Kontynuujemy
nasz spacer po starówce! Pod ostatnim postem dokonałam strasznego
odkrycia. Od razu na początku chcę to skorygować: miastem, które
opisuję są Karlovy Vary, a nie jak część z Was myślała Praga!
Dla tych, którzy są spragnieni relacji ze stolicy odsyłam z
przyjemnością to tej relacji (LINK). Czechy to jednak nie tylko
Praga, a inne miasta są równie piękne, co mam nadzieję, w dobry
sposób próbuję Wam przekazać ;)
Nie
macie jeszcze dość spacerów? ;)
Najdalej
położona Kolonada Sadowa stanowi niewidzialną granicę miasta,
które miejscowi dzielą na SPA (pełną turystów i kuracjuszy) oraz
strefę mieszkalną. Miejscem, które bardzo mi się spodobało, był
mały, zielony park – Dvorak. W momencie, gdy tam byliśmy wiosna
już do niego zawitała.
W
parku stoją dwa 23-metrowe platany, które są pomnikami przyrody.
Ich wiek szacowany jest na ponad 200 lat.
Wychodząc
z parku, dojrzeć można kolejny pomnik. Nieco z boku, pomiędzy
krzakami stoi sylwetka z zakrytą twarzą. Z tego co zrozumiałam,
jest to statua upamiętniająca ofiary II wojny światowej, które
przyczyniły się powstania czeskiej republiki.
Kilka
kroków dalej stoi znany, zwłaszcza w branży filmowej, hotel
Terminal. Budynek zbudowany został w latach 1967-1976. Betonowa
konstrukcja liczy sobie 16 pięter, a w środku dysponuje salą
konferencyjną gotową pomieścić 2000 osób. W hotelu znajdują się
dwie restauracje, night club, podziemne garaże, warsztat samochodowy
i myjnia. Ja dostrzegłam nawet chiński market... Patrząc na
całokształt aż trudno uwierzyć, że co roku odbywa się tam
Festiwal Filmowy. Budynek nie jest ucztą dla oka, w dodatku okalają
go dziwne zdjęcia sławnych osób, które zakrywają się przed
paparazzi.
Okolica
mieszkalna jest równie zadbana jak turystyczne centrum. Kamienice
utrzymane są w podobnej kolorystyce. Widać, że ktoś dba o ich
renowacje, przez co nie znajdziemy tam podupadających, zapuszczonych
budynków. Turystyczna sława miasta jest jednak widoczna także
tutaj – co kilka kroków napotkać można kolejne hotele.
Z
daleka wzrok przykuwa budynek miejskiej poczty. Z boku dojrzeć
możecie szklany obelisk, który wzniesiony został na cześć
tradycji produkcji szkła. Istnieje tu bowiem do dziś znana na całym
świecie Huta Szkła Moser.
Smetanowy
sady to kolejny zielony kompleks w mieście. Znajduje się on przy
budynku Łaźnie V, który nazywany jest także Łaźniami Elżbiety.
Do tego miejsca mieliśmy powrócić w drodze powrotnej, ale
wybraliśmy inną trasę i ostatecznie uchowało się tylko jedno
zdjęcie.
Na
rogu ulicy Masaryka i Bechera znajduje się pomnik pierwszego ze
wspomnianych mężczyzn wykonany z brązu. Tomas Garrigue Masaryk był
pierwszym czechosłowackim prezydentem. Sam pomnik ustawiony został
w tym miejscu w 2007 r i jest tym samym najmłodszym w mieście.
Na
tym placu po raz pierwszy napotkaliśmy liczną grupę Azjatów,
która nadeszła tuż po moich słowach: „Dziwne, że nie
widzieliśmy jeszcze Chińczyków z aparatami”.
Na
jednej z ulic dostrzegliśmy mały, uliczny targ z miejscowymi
specjałami. Jako, ze głód nieco zaczynał nam doskwierać, nie
mogliśmy przejść obojętnie. Wybraliśmy sytą sałatkę z
ziemniakami, kapustą, kiełbasą i boczkiem.
Na
drogę powrotną wybraliśmy mało uczęszczaną drogę pod górkę.
Okazało się to być strzałem w 10! Trafiliśmy bowiem do
dzielnicy, gdzie dominowały piękne wille. Od niektórych nie można
było wręcz oderwać wzroku. Ciekawe kształty, ozdobne wieżyczki,
piękne balkonowe balustrady. Wszystkie budynki były bardzo zadbane,
odnowione i odmalowane we wszystkich możliwych kolorach. Zresztą
sami spójrzcie!
Obiektem,
który niewątpliwie wyróżnia się i przykuwa wzrok, jest
ortodoksyjny kościół. Ta sakralna budowla powstała pod koniec XIX
wieku, a jej pierwowzorem był kościół w Ostankino, niedaleko
Moskwy. Budowę tego obiektu sfinansowali serbscy i rosyjscy
szlachcice. Kościół posiada 5 złotych kopuł, a na ścianach
budynku widnieją postacie świętych.
Z
tego miejsca mieliśmy już prostą drogę do domu. Po drodze
dostrzegliśmy jednak kolejny kościół – Kościół św. Łukasza,
w którym znajduje się także Muzeum Figur Woskowych. Nie
wstąpiliśmy jednak do niego, gdyż takie atrakcje nie za bardzo nas
interesują, a chcieliśmy jeszcze tego samego dnia udać na
wycieczkę za miasto.
Naszym
ostatnim kontaktem z miastem Karlovy Vary był wieczorny spacer w
dobrze znanej nam okolicy.
Wykorzystując
to, że centrum miasta o tej porze nie jest zbyt uczęszczane,
mogliśmy przyjrzeć się bliżej okolicy Grandhotel Pupp.
Parking
przy hotelu zarezerwowany jest jedynie dla marki Audi.
Przed
hotelem znajdują się kostki z nazwiskami znanych osobistości,
którzy byli gośćmi wraz z datą ich przyjazdu.
Przyjrzeliśmy
się również bliżej pięknie oświetlonym wystawom sklepowym, na
których dostrzec można było wiele ciekawych towarów.
Promenada
miejska nocą
W
późnych godzinach promenada zaczęła zapełniać się turystami.
Ciekawe
detale miasta
Te
budynki powinny być Wam już znane z poprzednich relacji.
Nasz
wieczorny spacer nie mógł się skończyć inaczej: powróciliśmy
do symbolu miasta – gorącego źródła Vridlo.
I
na tym pragnę zakończyć moją relację z tego miasta. Mam
nadzieję, że dobrze bawiliście się podczas tego wirtualnego
spaceru, a moje opowieści nieco przybliżyły Wam uroki tej okolicy.
W
następnym poście jeszcze na chwilę zatrzymamy się w Czechach, by
zwiedzić jeden z ciekawych zamków. Na tę relację zapraszam Was
już dziś!