niedziela, 13 października 2013

Zużycia września i października - 29 produktów ...wow :)


Witajcie po mojej długiej nieobecności.

Spowodowana zawirowaniami w życiu poza-blogowym, remontem i wszystkim tym, co nawet nie pozwalało mi w ostatnim czasie pomalować paznokci.

Wracam jednak do żywych. Mam nadzieję, że i do regularnego blogowania i do odwiedzania także waszych blogów:)

Przez ten cały czas jednak zbierałam zdenkowane kosmetyki. Uzbierało się tego tyle, że nie mam już gdzie tego trzymać :) Więc szybko wklejam.

Na zdjęciach jest mix. Zdjęcia są trzy- będę stosowała kolory czerwony - jeśli nie kupię tego produktu ponownie, żołty - jeśli muszę się zastanowić, zielony - jeśli zakup na pewno ponowię.

1. Dove - ekspresowa maseczka z olejkami - genialny produkt ! Maseczka pięknie pachnie, fajnie wygładza włosy. RECENZJA
2. Rexona- dezodorant - to dezodorant, któremu jestem wierna już od lat. Najlepszy. Świetny zapach. Sama świeżość i czystość.
3. Lierac Prescription- płyn micelarny - płyn był świetny. genialnie zmywał. Był bardzo delikatny, świetnie nadaje się do skóry nawet najbardziej wrażliwej. Cena trochę wysoka , bo za 200ml ponad 40zł, ale działanie naprawdę jest ok.
4.Lierac - płyn micelarny- w sumie robił, co ma robić, ale nie pasowało mi to, że skóra potem była trochę lepka. Nie kupię, bo jest mnóstwo micelarnych płynów, które lubię.
5. Gilette Olay - żel do golenia- żel jak żel. Ale za bardzo się ślizgał po skórze przez co spływał, zanim przystępowałam do dzieła. 
6. Yasumi - peeling - piękny zapach, świetne ścieranie. Ale nie wiem czy kupię, bo nie wiem, czy na niego trafię. Zostawiał fajną warstwę oleistą na skórze.
7. L'Occitane krem na noc Immortele- krem który dostałam ze współpracy z L'Occitane. Mocno pachniał jakimiś ziołami i generalnie to nie powalał. Nie był też skierowany do mojej cery, tylko do dojrzalszej, więc nie kupię. Zresztą jest mocno za drogi :)
8.  Galenic - Aquapulpe krem spf 15- krem idealny- obok Hydraquench Clarinsa- mój ulubieniec.Na zimę pewnie byłby za mało treściwy, ale żałuję, że się skończył, bo teraz używam Vichy Thermal Spa i jestem niezadowolona i tęsknię. RECENZJA


1. Kerastase Chroma Crystal spray -Uwielbiam -włosy wyglądają ślicznie po jego użyciu RECENZJA
2. Anatomicals - żel pod prysznic różany - z glossyboxa- zapach rożany nie do końca należy do moich ulubionych. Żel co prawda pienił się w sam raz, mył i zostawiał zapach na skórze - to nie wrócę do niego. Bo jest o wiele więcej innych fajnych żeli pod prysznic.
3. Clinique - anti blemish miejscowy - działał dobrze, świetnie wysuszał pojedyncze niespodzianki. Dodatkowo był mega wydajny a co za tym idzie- przeterminował się , a ja nie zdążyłam go zużyć.
4. Wkładki z Biedronki - niby głupio wklejać wkładki, ale są genialne- zawsze używam discreet a te są o wiele tańsze a tak samo cienkie i sprawdzają się.
5. Pharmaceris -płyn do demakijażu oczu - sprawdzał się świetnie do momentu ...jak nie odkryłam, że moje rzęsy mi wypadają. Podejrzewam, że to jego zasługa. RECENZJA
6. Cleanic Silk effect płatki  - bardzo lubię.Oprocz dużych płatków- to te są moimi ulubionymi RECENZJA
7. Figs & Rouge balsam do ust różany - bleeeeeeee, drobiny w ustach. Wysuszający bubel. RECENZJA
8. Tony Moly - zestaw kwasowy do stóp +krem do stóp - ciekawostka z Korei , która zrobiła porządek z moimi stopami. Ciekawa sprawa. Fajna fotorelacja TUTAJ/ RECENZJA
9. Santaverde aloe cream - krem zwyklak taki, trochę natłuszczający, o delikatnym zapachu. Dużo na jego temat powiedzieć nie mogę, ale chyba nie zapycha i sprawdziłby się min. jesienią.
10. Galenic Nectalys spf 15 krem do twarzy - bardzo fajny krem o przyjemnym zapachu, Leciutki, nawilżający. Całkiem fajny. 
11. Ziaja maska oczyszczająca z glinką - jedna z fajniejszych saszetkowych maseczek z glinką. Mojej z SISLEY nie przebije, ale jest bardzo fajna i widać, że działa.
12. Lierac Prescription krem do twarzy z serii na naczynka - Krem użyłam dwa razy, bo to saszetka.Ma śmietankową konsystencję, jest delikatny, ale też mocno nawilżał. Był ok.
13. The Balm - korektor z zieloną herbatą - był ok, podsuszał dodatkowo wykwity, miałam jasny, ładny kolor.Ale nie kupię bo już go nie widziałam.
14. Clinique - All about eyes- krem jeden z ulubionych nawilżaczy pod oczy. Nie podrażnia, jest wspaniały.



1. Effaclar żel do twarzy - bardzo lubię, nie przesusza dodatkowo cery, a świetnie nawilża. Używam już następny i kolejnym razem też bym go kupiła, ale mam do wypróbowania Eucerin:)
2. Lierac - Eau sensoriele - woda nawilżająca- pięknie pachniała, ale na chwilę, nie mniej jednak na odświeżenie latem - gdy nie lubię używać perfumów- była fajna.
3. Mango- Lady rebel- bardzo przyjemny zapach - kilka osób pytało, co to :)
4. Antidral - najlepszy na problemy z poceniem. Zastanawiam się tylko, na ile nie szkodzi gruczołom potowym...
5. Szampon PHYTO - do skóry wrażliwej głowy - był ok, zdziwiłam się, że tak się pieni, ale w składzie jednak trochę chemii ma. Nie wiem czym było spowodowane uporczywe swędzenie mojego skalpu- ale problem zniknął, a ja kupiłam Pharmaceris brązowy :) Kupię ponownie, jeśli wróci ten problem.
6. Fekkai - spray na objętość - wszystko fajnie, działa, ale zbyt mocno wysuszał włosy.
7. Cleanic KINDII - najlepsze płatki kosmetyczne. Delikatne i puchate. Uwielbiam je też za ich rozmiar RECENZJA.


UFFFFFFFFFFFF. Nie sądziłam , że tyle tego uzbierałam....

Idę kliknąć nowy micel i żel do demakijazu oczu. I jak zwykle będę się zastanawiała, czy kliknąć drogi Lierac Diopti Demaq.... bo ma małą pojemność, ale jako jeden nieliczny nawilża moje rzęsy i wręcz odżywia.

hmmm..

Do następnego :)


niedziela, 15 września 2013

Rzecz krótka o ulubionych płatkach kosmetycznych :)


Witajcie,
pragnę Wam pokazać rzecz niby banalną, ale dla mnie bardzo ważną. Mowa o wacikach kosmetycznych. Nie lubię używać byle-jakich.
Mam swoje ulubione - i tych się trzymam.

Najważniejsze jest dla mnie, by były:
-mięciutkie
-nie rozwarstwiały się
-by wata nie kleiła się do twarzy

Mam swoich dwóch ulubieńców.


Codziennie stosuję dwa rodzaje płatków:
Duże- kupuję te dla dzieci- ponieważ są bardziej miękkie niż wersja dla dorosłych :)
Małe- do przecierania twarzy w wybranych partiach twarzy (czy to płynem złuszczającym Clinique ,czy też roztworem keratolitycznym Lierac)

Wybieram przeważnie te z firmy Cleanic, bo na tej marce nigdy się jeszcze nie zawiodłam. Oferują dobre produkty, w niskich cenach :)


Płatki te nie rozwarstwiają się. Są bardzo delikatne i miękkie.
Te na zdjęciu wyżej są w małych 30szt opakowaniach. Świetne na wyjazdy.



Płatki dla niemowląt stały się moim odkryciem. Są extra! miękkie, duże- dwa wystarczają na demakijaż oczu i twarzy. Nie rozwarstwiają się i naprawdę polecam przerzucenie się na wersję dla dzieci :)



Rozmiar - same widzicie różnicę :)

Ja jestem oczarowana dużymi płatkami. Zachęcam więc do wypróbowania :)
Super sprawa :)


ps. kupiłam w końcu szczoteczkę do mycia twarzy.
Nie... nie Clarisonic.... 
na razie spróbuję szczoteczkę firmy SISLEY , o taką

Kusiła mnie też ta z Shiseido, ale trafiła się okazja - więc wzięłam tą - kliknęłam oczywiście- czekam aż przyjdzie i dam Wam znać :)



sobota, 14 września 2013

Sisley- Botanical Facial Mask with Tropical Resins- maseczka do skóry mieszanej i tłustej


Witajcie,
chciałabym się podzielić z Wami moim nowym, odkryciem maseczkowym.
Uwielbiam maseczki, uwielbiam rytuał nakładania na twarz, smarowania, wklepywania, raczenia się zapachem - tak- moje kosmetyki muszą pachnieć.

Moja cera jak wiecie od jakiegoś czasu boryka się z niedoskonałościami, teraz już w większości z pozostałościami, zdarza się zbyt mocne przetłuszczanie- więc  generalnie działam, by tą cerę ogarnąć.

Całkiem w ciemno- wierząc w markę i ufając opakowaniom, które wzbudzają zaufanie - zaopatrzyłam się w maseczkę firmy SISLEY, która ma za zadanie:
oczyścić,wyregulować produkcję sebum,zamknąc pory i przywrócić blask.
Oh jak ja tego pragnę !

Maseczkę można też stosować sporadzycznie na noc w formie punktowego nakładania na wyprysk. tego jeszcze nie wypróbowałam.

 
Maska zamknięta jest w 60ml tubie. Jest to dobra pojemność. Choć wiadomo, za tą cenę, mogliby załadować maskę w 100ml opakowanie.


Konsystencja przypomina gęstą pastę, lekko szarawą- to za sprawą znajdującej się w środku glinki.
Smaruje się przyjemnie, nic nie spływa. Maska dość szybko zastyga, ale nie ściąga mocno skóry na twarzy.
 
Skład:
 

 
Po oczyszczeniu twarzy , nakładam maskę 2x w tygodniu.
 
Maseczka cudnie pachnie- trochę babcinie- ale ja takie aromaty uwielbiam.
 
Skóra po tej masce jest rozjaśniona, zmatowiona, wygląda lepiej. Wszelkie zaczerwienienia po strupkach, pryszczach , bledną.
 
Czuję, że dostarczam tą maseczką coś dobrego mojej skórze, skoro wygląda po jej użyciu tak dobrze.
Naprawdę uwielbiam ją stosować i chętnie używałabym jej częściej.
 
To jest dość niszowa propozycja, ale jeśli któraś z Was się na nią natknie, to naprawdę warto wypróbować :)
 
 
 

sobota, 7 września 2013

Tony Moly shiny foot peeling liquid - czyli jak zrzucam skórę ze...stóp :)

Witajcie,
jeśli jecie- podarujcie sobie czytanie tej notki....

:)

A dlaczego ?
Bo dziś opowiem o bardzo dziwnym jak dla mnie kosmetyku, który zamówiłam z korei na ebayu z czystej ciekawości - czy mi też się tak złuszczy jak innym.

Mowa o peelingu - a raczej kwasowej mieszance na stopy, która sprawia , że w niedługim czasie zrzucimy niepotrzebną , starą skórę ze stóp odsłaniając "baby foot"



Produkt ten kupiłam za ok 30zł już z wysyłką. Jakoś tak około:)
Przesyłka z Korei dotarła do mnie w...5 dni ?:)




W paczce znalazły się skarpetki , płyn i mała saszetka kremu do stóp.

Ja zaczęłam od kąpieli stópek w moim ukochanym urządzeniu Scholl, które dostałam od męża:)






Obowiązkowo z solą do kąpieli stóp z firmy Gehwol, który jest najlepszym produktem tego typu na rynku:)

Następnie stopy osuszyłam, i wsadziłam do skarpetek na 1,5 godziny- uprzednio ładując w nie płyn kwasowy :D




Usiadłam więc wygodnie, włączyłam TV i oddałam się przyjemnościom - na 1,5 godz.

w tym czasie nie odczuwałam żadnego dyskomfortu, nie czułam- że cokolwiek się na dole dzieje. po prostu siedziałam...

Po 1,5 godz zdjęłam folię z nóg, poszłam stopy umyć i wysuszyłam

Przez kolejne 4 dni nie działo się nic....

Aż tu nagle po południu czwartego dnia patrzę.....

i się zaczęło :)








Oh jak to kusi by oderwać :)

Następnego dnia kolejny pęcherz ...





Dziś jest szósty dzień i rzecz dzieje się wciąż :)



Widać poskubane , co nie ? Ale nie mogłam się powstrzymać. By się zastopować- założyłam skarpetki hehehe

Skóra pod spodem jest taka milutka......
Mam nadzieję, że w miejscu, gdzie widoczny jest odcisk też ładnie się złuszczy i odleci :) 
Poczekam.... 
Piszą wszędzie, że ok 10 dnia jest już czysto i można się cieszyć zadbanymi stópkami :)
Oby, bo już mam dość skórek w skarpetce :)

Przebrnęłyście jakoś przez te apetyczne zdjęcia ?
Co sądzicie o takim alternatywnym sposobie złuszczania skóry ? Wolicie tradycyjny peeling czy tarkę ?:)

Pozdrawiam !





niedziela, 25 sierpnia 2013

Galenic- Aquapulpe Hydra - Defense Moistuiser SPF 15 - bardzo dobry krem nawilżający

Witajcie,
zauważyłam, że więcej piszę o kosmetykach, które lubię. Chyba w większości na takie trafiam. Całe szczęście :)

Jeśli chodzi o kremy do twarzy, to jestem wymagająca. Krem na dzień ma nawilżać, ale nie zapychać poprzez natłuszczające składniki i napakowaną parafinę. Ma sprawiać, że skóra wygląda świeżo, nie kleić się i współgrać z podkładem.

Testowałam już mnóstwo kremów. Jednym z moich ulubionych jest Clarins Hydraquench , a zimą Moisture Surge Intense od Clinique.
Bardzo lubiłam też kremy z Avene - z witaminą C oraz LRP Hydreane Legere. 

Swego czasu kliknęłam w Aptece Słonik kilka produktów i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu (firmę Galenic znałam z kilku produktów, ale nie z kremów) spodobały mi się.

Seria Aquapulpe  to rytuał nawilżania.
To połączenie naturalnych substancji czynnych aby zatrzymać wodę w skórze.
Wyciąg z dzikich jagód: bogaty w kwas cytrynowy - powiększa zapasy wody (cząsteczki GAG)
System hydra-reserve: substancja czynna osmoregulująca - przywraca i optymizuje przepływy osmotyczne

Potrójna moc nawilżenia - 2 x więcej wody w skórze
Wyciąg z dzikich jagód bogaty w lipidy polarne

Działanie:
- natychmiastowo uszczelnia barierę ochronną
- zatrzymuje wodę
- bardzo długie działanie

Efekt działania:
- skóra elastyczna, gładka, o jednolitym kolorycie
- przyjemne i łatwe w stosowaniu produkty
- pobudza zmysły, relaksuje, odpręża
- bezpieczne nawet dla bardzo wrażliwej skóry

Galenic AQUAPULPE kosmetyki - właściwości:
- intensywne i długotrwałe nawilżanie
- aksamitne, świeże konsystencje
- owocowy, apetyczny zapach
- bez parabenów, bezfenoksyetanolu



Krem ochronno - nawilżający SPF 15 do wszystkich typów skóry Aquapulpe to krem o wyjątkowej świeżości, nawilża skórę natychmiastowo, nasycając ja wodą w sposób zapewniający przedłużone działanie. Skóra odzyskuje energię życiową i staje się bardziej promienna . Dzięki opatentowanej formule z wyciągiem z dzikich jagód oraz systemowi hydra - reserve zapobiega wysuszeniu skóry, nawilża ją i odświeża. Filtr chroni ją przed przedwczesnym starzeniem.

Cena: ok. 60zł / 40ml





Lekka konsystencja, lekko różowy kolor i delikatny zapach .

Moja opinia

Krem sprawdza się świetnie. Jest dość wydajny.
Fajne opakowanie, które pozwoli mi na zużycie produktu do końca.
Nie klei się, świetnie współgra z podkładem.
Nawilża wystarczająco,ale ja nie mam mocno suchej cery.
Używam go także podczas mojego wysypu nieszczęść na twarzy i skóra go wpija a niedoskonałości bledną.
Jest to bardzo dobry krem nawilżający, skóra jest napięta, upita bym nawet powiedziała :)
Cena adekwatna do jakości.
Szkoda, że produktu nie ma 50ml, ale wybaczam ta pojemność, bo produkt jest naprawdę dobry. Wiem,  żę do niego wrócę, bowiem jest to bezpieczna opcja.

Z tej serii mam też serum /koncentrat nawilżający, o którym na pewno jeszcze napiszę :)

Znacie kosmetyki Galenic ? Co jeszcze polecacie ??:)

The Body Shop - Honeymania - recenzja masła do ciała


Witajcie,
niedawno otrzymałam do przetestowania najnowsze masełko miodowe firmy The Body Shop.
Po niesmaku, który firma zostawiła- dotyczącym naszych danych osobowych - postanowiłam przetestować masełko (skoro przyszło, posmaruję się, prawda).
Otrzymałam pojemność 50ml i jako, że szkoda mi go na całe ciało (bo pięknie pachnie), smaruję nim dłonie :)
Na ten użytek na trochę wystarczy.


Masełko zamknięte jest w opakowaniu typowym dla innych maseł marki.
Ma fajny kolor- kojarzący się z miodem oraz naklejkę w tym klimacie.


Miód znajduje się w składzie raczej na końcu.....






Masełko, podobnie jak inne tej firmy - ma konsystencję zwartą, ale łatwa do rozsmarowania. Nic się nie klei i nie lepi.

Masełko z serii Honeymania przypadło mi do gustu - ponieważ pasuje mi zapach, który jest słodki (i całe szczęscie nie czuć go prawidziwym miodem- bo raczej miód nie pachnie pięknie -taki naturalny), ale nie rażący.
Utrzymuje się na skórze kilka godzin.

Jeśli chodzi o właściwości nawilżające, to ja ciągle jestem zdania, że TBS w tej kwestii nie powala, są inne, o wiele lepiej nawilżające balsamy i masła.
Ale nie jest źle. Koi ściagniętą po kąpieli skórę. Ja przy użytku na dłonie równiez jestem zadowolona.
Ale mówię- nie są to wyżyny nawilżenia.

Kto lubi masła tej firmy- będzie zadowolony. Kwestia tylko, czy zapach trafi w wasze gusta- bo nie ukrywam , że jets specyficzny:) ja lubię słodkości.

Chętnie przyjrzę się bliżej innym produktom z serii. Chętnie widziałabym w swojej łazience np. mydło do rąk w płynie :) 

A czy Wy - uległyście manii miodu ?:)



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...