Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaręczyny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaręczyny. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 kwietnia 2022

Joanna Szarańska "Alpaka czułości"

 
 
 
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 9 marca 2022
Liczba stron: 384
Seria: Na tropie miłości  tom 3




Pamiętacie suczkę Terpentynę, którą w pierwszym tomie serii, czyli "Wyszczekanej miłości" ciotka zostawia Pedrowi wyjeżdżając do Ciechocinka? Lisia piękność nieźle wtedy namieszała w świecie uczuciowym ludzi a "skutki" jej zaginięcia czytelnicy mieli okazję poznawać w "Wymrrrruczanym szczęściu". Jednak Joanna Szarańska podarowała nam kolejną zabawną historię, która jakby nie było, jest ciągiem dalszym perypetii znanych nam już bohaterów, pojawiają się też nowi... Ale nie byłoby tych wydarzeń, gdyby nie Terpentyna!
Zapraszam Was do świata "Alpaki czułości"...

...gdzie w barze Kulawy Bocian trwa przyjęcie zaręczynowe Alicji i Pedra. Wbrew pragnieniom młodych, by było skromnie, Cioteczka z Kotem i babcia Trudzia zadbały o to, by lokal pękał w przysłowiowych szwach. 
 
Jak powszechnie wiadomo na imprezach bywa różnie, gdy leje alkohol to skutki na drugi dzień odczuwane są przez różnorako przez uczestników. Największym rykoszetem dostała tym razem Brenda, barmanka, której nocleg pod biurkiem szefa nie spodobał się jego aktualnej żonie Felicji. Nie wiadomo czy z powodu pawia puszczonego na buty szefowej czy może poznanego podczas imprezy weterynarza Kamila, który w obawie o jej bezpieczeństwo towarzyszył jej pod rzeczonym biurkiem...
 
W każdym razie szef postanowił, że do czasu uspokojenia się sytuacji, dziewczyna powinna... zniknąć. To znaczy wyjechać na urlop. Dzięki obecnej na zaręczynach - w celach biznesowych - Ludwice Wieczorek, Brenda nawet wie gdzie wyjedzie! Do malutkiego pensjonatu prowadzonego przez nią we wsi Lipówka - w okolicach Wadowic. Jednak na ten sam pomysł wpadł Kamil a w wyniku pomyłki muszą dzielić pokój!

Dla obojga miał być odpoczynek w ciszy, spacery po lesie i spokojny sen a niespodziewanie czeka ich walka o łóżko, częste poszukiwania zaginionych oraz pilnowanie bliźniąt! Bo musicie wiedzieć, że we wschodnim pokoju pensjonatu wypoczywa babcia z dwójką urwisów (ale przecież jak twierdzi autorka grzeczna dzieci to postacie z mitologii). Kto czytał poprzednie tomy ma szansę odgadnąć ich personalia. 


Podczas lektury nie można się nudzić! Lokalni zdobywcy "dyszki" na butelczynę, nadpobudliwe bliźnięta, a do tego towarzyska i kochająca kolorowe fatałaszki alpaka oraz Zojka z Zofią Łyczak! To zestaw wybuchowy, prawda? Jest też pewien znany z poprzednich tomów policjant, pisarz próbujący mimo kontuzji dokończyć książkę oraz szalejąca i wirująca w powietrzu miłość! Kto ją schwyta?

Bardzo długo czekałam na pojawienie się alpaki, bowiem zupełnie nie miałam pojęcia w jaki sposób pojawi się w fabule. Ale kiedy już pojawił się ten włochaty diabeł, zapragnęłam się do niego...przytulić! Zwierzę okazało się być niezmiernie sympatyczne i mądre (potrafi samo trafić do domu i bawić się w chowanego) a jego jedyną fantazją, która może przeszkadzać innym są wszelkie szmatki i ciuszki... :) Moją sympatię musiałam dzielić między Kosmę a Sabinkę i Sebastiana - dyskusje i pomysły bliźniaków to istne delicje! 
 
Piękna opowieść, która niewątpliwie odpręża, klimat psują jedynie niewychwycone przez korektę błędy jak kilkukrotne "popołudniu" oraz "bród za paznokciami" :(


Podsumowując - "Alpaka czułości" to zabawna i pełna przygód historia, której akcja w znacznej większości rozgrywa się pośród pól, lasów, nad rzeką i w trawie. Na głównym planie mamy wielbiącego fatałaszki zwierzaka, ciekawskie bliźnięta, zmęczonego weterynarza, barmankę na cenzurowanym, niesłownego przewodnika oraz starszą damę w stylowych rękawiczkach cierpiącą dla idei literackich.
Opowieść Asi Szarańskiej to zawiedzione nadzieje, dziecięce marzenia, sekrety z przeszłości, które nadal nie pozwalają uspokoić sumienia, potrzeba wybaczenia sobie i innym. Polecam!




"Alpaka czułości"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 

sobota, 22 maja 2021

Karolina Hejmanowska "Adres w sercu. Cz. II"

 
 
Autor: Karolina Hejmanowska
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 21 stycznia 2021
Liczba stron: 304
Seria: Adres w sercu tom 2





Debiut Karoliny Hejmanowskiej był pozytywnym zaskoczeniem i choć młoda autorka nie ustrzegła się błędów to opisana przez nią miłość na odległość z mocnym muzycznym tłem skłoniła mnie do poznania ciągu dalszego historii Karoliny, Tomka i ich przyjaciół.

To była burzliwa miłość. Najpierw zupełnie niespodziewana, potem ukrywana i przyczajona, ale gdy wybuchła to naprawdę wiele się działo. Jednak dwudziestolatkowie nie do końca poradzili sobie z uczuciem, odległością, tęsknotą. W wyniku zdrad, nieporozumień i braku prawdy rozstali się a owoc ich miłości pozostał dla jednego tajemnicą. Choć nie tak miało być... Spotkali się przypadkiem po kilku latach i wtedy miłość przebudziła się na nowo, choć oboje nie chcieli do niej wracać. Uważali, że to przeszłość. Tylko czy na pewno?

Tomek bardzo pragnął spotkań z synkiem, niemal każdy weekend spędzał nad morzem, by być blisko Jasia i pokazać dziecku, że go kocha. Było to dla niego tym trudniejsze, że spotkania z Karoliną - i niestety jej obecnym partnerem - kłuły w serce. Punk twierdził, że zatajenie przez nią tak ważnej informacji zabiło ich miłość, dobiły ją wybory metalówy. Dziewczyna boi się zmian, zdrad i wciąż wybiera Alana. Tylko czy to dobra decyzja?

Czy uczucie Karoliny i Tomka ma szansę na odrodzenie? Czy będąc dojrzalszymi zamierzają walczyć czy może latami unikać się wzajemnie?


Między Żorami a Gdańskiem.
Między uczuciami pozytywnymi i negatywnymi.
Miedzy zaręczynami, ślubami, seksem bez uczucia i narodzinami dzieci różnych bohaterów krąży miłość. Kto ją zaprosi pod swój dach a kto wypędzi z okolicy?


Gorąco polecam Wam drugą część "Adresu w sercu", w której sporo się dzieje, jest znacznie mniej muzyki niż w części pierwszej (dla mnie ogromny plus), zaś znacznie więcej czasu spędzamy z bohaterami, bowiem Karolina Hejmanowska podarowała nam porządne i kilkukrotne "po latach". Nie zliczę ile razy byłam wściekła podczas lektury, ile razy miałam bohaterów dosyć za podejmowane decyzje. Z jednej strony im kibicowałam, z drugiej ich podchody sprawiały, że emocjerządziły mną po wielokroć. 

Finał wcale nie jest oczywisty. I zupełnie nie po mojej myśli. Nie spodziewałam się takiej bomby, jaką zaserwowała Hejmanowska.

Powieść czyta się szybko, dzięki lekkiemu stylowi, wartkiej akcji oraz krótkim rozdziałom, zaś naprzemienna narracja, wychodzące na jaw tajemnice i Amor krążący między bohaterami podkręcają zaintrygowanie.


Podsumowując - powieść jest bardzo bogata w wydarzenia i emocje, które towarzyszą od początku do końca i choć chwilami opadają, to po chwili podwójnie wznoszą się do góry. Książka porusza wiele ważnych i niekoniecznie łatwych tematów - prawdziwa miłość, która nie zawsze pokonuje wszystkie przeszkody, uzależnienie od narkotyków, przyjaźń wystawianą na próby, utrata bliskich czy też tworzenie nowych rodzin.
Są też żal, smutek, wyrzuty sumienia, złość, iluzja uczuć, huśtawka emocji, uszczęśliwianie na siłę czy tłumione uczucia. Polecam Wam ten dwuczęściowy debiut!







Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki





Za książkę dziękuję Autorce oraz


poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Joanna Szarańska "Wymrrrruczane szczęście"

 
 
 
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 10 lutego 2021
Liczba stron: 384
Seria: Na tropie miłości  tom 2
 
 
 
 
 
Masz chandrę? Focha? Szukasz książki, która przywróci Ci pozytywne myślenie i dobry nastrój? Owszem, ja wiem że nie każdy humor każdemu odpowiada, ale mnie niewątpliwie podnosi na duchu ten tworzony przez Joannę Szarańską. Czy kot z powieści "Wymrrrruczane szczęście" dał się lubić?


Emilia Kot wpadła w życiowy dołek. Jej małżeństwo rozpadło się przez... mysz! A na dodatek jego fundamenty były regularnie podkopywane przez szwagierkę. Wraz z ośmioletnimi bliźniętami - Sabinką i Sebastianem - wyjeżdża do Krakowa i szuka pomocy u kuzyna - Bolesława, właściciela Kulawego Bociana. I choć ten pomocy członkowi rodziny nie odmawia to zazdrość i - o, zgrozo! znów myszy - sprawiają, że Emilka ponownie zostaje bezrobotna i bezdomna. 

Los jednak wyciąga do niej pomocną dłoń w osobie ekscentrycznej staruszki z laseczką, która rozwiązuje powyższe problemy młodej matki. Emilka nie tylko ma gdzie mieszkać, ale również pracę. Szkoda tylko, że posada u gburowatego i roztrzepanego pisarza w kryzysie wiąże się z tak wieloma stresującymi chwilami... Ale mając dzieci nie można wybrzydzać. 
 
Tylko co w sytuacji, gdy między głównymi bohaterami zaczyna iskrzyć, chociaż się nie lubią i nic o sobie nie wiedzą? Jak poradzą sobie z codziennymi, nieuniknionymi spotkaniami? Czy pisarz odzyska porządek i natchnienie? A przede wszystkim kto stoi za zniknięciem kotki? Dodam tylko, że to bardzo charakterny zwierzak z oryginalnym imieniem :)


Wyborna lektura, która wielokrotnie rozbawiała mnie do łez, nawet gdy bohaterom do śmiechu nie było. Grzegorz Owczarek kontra Emilia Kot, czyli pracodawca i jego pracownica to duet wybuchowy, zdeterminowane bliźnięta, które w chwilach nudy mogą wszystko! Zwłaszcza, że są napędzane niesamowitą miłością do kotów i pragnieniem posiadania takiego zwierzaka. 
Nie zapominajmy też o pełnej ikry i zdecydowania babci Trudzi! Kojarzycie tę staruszkę? Czytający "Wyszczekaną miłość" przeżyją przemiłe deja vu, gdyż starsza pani znowu wprowadza konkretne działania, dyryguje wszystkimi i sprawia, że inaczej patrzymy na wiele spraw. Zresztą nie tylko Gertruda przybyła z psich do kocich przygód...
 
Powieść obyczajowa połączona z komedią sprawiła, że oderwałam się od wszelakich problemów i towarzyszyłam Emilce w toksycznym małżeństwie, a później z zapartym tchem obserwowałam jej próby powrotu do normalnego życia oraz psoty bliźniąt - każdemu potrafiły się wymknąć i postawić na swoim. Rozbawiły mnie ich próby spiknięcia mamy oraz rozumowanie łupania

Świetnie wykreowani bohaterowie, nie tylko Ci z pierwszego planu, wyborny zwierzak kradnący często widowisko, któremu podarowano narrację w kilku rozdziałach, zaręczyny, guzy a nawet wiązanie sznurem! Na deser dostajemy zakupy w markecie budowlanym, gdzie w dość specyficzny sposób przebiegają rozmowy między sprzedającym a kupującymi - osoby, które nie znają bohaterów innej serii autorki (z ulicy Weissa) nie do końca zrozumieją zawarty tam humor sytuacyjny.


Podsumowując - "Wymrrrruczane szczęście" to lektura lekka, zabawna, przyjemna i niosąca coś więcej niż odrobina relaksu. Bawią bohaterowie i sytuacje w jakich się znaleźli, do śmiechu doprowadza podejście kota do ludzi i wydarzeń, który nie rozumie koci umysł. A ośmioletnie bliźnięta rozwalają system! Jest to historia z życiowymi rozdrożami, goryczą, rozbitymi rodzinami, rozczarowaniem a nawet rozwodem. Specyficzny humor Szarańskiej rozświetla ponurą codzienność a liczne zwierzęta dodają uroku. Gorąco polecam!
 
 


 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań:  Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 
  

piątek, 21 sierpnia 2020

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Przebudzenie"





Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011
Liczba stron: 304
Seria: Babie Lato














Czy sny bywają prorocze? Czy przed przeznaczeniem można uciec? Czy szef może pozytywnie zaskoczyć? Aż wreszcie ile może się wydarzyć w kilka dni w życiu dziennikarki działu plotkarskiego? Sprawdźmy...


Trzydziestoletnia Zuzanna Pilchowska w wieku czterech lat straciła rodziców. Wychowała ją babcia Marysia, która nie odsłoniła przed wnuczką tajemnic z przeszłości rodziny. Liczyła, że wraz z jej śmiercią, Zuzie nie będzie groziło niebezpieczeństwo, mimo że zostanie sama na świecie. Jednak los chciał inaczej. Dziennikarka dostaje najpierw tajemniczego maila z informacją o morderstwie w Anglii a później list informujący, iż została spadkobierczynią Jonathana Murray'a. Niewiele z tego rozumie, ponieważ nie znała tego mężczyzny. Dopiero wizyta w kancelarii Aleksandra Zybertowicza sprawia, że życie Zuzki diametralnie się zmienia - bez pukania i bez pytania wkroczyła w nie przeszłość i rodzinne tajemnice. Najwidoczniej słowa babci się nie sprawdzą.

Po rozmowie z prawnikiem Zuzanna udaje się na Mazury, by obejrzeć ziemię, którą odziedziczyła. Chce również poznać historię tego miejsca. W tamtej chwili nie miała pojęcia, jak bardzo jej pojawienie się w okolicy Doby, wywoła zainteresowanie mieszkańców i jakie wydarzenia pociągnie za sobą. Jest śledzona, coś ważnego jej ginie, dochodzi też do włamania, rękoczynów a także dziwnych słów demonicznej staruszki. Zuza dowiaduje się co ma wspólnego z pruskim rodem z XVI wieku oraz klątwą a historia jej rodu pokrywa się w dziwny sposób ze snem o pożodze w pałacu nad jeziorem. Z czasem pojawia się coraz więcej listów a wszystkie luki zapełniają się informacjami, co zaczyna ją prowadzić do prawdy... ale czy na pewno? Tarot nieco miesza jej w głowie jeśli chodzi o trzech mężczyzn, którzy kręcą się wokół niej. Czy właściwie odgadła kto jaką rolę odgrywa i kto okaże się 'czarnym charakterem'?


Katarzyna Zyskowska-Ignaciak znów ze zwykłego tematu - jakim jest otrzymanie spadku - uczyniła ciekawą historię, pełną tajemnic, listów i opowieści przepełnionych wojennymi przeżyciami. W życie bohaterki wkraczają zagadkowe symbole, rozstania, zaręczyny, bałtyjscy poganie, przyciągająca ją wyspa Gilma oraz przystojny Filip, od pierwszego wejrzenia wywołujący zaskakujące reakcje. 

Początek lektury był dla mnie trudny, nie mogłam się wciągnąć w fabułę, nie wydarzyło się nic niezwykłego... jak to na początku. Jednak z czasem, gdy zaczęło pojawiać się coraz więcej zagadek, dziwnych zdarzeń a fabuła nabierała rozpędu nie mogłam jej wręcz odłożyć! Byłam bardzo ciekawa kto stoi za negatywnymi zdarzeniami, kto działa na niekorzyść Zuzki. I całe szczęście, że nie zaprzestałam czytania lektury! Bowiem finał okazał się ogromnie zaskakujący, zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Choć gdzieś w podświadomości układał mi się obraz, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje i nie każdy działa w dobrej wierze.


Podsumowując - " Przebudzenie" to opowieść oryginalna; o sztuce kompromisów, zbiegach okoliczności, złych przeczuciach i rozliczaniu z przeszłością. Autorka przekazuje nam bardzo ważną rzecz - powinniśmy tworzyć rzeczywistość a nie czekać biernie na wydarzenia, należy też na naszej drodze wypatrywać przeznaczenia, bowiem nie każdemu udaje się przed nim uciec. W książce znajdziemy wiele historii o Bałtach i Galindach, nieślubnych dzieciach i zemście, polecam Wam tę książkę na wolne popołudnie.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

niedziela, 12 kwietnia 2020

Melisa Bel "Diabelski Hrabia" - przedpremierowo [patronat]





Autor: Melisa Bel
Wydawnictwo: wydanie własne
Data wydania: planowana na 10 maja
Liczba stron: 350
Seria: Niepokorni tom 1





Kilkanaście lat temu, jeszcze zanim zaczęłam prowadzić bloga, częściej czytywałam romanse historyczne, później moje czytelnictwo poszło w innym kierunku. Dlaczego po tak długim czasie zdecydowałam się na lekturę "Diabelskiego Hrabiego"? Skusił mnie intrygujący tytuł, władcze męskie dłonie na okładce powieści oraz zapowiadane pojawienie się... kota!


Anglia, rok 1818
Dwudziestosiedmioletnia lady Jocelyn Ashton rok temu straciła męża. Edward zmarł, zostawiając ją z długami - wdowa została z niczym i musi szukać dla siebie innej przyszłości. By spełnić wolę męża zawartą w liście, udaje się po pomoc do jego kuzyna - hrabiego Charlesa Winstona. Dziewczyna bawiła się z nim w dzieciństwie, nie ma jednak świadomości, że zanim wyszła za mąż, on był w niej zakochany.

Ich spotkanie po latach wygląda dość osobliwie, gdyż w chwili gdy Jocelyn dociera do upiornej, ogromnej i zaniedbanej rezydencji hrabiego, warunki atmosferyczne zagłuszają jej pukanie i postanawia dostać się do środka przez... okno. Wpada wprost na barczystą i odpychającą postać, która gdyby mogła, zabijałaby wzrokiem. Okazuje się, że demonem w ludzkiej skórze jest hrabia Winston, określany mianem Diabelskiego Hrabiego a młoda wdowa coraz boleśniej przekonuje się jak zimne jest jego serce. Wprawdzie wyraził zgodę na zatrudnienie jej jako ochmistrzyni, bo zbliżają się urodziny jego matki i ktoś musi przygotować ogród, pokoje, menu i rozrywki, ale... hrabia widzi w Jocelyn tylko kochankę. Czy wdowa się na to zgodzi?


Melisa Bel skupiła się w swojej powieści na relacjach między dwojgiem młodych ludzi, w których buzują emocje i hormony. Jocelyn i Charles spotykają się po wielu latach i żadne z nich nie ma świadomości, co tak naprawdę myśli i czuje to drugie. Zwłaszcza, że akcja książki została osadzona w czasach, gdy dbano o konwenanse, honor i godność. Tych dwoje coraz mocniej przyciąga do siebie magiczna siła. Doskonałe zestawienie bohaterów na zasadzie pięknej i bestii!

Ona jest osóbką uwielbiającą zwierzęta, broniącą skrzywdzonych istot, chwilami irytuje, ale też przyciąga mężczyzn. Jest otwarta, szczera i zabawna. Pragnie mieć normalną rodzinę, dzieci, gdyż z Edwardem ich nie mieli. Nie mając nic złego na myśli stała się włamywaczką i złodziejką... Jej kot Roger to niezwykle inteligentny zwierzak, powieść nie byłaby bez niego taka sama.

On jest arogancki, cyniczny, człowiek bez serca, który myśli tylko o kobiecie mogącej zaspokoić jego potrzeby seksualne. Służba bez słów rozumie rozkazy pana, znoszą jego wyskoki, humory i potrafią dostosować się do każdej sytuacji, włącznie z ostatnim posiłkiem podczas urodzin Elizabeth Winston ;)

Z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik przekonuje się, że to, co dzieje się między Jocelyn i Charlesa to huśtawka, wzloty i upadki, kłótnie przeplatane chwilami uniesień. Robi się coraz goręcej i namiętniej, zwłaszcza że autorka wprowadziła do wydarzeń pierwszego planu Nicolasa - kumpla Charlesa z czasów wspólnych walk na froncie. Postać wesołego barona, szarmanckiego, taktownego i spokojnego, nieźle namiesza w relacjach między dwojgiem nieświadomych swego zakochania.

Autorka-debiutantka zabrała nas w czasy, gdy kobiety wciąż były kontrolowane przez płeć męską, nie mogły o sobie decydować ani w sprawach finansowych, niekiedy również uczuciowych, nie miały swobody, były zależne od ojców, mężów, czasem braci czy kuzynów... Skandalem mogło się zakończyć spotkanie damsko-męskie z dala od ludzi. Kilkunastodniowe urodziny matki hrabiego to wyśmienita okazja, by poznać zwyczaje i obyczaje panujące w wyższych sferach, gorsety, karneciki, wieczorki taneczne, muzyczne czy zaloty.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Doskonałe pióro, lekkość wypowiedzi, to romans historyczny, który wciąga i pociąga! Wprawdzie nie ma tutaj wydarzeń mocno sensacyjnych (no, może jedno), są jednak sceny wprost z thrillera czy komedii - ale chęć poznania dalszych losów opisanych postaci napędza ciągle rosnące napięcie w relacjach damsko-męskich. Panie wciąż chcą się przypodobać panom, oni próbują ująć je swą męskością. Co z tego wynika, niezależnie od wieku (XIX, XX czy też XXI) w historii ludzkości?

Właściwie to 'przyczepiłabym' się tylko do jednej rzeczy - do sceny mającej miejsce podczas ulewy, była delikatnie nierealna. Niemniej to drobnostka, dlatego cieszę się, że pojawi się kolejny tom w serii 'Niepokorni', który będzie dotyczył innej pary bohaterów. Poznaliśmy ich już w tej powieści - istny ogień i woda!



Podsumowując - "Diabelski Hrabia" to powieść o intensywnej namiętności, pożądaniu, wdzięczności, dumie i poniżeniu. O trudnych relacjach rodzinnych, braku wybaczenia innym a przede wszystkim sobie. O ratowaniu słabszych, przyjaźni i próbach swatania, o głupocie, nadmuchanym honorze, zazdrości oraz demonach przeszłości. Idealnie wpasowująca się w gatunek romansu historycznego książka, która traktuje o bólu, odrzuceniu, żalu a przede wszystkim o wszechmocnej miłości. Gorąco Wam polecam lekturę!




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję Autorce

piątek, 7 czerwca 2019

Anna Karpińska "Bezpieczny port"





Autor: Anna Karpińska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: kwiecień 2019
Liczba stron: 456
Seria: Rodzinne roszady tom 2





"Bezpieczny port" Anny Karpińskiej jest kontynuacją powieści "Szukając przystani", którą czytało mi się bardzo przyjemnie, choć i emocji nie brakowało. Finał okazał się niezmiernie zaskakujący i wywołał u mnie... złość. Bo jak to tak zostawić czytelnika w zawieszeniu w chwili, gdy znika dziecko?!

Wanda Zarębska pojechała do Torunia, by pomóc córce Joasi przy chorych bliźniakach - Kajtku i Guciu, a trzyletnią wnuczkę Polę zostawiła pod opieką Wiktora - swojego wspólnika w restauracji. Nagle okazuje się, że Poli nie ma! Wiktor twierdzi, że wyszedł na dziesięć minut... Zrozpaczoną Wandę wspiera przyjaciółka Mirka, przyjeżdża też kuzynka Giga, informacje o zaginięciu dziecka pojawiają się w mediach...

Sprawa zniknięcia Poli - z perspektywy czytelnika, który ma wiele stron przed sobą - wyjaśnia się szybko. Jednak kolejne tragedie uderzają w bohaterów, zaś w ich wyniku Wiktor wyjeżdża, Wanda nie do końca rozumie swoje uczucia i jest rozdarta między Wiktorem a Witoldem. Próbuje poradzić sobie z zarabianiem, domem oraz wnuczętami a przecież z dziećmi, choć dorosłe, też ma wiele problemów. Niełatwo jej jest być również przyjaciółką, bowiem wciąż przechodzi kolejne próby obserwując partnera Mirki.

Swoją samotność, zwłaszcza wieczorami, wypełnia pisaniem listów oraz rozmyślaniem o decyzjach, które musi podjąć - ona sama oraz jej dzieci. Wie, że może je wspierać, martwić się, ale nie zrobi tego za nich. Jednocześnie musi zrozumieć, że czas gdy musiała dla rodziny, dzieci poświęcić karierę, marzenia i plany, minął a teraz jest ten moment, kiedy może zająć się sobą. Wielokrotnie byłam zła na decyzje Wandy, jej błędy, brak odwagi i niezdecydowanie mocno mnie denerwowały.

"...los czasami rekompensuje nasze porażki sukcesami następnego pokolenia." *

"Bezpieczny port" to książka ogromnie podkreślająca życie zwykłych ludzi, którzy muszą godzić się z tym, co niesie los. Smutki przeplatają się tutaj z radościami - porwanie, wypadek samochodowy, śmierć, narodziny, romans, zaręczyny, pogrzeby, śluby, niepełnosprawność, poszukiwanie ojca dziecka czy też ratowanie życia niewinnego niemowlęcia (przeszczep szpiku). Pomiędzy tym jest czas na podróżowanie do Toskanii czy nad polskie morze, robienie interesów a przede wszystkim miłość... Do kogo zapuka?

"Każdy na coś czeka, każdy czymś się martwi." **

Anna Karpińska potrafi uwieść czytelnika słowami, powieść jest napisana lekko, choć wielokrotnie żal, ból i łzy wygrywają... W ogóle nie odczuwa się tych setek stron, tylko płynie obserwując koleje losu bohaterów. Ogromną rolę odgrywają w książce przyjaźń i miłość, sukcesy i porażki, liczy się wsparcie, pomocna dłoń i symboliczne pożegnania. Na przykładzie bohaterów Karpińska pokazała jak bardzo rozpacz i strach zbliżają ludzi, choć czasami trzeba wejść dwa razy do tej samej rzeki, by stać się mądrzejszym. Po jednym nie zawsze działa.

Przyznaję, że przy tak skonstruowanych przygodach poszczególnych bohaterów, licznych petardach, nie miałam pojęcia jak autorka zakończy opowieść. Kogo połączy w pary a kto będzie rozpaczał w samotności. Patrząc globalnie - jestem zadowolona.

"...życie czasem cię nagrodzi czymś, co masz na wyciągnięcie ręki, ale nie możesz tego złapać. 
Jak we śnie." ***

Podsumowując - "Bezpieczny port" to historia o różnych spojrzeniach na życie, odmiennych priorytetach, ciężarach wskakujących nam na ramiona nieproszone, o odbieraniu nadziei, zawodach i rozterkach sercowych, problemach rodzinnych, raczkującym szczęściu oraz uszczęśliwianiu na siłę. Polecam!



* A. Karpińska, "Bezpieczny port", Prószyński i S-ka, Warszawa 2019, 68%
** Tamże, 52%
*** Tamże, 76%




"Szukając przystani"
"Bezpieczny port"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za e-booka dziękuję

wtorek, 19 lutego 2019

Angelika Ślusarczyk "Naucz się beze mnie żyć" - patronat




Autor: Angelika Ślusarczyk
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 14 lutego 2019
Liczba stron: 292












Angelika Ślusarczyk to autorka bloga 'Tylko magia słowa', która postanowiła spełnić swoje marzenie o pisaniu... nie tylko recenzji. Zadebiutowała wydając opowiadanie, zaś "Naucz się beze mnie żyć" to jej pierwsza powieść. Zapraszam na moje wrażenia z lektury o wielkiej miłości.


Wiola prowadzi własny salon kosmetyczny w Krakowie. Dba o niego, dzięki czemu wciąż przybywa zadowolonych klientek. Ma dwie pracownice, z którymi łączy ją nić porozumienia a Klara jest jej przyjaciółką. Jednak cieniem na życiu Wioli kładą się wydarzenia z przeszłości, o których wiedzą tylko rodzice i młodszy brat. Najpierw internetowa znajomość z Karolem, później przypadkowe spotkanie, które przerodziło się w szczerą miłość do Mateusza. Teraz nie ma u jej boku żadnego z nich.

Dwie nierozwiązane sprawy.
Dwa zranienia.

Pierwszy okrutnie z niej zakpił - zapłaciła za to ogromną cenę.
Co łączyło Wiolę z Karolem? Dlaczego tak niewiele brakowało do tragedii?

Drugi, po trzech wspólnych i szczęśliwych latach zwyczajnie zniknął... Zostawiając w jej pamięci jedno zdanie: "Naucz się beze mnie żyć". Minęło już ponad tysiąc dni a Wiola nadal nie potrafi zapomnieć o ukochanym Mateuszu. Nie jest w stanie zwrócić swych uczuć w kierunku żadnego innego mężczyzny... Co się z nim stało? Dlaczego odszedł? Czy żyje?

Młoda dziewczyna ciężko pracuje, stara się cieszyć drobiazgami, choć serce nadal krwawi. Stara się zapomnieć o tym co było, jednak przewrotny los jej nie pozwala. Wciąż planuje dla niej nowe niespodzianki, niekoniecznie miłe... A na dodatek przeszłość zaczyna pukać do jej drzwi. Zresztą nie tylko Wioli, ale również Klary.

"Wszystko się da, jeśli się tak naprawdę chce i każdy strach można w jakiś sposób przełamać." *

Przepełniona marzeniami, traumatyczną przeszłością, gniewem, bólem oraz frustracją książka debiutującej na rynku wydawniczym Angeliki Ślusarczyk. Autorka przedstawiła życie Wioli w dwóch perspektywach: 'kiedyś' i 'teraz', dzięki czemu możemy poznać targające bohaterką emocje w różnych okresach życia i utożsamiać się z jej problemami. Przyznaję, że powolne odkrywanie wydarzeń z przeszłości sprawiało, że serce szybciej mi biło. To nic, że nieco zbyt wcześnie domyśliłam się jaki los spotkał Mateusza... Książka i tak mi się podobała :) Czyta się szybko, gdyż pomimo trudnych momentów jest napisana prostym językiem i z lekkością.

Często sięgam po debiuty i zawsze patrzę na nie przychylnym okiem, daję kredyt zaufania a później sięgam po kolejne powieści, by cieszyć się z rozwoju pisarza. Podobnie jest w przypadku debiutu Angeliki - trzymam kciuki za rozwinięcie pisarskich skrzydeł, bowiem widać, że dotychczas jedynie blogująca młoda dziewczyna, ma dobre pomysły i potrafi zaciekawić tego, kto sięgnie po jej książkę.

W lekturze przeszkadzały mi jedynie trzy detale. Zbyt szczegółowo opisywane momenty, gdy Wiola sprzątała salon kosmetyczny, wrzucała kolejno wymieniane drobiazgi do torebki oraz poranne i wieczorne toalety (prysznice, makijaże i ubieranie).


Podsumowując - "Naucz się beze mnie żyć" to historia pokazująca hart ducha głównej bohaterki, która pomimo licznych przeciwności, stara się postawić żagiel i łapiąc stery w dłonie ruszyć ku przyszłości. Jest to opowieść o miłości, przyjaźni, tajemnicach, zdradach i zemście. Pod symboliczną okładką z dominującym fioletem, otrzymacie intrygującą fabułę osadzoną w świecie kobiecego piękna i kosmetyków. Polecam!




* A. Ślusarczyk, "Naucz się beze mnie żyć", WasPos, Warszawa 2019, s. 174




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję

czwartek, 31 stycznia 2019

Agata Przybyłek "Siedem cudów"





Autor: Agata Przybyłek
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 31 październik 2018
Liczba stron: 384













Teoretycznie jest już po świętach, ale dekoracje nie zniknęły jeszcze z ulic a choinki czy ozdoby z niektórych mieszkań; czasami nawet śnieg nas zaskoczy dlatego sięgnęłam w styczniu po bożonarodzeniową powieść, bowiem na dobre książki zawsze jest dobry czas. Poza tym, to one wybierają czytelnika :)

"Ciesz się z życia, zamiast wymyślać sobie problemy. Jest za krótkie, żeby to robić. 
Nie warto się zadręczać." *

W Gdańsku studenci walczą z ostatnimi zaliczeniami i kolokwiami, jednak myślami są już w rodzinnych domach, na Wigilii mającej nadejść już niebawem. Jednak nie wszyscy mają gdzie pojechać. Nie każdy podchodzi do zbliżających się dni z radością... U niektórych zdarzy się coś niespodziewanego... Czy czeka ich czas cudów?

Monikę bolą już nogi oraz kręgosłup od stania codziennie na szpilkach przy promocji perfum w drogerii. Trzyma się tylko dzięki myśli o wysokim wynagrodzeniu oraz premii, dzięki czemu będzie mogła spokojnie pozwolić sobie na zakup upominków dla bliskich. Nie może doczekać się wyjazdu do rodziców. Jednak jej ostatnie pracujące dni zmąci wizyta Ksawerego, dawnego ukochanego. Choć ich serca wciąż dla siebie biją, nie mogli być razem. Dlaczego? Szczerze mówiąc, powód był dla mnie nie do końca logiczny... Ja bym tego tak nie zostawiła...

Maciek, brat Moniki, jedzie do rodziców wcześniej niż ona, gdyż planuje zaręczyć się z ukochaną Gosią. Jednak jak się sami przekonacie, pech go nie opuszcza, choć pomysłów miał wiele... Czy nie straci zapału i uda mu się pozyskać upragnione 'tak'?

Marek, ojciec Moniki i Maćka, będzie miał odmienną wiadomość dla rodziny... Nic wesołego, zwłaszcza w przedświątecznym czasie... Czy będzie miał odwagę wyznać prawdę bliskim? Co powie na to jego żona, Jola?

I jest jeszcze Ania, dziewczyna z domu dziecka, którą ukochany porzucił z ciążowym brzuchem. Nie znosi Bożego Narodzenia i tego całego szaleństwa... Jaką rolę odegra w tej historii?

"...niekiedy miłość to za mało i że nie da się zmienić przeszłości, choćby bardzo się chciało. 
Można kształtować tylko teraźniejszość i przyszłość." **

Agata Przybyłek pokazała nam cudowną zimę - skrzącą, mieniącą, mroźną, urokliwą, którą wykreowani bohaterowie podziwiają, jednocześnie walcząc z codziennością i oczekując na świąteczny czas. Autorka skupiła się na kilku postaciach, ale za to doskonale je opisała, dzięki czemu znamy ich myśli, emocje, przeżycia, marzenia. Łatwiej się z nimi identyfikować, lub nie. Łatwiej kibicować, lub wściekać się kiedy coś im się nie udaje czy podejmują niewłaściwe - z naszego punktu widzenia - decyzje. Zresztą sami zamartwiając się nie mogą spokojnie spać w nocy.

Już przez kartki książki możemy poczuć kuchenne zapachy - pierników, ciast, barszczu czy ryb. Pachnie też choinka i wyczuwalne jest ciepło domowego ogniska. Bohaterowie wiedzą, że najważniejsze nie są prezenty - choć oczywiście miłe - nie oprawa świąt, ale to, że mogą być razem. A przecież przewrotny los nie zawsze na to pozwala... Więc może czasem lepiej nie wspominać, odpuścić, odciąć się i poczekać co przyniesie jutro? :)


"Świat jest dokładnie taki, jakim chcemy go postrzegać. Smutny i ponury albo słoneczny i pełen nadziei. To ty decydujesz, jakie zakładasz okulary." ***


Podsumowując - "Siedem cudów" to opowieść otoczona magią świąt, pokazująca jak różnorodnie może wyglądać kilka dni poprzedzających Wigilię. Jak bardzo różnimy się w postrzeganiu czasu, który z założenia powinien być uroczysty i rodzinny. Jest to powieść przepełniona miłością, bliskością, radością, ale i problemami, rozdrapywaniem ran, tęsknotą, smutkiem czy samotnością. Teraźniejszość przeplata się z bolesnymi wspomnieniami bohaterów, a myśli o przyszłości przepełniają serca. Czy spełnią się tytułowe cuda?



* A. Przybyłek, "Siedem cudów", Wyd. IV Strona, Poznań 2018, s. 264
** Tamże, s. 294/5
*** Tamże, s. 377



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

piątek, 30 listopada 2018

Monika Rzepiela "Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie"




Autor: Monika Rzepiela
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: 272
Seria: Dwór w Czartorowiczach tom 2











Kolejna saga na polskim rynku wydawniczym odbiega nieco klimatem od tych, opisujących czasy współczesne, sięga bowiem XIX wieku i oddaje klimat wtedy panujący, zaś w tle historia Polski, której właściwie nie było wtedy na mapie. Monika Rzepiela drugim tomem swojej Sagi Polskiej doskonale nadawała się do czytania w listopadzie - miesiącu, kiedy obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości.

Z bohaterami rozstaliśmy w dniu ślubu Ewy i Marcina. Ponownie zaglądamy w chwili, gdy młodzi małżonkowie budzą się po nocy poślubnej. Uczestniczymy w poprawinach, podróży poślubnej do Lwowa i Wilna, zresztą nagle skróconej... To właśnie Ewa obejmie rządy w Olechowiczach po powrocie i będziemy jej towarzyszyć przez kolejne lata - podczas chwil wesołych i smutnych - narodzin dzieci, śmierci bliskich osób, świąt, sukcesów, chorób.

Choć to Sasiccy wysunęli się na pierwszy plan nie zabrakło znanych nam postaci drugoplanowych. Swoje życie po śmierci męża układa na nowo Iga, która w Kamieńcu, z dala od znanych jej osób, pracuje, wychowuje syna i myśli o korzystniejszej przyszłości u boku ukochanego. Los obdarza ją niespodzianką w osobie Helci. W Czartorowiczach też zaskoczeń nie brakuje - spadek dla służącej okaże się początkiem niespodziewanych zdarzeń. Pojawia się też chłopiec - Tadeusz, zaś młody dziedzic Aleksander wpada w tarapaty, co przysporzy innym wielu trosk i doprowadzi do tragedii.

Wielu jeszcze bohaterów przeżyje wzloty i upadki, ale nie sposób o wszystkich wspomnieć - powstałaby mi z tego mini powieść. Dlatego napomnę tylko (udzieliło mi się słownictwo książki) iż dowiemy się co oznaczała w tamtych czasach zdrada, jak wyglądały zaręczyny czy też ich zerwanie.

Książka Moniki Rzepieli przepełniona jest zwyczajami i obyczajami z XIX wieku: obchody Wielkiego Tygodnia, zasady polowań, dzieci do szóstego roku życia nie mogą siedzieć przy stole wraz z dorosłymi, niemowlęta nie jeżdżą na śluby, w Wigilię organizowana jest ciuciubabka, co organizuje się w zapusty czy konieczność oświadczenia się przed Gromniczną. Ponadto poznałam motywy zawierania ślubów (z miłości lub dla posagu), świat dziewcząt uczęszczających na pensję czy choroby, na które wtedy nie było lekarstwa.

Podsumowując - "Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie" to ukłon w stronę naszych przodków, którzy walczyli o wolną Polskę. Autorka pokazała jak wtedy myślało się o tych, którzy zginęli w powstaniach, jak marzono o wolności.
W książce przeplatają się radości z tragediami, jak w naszym życiu, dlatego myślę, że choć to XIX wiek to losy bohaterów z Podola będą i Wam bliskie. Mnie były, przyznam się że ten tom, bardziej skradł moje serce niż pierwszy.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



czwartek, 23 lutego 2017

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"




Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016
Liczba stron: 368
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 3



Książki z tej serii polecam czytać we właściwej kolejności, żadnych "smaczków" w recenzji nie zdradzam




Tak powinno czytać się książki będące seriami - w grudniu "Hanka", w lutym "Wiktoria" i po kilku dniach "Matylda" - mowa oczywiście o Kobietach z ulicy Grodzkiej - czyli twórczości krakowskiej pisarki Lucyny Olejniczak. Seria, której wielbiciele obyczajówek nie powinni omijać. Seria, która zauroczy, wzruszy, zaskoczy i wyciśnie łzy. Jakie odczucia mam po lekturze trzeciego tomu?

listopad 1931, Kraków
Co słychać na Grodzkiej? Apteka działa swoim rytmem a rodzina Wiktorii zmaga się z chaosem jaki panuje w mieście. W Wilnie zamordowano polskiego studenta i ludzie boją się wychodzić z domów. Bohaterka jest szczęśliwa u boku męża, dba o rodzinę - prawdziwą jak i przyszywaną - choć miewa momenty kiedy wraca do przeszłości i wspomina dawne wybory.
Jednak to jej córka - Matylda - jest przewodniczką w tej części. Dziewczyna wyłamała się z rodzinnej tradycji - nie chce prowadzić apteki, woli być aktorką. Za zgodą ojca ukończyła nawet stosowną szkołę. Na razie gra w teatrze, jednak jej marzenia sięgają znacznie wyżej. Teraz ma się spełnić jej największe na tą chwilę marzenie - ma zagrać na scenie Teatru Słowackiego! Wyjątkowy moment psuje Matyldzie fakt, że rodzice nie pojawiają się na widowni. Od przyjaciółki matki - cioci Zosi - dowiaduje się, że mama przygotowywała się na wyjście, co tylko potęguje jej strach... Gnana złym przeczuciem na Grodzką dziewczyna odkrywa, iż zdarzył się tragiczny wypadek... Szpitalne otoczenie, smutek i żal w oczach - to w tych właśnie okolicznościach Matylda poznaje prawdę o swoim pochodzeniu. Jak na nią zareaguje? Jak dalej potoczy się jej życie? Czy zostanie gwiazdą?

Kiedy Matylda zacznie wracać do normalności i do swojej pasji poznaje Michała, który obiecuje jej karierę w filmie. Dziewczyna ma być sławna, ale musi wyjechać do Berlina, gdyż to właśnie tam działa w branży jego wuj. Kiedy coraz bardziej staje się jasne, że młodzi zakochują się w sobie do akcji wkracza zazdrosny Julek. I całe szczęście, bowiem gdyby nie on... Ale cicho sza! Nic nie zdradzę...


Drugi tom cyklu pozostawił czytelnika w niepewności co do wyboru Wiktorii - Filip czy Antoni? Myślałam, że od tamtego momentu autorka wznowi akcję teraz, ale przeliczyłam się... Na początku tego tomu Olejniczak rozpoczęła akcję od dorosłej już Matyldy i nie od razu wyjawiła wiadomość, kto został mężem aptekarki. Jest napięcie i oczekiwanie... Powracamy na krakowską Grodzką, by ponownie śledzić losy potomkiń Hanki. Oprócz znanych nam już postaci autorka wprowadziła kilkoro nowych - koleżanki z pracy Matyldy dostarczającej ciekawej rozrywki, Michał i jego wuj, tajemniczy Janek oraz jego rewelacje.

Powieść obfituje w zdarzenia i emocje. Po lekturze poprzednich tomów byłam przygotowana, iż każdy następny rozdział może przynieść nowe niespodzianki i... nie myliłam się. Wciąż odczuwałam ekscytację, szok i niedowierzanie, rozpacz (jeden rozdział to po prostu przepłakałam i nie był to wcale rozdział końcowy), euforię i niepokój. Wraz z bohaterami dzieliłam radości i smutki. Wraz z nimi przemierzałam krakowskie uliczki, bywałam w teatrach, nie omieszkałam wybrać się też do Zakopanego.
Nigdy nie przypuszczałam, jakie "atrakcje" mogą czekać bohaterów w trzecim tomie tej urokliwej sagi. Nie dość, że wielokrotnie zaskoczyła mnie fabuła to finał.... zwyczajnie nie wiem jak to skomentować. Może po prostu tak - czekam na czwartą część tej opowieści, by dowiedzieć się jak potoczyły się losy Matyldy.

Lucyna Olejniczak ma nie tylko lekkie pióro i fantastyczny sposób przekazywania historii bohaterów. Ona wręcz urzeka i hipnotyzuje a czar mija długo po zakończeniu lektury. Podczas czytania czułam się jak przeniesiona do wykreowanego świata - odbyłam podróż w czasie i żyłam codziennością mieszkańców ulicy Grodzkiej. Wysłuchiwałam modlitw o zdrowie, wspominałam wraz z Matyldą jej dzieciństwo, wizytę we Francji oraz nie do końca pozytywne relacje z Wiktorią a także odczuwaną przez nią ogromną miłość rodziców. Ta powieść nie toczy tuż obok, ona rozgrywa się z naszym udziałem - tak drogi czytelniku! Jesteś wciągnięty bez końca w wydarzenia i nawet nie próbuj się z tego uwalniać - to bezcelowe.

Cudowna, magiczna i niezwykła - taka jest trzecia część sagi "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda". Wprawdzie pasja bohaterki nie wciągnęła mnie tak bardzo jak pasja Wiktorii w poprzednich tomach, co rzutuje na fakt, że ta część podobała mi się nieco mniej (myślałam też, że bohaterowie będą żyli nieco dłużej), ale i tak mnie urzekła! Niespodzianki bowiem zrównoważyły ten niedosyt. A przecież wciągająca powieść z tajemnicami to jest to, co lubię najbardziej.



"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki

sobota, 30 sierpnia 2014

J. Courtney Sullivan "Zaręczyny"



Tytuł oryginalny: The Engagements
Tłumaczenie: Anna Rajca-Salata
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Data wydania: czerwiec 2014
Liczba stron: 544











Gdy spojrzałam po raz pierwszy na okładkę "Zaręczyn" oraz na liczbę stron (prawie 550), spodziewałam się typowej powieści obyczajowej z typową amerykańską dziewczyną w roli głównej bohaterki, a także typowej miłości z typowymi zaręczynami *. Jednak życie i literatura lubią zaskakiwać, bowiem książka w żadnej mierze nie jest typowa.

Powieść jest podzielona na pięć części, z pozoru nie mających ze sobą związku, choć ja oczywiście wciąż go wypatrywałam i nie mogłam doczekać się kiedy nastąpi. Dlatego polecam skupienie się na poszczególnych wątkach, ponieważ gdy już nastąpi moment kulminacyjny, czyli połaczenie historii poszczególnych bohaterów w jedną całość, na pewno go nie przegapicie! A odrywanie się od danej opowieści, by tylko pobawić się w detektywa może zepsuć obraz całości. Ja bynajmniej potrzebowałam chwili, by poukładać to sobie wszyscy w głowie i muszę przyznać, że autorka wykombinowała sobie to niezwykle pomysłowo.

Patrząc na młode dziewczęta oczekujące na oświadczyny swoich wybranków, widzimy w ich oczach i sercach pragnienie. Pragnienie pięknego pierścionka zaręczynowego, żeby - zapewne - było czym pochwalić się przed światem. W Polsce kamień w pierścionku nie jest tak bardzo istotny, ale w Stanach Zjednoczonych to po prostu moda - powinien to być diament - symbol wiecznej miłości. Większość marzeń przyszłych panien młodych dotyczy pierścionków zaręczynowych z diamentem. Jednak nie wszystkie o tym marzą, nie wszystkie marzą przecież o małżeństwie... I tak oto pojawia się pierwsza bohaterka książki - to od niej wszystko się zaczęło, kiedy pewnej nocy - od niechcenia - wymyśliła hasło "Diamenty są wieczne", które stało się hitem. Chodzi mianowicie o Frances Gerety, młodą copywriterkę pracującą w 1947 roku w agencji Ayeri tworzącą slogany reklamowe dla koncernu De Beers. Frances robi karierę przez wiele lat pisząc o diamentach i jedynie wczuwa się w młode dziewczęta, marzące o diamentach na swych palcach. Aż do emerytury zaręczynowy pierścionek miał dla niej jedynie wytworem do zareklamowania, gdyż sama podjęła decyzję, że chce pozostać singielką. Jak potoczyła się kariera i życie osobiste Frances? Jak wygląda praca twórcza w agencjach reklamowych? Poznajcie historię copywriterki.

Powieść przenosi czytelnika w czasie i mamy okazję poznać nowych bohaterów. Tym razem jest rok 1972 a emerytowane małżeństwo Evelyn i Geralda przeżywa poważne problemy dotyczące ich - dorosłego już - syna. Myślałam, że to na Teddy'm skupi się ten wątek, ale największych emocji dostarczyła mi przeszłość Evelyn i Geralda. Nie spodziewałam się takiego początku ich znajomości... Takiego doświadczenia przez los zakończonego niespodzianką. Jak się poznali?  Dlaczego Evelyn nosi dwie obrączki? Jak potoczyłoby się jej życie, gdyby przed czterdziestu laty Bóg chciał inaczej? To tutaj po raz pierwsze zetkniemy się z pierścionkiem z diamentem.

Sheila i James to małżeństwo, których historię poznajemy zimą 1987 roku. Mieszkają z dwójką małych dzieci w rozlatującym się domu a James nie może poszczycić się żadnymi życiowymi sukcesami. Od dawna ma problemy z pracą a właściwie z niską pensją, dlatego wciąż żyją dzięki działaniu karty kredytowej. Autorka opisała nam działanie małżeństwa, które mimo problemów żyje w miarę zgodnie i szczęśliwie, ale i tak znaczą część historii poświęca pracy Jamesa w pogotowiu i poszczególnym przypadkom medycznym. Czy życiowy nieudacznik wyjdzie wreszcie na prostą? Czy poprawi się byt rodziny? Jaką rolę w ich życiu odegra pierścionek z diamentem? Czy dzieci Jamesa będą miały szansę na dobre wykształcenie?

Rok 2003. Delphine to kobieta stateczna, uwielbiająca Francję gdzie mieszka, która w niespodziewany sposób porzuca swoje dotychczasowe życie i małżeństwo, by udać się młodszym od siebie mężczyzną do USA. Miał to być gorący romans, może prawdziwe uczucie na dłużej... Pomimo początkowych problemów klimatyzacyjnych a nowym kraju, Delphine odzyskuje równowagę, zyskuje nawet przyjaciółkę, tylko stopniowo traci partnera... Czy artystyczna dusza P.J. będzie jej życiowym celem? Czy na pewno jej stare życie należy wrzucić do kominka i podpalić zapałką? Jak ułożą się jej miłosne sprawy? I co stanie się z pierścionkiem?

Ostatnimi bohaterami powieści są Kate i jej partner - Dan. Przenosimy się do roku 2012 i przeżywamy gorączkę przedślubną. Jednak nie Kate ma być panną młodą, gdyż po historii z własnymi rodzicami obiecała sobie, że będzie żyła bez ślubu. Co zresztą w tak wyzwolonych czasach nie przeszkadza jej w posiadaniu córeczki - rezolutnej Avy. Ślub, który ma się odbyć ma połączyć węzłem małżeńskim kuzyna Kate Jeffrey'a i Toby'ego. To dopiero temat - gejowskich przygotowań do ślubu nie miałam jeszcze okazji się przyglądać. Co takiego wydarzyło się w życiu Kate, że odmawia wzięcia ślubu? Czy mimo zaginięcia jednej z obrączek na ślub Jeffrey'a uroczystość dojdzie do skutku? I gdzie w tej historii miejsce dla pierścionka z diamentem?

Fabułę starałam się streścić tak, by skusić Was do sięgnięcia po "Zaręczyny". A że wątków jest kilka to i całość troszkę się rozrosła... Dlatego podsumowanie będzie krótkie.
W każdej z pięciu części książki mamy okazję zajrzeć do wszystkich bohaterów i poznawać kolejne ich losy, aż do samego końca wyczekując na wisienkę na torcie literackim. Autorka podeszła bardzo konkretnie do tematu zaręczyn i widać, że poświęciła pisaniu sporo czasu. W powieści znajdziemy też mnóstwo tematów pobocznych, lecz jakże ważnych: samotność, choroba, homoseksualizm, śmierć, rozwód, romans, miłość, wybaczenie, a także PR czy muzyka. Książkę czyta się dobrze, emocji jest wiele a jeśli lubicie wielowątkowe powieści z nietypowymi zakończeniami to gorąco polecam na długie jesienne wieczory!




* użycie tak dużej ilości słowa "typowy" jest zamierzone


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Czytam opasłe tomiska, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Darii z


oraz Wydawnictwu MUZA
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...