogromną pracę, by przygotować się do napisania książki. Jest świetnie wprowadzające w klimat tło historyczne, które pozwala czytelnikowi zbliżyć się uczuciowo i emocjonalnie do bohaterów. Ci z kolei, są barwni, pełni planów i marzeń, doskonale nakreśleni i w większości z mocnymi osobowościami. Oprócz tych pierwszoplanowych, zżyłam się również z wieloma sympatycznymi bohaterami drugiego planu. Czy się nie pogubiłam? Podobnie jak w tomie pierwszym, tak i tutaj autorka pomogła czytelnikowi odnaleźć się w zawiłościach rodzinnych i na końcu powieści zamieściła drzewo genealogiczne.

Po przeczytaniu dwóch już tomów małopolskiej sagi, zachęcam Was tym bardziej do poznania Marty, Grażyny, Joanny, Janiny i Elwiry - pięciu kobiet, przyjaciółek, których los nie oszczędził i każdej z nich nałożył na plecy ciężary (czyli problemy), które musi dźwigać przez życie. Każda radzi sobie inaczej, każda ma inne marzenia, ale wszystkie wnoszą w tą historię cząstkę siebie. Powieść jest typowym dziełem Anny Szepielak i czyta się ją doskonale, można wręcz przepaść na długie godziny.

Jeśli nie przekonałam Was jeszcze to mam coś specjalnego, tak zwany smaczek. Kiedy czytałam fragment dotyczący uroczystości weselnych babci Joanny - Danuty i wypowiedź jednego z biesiadników dotyczący jej wyglądu, od razu skojarzyłam to z początkiem powieści. Pewne imię okazało się być słowem-kluczem i tym bardziej, w tamtej chwili, nie mogłam doczekać się poznania trzeciego tomu tej trylogii "Znów nadejdzie świt".






Już jutro zapraszam na recenzję tomu trzeciego trylogii


Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Czytelnicze marzenia 2015, 52 książki

poniedziałek, 19 października 2015

Anna J. Szepielak "Młyn nad Czarnym Potokiem"




Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2013
Liczba stron: 528
Seria: Saga małopolska tom 1










W czasach licealnych mieszkałam w internacie i Basia - jedna z koleżanek - "zaraziła" mnie czytaniem sag. Od kogoś ze swojej klasy pożyczała kolejne tomy, przynosiła do internatu i czytałyśmy. Czasami - mimo obowiązkowych lektur czy zadań domowych - udawało mi się przeczytać nawet dwa tomy dziennie. Wciągnęłam się bardzo. Zapytacie zapewne co to była za saga? "Saga o Ludziach Lodu" Margit Sandemo licząca czterdzieści siedem tomów. Potem przeczytałam "Sagę o Czarnoksiężniku" a następnie "Sagę o Królestwie Światła", która łączy dwie poprzednie sagi w całość. To właśnie tamten czas sprawił, że pokochałam te wielotomowe, wielowątkowe opowieści o kolejnych pokoleniach danego rodu. Aktualnie czytuję sagi, ale z mniejszą liczbą tomów. Długo czekałam, by sięgnąć po małopolską sagę Anny J. Szepielak, ale chciałam przeczytać poszczególne tomy w krótkim odstępie czasu. Czy po satysfakcjonującej lekturze "Dworku pod Lipami" i "Zamówienia z Francji" również trylogia przypadnie mi do gustu? Zapraszam na moje wrażenia.

Trzydziestoletnia Marta jest konserwatorką dzieł sztuki, jednak musiała zrezygnować z pracy, by zająć się swoją pięcioletnią córeczką Ulą. Dziewczynka ma bowiem bardzo słabą odporność i często choruje. Jedynym żywicielem rodziny jest Adam, mąż Marty, który jest geologiem aktualnie na ciepłem posadce w muzeum. Wyobraźcie sobie taką rodzinną sytuację, kiedy dziecko wciąż choruje, mąż jest często nieobecny i nie chce brać udziału w życiu rodziny a Marta będąca bez pracy a z dużymi aspiracjami, miota się po mieszkaniu starając się jakoś ogarnąć wszystkie obowiązki, łącznie z rozparcelowaniem pieniędzy i do tego nie zwariować. A tu nagle jak grom z jasnego nieba dowiaduje się, że szanowny małżonek dostał świetną propozycję pracy, oczywiście świetnie płatnej, na wykopaliskach w ... Anglii. Młodsza, obrotna i żywiołowa siostra Marty - Grażyna - stara się ją wesprzeć w tej trudnej sytuacji, bowiem Adam za żadne skarby nie dał się przekonać do pozostania w kraju. By nie zwariować a wręcz oderwać się od problemów stolicy Marta wraz z córeczką wyjeżdża do rodziców, do miasteczka pod Nowym Sączem.

Zmiana otoczenia, klimatu i zajęć sprawia, że Ula mniej choruje a Marta zaczyna myśleć o ich rodzinie w perspektywie dwóch a nie trzech osób. Zamierza skupić się na przygotowaniach do Wielkanocy, które w tym roku będą bardzo wyjątkowe. Z Ameryki na kilka dni ma przylecieć Katarzyna - kuzynka mamy wraz z córką i nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że jeszcze nigdy w Polsce nie były. Znają ją tylko z opowieści Kazimiery (matki Katarzyny), czyli siostry Marii - babci Marty. W trakcie wizyty goście mają zwiedzić kilka najciekawszych polskich miast wraz z Grażyną a potem, właśnie na święta, przyjechać pod Nowy Sącz, by przepisać notarialnie prawa do tytułowego młyna oraz poznać jak wygląda wielkanocna tradycja w Małopolsce.

Zanim jednak młyn przejdzie w ręce Piotra, kuzyna Marty, kobieta postanawia sprawdzić czy nie zostały w nim pamiątki po babci. Kiedy po eksploracji wraca do domu rodziców, jest bogatsza w ciekawe znaleziska, ale i zaintrygowana tajemnicami, które odkryła. Marta zaczyna zauważać wtedy, że jej mama na dźwięk imienia pradziadka Mikołaja zawsze zmienia temat, jakby nie chciała zdradzić jakiegoś sekretu. Stara się podejść rodzicielkę i uzyskać jak najwięcej informacji o przeszłości rodziny, jednocześnie planując mnóstwo spraw dotyczących świąt. Może amerykańska gałąź rodziny będzie wiedziała więcej na tematy, których w kraju ona rozgryźć nie jest w stanie? Co takiego zrobił Mikołaj, że potomkowie nie chcą o nim rozmawiać?

Teraźniejszość przeplata się w tej powieści z przeszłością. Organizacja rodzinnego zjazdu, spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółkami, konflikty (na odległość) z mężem, zajmowanie się córeczką i próba ułożenia strzępków informacji w porządną rodzinną historię - to sprawy zaprzątające umysł Marty. To czego nie dowiadujemy się z normalnej narracji, znajdujemy w zapiskach, które prowadzi Marta w formie bloga. Natomiast dzieje przodków Marty poznajemy z listów lub opowieści różnych członków rodziny. Jak to się stało, że Maria wyszła za Mikołaja? Jak radzili sobie w trudnych politycznie, wojennych czasach? Dlaczego właściciel młyna porzucił rodzinę i z młodą służącą wyjechał i słuch po nim zaginął? Czy Marcie uda się rozwiązać największe rodowe zagadki?

Autorka poruszyła a książce wiele ważnych kwestii i to nie tylko aktualnych, ale i tych z przeszłości: problemy małżeńskie, konieczność zarobkowania za granicą, chorowite dziecko, brak szans na samorealizację zawodową, rozwody czy brak pieniędzy. Anna Szepielak zadbała o czytelnika pod każdym względem - znajdziemy tu bowiem coś dla ciała i dla ducha. Z jednej strony otrzymałam ucztę literacką, ponieważ styl, język i opisywany temat czytają się doskonale, z drugiej zaś - tajemnice, zagadki, romanse, zniknięcia i próba odkrycia tych niesamowitych i fascynujących historii. A wszystko to przesycone smakami i zapachami potraw, których przepisy są przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Chcecie poznać nieco tajemnic rodziny Marty? Ogromnie Was zachęcam do rozpoczęcia przygody z małopolską sagą Anny Szepielak, bowiem to porywająca książka zakończona bardzo zaskakującym epilogiem. Byłam w szoku!





Już jutro recenzja drugiego tomu "Wspomnienia w kolorze sepii". 



Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Czytelnicze marzenia ejotka, 52 książki

sobota, 7 września 2013

Anna J. Szepielak "Zamówienie z Francji"



Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2010
Liczba stron: 364












W kwietniu na moim blogu mieliście okazję przeczytać recenzję ostatniej książki Anny Szepielak - "Dworku pod Lipami". Pisałam wtedy, że nie znam debiutu tej pisarki, ale bardzo chciałabym. Jedna z blogerek - Aine - postanowiła pomóc w potrzebie i przesłała mi powieść - dziękuję! W sieci spotykałam same pozytywne opinie o książce a wyzwanie czytelnicze Sardegny pomogło mi w osobistym poznaniu tej historii właśnie teraz. "Zamówienie z Francji" tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto czytać książki polskich autorów, a dodatkowo z jeszcze większą niecierpliwością będę wyczekiwać tych kilku dni, dzielących mnie od premiery "Młynu nad Czarnym Potokiem".

Ewę poznajemy w chwili, gdy pracuje jako nauczycielka w pewnej wiejskiej szkole. Jest to wprawdzie jej zawód, jednak nie czuje się komfortowo wśród rozkrzyczanych dzieciaków, przyklejających gumy pod ławkami, palących w toaletach i brudzących ściany. Pierwszą życiową decyzję kobieta podejmuje tuż po imieninach dyrektora szkoły i składa wymówienie. Pasją Ewy już od dziecka była fotografika i to w tym kierunku chce podążać. Znalazła pracę w małej firmie fotograficznej. W robienie zdjęć Ewa wkłada całe serce, jednak jej szef nie potrafi tego docenić. Wciąż to ktoś inny otrzymuje najlepsze zlecenia. Wszystko się zmienia, kiedy do Polski przylatuje dwudziestopięcioletnia Eliza i stawia szefowi Ewy jeden warunek - sesję fotograficzną w Prowansji ma wykonać kobieta. Nietrudno się domyślić, że kiedy na drugi dzień samolot startuje, na pokładzie obok Elizy siedzi właśnie Ewa. Dziewczyna jeszcze nie zdaje sobie sprawy, ale najbliższe dwa tygodnie spędzone we Francji mają odmienić jej życie.

Ewa jest zdumiona ogromnym domem, wielopokoleniową rodziną mieszkającą wspólnie oraz tym, że w tej rodzinie od wielu lat rządzą kobiety. Fotograficzka ma uwiecznić na zdjęciach kwiaciarnię "U Flory", a także winnice i pola lawendowe, które to mają posłużyć do stworzenia folderu reklamowego działalności rodziny. Z zadaniem tym nie poradziła sobie rodzima firma, czy jedna, niewysoka dziewczyna z Polski podoła temu zadaniu? Czy głowa rodu - babcia Elizy - Konstancja - będzie zadowolona z jej pracy? Jakie tajemnice odkryje przed Polką młodziutki Aleksander, wielbiciel historii rodziny i jej tajemnic? Czy francuska rodzina polubi Ewę i jej nie zawsze łatwe rozwiązania?

Dzięki sympatii okazywanej Ewie przez rodzinę Elizy, kobieta zaczyna spoglądać coraz głębiej w siebie, bardziej rozumieć swoje potrzeby życiowe i potrafi wreszcie podjąć ważne dla niej decyzje. Jakie? O tym przeczytacie już w książce. Autorka udawadnia czytelnikowi jak ważna jest nasza przeszłość, nasi przodkowie i genealogia. Zanim kogoś osądzimy postarajmy się najpierw poznać jego życie i powody dla których podjęli, trudną do zrozumienia przez innych, decyzję. Ewa podczas rozwiązywania zagadek francuskiej rodziny oraz chwil pełnych magii w galerii przodków, przemyślała gruntownie swój stosunek do ciotki Eugenii, która była w jej rodzinie tak zwaną czarną owcą. Dlaczego? Tego też nie zdradzę.

Jak z realizacją zlecenia poradzi sobie Ewa? Czy Elizie uda się przekonać babcię do swoich pomysłów dokonania zmian w firmie? Jakie rodzinne sekrety w Polsce i we Francji odkryje Ewa? I gdzie czeka na nią prawdziwa miłość? Odpowiedzi na wszystkie te pytania znajdziecie w genialnym debiucie Anny Szepielak.

Autorka stworzyła niesamowitą książkę. Jest w niej pełna romantyzmu Prowansja, z uroczymi krajobrazami, sympatycznymi mieszkańcami oraz powietrzem przesyconym miłością. Ale jest też tajemnica, która od pierwszych kart powieści oczekuje na wyjaśnienie i trzyma czytelnika przez wiele stron w napięciu. "Zamówienie z Francji" to naprawdę udany debiut i nie odmówię sobie przyjemności polecenia go każdemu kto jeszcze go poznał. Jest to bowiem magiczna opowieść, która nie tylko przenosi nas w inny wymiar, typowo literacki, ale i przekazuje wiele mądrych życiowych rad: warto walczyć o swoje szczęście, miłość potrafi przetrwać nawet wiele lat po śmierci ukochanej osoby, a także że poznanie swojej genealogii może mieć ogromne znaczenie w naszym życiu. Polecam z całego serca tę ciekawą i ciepłą powieść.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Trójka e-pik, Book z nami (2,1 cm), Debiuty pisarskie, Polacy nie gęsi..., 52 książki

sobota, 20 kwietnia 2013

Anna J. Szepielak "Dworek pod Lipami"



Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: czerwiec 2012
Liczba stron: 528








"Dworek pod Lipami" to druga już powieść Anny J. Szepielak,  absolwentki filologii polskiej na krakowskiej WSP. Debiutu powieściowego autorki, czyli "Zamówienia z Francji" nie miałam - jeszcze - okazji czytać. Od 2010 roku możemy podczytywać internetowy blog literacki, który prowadzi.

Bohaterką książki jest trzydziestopięcioletnia Gabrysia, pisarka z zamiłowania a pielęgniarka z wykształcenia. Kobieta rok wcześniej wyszła za mąż za Marka, wdowca z dwójką niemal dorosłych dzieci. Zamieszkali w jego domu, gdyż mężczyzna prowadzi stadninę i szkółkę jeździecką. Gabriela czuje się w tam nieswojo, gdyż na nic nie ma wpływu a na honorowym miejscu wciąż wisi portet zmarłej żony Marka - Zosi. Gosposia Lidia oraz Franciszka - matka Zosi - tak podejmują decyzje, że nawet Marek nie zawsze jest ich świadom. Gabrysia nie może skupić się na swojej pracy pisarki, kiedy wszyscy wokół traktują ją jak zbędnego mieszkańca domu. A do tego jeszcze przez przypadek podsłuchuje fragment rozmowy telefonicznej męża...
Gdy do problemów w domu dołączają również problemy z wydawnictwem, które nie chce przyjąć jej książki z tragicznym zakończeniem, bohaterka załamuje się.

Kiedy pojawia się okazja, by na tydzień opuścić nieprzychylne mury mężowskiego domu, Gabrysia szybko się pakuje i wyjeżdża bez wyjaśnienia. Jej przyjaciółka Maryla wyjeżdża bowiem wraz z rodziną nad morze i poszukuje kogoś, kto zaopiekuje się w tym czasie domem i nakarmi zwierzęta. Pobyt na wsi ma ukoić nerwy pisarki, przywrócić jej chęć do rozmowy z mężem oraz pobudzić wenę do pisania.

Czy nowe otoczenie będzie sprzyjało pisaniu? Co w domu przyjaciółki odkryje Gabrysia? Jak tydzień poza domem i bez męża wpłynie na kobietę? Na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w książce.

Sięgając po "Dworek pod Lipami" liczyłam na piękną i sielską opowieść, którą zapowiada już sama cudowna okładka. Jest tak prosta a zarazem magnetyzująca wzrok potencjalnego czytelnika, że już dłużej nie mogłam się jej opierać. Nie zawiodłam się - powieść bardzo przypadła mi do gustu.

Książka ta, to ponad pięciuset stronicowa historia młodej kobiety, a raczej dwóch. Znajdziemy w niej emocje, humor i problemy innych, które odciągają naszą uwagę od naszych własnych. Są też rady, jak można sobie poradzić wtedy, gdy już nam się wydaje, że cały świat sprzysiągł się przeciw nam. Powieść, dzięki lekkiemu stylowi pisarskiemu, doskonałym dialogom oraz świetnie dobranym miejscom akcji, czyta się bardzo szybko. Uwaga, grozi utratą poczucia czasu! :) Dodam, że książka obfituje również w tajemnice,
które ma mąż przed żoną, żona przed mężem i to nie tylko Ci współcześni, czyli Gabrysia i Marek. Chwilami bowiem autorka przenosi nas do dziewiętnastowiecznego, podkrakowskiego dworku, w którym mieszka Celina - młoda mężatka - bohaterka nowej książki Gabrysi. To zadziwiające jak spalatają się losy, problemy i tajemnice tych dwóch kobiet. Serdecznie polecam.
 
Mój egzemplarz tej powieści jest bardzo szczególny - zawiera bowiem dedykację od samej autorki, którą miałam okazję poznać podczas krakowskich Targów Książki w 2012 roku. 

Wtedy też Pani Anna zauważyła wyjątkowość tego egzemplarza, którą dokumentuję zdjęciem - zwróćcie uwagę na tytuł "z cieniem". Czy ktoś jeszcze ma taki egzemplarz?




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi...., Book z nami (3,2cm), Pochłaniam strony bo kocham tomy, Pod hasłem, Od A do Z, Z półki, 52 książki

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...