W
poprzednim poście mogliście przeczytać część mojej relacji z
Walencji - miejsca, w którym absolutnie się zatraciłam. Z powodu
dużej ilości materiału zdecydowałam się podzielić ten wpis na
dwie części, dlatego dziś nadszedł czas na kontynuację. Jeśli
ktoś z Was nie widział jeszcze części pierwszej, znajdzie ją >>TUTAJ<<.
-> Właśnie
wyszliśmy z La Lonja de la Seda i skierowaliśmy się w prawo, by
przejechać ciągiem wąziutkich uliczek. W sumie jechaliśmy nimi
trochę na oślep, lecz wyjechaliśmy w odpowiednim miejscu – Plaza
de la Reina.
-> Stamtąd
już na wyciągniecie ręki mieliśmy główną katedrę Walencji. W
tym miejscu po raz pierwszy doświadczyliśmy grupek turystów.
Ogrom
katedry robi wrażenie. Poniżej możecie zobaczyć jej makietę.
-> Okrążając
katedrę, dotarliśmy do Placa de l'Almoina, skąd roztaczał się
widok na ciekawe budowle, m.in. kościół Cabildo de Valencia.
-> Kolejnym
obiektem była bazylika Real Basilica De Nuestra Senora De Los
Desamparados wraz z uroczym „mostkiem”, unoszącym się nad
naszymi głowami.
-> Bezapelacyjnie
jednym z piękniejszych miejsc, w jakich byłam i skąd roztacza się
cudny widok na okoliczne zabytki jest plac – Placa de la Verge.
Na
placu znajduje się również chętnie fotografowana fontanna.
Ta
okolica jest naprawdę piękna. My jednak po przebyciu wielu
kilometrów i przeżyciu dużej dawki wrażeń, nieco zgłodnieliśmy.
Nasze myśli kręciły się głównie wokół znalezienia miejsca, w
którym moglibyśmy zjeść obiad.
-> Niewiele
myśląc, weszliśmy do pierwszego z brzegu lokalu, w którym
sprzedawano paellę. Był to Aromas del Espresso. Zamówiliśmy tam
tapa alitas (skrzydełka na przekąskę) w cenie 3.50 oraz dwie
paelle olla (wersja z mięsem z kurczaka) w cenie 8.10 za jedną.
Jedzenie było bardzo dobre, podane na patelni, na której było
przygotowywane, a sama porcja jak dla mnie sporej wielkości.
Z
pełnymi brzuchami opuściliśmy lokal i ruszyliśmy w dalszą drogę.
-> Skręcając
w ulicę Carrer de Navellos, zatrzymaliśmy się na krótką chwilę
na Placa de Sant Llorenc.
Hiszpania
musi przepadać za słodkościami, bo nie pierwszy raz natrafiliśmy
na sklep ze słodyczami, w którym wszystko jest tak pięknie i
smakowicie poukładane.
-> Przy
łączeniu głównych dróg Carrer de la Blanqueria i Carrer del
Comte de Trenor stoją Torres de Serranos – dwie wieże, które
stanowią pozostałość starego muru obronnego miasta.
Godziny
otwarcia: pon – sob: 9.30 – 19.00, nd: 9.30 – 15.00
Wstęp:
dorośli – 2 euro, dzieci, młodzież, studenci – 1 euro
Wchodząc
do środka, już na wstępie spotyka się sporą ilość schodów. A
to jeszcze nie koniec! Do wież nie prowadzi żadna inna droga, nie
jest tam dostępna winda.
Sama
budowla jest niezwykle ciekawa. Posiada piękne sklepienia i
ozdobiona jest wspaniale prezentującymi się rzeźbami.
Kilka
zdjęć z wnętrza
Wieża
jest świetnym punktem widokowym na walenckie ulice. Dla mnie ten
widok był jednym ze szczęśliwszych momentów podróży.
Widok
na Pont dels Serrans
Wieżę
wieńczy flaga.
-> Kolejnym
miejscem naszej podróży były siostrzane wieże Torres de Quart.
Obejrzeliśmy je jednak tylko z zewnątrz.
Z
tego miejsca zaczęliśmy już przemieszczać się w dół – w
kierunku portu. W drodze do ostatniego celu naszej wycieczki
trafiliśmy na kilka ciekawych miejsc. Jednym z nich był park z
miejską biblioteką.
Majestatyczny
budynek dworca.
Arena
byków – Plaza de Toros de Valencia
Tuż
przy arenie (zamiast skręcić w Carrer de Russafa) wjechaliśmy na
Carrer de Colon. Przez chwilę mieliśmy problem w odnalezieniu
odpowiedniej drogi. Gdy znaleźliśmy się w miejscu, które wydało
nam się znajome (byliśmy już tam rano), stwierdziliśmy, że
najprostszą drogą będzie powrót do odwiedzonego wcześniej Jardi
del Turia, który przy okazji możemy bliżej zobaczyć, a jadąc
wzdłuż parku natrafimy na nasz cel.
W
parku znajduje się kolejne urokliwe, piękne miejsce. Mówię tutaj
o okolicy Palau de la Musica. Nie trzeba tutaj dużo mówić,
wystarczy spojrzeć.
Dość
znaną atrakcją jest również plac zabaw Gulliver.
W
końcu trafiliśmy do wyczekiwanego przeze mnie miejsca – Ciudad de
las Artes y las Ciencias, czyli Miasto Sztuki i Nauki. Ten duży
kompleks zwany jest także Dzielnicą Przyszłości i moim zdaniem w
pełni zasługuje na to miano. Będąc w środku, czuje się,
jakbyśmy przenieśli się o kilka dziesiątek lat w przyszłość.
Można
spokojnie mówić w tym przypadku o pechu, gdyż okazało się, że w
momencie naszej wizyty większość pomieszczeń była zamknięta.
Wyglądało to, jak gdyby przeprowadzane były jakieś prace
remontowe. Dlatego musieliśmy zadowolić się samym spacerem po
okolicy, który mimo wszystko zrobił na nas ogromne wrażenie.
Pierwszym
obiektem, który zobaczyliśmy już z daleka był Pałac Sztuk im.
Królowej Sofii (Palau de les Arts), czyli budynek opery. Tuż pod
nim stał pan, informujący, że jest ona zamknięta i by kierować
się dalej.
To
miejsce od samego początku skradło moje serce. Piękna, błękitna
woda doskonale wpasowuje się w klimat tego Miasta w Mieście.
Hemisferic
to budynek w kształcie oka, który mieści w sobie sale kinowa oraz
planetarium. Zaraz za nim stoi Muzeum Nauki (Museo de las Ciencias Principe Felipe) z interaktywnymi eksponatami.
Wzdłuż
drogi zaobserwować można Umbracle, czyli drogę spacerową, gdzie
można przejść się pośród palm i innych gatunków roślin.
Agora
to kolejny obiekt w tym kompleksie. Jest to miejsce, gdzie odbywają
się różne wydarzenia kulturalne i sportowe.
Kawałek
dalej znajduje się również oceanarium (Oceanografic).
Po
wypiciu popołudniowej kawy, która postawiła nas na nogi,
wybraliśmy się w drogę powrotną. Wyjechaliśmy na drogę Carrer
d'Eduardo Primo Yufera, która wyprowadziła nas na totalne zadupie.
Zderzenie Dzielnicy Przyszłości, którą przed chwilą widzieliśmy
i tego, co znajduje się zaraz za nią, było straszne. Dodatkowo na
naszej mapie te drogi wyglądały zupełnie inaczej, przez co
zaczęliśmy błądzić. Przy okazji poznaliśmy dwie przemiłe,
starsze Niemki, które również się zgubiły. W końcu
stwierdziliśmy, że udamy się w kierunku mostu Pont de les
Drassanes, który wyprowadził nas ostatecznie na dobrze znane nam
rondo – stamtąd już tylko kilkanaście minut dzieliło nas od
statku.
Mapę z opisywanymi przeze mnie miejscami, znajdziecie >>TUTAJ<<
Mam nadzieję, że po tej relacji jesteście również zakochani w Walencji! Które miejsce zrobiło na Was największe wrażenie?
*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.
Mam nadzieję, że po tej relacji jesteście również zakochani w Walencji! Które miejsce zrobiło na Was największe wrażenie?
*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.