Uff, jak gorąco! Czyż nie piękne lato mamy tej wiosny? Słowo daję, tak upalnego maja jak tegoroczny, wprost nie pamiętam! To powód, dla którego po trosze czuję się tak, jakbym już teraz wkroczyła w okres wakacyjny. Z jednej strony, trochę to zaskakujące uczucie (no bo jak to? tak szybko?!), ale jednocześnie absolutnie cudowne, więc tym chętniej przyjmuję dość nieoczekiwany kaprys matki natury. :)
W końcu letnia gorączka kojarzy się z wszystkim co najprzyjemniejsze. Przespacerowane z rodziną kilometry, rowerowe wypady, wiatr we włosach, słońce na twarzy, szczypta szaleństwa, soczyste owoce i lody! Całe morze lodów! Najlepiej codziennie!
Kwestia „codziennie” jest tutaj absolutnie kluczowa. Zresztą, kto ma dzieci, ten wie, o czym mówię: „Mamo! Chcę loda! Dużo lodów!”. Jako mama dwójki, przeżywam to każdego dnia, wciąż od nowa i od nowa. Powiedzmy sobie jednak otwarcie, czy my dorośli, nie zachowujemy się podobnie? Osobiście jestem jak duże dziecko (przynajmniej w kwestii ulubionych smakołyków) i wcale nie chcę tego zmieniać. Odmówić sobie ukochanego, zimnego deseru? Eee, nie ma takiej opcji… ;-)
W zagłuszaniu niejakich wyrzutów sumienia (bądź co bądź, czasem się pojawiają) pomaga mi najważniejsza zasada, której staram się mocno trzymać: niech te lody będą naprawdę dobrej jakości, bez tony cukru, konserwantów i sztucznych składników. Jak już szaleć, to rozsądnie! :)
Porządne lody, w moim odczuciu, nie potrzebują dodatkowej oprawy. I szczerze mówiąc, najchętniej zajadamy się nimi saute.
Niemniej, ponieważ pozostajemy w temacie majowych upałów, dlatego na zaproszenie marki Dione – postanowiłam przygotować deser chłodzący.
Granita kawowa - bo o niej mowa - to nic innego, jak porządna, mocna kawa, zmrożona w taki sposób, aby zamieniła się w drobniutkie kryształki lodu. Jej przygotowanie jest banalnie proste, ale wymaga odrobinę uwagi w przeciągu ok. 3-5 godz. Dlatego, aby poprawnie ją przygotować, wybierzcie taki moment w ciągu dnia, gdy będziecie w stanie wracać regularnie co 30 min., aby przez ok. 1-2min. trochę porozbijać i pomieszać zamrażający się płyn. Gdy ten etap przejdziecie – zostanie już tylko czysta przyjemność delektowania się połączeniem idealnym: kawy i lodów!
Lody Dione bazują na najlepszych składnikach: mleko, śmietanka, prawdziwa wanilia, doskonała czekolada – wszystko naturalne, bez wzmacniaczy, tłuszczy roślinnych, czy składników GMO – o tym i dostępnych smakach, poczytacie na stronie producenta (tutaj KLIK).
To właśnie tych lodów użyłam do przygotowania swojego deseru, Początkowo zamierzałam wykorzystać tylko smak Vanilla Macchiato (byłaby kawa z kawą ;-)) , ale ostatecznie dołożyłam jeszcze drugi smak: Vanilla Salted Caramel i… aaa! To był prawdziwy odpał! Powiem to głośno: nieskromnie doskonałe, tak jak same lody! Koniecznie spróbujcie tego połączenia, polecam! :)
Granita kawowa z lodami
(4 porcje)
400ml zaparzonej mocnej, dobrej jakościowo kawy*
cukier do smaku (pomijam zupełnie, bo lubię kawę niesłodzoną)
8 łyżek ubitej na sztywno słodkiej śmietanki 30% lub 36%
ulubione lody - użyłam 4 lody Dione o smaku: Vanilla Salted Caramel, oraz Vanilla Macchiato
Ciepłą, zaparzoną kawę wymieszać z cukrem (jeśli go używasz; ja pomijam), następnie odstawić do całkowitego ostudzenia. Przelać napój do odpowiednio dużego naczynia (np. do foremki keksowej) i wstawić do zamrażalnika. Od tej chwili należy pilnować czasu (dla ułatwienia nastawiam minutnik) i co 30 min. dokładnie rozbijać i mieszać widelcem warstwę zmrożonej kawy. Chodzi o to, aby nie dopuścić do powstania dużej bryły lodu, ale uzyskać drobne kryształki granity. Cały proces powtarzać, aż do całkowitego ścięcia płynu (u mnie trwało ok. 3,5-4 godz.).
Sposób podania:
Na dnie szklanek (lub pucharków, słoiczków, etc.) wyłożyć po 2 łyżki ubitej śmietanki. Następnie układać naprzemiennie (aż do wykończenia składników) warstwę granity, oraz lodów (ja pokroiłam na plasterki).
Podawać od razu. Smacznego! :)
* Kawę zaparzyłam w tradycyjnej włoskiej kawiarce (moka express)
** Przepis powstał we współpracy z marką lodów Dione.
Pani Małgosiu, jakże cieszę się, że Pani wróciła..... Od pól roku zaglądam tu czekając codziennie na nowy wpis. Już zaczęłam obawiać się, że coś złego się zdarzyło :(
OdpowiedzUsuńOch... :) Na szczęście nic złego się nie wydarzyło, a brak regularnej aktywności na blogu spowodowany jest raczej nawałem obowiązków (ale też i innych aktywności, które zabierają mi mnóstwo czasu, ale w zamian przynoszą jeszcze więcej radości i pozytywnej energii ;-)). Zapraszam jednak na Instagrama (https://www.instagram.com/pieprz_czy_wanilia/), gdzie staram się wpadać prawie codziennie. :) Pozdrawiam! :)
Usuńaz nabrałam ochoty na cos słodkiego.. mniam!
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że każdy moment jest dobry, żeby sprawić sobie jakąś słodką przyjemność. ;-) Pozdrawiam! :)
Usuńehhh przydałaby mi sie dzisiaj taka rozpusta :)
OdpowiedzUsuńTo wygląda nieziemsko.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, ciekawy inspirujący blog.
Trafiłam tu przez przypadek, chętnie będę co jakiś czas czytać przy tablecie przy porannej kawie co nowego/starego. Widzę, że wiele ciekawych wpisów.
Podziwiam ludzi, którzy znajdują czas by dzielić się w ten sposób swoimi pomysłami.
Wszystkiego dobrego!
Dobrze, że już wróciłaś. Czekamy na nowe pyszności. ; )
OdpowiedzUsuń