Pokazywanie postów oznaczonych etykietą life. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą life. Pokaż wszystkie posty

18 sierpnia 2016

Meet JJ

Hej Kochani :)
Może zastanawialiście się czasem co znaczą dziwne wielkie kwadraty zamiast zdjęć w rozkładówkach mojego PL.
Albo czemu tak mało mnie wszędzie?

Powitajcie JJ'a.


12 kwietnia 2016

Hour by Hour - April '16 edition


Hej hej kochani :) Dzisiaj witam Was z czymś odmiennym, czymś czego daaawno tutaj nie było. Wyzwaniem foto "godzina po godzinie". Kiedyś organizowałam je z Uliettą, a ostatnia edycja miała miejsce ponad dwa lata temu. Teraz przypomniała mi o tej zabawie Kasia Worqshop. Dałyśmy sobie w zeszłym tygodniu czas na uwiecznienie jednego dnia w cogodzinnych zdjęciach. Teraz zapraszamy Was. Dla przypomnienia zasady znajdziecie tutaj. Na wasze zgłoszenia czekamy dwa tygodnie, podzielcie się swoim dniem w Inlinkzie na dole :)

A teraz zapraszam Was na mój wtorek 5.04 kiedy na chwile zapanowało lato.

Pobódka o 7:30 :)

Powolne ogarnięcie się i pycha śniadanko.

Po śniadaniu zazwyczaj ogarniam trochę mieszkanie, odkładam rzeczy na swoje miejsce, zamiatam.
A potem lekki make up i gotowa do wyjścia.
Powędrowałam na rynek z zamiarem kupienia ziół do kuchni, niestety dostałam tylko tymianek, ale za to nacieszyłam oczy kobiercami bratków.

Z powrotem w domu, filiżanka kawy i zabieram się do pracy, zaczynając od małego planowania.

Mała przegryzka w pracy.
Przerwa numer dwa - czas chyba coś uprać…

Tego dnia wybraliśmy się na lunch. Był tak dobry, a my tak się zagadaliśmy, że brak mi zdjęcia. Ale po nim, z okazji "lata" pozwoliłam sobie na mały deser w postaci pysznych lodów.

W domu po powrocie czekała na mnie paczka.

Wracam do pracy, niestety idzie mi tak marnie, że potrzebowałam drugiej kawy. Tym razem decaf tak dla oszukania głowy.

W przerwie - pranie.

Praca dalej - kawy nie ma, kiwi zjedzone…

Zaskoczę Was mówiąc, że nadal pracuję? Tym razem zmieniam komputer na farby. Na monitorze leci serial a ja robię chlapy do nowego projektu.

Powoli już praca się nie klei, ja tylko wyprasuję kartki i myślę, że na dzisiaj to wystarczy.

Przed wyszykowaniem się do snu przygotowałam jeszcze, krótką listę rzeczy na następny dzień i to by było na tyle :)

Uff :) To był dziwny i nieco pomieszany dzień.  Ale chciałam wykorzystać ciepłą pogodę na rzecz bardziej produktywnej pracy w dzień.
No a teraz kolej na Was :)
buziaki!


04 września 2015

life lately - visiting a friend

Lubię fotografować. Może fotografować to za duże słowo, ot lubię robić zdjęcia, w większych bądź mniejszych ilościach. I te rzeczone zdjęcia tak zalegają sobie na komputerze… Od czasu do czasu pokazuje je na moim fanpageu facebookowym, a teraz pomyślałam, czy by nie wrzucać ich tutaj. Może komuś się spodobają, zainspirują, albo po prostu ominiecie je i tyle :)
Koniec sierpnia stanął pod znakiem odwiedzin u Marysz. Czas z nią nigdy się nie dłuży (zwłaszcza gdy dają Ci w rękę pada do PS z Diablo III). Agnieszka zabrała mnie w kilka pięknych miejsc, nad Pogorię, po okolicach Będzina i na Pustynię Błędowską, a ja tak sobie pstrykałam…


I like to create photography. Maybe making photography is too big of a statement for me, I'm just taking pics in bigger or smaller quantities. And so those pics are on my hard drive… Sometimes I post them on my facebook fanpage and now I thought it would be nice to let them hang here as well. Maybe you'll like them, or you'll just scroll them down and close the page. Anyway.
I spent my last week of August at Marysza's. Time with her is never boring (especially when she hands you pad for PS with Diablo III). Aga took me many different places. We saw sunset over Pogoria lake, some neighbourhoods of her home town, and Błędowska Desert. So I shoot…



Zachód słońca i marchewkowa Aga - po prostu perfekcja.
Sunset and redhead Aga - perfection.





Klinkier - kocham klinkier!













Wild Spirit.





21 sierpnia 2015

Holiday memories in photos

Cześć kochani! Wczoraj pokazałam wam mój podróżnik z tegorocznych wakacji, zapowiadając przy okazji, że podzielę się też kilkoma kadrami. W tym roku na wakacje ruszyliśmy śladami dzieciństwa. Były Mazury w Jaśkowie tuż obok Wiartla, gdzie spędzałam wakacje jako dziecko. Był też Bałtyk z wycieczką do Lubiatowa, z polem namiotowym, na które co roku jako dzieciak jeździł Piotrek. Był las, jeziora, spacery po plaży, kąpiel w morzu, wypady samochodowe, ciepło ale nie upał i komary, które dziwnym trafem zjadały tylko mnie…

Uwaga dużo zdjęć ;)

Jedyny kierowca w rodzinie ;) Ale nie narzekam, lubię cztery kółka.
The only driver in the family :) But I cannot complain I like four wheels.
Hello! Yesterday I showed you my latest travel journal aka field notes from this years Holidays and I mentioned I'll have some photos for you. This year vacations topic was "childhood memories". We went to Mazury to Jaśkowo next to a small village Wiartel where I used to spend my holidays as a kid. Then we drove to Baltic Sea and made a road trip to Lubiatowo camps site where Peter spend his summer vacations. We hiked in forests, swam in the lakes and the sea, spent some time on the beach, gaze in the stars and so much more. It was hot but not overwhelmingly and there were mosquitoes that seemed to notice only me…

Be warned - there's plenty of photos ahead ;)

Szyba brudna jak diabli… ale te zachody słońca.
The frond window is so dirty, but this doesn't change the beauty of sunsets.

Na pasach przeciwpożarowych z dnia na dzień rozkwitały wrzosy, które w upalne dni buczały od trzmieli i pszczół.
In the middle of the forest there are places where heathers started to bloom and on the hot day they were buzzing with honey beed and bumblebees.
Nie spodziewaliśmy się znaleźć jagód, ale okazało się, że trafiliśmy na pełnię sezonu. Poszycie było wręcz niebieskie od owoców.
We didn't expect wild blueberries but we've arrived in the middle of the season for them. It was blue all around. 
Ciche i spokojne jezioro Nidzkie, gdzie z roweru podglądaliśmy łabędzie i białe czaple, a w oddali było słychać klangor żurawi.
Calm and quiet Nidzkie Lake where from a water bike we observed swans and herons and somewhere in the distance you could hear the cranes scream.



Sierpniowa złota godzina i jej magia.
August golden hour and it's magic.




Gospodarstwo naszej gospodyni w Jaśkowie to istna sielanka. Gęsi, kury, zarybiony staw, bujna zieleń oraz cisza i święty spokój.
We have found a vary calm and peaceful residence in an old water mill. There were gees and chicken, fish in a small pond and beautiful lush green all around.




Mazury bez ogniska się nie liczą. Przygotowując je inni goście płci męskiej trochę wątpili w moje możliwości gdy powoli łupałam sobie drewno, al byli pod dużym wrażeniem gdy za jednym zamachem w kilka minut rozpaliłam duży ogień ;)
Mazury without camp fire doesn't count. When I was preparing it some of the male guests really doubted me when I carefully chopped the wood  and arranged the site. But their jaws dropped when in minutes I made a big fire going ;)
Nasza galaktyka, Droga Mleczna.
Our galactic the Milky Way. 
Trafiliśmy równo na noc Perseidów.
Falling stars.

Jednego dnia urządziliśmy sobie wycieczkę do Kadzidłowa - Parku Dzikich Zwierząt.
One day we made a roadtrip to Kadzidłowo - a Wild Animals Park.
Daniele - te gdy tylko zechciały podejść można było głaskać po noskach i karmić marchewką z jabłkiem.
Fallow deers that you could pet and feed whenever they decided to come close to you.




A na koniec dotarliśmy nad Bałtyk. Tutaj zdjęć powstało niewiele, więc pokażę wam  tylko cudny zachód słońca.

And the Baltic Sea at the end. Here I made very little photos so I'll leave you with this beautiful sunset.