No to jestem z kolejną porcją moich grudniownikowych stron z nowego journala o którym wspominałam tutaj (dni 1 - 6). Dzisiaj mam dla was kolejne wpisy. Całość journala jest tworzona na szarych kopertach od Sody i różnych papierach. Częściowo to nowe ILSy czasem jednak są jakieś dziwne rzeczy wyciągnięta z dna moich zbiorów (jak ten bombkowy papier z okładki).
So here I am with second portion of my dd pages, which I mentioned you about here (days 1 - 6). Today I will present you new ones. The whole journal is based on envelopes from SODAlicious and various papers. Some of them are new I lowe Scraps papers, but you can find here some weird collections I didn't even know I have (like the festive paper from the cover).
7 & 8
Siódmy to dzień spędzony na jeżdżeniu, a raczej chodzeniu po mieście wśród padającego śniegu. Pisząc rano ten post wykrakałam sobie, że moja część komunikacji miejskiej padnie - no i padła. Ale co tam, było fajnie :) Ale następnego dnia było jeszcze lepiej. Cały świat był jak z bajki po tym jak w nocy oszronił się cały świat. I mimo, że miałam sporo do zrobienia tego dnia od rana, to rzuciłam wszystko w kąt, chwyciłam Piotrka, psa i aparat i pojechaliśmy do parku.
I've spent the seventh day on going, mainly by foot around the city in the falling snow. In the morning I wrote this post where I said that my part of public transportation will probably break and it did. But I didn't mind it :) And the next day was even better, cos the whole city turned white. During the night a rime formed and when I saw it in the morning I resigned from doing my planned stuff and grabbed Peter, dog an cam and we all left to the park.
8
Jak na razie jest to mój ulubiony dzień grudnia, dlatego poświęciłam mu sporo miejsca w journalu. Po wspaniałym acz mroźnym spacerze, rozgrzaliśmy się pyszną kawą. Do mojej dodałam przyprawy do grzańca i okazało się to strzałem w dziesiątkę! I o ile nie słodzę kawy, do tej wracam często bo jest pyszna :)
As far as now that Saturday is my favorite day of December, so I gave it a lot of space in my journal. After a lovely but frosty walk, we warmed up ourselves with some coffee. I added to mine some mulled spices and it was a hit! I don't sweeten my coffee, but this one is an exception I come back often, 'cos it's delicious :)
9 & 10
Niedziela stanęła pod znakiem wyprawy do Ikei po różne rzeczy. Finalnie spóźniliśmy się na jeden z niewielu tramwajów do domu i postawiliśmy wrócić z powrotem do centrum handlowego i uraczyć się świątecznym latte. W Łodzi brak kawiarni przez duże K, więc raczej nie wychodzimy z domu na kawę. Wyjątkiem są słodkie sezonowe latte, którym nie umiemy się oprzeć :) Następny dzień upłynął mi częściowo na sprzątaniu, aby godnie powitać koleżanki. Spotkanie upłynęło na szamaniu różnych słodkości i opijaniu herbaty i grzanego wina - lubię grudzień za takie spotkania.
Sunday was spent under the trip to Ikea. Finally we got late for one of very few trams home, so we went back to the mall for a delicious cup of holiday latte. In Łódź there aren't good coffee shops, so we have our coffee at home. The exceptions are sweet season lattes which are hard to resist :) The next day was spent on cleaning and preparing the house for guests. Some of my girlfriends popped in for tea, wine, sweets and chit chat - I really like December for such meetings.
11 & 12
Jedenasty i dwunasty to dni zacieśniania więzi z panem listonoszem :) Marysza przysłała mi cuda, które wyszły spod jej maszyny. Chusteczniki już zagościły w moich torebkach i ratują za każdym przypływem fali katarowej. No i ten kochany stempelek od Sody, który następnego dnia przyniosła mi poczta, zaważył o wszystkim. LOWE!
Eleventh and twelve are days of knowing better my postman :) Marysza sent me her sewing wonders. The tissue holders are already living in my purses and are saving me frome incoming waves of sneeziness. And this lovely stamp from Sodalicious, which came another day in my post, changed everything.
11
Uff, dotrwaliście do końca? Powiedzcie mi, czy prowadzicie swoje grudniowniki przez cały grudzień czy tylko do świąt? Ja rozważam tę pierwszą opcję, bo strasznie mi się podoba taka forma spisywania wspomnień Przypomina mi te wszystkie lata pisania pamiętnika :)
Bardzo podobają mi się te zdjęcia na całą stronę w Twoim grudniowniku. Ja swój prowadzę przez cały miesiąc - w zeszłym roku zrobiłam to bez namysłu, w tym roku też zorientowałam się, że niektórzy robią to tylko do świąt. Ale przygotowania sylwestrowe, w moim przypadku menu filmowo-kulinarne, też jest warte zanotowania. No i noworoczne postanowienia. Ja wklejam do grudniownika taką listę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z tymi postanowieniami noworocznymi to bardzo fajna opcja! I tak myślę, że chyba dobrnę do końca grudnia, ale po świętach już chyba nie będzie to dzień po dniu :)
UsuńBardzo fajny ten twój grudniownik, jakbym swój miała , to chciałabym zeby był taki właśnie :) Ale dla mnie to za duże wyzwanie- w grudniu mam zawsze mnóstwo pracy i zawodowej i rekodzielniczej i nawet nie chce próbować dokładać nowego wyzwania.
OdpowiedzUsuńCześć osób chyba traktuje grudniowniki jak świece adwentowe :) odmierzają czas do świat:) ale końcówka roku tez przecież bywa ciekawa
To prawda, prowadzenie takiego journala zabiera trochę czasu. Ale nagrodą dla mnie jest to ciągłe przewracanie stron i wspominanie :)
Usuńprzepyszny jest!
OdpowiedzUsuńkocham takie różne skrytki! :)
:** kochana dzięki!
Usuńbardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
Usuńi love your work ! you inspired me a lot ! kisses from argentina...Andrea
OdpowiedzUsuńThank you my dear for the kind words :) they're very motivating :)
UsuńCudny jest ten twój gruniownik, uwielbiam taki styl. Jesteś bardzo zdolną dziewczynką:)
OdpowiedzUsuńhaha, dzięki :)
Usuń