Chyba
każdy z nas jest w stanie wymienić zapachy, które lubi. Jedni
przepadają za słodkimi aromatami, inni wybierają cytrusy bądź
wersje orientalne. Zapachy przywodzą nam na myśl również
wspomnienia. Ile to razy zdarzyło Ci się powąchać coś, co od
razu skojarzyło się z beztroskimi latami dzieciństwa? Zmysł
powonienia odgrywa w naszym życiu ważną rolę. Rozpatrując go pod
kątem kosmetycznym, często właśnie aromat decyduje o naszym
„polubieniu się” z danym produktem. Każdy ma zapewne swoje
ulubione perfumy, których używa na co dzień. Ja – pomimo że nie
jest mi łatwo odnaleźć zapach, który w 100% by mi odpowiadał –
również odnalazłam trójkę, której używam z przyjemnością. To
o nich postanowiłam dzisiaj napisać krótką notkę.
Zapraszam
do poznania wyjątkowej trójki perfum!
Jil
Sander Shake Sun
Jil
Sander to niemiecka projektantka mody, która wypuściła również
serie kosmetyków i perfum. Jej marka jest znana zwłaszcza na
niemieckojęzycznym obszarze językowym. Główne założenia marki
Jil Sander to minimalizm i elegancja. Swoje produkty firma kieruje do
niezależnych kobiet biznesu.
Shake
Sun należy do limitowanej wersji tej marki, stworzonej w roku 2016.
Jest to zapach bardzo letni, radosny. Powiedziałabym, że raczej
skierowany do młodych kobiet. Te perfumy
wyróżniają się na półce swoją oryginalnością. O ile sam
flakon jest bardzo prosty: kształt prostopadłościanu z
zaokrąglonymi bokami, przezroczyste ścianki, biała nakrętka i
odwrócony napis z nazwą, to już jego zawartość nie pozwala
przejść obojętnie. Shake Sun to pierwsze perfumy dwufazowe. W
opakowaniu dosadnie wyróżniają się dwie warstwy: dolna –
pomarańczowo-grejpfrutowa i górna – żółto-złota. Perfum
powinno używać się po zmieszaniu. Wtedy też uzyskamy mętną
barwę, a zawartość po wstrząśnięciu powróci do pierwotnego
stanu w ciągu niecałej minuty.
Nuty
głowy: bergamotka, skórka cytryny, mandarynka
Nuty
serca: lotos, plumeria, różowy grejpfrut
Pierwsze
skojarzenia, jakie nasuwają się po powąchaniu tego zapachu to bez
wątpienia: lato, wakacje, wyjazd w egzotyczne kraje. Dla mnie
(osoby, która nie potrafi opisywać zapachów) najbardziej
wyczuwalnymi nutami są cytrusy. Zdecydowanie jestem w stanie
wyodrębnić mandarynkę, cytrynę a nawet grejpfrut. Owe cytrusy
zmieszane są z lekko kwiatowym zapachem. Intensywność nadaje im
piżmo i pewnie drzewo sandałowe. Perfumy te są na tyle intensywne,
że wystarczy ich odrobina, by roznosić ten wyjątkowy aromat przez
cały dzień. Zapach osadza się zwłaszcza na ubraniu i włosach.
Jest to mój ulubieniec końcówki tego lata.
Za
100 ml perfum zapłaciłam 39 fr.
Hugo
Boss Woman
Marki
Hugo Boss przedstawiać raczej nie trzeba. Seria Woman stworzona
została dla pewnych siebie, nowoczesnych kobiet. W jej skład
wchodzą głównie perfumy.
W
tym zapachu zakochałam się już dawno i towarzyszy mi on do dziś.
Bardzo często, mając go na sobie, jestem pytana, co to za zapach.
Wersja Hugo Boss Woman, którą posiadam, została stworzona w 2015
r. Jak twierdzi sam producent jest to zapach dla prekursorek, kobiet
kreatywnych, lubiących robić wszystko „po swojemu” (ta ostatnia
cecha zdecydowanie do mnie pasuje ;)). Flakon tych perfum ma okrągły
kształt, jest on szeroki i cienki. Wpasowuje się idealnie swoimi
gabarytami, by można było złapać go w rękę przeciętnej kobiety
pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. Wyśrodkowany napis z nazwą
perfum nie pozostawia wątpliwości, z jaką marką mamy do czynienia.
Nuty
głowy: jeżyna, trawa, włoska mandarynka
Nuty
serca: jaśmin, śliwka, czarna herbata i irys
Rozpylając
ten zapach, początkowo uderza nas woń cytrusowa, prawdopodobnie
rzeczonej mandarynki. Po kilku minutach przechodzi jednak w nutę
bardziej kwiatową z domieszką aromatów zielonych, by na koniec
pozostawić intensywny zapach z odrobiną drzewa sandałowego.
Wszystko to sprawia, że przez długi czas był to mój absolutny
ulubieniec i do dziś z chęcią po niego sięgam. Jeśli nie wiem,
jakie perfumy użyć, a chce czuć się pewnie i zachwycić
wszystkich na spotkaniu, na pewno sięgnę właśnie po nie.
Te
perfumy dostałam w prezencie od męża. Obecnie można je kupić w
cenie 76 fr. za 50 ml.
Escada
Joyful
Escada
to kolejna niemiecka marka, która pod swoją nazwą wydaje nie tylko
perfumy, ale także ubrania, dodatki, torebki itp. Głównym
założeniem marki jest jej uniwersalność, dzięki czemu zapachy
Escady nadają się zarówno do noszenia na co dzień, jak i na
specjalne okazje.
Escada
Joyful pojawiła się na perfumeryjnym rynku w 2014 roku. Jest to
zapach w moim odczuciu bardzo przyjemny. Zdecydowanie głównymi
cechami tego aromatu jest świeżość i połączenie kwiatowe.
Flakon nie wyróżniałby się niczym szczególnym, gdyby nie jego
ciekawa nakrętka, tworząca małe dzieło sztuki. Same perfumy mają
lekko fioletową barwę.
Nuty
głowy: melon, mandarynka, czarna porzeczka
Nuty
serca: magnolia, piwonia, liście fiołka, nektarynka
Ten
zapach kojarzy mi się z pewną dozą romantyzmu i chyba z tego grona
„poszłabym” na randkę właśnie z nim. W tych perfumach dość
ciężko jest mi wyróżnić jakąś konkretną nutę, o wiele
prościej jest nazwać je po prostu kwiatowymi. W tym zestawieniu
jest to zapach, który najkrócej się na mnie utrzymuje, ale też
nie ma tragedii w tej kwestii. Czy jest to aromat pospolity i nudny
(słyszałam takie opinie), musicie ocenić same.
Za
30 ml tych perfum zapłaciłam 63 fr.
Jeśli
chodzi o perfumy, to bardzo ciężko jest mi dogodzić. Nawet jeśli
wiem, że lubię nuty cytrusowe, to przeglądając całą półkę
perfum charakteryzujących się takim aromatem, często wychodzę z
pustymi rekami i bólem głowy. Przy zakupach perfum nie ważne są
zatem dla mnie trendy czy nowości. Po ich powąchaniu muszę po
prostu stwierdzić: „To jest to!”. Tak było w przypadku
przedstawionej dziś trójki, której najczęściej obecnie używam.
A
jakie perfumy są Twoim ulubieńcem? Znasz „moje” zapachy?