Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tęsknota. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tęsknota. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 września 2020

Agnieszka Lis "Listy w góry"

 
 
 
Autor: Agnieszka Lis
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 15 lipca 2020
Liczba stron: 320
 
 



"Listy w góry" to pierwsza powieść Agnieszki Lis wydana w Skarpie Warszawskiej, która zaintrygowała mnie tematyką oraz ujmującą i dość symboliczną okładką. Choć pozornie wydana jest jak każda inna książka, to kolejne strony są treścią listów, które główna bohaterka pisała do męża-himalaisty. Nigdy ich nie wysłała a zapiski stanowiły dla niej formę pamiętnika.

Historia jest fikcyjna a bohaterka nie ma imienia, jest po prostu żoną swojego męża i matką dwóch synów. Jej życie śledzimy na przestrzeni dziesięciu lat (z małymi epilogami później), od czasów gdy poznała ukochanego, poprzez ślub, narodziny dzieci a przede wszystkim przez przejmującą samotność każdego dnia. 
 
Jej mąż na pierwszym miejscu stawia swoją ogromną pasję - góry - i zamierza spełnić największe marzenie - zdobyć czternaście ośmiotysięczników, czyli Koronę Ziemi. I choć to rodzina powinna być najważniejsza to nie ma go w rodzinnym mieszkaniu na Śląsku w najważniejszych dla bliskich chwilach. Żona sama musi uporać się z pobytami w szpitalu, maleńkimi dziećmi i otaczającą rzeczywistością. 
 
Na szczęście może liczyć na pomoc rodziców oraz odnowioną znajomość z dawnych lat - Monika wielokrotnie podrzuca ubranka, pieluchy, zabawki, kawę czy herbatę - towary deficytowe w czasach stanu wojennego i tuż po nim. Choć kobieta sama zmaga się z problemami, tęsknotą za mężem-marynarzem i potrzebą prawdziwego uczucia to właśnie spotkania tych postaci i szczere rozmowy (tylko czy zawsze?) pokazują nam prawdziwe emocje bohaterek. 

Naszej bohaterce ostatnia dekada życia dała niezły wycisk. Ciągła tęsknota za nieobecnym mężem przeplata się z chwilami kiedy jest w domu, ale... i tak go nie ma, bo wciąż z kimś się spotyka, zdobywa zgody, pozwolenia, gromadzi prowiant i pozyskuje sponsorów na kolejne wyprawy albo przyjmuje w domu licznych gości. Bardzo dziwne jest to, że kiedy spędza czas z żoną nie mówi o górach, nie opowiada o wyprawach; wspomina jedynie o innych uczestnikach, zwłaszcza tych, którzy nie wrócili... Himalaista nie zna codzienności swojej rodziny, nie potrafi współuczestniczyć w wychowaniu synów, zbyt mało o nich wie. 

Bohaterka marzy, by mąż wreszcie przestał zdobywać kolejne szczyty, choć zdaje sobie sprawę, on MUSI, aż do chwili, gdy zdobędzie całą czternastkę. Chciałaby wreszcie cieszyć się wspólną poranną kawą, spacerami, niedzielną sumą a nie wciąż być silna, dumna i samotna.

 
Himalaista denerwował mnie swoim nadmiernym egoizmem - myślał tylko o sobie, musiał mieć żywność i pieniądze na kolejne wyprawy nie zdając sobie sprawy jak trudno jest jego żonie i dzieciom. Żona zaś mnie irytowała. Ja rozumiem jej bezradność, tęsknotę, żal i lęk o życie zdobywcy, ale była uległą żoną, całkowicie podporządkowaną ambicjom męża. Jej listy były mocno chaotyczne. Nie podobał mi się ich styl, forma, pewne rzeczy powtarzane do znudzenia, krótkie zdania często oderwane od siebie, sposób wysławiania się bohaterki zupełnie mnie nie kupił. 
Na szczęście zrobiła to opisywana historia, powrót do czasów gdy byłam malutką dziewczynką; poruszenie problemów politycznych i społecznych oraz sposób na radzenie sobie z kartkami i pustymi półkami. Jednocześnie byłam niezwykle ciekawa jak zakończy się wątek Moniki (szok!) oraz czy himalaiście uda się zdobyć Koronę Ziemi... A może wcześniej zginie?

Agnieszka Lis stworzyła ciekawą w formie i temacie opowieść, która mimo iż jest fikcyjna, to była wzorowana na życiu Jerzego Kukuczki. Czy w całości? Czy los pokierował bohatera nieco inaczej? Moja dobra rada - nie czytajcie o polskim zdobywcy przed lekturą powieści, niechaj treść książki Agnieszki Lis będzie dla Was zaskoczeniem. Oby każda strona, każdy rok i każda wyprawa była niespodzianką.
 
 
Podsumowując - "Listy w góry" to przejmująca opowieść o marzeniach, niestety niesprawiedliwych, bo spełniać może je tylko jedna osoba. To historia pełna bólu, tęsknoty, nienawiści i strachu; opisująca nieustanne czekanie, nieszczęśliwą miłość, zdradę, ambicje i smakowanie życia. Ale jak w życiu znajdziecie w tej książce nie tylko smutek czy żal, ale też humor, który nadaje jej odrobinę lekkości.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


 
 
Za książkę dziękuję 




poniedziałek, 7 września 2020

Iwona Sobolewska "Bądź ze mną szczęśliwa" - patronat




Autor: Iwona Sobolewska
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: czerwiec 2020
Liczba stron: 304



 

Lubię sięgać po debiuty, po twórczość nowych dla mnie autorów a także po książki skierowane do czytelników młodych (New Adult) czy "srebrnych" (dojrzałych). W przypadku powieści "Bądź ze mną szczęśliwa" jest to nie tylko pierwsze spotkanie z piórem Iwony Sobolewskiej, ale także literaturą młodzieżową. Jednak nie odcinajcie się niej, nawet jeśli macie więcej lat niż bohaterowie, bowiem to wartościowa opowieść dla czytelników w każdym wieku. 


Anka miała szczęśliwe dzieciństwo. Wraz z mamą florystką układała kompozycje kwiatowe, z przyjaciółką Malwiną próbowała eksperymentalnych wypieków, które Malwa uwielbiała tworzyć a do dziesiątego roku życia miała też przyjaciela. Byli nierozłączni aż do chwili, gdy jego rodzice się rozwiedli i musiał wyjechać z miasta. 

Teraz jednak jej życie to zupełnie inny świat. Anka próbuje pozbierać się po śmierci starszego brata Antka, o którą się obwinia. Byli sobie bardzo bliscy, rozmawiali o wszystkim. Dziewczyna wciąż nie potrafi odstawić leków, boi się dotyku, nie chce wychodzić sama z domu. Już nie potrafi płakać, chodzi na boks, którego podstaw nauczył ją brat i tylko, gdy skupia się na ciosach, może nie myśleć o przeszłości. 

W szkole wszyscy wiedzą co przeżyła i trzymają się na dystans. Jednak pewnego dnia zjawia się 'nowy' i szybko przekonuje się, że można oberwać za dotknięcie tej dziewczyny z zaskoczenia. Igor już tutaj kiedyś mieszkał, wrócił, bo musiał, ale boi się że spotka przyjaciółkę sprzed lat a to będzie oznaczało bolesne zderzenie z przeszłością. 

Początkowo nie rozpoznaje Anki, ale ich więź - czasami wbrew dziewczynie - się odradza i Igor poznaje powody przemiany przyjaciółki. Wkracza w jej życie 'z butami' i przejmuje część bólu na siebie, długo utrzymując w tajemnicy własne problemy, traumy i pragnienia. Chłopak chce jej pomóc pokonać strach i lęk przed dotykiem, małymi krokami zamierza wydobyć ją ze skorupy, w której się zamknęła. Ona czuje się przy nim bezpiecznie, więc może się uda? Tylko czy wybaczy mu nieobecność w chwilach, gdy najbardziej go potrzebowała? A przede wszystkim jak zareaguje na prawdę, którą Igor ukrywał wraz z Antkiem?


Mimo początkowego wrażenia, że to będzie historia naiwnej nastoletniej miłości, ze wlotami i upadkami, mogę Wam zagwarantować, że wcale nie jest tak banalnie i landrynkowo. Bohaterka bardzo szybko musiała dojrzeć, musiała pozbierać się po utracie ukochanego brata i znaleźć w sobie siły do dalszego życia. Nawiedzające ją wspomnienia z tamtego wieczoru wciąż popychają ją ku ciemniejszej stronie; dlatego w notesie zapisuje swoje myśli i uczucia kierując je do Antka - opowieści o codzienności przybliżają ją do brata, ułatwiając wyrzucenie z siebie tęsknoty, żalu i poczucia winy. Dziewczyna ma szczęście, ponieważ ma na kogo liczyć, choć zostawił ją chłopak to wokół niej są inni, wspierający i serdeczni. Kiedy ta poturbowana psychicznie dziewczyna będzie gotowa na poznanie problemów Igora? Bo chociaż on sam potrzebuje pomocy, to najpierw chce zapewnić bezpieczeństwo jej. 

Autorka kupiła mnie tą opowieścią o żałobie, próbie powracania do normalności oraz przełamywaniu barier. Lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem sprawiła, że powieść czytałam szybko i z zaciekawieniem. Nie brakuje w niej chwil trudnych, jak i radosnych; z każdej strony wyziera strach, ból, lęk i pragnienie lepszego jutra. Młodzi bohaterowie otrzymali tyle życiowych trudności, że śmiało można nimi obdarować kilka innych postaci. Autorka nie zostawiła czytelnika w chwili, gdy główni bohaterowie wszystko sobie wyjaśnili - na koniec podarowała nam kilka niespodzianek, powiedziałabym nawet, że zaskoczeń.

Denerwowało mnie chyba tylko jedno - powtarzające się wielokrotnie "uch", od którego to wyrażenia często rozpoczynały się wypowiedzi bohaterów.


Podsumowując - "Bądź ze mną szczęśliwa" to historia o poczuciu straty i winy; o żałobie, traumie, tajemnicach i prawdzie. O gniewie, nadziei, rozczarowaniu oraz strachu przed odrzuceniem; o tym, że czasami potrzebne jest morze cierpliwości i zrozumienia, by pomóc drugiej osobie. W powieści nie brakuje miłości, która musi przedrzeć się przez poskręcane cierniowe pędy, by móc napełnić serca i umacniać we wspólnych postanowieniach. Polecam Wam tę poruszającą, choć zarazem smutną i pełną trudnych chwil powieść.





Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję


niedziela, 28 czerwca 2020

Magdalena Kordel "W blasku słońca"





Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 czerwca 2020
Liczba stron: 448






W tym roku koniec roku szkolnego wyglądał niezwykle oryginalnie, ale moje powitanie wakacji musiało być za to idealne. A nie ma nic lepszego niż toskańska historia, pełna tajemnic, smaków, zapachów i co najważniejsze - w wykonaniu Magdy Kordel, która zakochała się w tym zakątku, dzięki czemu przekazała swoją powieścią to, co w nim najlepsze.

Positano, Włochy
Nicoletta jest w żałobie po śmierci ukochanego męża. Ani brat, ani przyjaciółka, ani psycholog, ani nawet 'oczko w głowie' jakim jest jej własny salon ślubny - nikt i nic nie jest w stanie przywrócić jej radości życia. Przypadek sprawił, że musiała zadbać o Matkę Boską we wgłębieniu ściany naprzeciw swojego mieszkania, co wywołało wachlarz emocji a w konsekwencji sprawiło, że podjęła decyzję o wyjeździe do Wenecji. 
Spacerując znanymi zaułkami wciąż powraca myślami do napisu i koronek, które widziała na figurce. Powraca do niej przeszłość oraz docierają słowa i rady poznanego właśnie mężczyzny, a że nie chce na zawsze tutaj zostać ani wracać do dawnego życia podejmuje kolejną, nieco szaloną decyzję - wyjeżdża do Toskanii, do domu, który odziedziczyła po babci Maddalenie. Niestety, widok domu i winnicy nieco ją załamuje. Czy sobie poradzi? Nie podda się i zawalczy o lepsze jutro? Co czeka na nią w pustym domu?


Paryż / Polska
Mirela, zwana Lelą jest ze swoim ukochanym Karolem w mieście zakochanych - Paryżu. Restauracja, pierścionek.... Nie, to nie zaręczyny a zerwanie! Oryginalnie, prawda? Dziewczyna wraca więc do Polski sama, pomieszkuje u przyjaciółki pomagając jej z sąsiadką-podglądaczką, popada w kłopoty służbowe (przesadziła z ciągłymi awanturami i psikusami, które robiła swojemu ekschłopakowi - razem pracują) i "za karę" zostaje wysłana do Toskanii, by zmienić otoczenie, jednocześnie tworząc teksty do magazynu kulinarnego, w którym pracuje.
Jak na Lelę przystało nie dociera do miejsca przeznaczenia, co powoduje, że fabuła nabiera rumieńców, zwłaszcza że dziennikarka nie zna języka i ma skłonność do popadania w kłopoty. 


Toskania, Włochy
Ścieżki obu kobiet przecinają się w urokliwej Toskanii, pełnej gajów oliwnych, winnic, cyprysów, mglistych poranków, smaków i zapachów. Dwie pokiereszowane z powodu płci przeciwnej nie zdają sobie sprawy jak niewiele potrzebują, by znów odkryć cel w życiu. Z czasem przekonają się, że mogą sobie pomóc, choćby nieświadomie; że nie powinny roztrząsać tego, co było tylko skierować swoje kroki ku przyszłości i iść tam gdzie pragną.

Nicoletta dzięki Marco i Leli poczuła w sobie chęć do działania i apetyt na życie, znalazła nową pasję a zabawny zbieg okoliczności z pielgrzymkami ludzi na początku jej pobytu nie pozwolił na popadnięcie w odrętwienie.
Lela zaś poznała dzięki Włoszce nowe strony kuchni, relacji międzyludzkich, usłyszała wiele legend i historyjek, mogła też uczestniczyć w winobraniu.
Tęskniąc za miłością otwierają się na nowe znajomości, wpuszczają do serca przyjaźnie, cieszą się prawdziwym włoskim życiem jednocześnie patrząc z nadzieją w przyszłość. Może jest szansa na to, że nie będą starzeć się same?

Magdalena Kordel ogromnie zaskoczyła mnie tą powieścią, widać jak bardzo zauroczyła ją Toskania. Gdybym nie widziała nazwiska na okładce, nie miałabym pewności, ponieważ książka jest zupełnie inna od dotychczasowej twórczości autorki. Przede wszystkim Magda wkroczyła akcją na toskańską ziemię, co zmienia odbiór fabuły i losów wykreowanych postaci. Dorzuciła Paryż, Wenecję i naprzemienność punktu widzenia dwóch totalnie odmiennych bohaterek. Niezwykle dojrzała książka, którą napisał motyl z pięknymi kolorowymi skrzydłami, tuż po wyjściu z kokona. Jestem zauroczona.

Jednak niech Was nie zmyli sielskość, zapach bazylii czy widok przepięknych winnic, powieść bowiem nie jest tylko hymnem pochwalnym. I choć nie brakuje humoru autorki, to jest w niej również moc problemów, żałoby, tęsknoty, zemsty i rozpaczy.
Jedna z bohaterek wciąż zabiera nas w przeszłość, opowiadając o babkach, Wenecji sprzed lat i swoim mężu, z którym była szczęśliwa.
Druga, najpierw utraciła miłość, później nie wypalił nawet układ bez uczuć a teraz zesłana za granicę, próbuje odnaleźć swoje 'ja' i wykorzystać to, co we Włoszech najpiękniejsze.



Podsumowując - "W blasku słońca" to pozytywna i ciepła opowieść o tym, że aby znaleźć miłość i szczęście, trzeba czasami zejść z utartych szlaków i powędrować zarośniętymi oraz krętymi ścieżkami; przeskoczyć murek, otworzyć dawno nie używaną furtkę czy przestawić łóżko z dawną przyjaciółką. To historia o kłopotach, które dzielone na dwoje są lżejsze i łatwiejsze do udźwignięcia a gdy wyrzucimy z siebie smutki, następny poranek budzi się bardziej słoneczny. W tej optymistycznej fabule z poczuciem bezpieczeństwa, tolerancją, szczerością i ekscytacją nie zabrakło też łyżki dziegciu - traumy, pustki, wyrzutów sumienia, lęku, samotności czy cierpienia. Idealna książka na rozpoczynające się właśnie lato - polecam!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję



wtorek, 31 marca 2020

Christina Baker Kline "Sieroce pociągi"





Tytuł oryginalny: Orphan Train
Tłumaczenie: Berenika Janczarska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2014
Liczba stron: 370
Seria: Szmaragdowa seria





W latach 1854-1929 ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych w specjalnych pociągach na Środkowy Zachód, wyruszyło ponad dwieście tysięcy dzieci. Były to sieroty, którym Children's Aid Society szukało domów. Funkcjonowało wtedy określenie 'sieroce pociągi', które nie zawsze wiozły dzieciaki do domów pełnych miłości.


Spruce Harbor, Maine 2011
Molly Ayer nie lubi być wciąż od kogoś zależna, nie może doczekać się tego, że za kilka miesięcy będzie pełnoletnia i będzie mogła sama o sobie decydować. Przez dziewięć lat była w kilkunastu rodzinach zastępczych a w obecnej wciąż dochodzi do starć. Została złapana podczas próby kradzieży książki z miejskiej biblioteki i teraz musi odrobić pięćdziesiąt godzin prac społecznych, jeśli nie chce trafić do poprawczaka. 

Dzięki swojemu chłopakowi dostaje szansę, by w ramach tego zadania posprzątać strych pewnej staruszki. Mająca dziewięćdziesiąt jeden lat Vivian zgromadziła tam gazety, ubrania, książki, bibeloty i mnóstwo innych rzeczy w pudłach. Molly narzeka, że wciąż nie widać efektów jej pracy, ale z czasem zaczyna rozumieć, że nie chodziło o wyrzucenie tych rzeczy, ale o to, by Vivian mogła powspominać. Kolejne dni wspólnej pracy i wspomnień snutych przez staruszkę pokazały, że kobieta pragnęła po prostu wziąć je do ręki i przypomnieć sobie ich historie. Jaka będzie więź, która zrodzi się między Molly i Vivian?


Minnesota, 1929
Po kilku dniach podróży pociąg wiozący grupkę sierot, zatrzymuje się w Milwaukee a potem na kolejnych stacjach, gdzie ustawione w rzędzie jak zwierzęta, są pokazywane potencjalnym 'rodzicom'. Główną bohaterką w tej części jest dziewięcioletnia Niamh, dziewczynka która przybyła do USA z Irlandii wraz z rodzicami i rodzeństwem. Teraz jednak los przygotował dla niej kilka domów, w których na próżno będzie szukała ciepła, miłości, posiłku czy ubrania. Trafiła w miejsce, gdzie oczekiwano od niej pracy, oferując tylko wychodek, siennik w korytarzu i kłódkę na lodówce. W kolejnym domu było tylko gorzej - brud, wszy, zimno, smutne i zaniedbane maleńkie dzieci, obowiązki ponad miarę dla małej dziewczynki i jeszcze niewłaściwe zachowanie pana domu.

Kilkukrotnie zmieniała imię, dom, oczekiwania i liczyła na lepszą przyszłość. Wracała myślami do wczesnego, szczęśliwego dzieciństwa i nie mogła uwierzyć, że życie tak bardzo się na nią uwzięło. Zdana na łaskę i niełaskę dorosłych, skazana na kłamstwa dorosłych zaczyna rozumieć, że oni troszczą się o innych tylko wtedy, gdy czegoś od nich oczekują. Tego właśnie doświadczyła. Jak potoczyło się jej życie? Czy znalazła upragnioną miłość, prawdziwy dom i rodzinę?



"Sieroce pociągi" to niezmiernie poruszająca książka. Nie wiem czy znajdzie się osoba, która podczas lektury nie uroni ani jednej łzy. Jest to historia, która pokazuje losy dwóch bohaterek - młodej Molly oraz staruszki Vivian. Początkowo wydaje się, że między nimi nie ma szans narodzić się nić porozumienia, bowiem dzieli je wszystko. Jednak z czasem okazuje się, że pozory mylą a te dwie kobiety mimo różnicy pokoleń łączy naprawdę dużo. Okazuje się, że mają wspólne przeżycia, podobną przeszłość, traumatyczne losy i dlatego tak świetnie im się rozmawia. Jestem zaskoczona, jak bardzo zbliżyły się do siebie i do jakich działań to doprowadziło. 

Christina Baker Kline pisząc powieść korzystała z wielu źródeł, rozmawiała ze staruszkami, którzy podróżowali tamtymi pociągami. Dlatego tym bardziej wiarygodna jest ta lektura. Pokazuje wiele prawd, krzywd, tęsknoty, bólu, strachu i kres sił tych dzieciaków, gdy byli zmuszani do ciężkiej pracy, nie mając zabezpieczonych podstawowych potrzeb człowieka. Chcieli być wdzięczni, chcieli darzyć szacunkiem i miłością. Ale nie było im to dane. Czasami nigdy.


Tym razem nie będzie podsumowania. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Jest trudna, ale niezmiernie wartościowa. Gorąco Wam ją polecam i zostawiam z dwoma cytatami.

"Czasem łatwiej jest spróbować zapomnieć." *

"Pod skórą staruszki odkryła dziewczynkę, która bardzo chce opowiedzieć swoją historię."**





* Ch. Baker Kline, "Sieroce pociągi", Czarna Owca, Warszawa 2014, s. 224
** Tamże, s. 232





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki




Za pożyczenie książki dziękuję Magdalenardo :)

środa, 12 lutego 2020

Andrzej Maleszka "Magiczne drzewo. Czerwone krzesło"





Autor: Andrzej Maleszka
Ilustracje: Igor Morski
Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 2009
Liczba stron: 240
Seria: Magiczne drzewo tom 1




Już kilka osób polecało mi serię "Magiczne drzewo"... dla córki :) Ale przecież we mnie też siedzi dziecko i postanowiłam również przeczytać 'bajkę' o świecie z odrobiną magii. Czy sięgnę po kolejne tomy?

Nad Doliną Warty w roku 2000 rozpętała się straszna burza, która trwała przez trzy dni i noce. Trzeciego dnia piorun uderzył w stary dąb, łamiąc go. Jednak było to Magiczne Drzewo i dlatego, gdy przerobiono go w tartaku na deski a finalnie na różne przedmioty, które rozjechały się po świecie, wszędzie dało się odczuć magiczną moc.

W tomie pierwszym śledzimy losy czerwonego krzesła, które jak gdyby było żywe, uciekło z ciężarówki stojącej w korku i wskoczyło do rzeki. Wyłowił ją dziewięcioletni Kuki, którego rodzice stracili pracę i martwią się o przyszłość rodziny. Początkowo chcą pożyczyć pieniądze od siostry mamy - ciotki Maryli - ale ona odmawia. Znajduje pracę dla rodziców na statku Queen Victoria, ale oznaczałoby to ich rozstanie z dziećmi, którymi Maryla obiecuje się zająć. Jednak kontrakt trwałby rok! Tym razem rodzice i dzieci odmawiają.

Jednak w międzyczasie Kuki i jego rodzeństwo Tosia i Filip odkrywają, że krzesło spełnia życzenia tego, kto na nim siedzi. To dlatego rodzice zgodzili się na roczną rozłąkę a oni wylądowali w domu ciotki, gdzie panują żelazne zasady. Dlatego dzieciaki wymyśliły, jak sprowadzić ich z powrotem... I tu tutaj zaczyna się najciekawsza część tej opowieści - najwięcej przygód rodzeństwo przeżywa bowiem w podróży. Wtedy również poznają możliwości czerwonego krzesła. Na dodatek mają nietypowego pasażera na gapę.

"Magiczne drzewo. Czerwone krzesło" to wyśmienita lektura nie tylko dla młodych czytelników, ale i dla dorosłych wielbicieli lekkich historii. Zawiera nie tylko elementy magiczne jak latający dom, niebieskie konie czy wielki lew, ale również uniwersalne przesłania jakimi są tęsknota za rodzicami, odwaga w dążeniu do celu i pokonywaniu trudności. Opowieść niezwykle intrygująca, pełna zaskakujących przygód i niebezpieczeństw. Na podstawie zachowania bohaterów można dowiedzieć się, czym różni się dobro od zła oraz rozwinąć wyobraźnię. Książka wciąga czytelnika w swój świat i puszcza dopiero w chwili, gdy kończy się tekst.

Gorąco polecam!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Wyzwanie LC, Pod hasłem, 52 książki
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...