Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziemniaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziemniaki. Pokaż wszystkie posty

Rosti buraczane z wędzonym łososiem

Jeśli szukacie alternatywy dla naszych placków ziemniaczanych polecam Wam włoskie rosti z burakami z przepisu Gino D'Acampo (Buonissimo!). To placki nieco słodsze, bardzo ciekawe w smaku, w połączeniu z łososiem dobrze zastępują też bliny. Ponieważ nie ma tu mąki ani jajek placki należy dobrze usmażyć z jednej strony przed przewróceniem, aby nie rozpadły się. Polecam!

ROSTI BURACZANE Z WĘDZONYM ŁOSOSIEM I KREMEM CHRZANOWYM
Crocchette di Barbabietola e Smalone
4 porcje

2 duże ziemniaki (450g)
1 burak, obrany i starty na tarce o grubym oczku
1 ząbek czosnku, wyciśnięty
5 łyżek oliwy
4 plastry wędzonego łososia
krem
100g mascarpone
sok z 1/4 limonki
2 łyżki starteg chrzanu (ze słoiczka)
sól, pieprz
dodatkowo: ćwiartki limonki, koperek

Ziemniaki umyj i włóż do dużego garnka, zalej zimną wodą, po czym gotuj 12 minut. Odcedź, obierz ze skórki i zetrzyj do dużej miski. Dorzuć startego buraka, wyciśnięty czosnek, dopraw solą i pieprzem, dokładnie wymieszaj. Masę podziel na 4 części i uformuj z nich placki. Włóż do lodówki na 40-60 minut. W tym czasie w misce połącz mascarpone z sokiem z limonki i chrzanem. Dopraw solą i dużą ilością pieprzu.

Na dużej patelni rozgrzej oliwę. Na gorącym tłuszczu smaż rosti mniej więcej 5 minut z każdej strony, by były zrumienione i chrupiące. Zdejmij z patelni i odsącz z nadmiaru tłuszczu na papierowych ręcznikach. Gorące rosti wyłóż na talerze, na każdym ułóż kawałek wędzonego łososia i łyżkę kremu chrzanowego. Porcje udekoruj świeżym koperkiem. Podawaj z ćwiartkami limonki.

Smacznego!

Ziemniaczane Vindaloo

Jeśli nagle stwierdziłabym, że chcę zostać wegetarianką, co jest bardzo nierealne i zupełnie nieprawdopodobne, ale jeśli... to gotowałabym codziennie potrawy z przepisów Yotama Ottolenghi. Jego zdolności dobierania składników i przypraw są doskonałym argumentem dla wegetarian, że jedzenie bezmięsne może być smaczne, zróżnicowane i bardzo, bardzo ciekawe.

Jeśli nagle zamieszkałabym w Indiach to codziennie jadłabym Vindaloo. Pikantne, wyraziste danie, które jest na szczycie mojej osobistej listy ulubionych potraw. Wiele osób wyciąga aloo z nazwy i nawet do jego mięsnej wersji dodaje zieminaki (ind. aloo = ziemniaki). Ja jednak bardziej przychylam się do opinii Agnieszki, która
tutaj pokazała portugalskie korzenie tego dania i do wersji z mięsem tego warzywa nie używam.

Dziś jednak u mnie Aloo Vindaloo :), czyli hołd dla mojego wegetariańskiego guru i mojej ulubionej indyjskiej potrawy. Polecam bardzo gorąco, zwłaszcza miłośnikom pikantnych smaków. Przepis pochodzi z książki Plenty.

ZIEMNIACZANE VINDALOO
Two-potato Vindaloo
4 porcje

8 strąków kardamonu
1 łyżka ziaren kuminu
1 łyżka nasion kolendry
1/2 łyżeczki goździków
1/4 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczki słodkiej papryki
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki oleju
300g szalotek (lub małych cebulek), posiekanych
1/2 łyżeczki czarnej gorczycy
1/2 łyżeczki kozieradki
25 liści curry
- mogą być suszone
2 łyżki posiekanego świeżego imbiru
1 świeża papryczka chilli, drobno posiekana
3 duże pomidory, obrane i pokrojone w kostkę
50ml octu z białego wina
400ml wody
1 łyżka cukru
400g obranych ziemniaków, pokrojonych w grubą kostkę
2 małe czerwone papryki, pokrojone w kostkę
400g obranych słodkich ziemniaków, pokrojonych w grubą kostkę
sól
mięta lub kolendra

Na początku przygotuj mieszankę przypraw. Na suchej patelni podpraż strąki kardamonu, kumin i nasiona kolendry, aż zaczną "podskakiwać". Nasiona kardamonu wyciągnij ze strąków i umieść w moździerzu z kuminem, kolendrą i goździkami. Całość utrzyj na proszek. Dodaj kurkumę, paprykę i cynamon, zmieszaj i odstaw.

W rondelku o grubym dnie rozgrzej olej. Wrzuć szalotki razem z gorczycą i kozieradką, smaż na małym ogniu przez 8 minut, aż cebula zabrązowi się. Następnie wmieszaj przygotowaną mieszankę przypraw, liście curry, imbir i chilli i smaż przez kolejne 3 minuty. Dodaj pomidory, ocet, wodę, cukier i odrobinę soli. Całość doprowadź do wrzenia, po czym gotuj na małym ogniu pod przykryciem przez 20 minut.

Do rondelka dodaj ziemniaki oraz paprykę i gotuj przez kolejne 10 minut. Następnie wrzuć słodkie ziemniaki. Upewnij się, że wszystkie warzywa są przykryte sosem, jeśli tak nie jest - dodaj więcej wody. Przykryj rondelek i gotuj na małym ogniu przez 40 minut lub do momentu, w którym oba rodzaje ziemniaków będą miękkie.

Zdejmij pokrywkę i pogotuj jeszcze przez chwilę (około 10 minut), aby sos nieco wyparował i zagęścił się. Podawaj gorące z ryżem (oczywiście ugotowanym po indyjsku) i ziołami.

Przepis dodaje do akcji Z widelcem po Azji.

Smacznego!

Ps. To danie trochę jak bigos - im więcej razy odgrzane tym lepsze.

Piękny gulasz rybny

Albo zupa :). Sama nie wiem czy to danie to jeszcze zupa czy już gulasz. Według Jamiego gulasz. Ostatnio rzadko oglądam kuchnię.tv, ale akurat ten odcinek o pobycie Jamiego w Grecji widziałam. I gdy jakiś czas temu Maggie na Durszlaku pisała o gulaszu rybnym zapragnęłam od razu tego greckiego gulaszu właśnie. Odnalazłam więc przepis i gotowe. Myślę, że warto byłoby dodać tu także tymianku. Użyłam ryb, które leżakowały w zamrażarce, czyli dorsza i łososia, ale można dodać dowolne gatunki morskie, w różnych konfiguracjach. Na zdjęciu widać też chleb z ostatniej Weekendowej Piekarni, który wyszedł nieco zbyt płaski by poświęcić mu osobny post. Do gulaszu jednak pasował (dam mu jednak jeszcze szansę na poprawę wizerunku :).

AEGEAN KAKAVIA
4 porcje

2 cebule, grubo posiekane
4 łodygi selera, pokrojone w plasterki
5 ząbków czosnku, grubo posiekanych
3 duże pomidory, obrane i posiekane
500g ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę
3 liście laurowe
1 litr lekkiego bulionu warzywnego
sól morska i świeżo zmielony pieprz
700g dowolnych filetów z ryb morskich, pokrojonych na kawałki lub w kostkę
- u mnie łosoś i dorsz
sok z 1 cytryny
mały pęczek pietruszki, posiekanej
mały pęczek koperku, posiekanego
dodatkowo: oliwa z oliwek, chleb razowy lub wiejski

Oliwę rozgrzej w rondlu, dodaj cebulę oraz seler i smaż przez 5 minut. Wrzuć czosnek i smaż kolejne 5 minut, mieszając od czasu do czasu. Następnie dodaj pomidory, ziemniaki, liście laurowe. Całość zalej bulionem, dopraw solą i pieprzem, po czym gotuj pod przykryciem przez 15 minut. Na końcu dodaj ryby i gotuj kolejne 15 minut, aż ziemniaki zmiękną. Wmieszaj posiekane zioła i sok z cytryny, dopraw solą i pieprzem. Przed podaniem polej odrobiną oliwy z oliwek. Serwuj z wiejskim lub razowym chlebem.

Smacznego!

Aloo Paratha i radżastańskie curry z czerwonej soczewicy

Było już o przyprawach i o ryżu dziś kolejne dwa fundamenty kuchni indyjskiej, czyli chleb i rośliny strączkowe. A zarazem trochę z kuchni Radżastanu, ponieważ Aloo Paratha tam właśnie jest najbardziej popularne.

Większość chlebów w Indiach to chlebki płaskie (flatbreads) smażone na patelni, w piecach tandoor czy w głebokim tłuszczu. Chlebki Północnych Indii są zazwyczaj zagniatane z mąki (atta, maida). Z kolei flatbreads Indii Południowych i Zachodniego Wybrzeża to raczej naleśniki, tworzone z czarnej soczewicy czy ryżu. I tak kilka przykadów indyjskiego pieczywa: Chapati, Phulka, Puri, Roti, Paratha, Naan, Kulha, Bhatoora, Baqar Khani, Appam, Dosa, Dhokla, Idli, Luchi, Puran Poli, Pathiri, Porotta i wiele, wiele innych. Pieczywo w kuchni indyjskiej dość często spełnia też rolę widelca :).

Nasiona roślin stączkowym (mnóstwo odmian soczewicy, grochu i fasoli - na chwilę obecną to temat dla mnie zbyt trudny do sklasyfikowania, opisania i znalezienia substytutów -> w Indiach rośnie ponad 60 gatunków tego typu roślin!) są kolejną podstawą kuchni indyjskiej. Dals/Dhals (bo tak nazywa się te potrawy, może to być także gęsta zupa) są dodatkiem do głównego posiłku razem z ryżem i pieczywem. Można z nich przyrządzać zupy, curry, sosy, przekąski, chutney'e, naleśniki, sałatki i słodycze. To doskonałe źródło białka nie tylko dla wegetarian.

Prezentowane poniżej przepisy pochodzą z książek: Bread Hamelmana i Great Escape Gordona Ramsay'a.

ALOO PARATHA
8 placków/4 porcje
pozwoliłam sobie skorzystać z tłumaczenia
Gospodarnej Narzeczonej

ciasto
300g mąki atta lub mieszanki mąki pszennej chlebowej i odsianej pszennej razowej w proporcji 2:1
3g soli
225g wody
nadzienie*
500g ziemniaków
1 łyżeczka prażonych ziaren kuminu
1 łyżeczka nasion kolendry, prażonych i utłuczonych w moździerzu
2 łyżeczki tartego korzenia imbiru
1 małe zielone chili drobno pokrojone
1/2 szklanki siekanej natki kolendry
sol do smaku
2 łyżki oleju z gorczycy (mustard oil)**
dodałam też: 2 zmiażdżone ząbki czosnku i zielony groszek

ciasto
Wszystkie składniki ciasta wymieszaj, a następnie wyrabiaj ciasto przez 10-15 minut. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne (postaraj się nie podsypywać zbytnio mąką). Zagniecione ciasto zawiń w folie i odstaw na 30 minut. Można też zrobić ciasto dzień wcześniej i przechować w lodowce, pamiętając o wyjęciu go do ogrzania do temperatury pokojowej na godzinę przed przygotowaniem pieczywa.

nadzienie
Ziemniaki ugotuj w mundurkach. Obierz i zetrzyj ma tarce lub przepuść przez praskę (ja rozgniotłam widelcem). Dodaj pozostałe składniki nadzienia,wymieszaj i ostudź. (Także nadzienie można przygotować wcześniej i trzymać w lodówce.)

Ciasto podziel na osiem równych części, z każdej uformuj kulkę. Omączonymi dłońmi rozpłaszcz każdą kulkę, następnie uformuj coś w rodzaju miseczki, do której przełóż sporo nadzienia. Zaklej dobrze ciastem (to jak formowanie bułeczek z nadzieniem). Kulki ponownie lekko rozpłaszcz, po czym rozwałkuj na okrągłe placki (ok. 17cm, należy wałkować tylko z jednej strony, ciasta nie przewracamy!). Smaż na rozgrzanej suchej żeliwnej patelni po 2 minuty z każdej strony. Cieple posmaruj olejem lub ghee i ponownie wrzuć na patelnie na 30 sekund. Podawaj na ciepło lub na zimno. Luźno zawinięte w folię aluminiową parathy można odgrzać w piekarniku w temperaturze 150 stopni (8-10 minut).

* z tej ilości trochę nadzienia zostanie, można je zamrozić lub wykorzystać np. do pierożków
samosa.
** namiastkę oleju z gorczycy można wykonać samodzielnie: na gorącej, suchej patelni upraż 1 łyżkę czarnej gorczycy, którą następnie utrzyj w moździerzu i zalej 2 łyżkami oleju.

Polecam też przepisy na
Naan i Chapatis.

RADŻASTAŃSKIE CURRY Z CZERWONEJ SOCZEWICY
2-4 porcji

225g tuvar dal lub czerwonej soczewicy
2 goździki
1/2 laski cynamonu
4 ziarna czarnego pieprzu
1litr wody
2,5cm korzenia imbiru, obranego i posiekanego
3 ząbki czosnku, obrane i posiekane
3 łyżki ghee lub roztopionego masła
2 cebule, drobno posiekane
3 pomidory bez skóry, posiekane
2 łyżeczki
garam masala
2 łyżeczki pieprzu kajeńskiego - użyłam 1 łyżeczki
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki śmietany
3 zielone chilli, rozcięte wzdłuż do połowy - dodałam 1 posiekaną żółtą papryczkę chilli

Soczewicę opłukaj i umieść w rondlu z goździkami, cynamonem i wodą. Doprowadź do wrzenia, po czym zbierz i wylej pianę, która utworzy się na powierzchni. Zmniejsz ogień i gotuj pod częściowym przykryciem przez 25-30 minut, aż soczewica zmięknie i zacznie się rozpadać.

Czosnek i imbir umieść w malakserze z 1 łyżką wody, zmiksuj na pastę (można to zrobić w moździerzu). Ghee/masło rozgrzej w rondlu, dodaj cebulę i smaż aż cebula lekko zabrązowi się (6-8 minut). Następnie dodaj pastę czosnkowo-imbirową, pomidory, garam masala, pieprz kajeński i kurkumę. Po 2-3 minutach wrzuć ugotowaną soczewicę, dopraw solą i gotuj na małym ogniu przez 8-10 minut, aż całość zgęstnieje. Wmieszaj śmietanę i chilli. Podawaj od razu.

Inne przepisy Gordona Ramsay'a z książki Great Escape znajdziecie też u Atrii (
Ryż Jeera, Chałwa migdałowa z szafranem, Chicken Palak) i u Liski (Fish Tenga).

Ponieważ to danie z soczewicy jest naprawdę ostre polecam sos na bazie jogurtu:

OGÓRKOWA RAITA
4 porcje
Mangoes & Curry Leaves

1 szklanka gęstego jogurtu naturalnego
1 średni ogórek
3/4 łyżeczki soli
2 łyżki wody
1/4 szklanki posiekanych liści kolendry lub 2 łyżki liści mięty (opcjonalnie) - u mnie mięta
grubo mielony czarny pieprz (opcjonalnie)

Sitko wyłóż gazą (bardzo gęste sitko wystarczy) i umieść nad miską lub nad zlewem na 20 minut (wytrąci się nieco przeźroczystego płynu, który należy wylać). W międzyczasie obierz i posiekaj ogórka, umieść go w misce, posyp 1/2 łyżeczki soli, wymieszaj i odstaw.

Gęsty jogurt umieść w miseczce, dodaj wodę, wymieszaj. Dodaj odsączonego z płynu ogórka, dopraw solą i pieprzem. Jeśli używasz świeżych ziół wrzuć je tuż przed podaniem.

Smacznego!

Chleb kielecki - PPG zadanie numer 11

Kolejne, a zarazem pierwsze po wakacjach, zadanie Piekarni po Godzinach to chleb kielecki. Gdy tylko zobaczyłam przepis zaczęłam na nowo hodować zakwas (wygląd bochenka Tatter był dla mnie wielką mobilizacją). Było warto. Poza tym uświadomiłam sobie, że to pierwszy chleb z dodatkiem ziemniaków jaki upiekłam, co jest dość dziwne, ponieważ czasem taki chleb kupujemy (to znaczy lubimy). Ten chleb jest bardzo ciekawy - powstaje bez wody, a zaczyn robi się z maślanki i ziemniaków. Coś innego, warto więc spróbować.

CHLEB KIELECKI
1 bochenek

zaczyn
200g ugotowanych ziemniaków, przeciśniętych przez praskę
6 łyżek żytniego zakwasu razowego aktywnego, 130% hydracji
200g maślanki (lub zsiadłego mleka)
ciasto właściwe
zaczyn z dnia poprzedniego
200g mąki żytniej białej (lub średniej) - u mnie typ 720
300g białej pszennej mąki chlebowej wysokobiałkowej (np. Manitoby) - użyłam Manitoby, która o dziwo można kupić w Krakowie
1 łyżka soli

zaczyn
Ziemniaki wymieszaj z maślanką i zakwasem, szczelnie przykryj i odstaw na 12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe
Do zaczynu z dnia poprzedniego dodaj obie mąki oraz sól i wyrób gładkie, odrobinę lepkie ciasto (13 minut; według rady Tatter jeśli używasz Manitoby wyrabiaj trochę dłużej). Przykryj i odstaw na 3 i 1/2 godziny; w tym czasie ciasto należy dwukrotnie złożyć. Następnie uformuj owalny bochenek i umieść go w koszu złączeniem do góry. Chleb wyrasta nieco ponad godzinę.

Piekarnik rozgrzej do 250 stopni.

Przed wsunięciem bochenka do pieca natnij wierzch. Piecz z parą przez 15 minut w 250 stopniach, po czym zmniejsz temperaturę do 200 stopni i dopiekaj przez kolejne 30 minut (ja w ostatnich 15 minutach pieczenia swój chleb przykryłam luźno folią aluminiową by się zbytnio nie przypiekł).

Chleb fermentował jak szalony i przed każdym złożeniem bardzo wyrastał. Ponieważ mój zakwas jest bardzo młody dodałam do ciasta właściwego odrobinę świeżych drożdży (kulkę wielkości orzecha laskowego), ale patrząc później jak rośnie trochę żałowałam, że nie dałam mu szansy bez tego dodatku. Następny będzie już czysto zakwasowy :). Niestety po przełożeniu do koszyczka chleb nie wyrastał już tak szybko (choć przyznam, że w domu spadła wtedy temperatura) i po czasie stwierdzam, że powinnam mu dać jeszcze parę minut, aby był większy i bardziej puszysty w środku. Dyskusja o czasie wyrastania trwała w naszym domu dość długo. A. twierdzi, że chleb z ziemniakami powinien być właśnie taki zwarty i ciężki. Ja się z nim nie zgadzam :). Gdy będę piec ten chleb po raz kolejny (a będę, ponieważ jest świetny, ale też chcę A. coś udowodnić :) potrzymam go w koszyczku nieco dłużej.

Smacznego!

Zupa warzywna z kuskusem

Powoli wracam do kuchni :). Dziś bardzo szybka i prosta zupa warzywna z kaszką kuskus (przepis z bloga fiordizucca). A w piekarniku wyrasta jeszcze ciasto na bułeczki cytrynowe. Poza tym już weekend, może i jakiś sernik uda się zrobić :).

ZUPA WARZYWNA Z KUSKUSEM
4-6 porcji

300g cebuli
300g selera
1 ząbek czosnku
600g ziemniaków
350g marchwi
1,5l bulionu warzywnego
100g kuskus
1 łyżeczka ostrej papryki
sól, pieprz
dodatkowo: kolendra lub nać pietruszki, oliwa z oliwek

Cebulę posiekaj, seler pokrój w kostkę, a czosnek w plasterki. Smaż przez kilka minut na oliwie z oliwek, aż cebula stanie się miękka.

Ziemniaki pokrój w kostkę, a marchew w półplasterki. Wrzuć do podsmażonych warzyw razem z papryką, solą i pieprzem. Całość zalej bulionem i gotuj pod przykryciem przez 15 minut. Dodaj kuskus i gotuj przez kolejne 2 minuty. Dopraw do smaku.

Zupę przed podaniem posyp posiekaną kolendrą lub nacią pietruszki oraz skrop oliwą z oliwek.

Smacznego!

Pieczone nowalijki

A dziś na obiad po prostu młode warzywa i jajko sadzone. Nie wiem dlaczego do warzyw na wiosnę zawsze najbardziej odpowiadają mi jajka, których w pozostałych okresach roku prawie nie jem (pomijając te w ciastach :). Przepis Nigelli z książki Lato w kuchni przez okrągły rok jest prosty i pasuje chyba do wszystkiego: mięs, ryb, grilla lub jajek właśnie. Można używać różnych warzyw wedle uznania i proporcji, stosować różne zioła i oleje. Polecam jako idealny wiosenny dodatek do większości dań - sprawdza się doskonale.

PIECZONE NOWALIJKI
6 porcji

500g małych, młodych ziemniaków, przekrojonych na połówki
4 młode cukinie, pokrojone na ćwiartki
3 młode rzepy, obrane i przekrojone na ćwiartki
- użyłam białej rzodkwi
2 główki czosnku, przekrojone na ćwiartki
2 pęczki młodej marchewki z obciętą nacią
- pokroiłam na ćwiartki
100g młodych porów, obranych i pozostawionych w całości
- u mnie zamiennie kalafior
4 łyżki oliwy z oliwek do pieczenia (nie musi być extra virgin)
sól, pieprz
- dodałam też dość sporo świeżego tymianku

Zagotuj duży garnek wody, osól ją i wrzuć ziemniaki. Gotuj przez około 10 minut.

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni.

Odlej ziemniaki i razem z innymi warzywami przełóż do dużej brytfanki. Porządnie obtocz wszystko w oliwie, dopraw (ewentualnie dodaj zioła) i piecz przez około 25-30 minut, aż warzywa będą gotowe: miękkie w środku, a kruche i lekko zarumienione na górze.

Smacznego!

Samosy

W kuchni indyjskiej wielbię dwie rzeczy, które mogłabym jeść codziennie i do końca życia: naan na tysiąc sposobów oraz samosy właśnie. Niestety w Krakowie, według mojej opinii, nie ma ani jednej przyzwoitej (nawet przyzwoitej!) restauracji indyjskiej. Kiedyś na ul. Szpitalnej istniał polsko-indyjski (prowadzony przez takie właśnie mieszane małżeństwo) twór o nazwie Kuchnie Świata (a może Dookoła Świata? ktoś pamięta?). Uwielbiałam tą knajpę i jej piec tandoori :). Niestety upadła (a może przeniosła się do innego miasta?), choć myślę, że na własne życzenie: zaczynali od potraw wegetariańskich i główne indyjskich (choć menu zmieniało się bardzo często), później nie wiedzieć czemu dołożono sushi, a na końcu dania z kurczakiem - i powstało takie nie wiadomo co... i przestało istnieć. A szkoda. Naan nadziewany curry z kalafiora śni mi się do dziś :(. W każdym razie: pozostaje gotować samemu i wszędzie poza własnym miastem polować na indyjskie restauracje. Od dziś samosy robię więc sama. I Wam też polecam.

Poniższy przepis, kolejny z książki Mangoes and curry leaves, kończy mój tydzień indyjski, choć wiele jeszcze chciałabym ugotować. Ale Wielkanoc, wiosna, nowalijki, wiele rzeczy do wypróbowania... Od czasu do czasu pomęczę Was jednak jeszcze potrawami z rejonu (może w niedzielę uda się zrobić naan :), a jutro napiszę też parę słów o książce.

SAMOSY
16 sztuk

ciasto
1 szklanka (140g) mąki pszennej - moje ciasto zbytnio się kleiło, dodałam 50g więcej
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka nasion kopru włoskiego
2 łyżki oleju roślinnego lub oleju z surowego sezamu
niecała 1/2 szklanki ciepłej wody
nadzienie
500g ziemniaków
2 łyżki oleju roślinnego
1/2 łyżeczki czarnej gorczycy - użyłam zwykłej
1/2 łyżeczki kurkumy
2 łyżki (3-5 ząbków) rozgniecionego czosnku
1 szklanka (z 1 dość dużej) drobno posiekanej cebuli - u mnie czerwona
2 zielone papryczki chili - dostałam tylko czerwone, użyłam 1 sztuki
1/4 łyżeczki pieprzu kajeńskiego (opcjonalnie)
1 łyżeczka soli
(lub soli do smaku)
1/4 szklanki posiekanej kolendry, mięty lub pietruszki (opcjonalnie)
1 szklanka świeżego lub mrożonego groszku (opcjonalnie) - u mnie brak
dodatkowo: mąka do podsypywania, olej z orzeszków ziemnych do głębokiego smażenia

ciasto
Mąkę (zacznij od 1 szklanki, resztę mąki dodawaj w miarę zagniatania) wymieszaj z solą i nasionami kopru włoskiego. Dodaj olej, zamieszaj, następnie wlej wodę, ponownie wymieszaj i przełóż na blat. Wyrabiaj przez 5 minut, aż ciasto będzie gładkie. Przygotowane ciasto zawiń w folię spożywczą i odstaw na minumum 30 minut (maksymalnie 3 godziny). W międzyczasie przygotuj nadzienie.

nadzienie
Ziemniaki umyj i umieść w garnku z zimną wodą, doprowadź do wrzenia i gotuj (nieobrane) do miękkości. Odcedź, włóż z powrotem do garnka, szczelnie przykryj i odstaw na 20 minut. Ostudzone ziemniaki obierz ze skórki, rozgnieć widelcem lub praską (niektóre odmiany ziemniaków, te mniej mączne, łatwiej po prostu pokroić w drobną kostkę). Odstaw.
W rondlu o grubym dnie rozgrzej olej. Wrzuć gorczycę i smaż przez 20 sekund (uwaga może pryskać!), zmniejsz ogień do średniego, dodaj kurkumę i czosnek, smaż przez kolejne 30 sekund. Dodaj cebulę i smaż do miękkości. Na końcu wrzuć chilli i pieprz kajeński (opcjonalnie), dodaj ziemniaki i podgrzewaj ciągle mieszając, aż wszystkie smaki połączą się, a chilli zmięknie. Jeśli chcesz użyć groszku - dodaj go na samym końcu (na 2 minuty przed końcem smażenia). Gotowe nadzienie przełóż do miski i odstaw do ostygnięcia. Chłodne dopraw solą i jeśli używasz, wmieszaj zioła.

Przygotuj sobie miseczkę z woda. Ciasto podziel na 2 części. Każdą połowę podziel na 4, a następnie na 8 kawałków (najłatwiej to zrobić formując z ciasta wałek). Każdy skrawek ciasta cienko rozwałkuj w owalny kształt (podsypując mąką wedle potrzeby). Ciasto powinno być elastyczne i łatwo rozciągać się. Brzegi zwilż wodą. Na środku szczodrze ułóż łyżkę ostudzonego nadzienia, boki ciasta złóż (ja składam jak sakiewkę, sklejam, a potem nadaję pierożkom trójkątny kształt, z kolei książka podaje niesamowicie skomplikowany sposób składania, który pominę). Każdą gotową samosę przełóż na tacę wyłożoną papierem do pieczenia lub obsypaną mąką. Gdy wszystkie pierożki są gotowe odstaw je bez przykrycia na 30 minut (ciasto nieco wyschnie, ale tak właśnie powinno być).

W rondlu rozgrzej olej do 160-175 stopni (lub po prostu jak na pączki). Smaż samosy z dwóch stron po kilkadziesiąt sekund, aż lekko zarumienią się. Nie wkładaj zbyt wielu na raz, aby nie obniżać zbytnio temperatury tłuszczu. Wyciągaj łyżką cedzakową na ręcznik papierowy. Podawaj gorące lub ciepłe (aby podgrzać samosy, np. na następny dzień, po prostu wrzuć je na rozgrzany olej na kolejne 30 sekund lub owiń je w folię aluminiową i wstaw na 10 minut do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni).

I chociaż samosy to w kuchni indyjskiej raczej przekąski lub przystawki (przepis podaje, że 18 sztuk to porcja dla 6 osób :), ja mogę je jeść w dużych ilościach w ramach obiadu czy kolacji.

Idealnie pasują do nich sosy na bazie jogurtu (raita) lub pomidorów (chutney), o nich już jednak innym razem.

Smacznego!

Dyniowe gnocchi z masłem szałwiowym

Przepis na to gnocchi znalazłam na nieco niedocenianym blogu Meg - Basic Taste. Uwielbiam gnocchi! Tak jak i nasze polskie kluski i kopytka. Ten przepis jest naprawdę idealny. Mocno jesienny, lekko dyniowy :). Jeśli nie macie słodkiego ziemniaka to nic nie szkodzi. I bez niego to danie smakuje wspaniale. Można też użyć innych ziół, ale osobiście uważam, że połączenie dyni i szałwii jest doskonałe (i myślę, że Bea się tu ze mną zgodzi :).

DYNIOWE GNOCCHI Z MASŁEM SZAŁWIOWYM
adaptacja przepisu z magazynu Gourmet
4 porcje


550g czerwonych ziemniaków
(lub zwykłych, raczej mącznych)
1 słodki ziemniak (można zastąpić zwykłymi ziemniakami, smak będzie inny, ale też bardzo dobry)
300g dyni lub squasha (waga po oczyszczeniu, ze skórką)
1 jajko
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
1/3 szklanki startego parmezanu
1,5 to 2,25 szklanki (225g-275g) mąki
2 łyżki oliwy z oliwek
20 liści szałwii - dodałam 10 więcej, moja szałwia miała bardzo małe listki
4 łyżki masła
sól, pieprz

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Na środkowym poziomie umieść ziemniaki, batata i plaster dyni (u mnie posmarowany masłem). Piecz przez około 45 minut (dynia może upiec się szybciej niż ziemniaki) lub do momentu, aż wszystkie warzywa zmiękną. Wyjmij z piekarnika i odstaw na chwilę do ostygnięcia, następnie obierz je ze skórek i przeciśnij przez praskę do ziemniaków lub zmiksuj w blenderze. Uzyskaną masę odłóż do całkowitego wystygnięcia.

Jajko ubij z gałką muszkatołową, 1 łyżeczką soli i 1/2 łyżeczki pieprzu. Dodaj do masy ziemniaczano-dyniowej i dokładnie wymieszaj. Następnie dodaj ser i 1,5 szklanki mąki, zamieszaj i przełóż ciasto na wysypany mąką blat. Zagniataj (stopniowo dodając mąki, jeśli to konieczne) do momentu, gdy ciasto będzie gładkie, ale lekko lepkie.

Gotowe ciasto posyp nico mąką i podziel na 6 części. Z każdej części uformuj wałek o grubości około 1,5 cm, a następnie pokrój je na 1,25-1,5 cm kawałki; wszystkie kawałki uformuj w kulkę i lekko oprósz mąką.

Za pomocą widelca wytłocz na kulkach wzór (na pewno się nieco spłaszczą), a następnie popraw ich kształt palcami. Przygotowane w ten sposób gnocchi przekładaj na posypany mąką talerz.

Na patelni rozgrzej masło z solą i liśćmi szałwii. Smaż przez 1-2 minuty, aż masło uzyska złoty kolor. Zdejmij z ognia.

W dużym garnku zagotuj osoloną wodę. Na wrzątek wrzuć gnocchi (trzeba to robić partiami, wrzuć tylko tyle klusek by pokryły dno garnka), zamieszaj i gotuj przez około 3 minuty, aż wypłyną na wierzch. Wyciągnij, odsącz i przełóż na patelnię z wcześniej przygotowanym masłem. Powtarzaj proces kolejno z pozostałymi partiami klusek i gdy wszystkie znajdą się już na patelni, podgrzej je na średnim ogniu, mieszając tak by masło dokładnie pokryło wszyskie gnocchi.

Podawaj od razu (opcjonalnie posypane tartym parmezanem i smażonymi, chrupiącymi listkami szałwii).

Surowe gnocchi można zamrozić i trzymać w zamrażarce do 1 miesiąca.
Te kluski można też podawać na słodko, z masłem i cukrem.

Smacznego!

Ziemniaki pieczone z czosnkiem i rozmarynem

Ziemniaków jemy bardzo dużo i to pod różnymi postaciami. A że zbliża się zima, wkrótce zacznie się też u nas sezon na ziemniaki z kominka i bardzo często nie będę jadła nic innego :). W międzyczasie wypróbowałam przepis na pieczone ziemniaki z bloga The Pioneer Woman Cooks, dodałam do nich rozmaryn oraz zrezygnowałam z dużej ilości czosnku, tak żeby A. też zjadł (tylko dla siebie zrobiłabym ściśle wedle przepisu, ponieważ pieczony czosnek uwielbiam). Wyszły bardzo dobre, na pewno często urozmaicą nam jeszcze niejeden obiad.

PIECZONE ZIEMNIAKI Z CZOSNKIEM I ROZMARYNEM
4 porcje

20 małych lub średnich ziemniaków (w oryginale młodych, ale niestety już po sezonie)
5-6 główek czosnku
- używam około 3
1/3 do 1/2 szklanki oliwy z oliwek

1/3 do 1/2 szklanki białego wina
sól, świeżo zmielony pieprz
2-3 gałązki rozmarynu

Piekarnik rozgrzej do 190 stopni.

Ziemniaki pokrój na połówki lub ćwiartki. Główki czosnku przetnij na 1/3 wysokości, tak by było widać ząbki (ja użyłam po prostu nieobranych ząbków). Ziemniaki i czosnek umieść w żaroodpornym naczyniu, polej oliwą z oliwek i winem, szczodrze dopraw pieprzem i solą, posyp igiełkami rozmarynu. Całość dokładnie wymieszaj. Naczynie szczelnie przykryj folią aluminiową, wstaw do piekarnika i piecz przez 45 minut. Następnie ściągnij folię i piecz przez kolejne 20-30 minut, aż ziemniaki zmiękną i zarumienią się (ja na tym etapie włączam termoobieg i wstawiam do piekarnika rybę).

Podawaj gorące.

Jak widać ziemniaki jedliśmy z pieczonym pstrągiem, ale o rybie napiszę następnym razem. Zawsze robimy ją tak samo i myślę, że to już się nie zmieni.

Smacznego!
Blog Widget by LinkWithin