Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z kuchnią w tle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z kuchnią w tle. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Nocna kuchnia - czy to ma sens?

Piękny słoneczny dzień, stół pod parasolem, a do picia białe wino i zimna, niezbyt słodka lemoniada. W tak przyjemnych warunkach spędziłam jeden z ostatnich ciepłych dni. Wraz z dziennikarzami kulinarnych magazynów i kilkoma pasjonatami jedzenia spotkałam się na lunchu by podyskutować o nocnej kuchni i nie tylko. 

Czy należycie do tych, których po wypiciu kilku kieliszków wina czy szklanek piwa nachodzi głód? A może spędzacie przyjemny piątkowy lub sobotni wieczór w teatrze lub kinie, a potem nie macie ochoty na kończenie wieczoru tylko chcecie gdzieś posiedzieć, zjeść coś dobrego? Czy wkurza Was, gdy mimo otwarcia knajpki do późnych godzin o 21 dowiadujecie się, że kuchnia jest już zamknięta? 

Ja na wszystkie te pytania śmiało mogę odpowiedzieć: tak. Bardzo często jedynymi kulinarnymi punktami, które można odwiedzić późnym wieczorem są bary z kebabem oraz całodobowe okienko znanej sieci fast food. W porównaniu do wielu europejskich stolic wypadamy naprawdę blado. Nasze życie nocne zamiera bardzo wcześnie, a kulinarne jeszcze wcześniej. I to właśnie było tematem naszej rozmowy.

Czy "nocna kuchnia" w Warszawie ma sens? Podczas naszej rozmowy wszyscy byli zgodni. Takie miejsca, serwujące smaczne jedzenie również w późnych nocnych są potrzebne. Dania w nich serwowane powinny być zarówno na ciepło jak i na zimno. Warto pomyśleć o sezonowych składnikach, skupić się na prostych, lecz ciekawych smakach - pora nocna nie jest najlepsza na wymyślne, skomplikowane kompozycje. Dobrze jest też pomyśleć o osobach wolących lżejszą kuchnię. 

A co Wy myślicie na ten temat? Czy lokale serwujące jedzenie nie tylko w ciągu dnia mają sens?

Naszą grupę ugościła klubokawiarnia Znajomi Znajomych, mieszcząca się w samym centrum Śródmieścia - na ulicy Wilczej. Mieliśmy okazję spróbować nowych dań z karty ZZ. Było naprawdę smakowicie. Pojawiły się paluchy grissini z salsami, miski pełne pysznych sałat oraz pizze Znajomych. Wszystko było znakomite, ale zdecydowanym hitem była sałata z krewetkami "gotowanymi" w soku z limonki z sosem na bazie soku z pomarańczy. Obłędna - takie krewetki mogłabym jeść bez ograniczeń.

 Grissini z salsami

 
 Sałata z mozzarellą bufala oraz sałata z grillowanym halloumi

Zdecydowany hit: sałata z krewetkami :)

Pizza turecka Znajomych

Pizza Znajomych z warzywami

W trakcie dyskusji szef kuchni klubokawiarni Znajomi Znajomych przygotował dla nas bardzo smaczne, pikantne curry z krewetkami. 

 
Przygotowanie curry z krewetkami.

Curry z krewetkami.

wtorek, 28 maja 2013

Kulinarna Nowa Zelandia

Pamiętacie jak w zeszłym miesiącu pisałam Wam o ciekawym spotkaniu dotyczącym smaków Rosji? Jeśli nie, to tutaj możecie sobie odświeżyć pamięć. Kwietniowe wydarzenie zapoczątkowało cykl spotkań dotyczących kuchni państw Azji i Pacyfiku. Wiedziałam o tym, że kolejne spotkania będą planowane, dlatego od razu na początku maja zainteresowałam się terminarzem Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Na maj zostało zaplanowane spotkanie dotyczącej kuchni Nowej Zelandii. Od razu zapisałam sobie w kalendarzu i czekałam :)

22 maja pamiętając o tłumach na poprzednim spotkaniu przybyłam trochę wcześniej, zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie i oczekiwałam na rozpoczęcie. W międzyczasie udało mi się zamienić kilka słów z bardzo sympatyczną autorką pierwszej polskiej książki dotyczącej kuchni Nowej Zelandii - Iloną Zdziech. Dodatkowo przy okazji zerkałam na nową wystawę w Galerii Azjatyckiej dotyczącą indonezyjskich ornamentów - jeśli jeszcze jej nie widzieliście to warto zajrzeć do Galerii i ją obejrzeć :)


Spotkanie rozpoczęło się od kilku słów ze strony Pani ambasador Nowej Zelandii w Polsce - Wendy Hinton oraz Pani ambasador Polski w Nowej Zelandii - Beata Stoczyńska. Obie ambasady objęły honorowy patronat nad wydaną w kwietniu książką "Kuchnia Nowej Zelandii" Ilony Zdziech. Jest to pierwsza polska książka dotycząca kuchni nowozelandzkiej. Wydana w roku 2013 idealnie wpasowuje się w 40-stą rocznicę stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Nową Zelandią. 

 

Autorka książki Ilona Zdziech, będąca zawodowym kucharzem spędziła 5 lat pracując nad książką dotyczącą kuchni Nowej Zelandii. W tym czasie przetestowała setki nowozelandzkich przepisów, co zaowocowało piękną kulinarną pozycją zawierającą ponad 90 przepisów na zarówno dania klasyczne jak i bardziej nowoczesne. Ciekawe przepisy przeplatane są zdjęciami pięknych nowozelandzkich krajobrazów. Te wspaniałe widoki są czymś co przyciąga turystów do Nowej Zelandii, szczególnie po realizacji filmu Władca Pierścieni, w którym są szeroko pokazywane. 


Z czego słynie kulinarna Nowa Zelandia? Czy myśląc o niej przychodzi Wam na myśl jakaś konkretna potrawa? Jestem przekonana, że nawet jeśli nie macie o tym świadomości to słyszeliście o narodowym deserze Nowej Zelandii i Australli, stworzonym w Nowej Zelandii z końcem lat 20 XX wieku. Tym słynnym deserem jest Tort Pawłowej zwany również Pavlovą. Ten przepyszny deser u nas spotykany jest głównie z truskawkami i innymi czerwonymi owocami. Za to w Nowej Zelandii na jego wierzchu pojawiają się kiwi i marakuja. 


Co jeszcze warto wiedzieć o kulinarnej stronie Nowej Zelandii? Przede wszystkim - jest dużo bogatsza niż opisują to przewodniki. Każdy region ma swoje specjalności m.in. Marlborough słynie z przepysznych małży  (na pierwszym zdjęciu widoczne są muszle tych małży). 

Powszechna w kuchni jest jagnięcina (co w gruncie rzeczy nie dziwi gdy ma się świadomość związków między Nową Zelandią a Wielką Brytanią), a na jednego mieszkańca przypada 7 owiec. Wszędzie dostępne są mięsne paszteciki, których warto spróbować by poczuć się prawdziwym nowozelandczykiem. 


Wyspy słyną również z owoców m.in. jabłek, kiwi i gruszek Wciąż pojawiają się nowe odmiany. Na śniadanie koniecznie muszą być tosty, a jako dodatki do nich stosuje się m.in. miody, marmite lub dżem. Na zdjęciu poniżej pyszne miody: koniczynowy oraz z dzikich kwiatów. Były naprawdę rewelacyjne :)



Ryby są uwielbiane, a ich motyw pojawia się nawet w słodyczach (np truskawkowa pianka w czekoladzie, kształt ryby). Podobnie jak w Wielkiej Brytanii można tu zjeść wspaniałe Fish & Chips.


 

Widoczna na zdjęciu "Edmonds Cookery Book" to kompendium wiedzy o kuchni nowozelandzkiej. Tą książkę otrzymuje każdy młody nowozelandczyk od swoich rodziców wyprowadzając się z domu. Po lewej stronie lista najsłynniejszych kucharzy pochodzących z Nowej Zelandii, w tym Peter Gordon, który napisał przedmowę do książki "Kuchnia Nowej Zelandii".


W trakcie spotkania dowiedzieliśmy się co koniecznie trzeba zrobić będąc w Nowej Zelandii. Do tych czynności należy m.in. odwiedzenie winnicy, spróbowanie nowozelandzkiej kawy white flat czy też udział w festiwalu kulinarnym. Polecane festiwale to odbywające się w marcu: Pacifica w Auckland oraz Wild Foods Festival, na którym można spróbować m.in. potraw z robalami. 

Spotkanie zakończyło się małym poczęstunkiem przygotowanym przez autorkę. 


Poza miodami oraz olejem z awokado (widocznym na pierwszym zdjęciu) spróbowaliśmy również:

- kanapek z tuńczykiem i marchewką oraz paluszków z serem

 

- przepysznych ciasteczek anzac biscuits oraz ciekawych owoców, przypominających w smaku połączenie śliwki i gruszki (zarówno w formie świeżej - zielone na wykałaczce na zdjęciu po prawej jak i w postaci napoju)

 

A już w czerwcu odbędzie się kolejne spotkanie, którego tematyką będą japońskie słodkości. Ja na pewno się wybiorę, a Wy?

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Sztuka zakąszania i nie tylko, czyli co nieco o smakach Rosji :)

Moje zmysły są wyczulone na wszystko co związane z kulinariami. Z tego powodu nie powinno nikogo dziwić, że gdy jakiś czas temu zajrzałam na stronę warszawskiego Muzeum Azji i Pacyfiku od razu w oczy wpadło mi hasło "Kuchnia Wschodu". Moje spojrzenie od razu pokierowało się w to miejsce w aktualnościach muzeum i zaczęłam wczytywać się planowane wydarzenie. W ten sposób dowiedziałam się o planowanej promocji książki "Smak Rosji. Zakąski do wódki.".



Skąd pomysł by w 2013 roku promować książkę wydaną 4 lata temu? Wszystko za sprawą krótkiej, jednak entuzjastycznej recenzji wydrukowanej w tym roku na łamach jednego ze znanych kulinarnych czasopism. Przyznam szczerze, że nie widziałam tej książki na naszym rynku przed rokiem 2013. Może nie przyciągnęła mojego wzroku, może w księgarniach nie była dobrze wyeksponowana... naprawdę nie wiem. Po raz pierwszy zobaczyłam ją pod koniec lutego na wystawie księgarni w małym, mazurskim mieście. Już wtedy tytuł i okładka zaciekawiły mnie. Jednak jako, że była to niedziela w małym mieście to księgarnia była zamknięta i książki obejrzeć nie mogłam. A potem jak to zwykle bywa wyleciało mi z pamięci. Aż do chwili, gdy przeczytałam o tej promocji :)

Promocja odbyła się w zeszłym tygodniu i przede wszystkim warto podkreślić, że naprawdę słuchacze dopisali frekwencją. Dwie niewielkie sale Galerii Azjatyckiej były wypełnione po brzegi. To szczególnie ciekawe, ponieważ w Polsce zakąszanie nie jest wcale takie popularne. O książce, sztuce zakąszania oraz kuchni rosyjskiej i radzieckiej opowiadali nam: wydawca książki - Waldemar Mierzwa, autor wstępu oraz wieloletni korespondent mediów w Moskwie - Andrzej Łomanowski oraz znawczyni kuchni - Genowefa Wołkanowska. 

Spotkanie rozpoczął wydawca książki - pan Waldemar Mierzwa, który z humorem i lekkością opowiedział nam skąd wziął się pomysł na wydanie książki, o samym jej powstawaniu, a także o tym czemu spotkanie odbyło się właśnie w Galerii Azjatyckiej. Już sam ten wstęp uświadomił mi, że pan Waldemar jest wspaniałym gawędziarzem. 


Następnie głos zabrał pan Andrzej Łomanowski - autor wstępu w "Smaku Rosji". Od niego dowiedzieliśmy się co nieco o samej sztuce zakąszania, a także o różnych faktach z historii. Zakąszanie nie było takie proste, ponieważ o ile w Rosji zawsze było co pić to o zakąski bywało ciężko, ze względu na panujący przez lata głód. Dowiedzieliśmy się m.in. o tym, że pierwsze informacje dotyczące zakąsek pojawiły się w XVI wieku - na carskim stole podawano wódkę, którą zakąszano ciemnym chlebem. Ciekawym i nieznanym dla mnie faktem była prohibicja w Rosji trwająca od wybuchu I wojny światowej do śmierci Lenina. Ale jak wiadomo i prohibicję można obejść - na przykład pijąc medyczny spirytus produkowany legalnie dla wojska. 


Na koniec przyszła pora na opowieść pani Genowefy Wołkanowskiej o kuchni rosyjskiej i zakąskach. Wśród zakąsek pojawia się mnóstwo warzyw - solanek (A Rosjanie robią solanki z naprawdę wielu warzyw), sporo sałatek na bazie ryb, dania mączne, wszechobecna słonina i wiele wiele innych. 


Pani Genowefa Wołkanowska przygotowała również smakowity poczęstunek.


Różnego rodzaju solanki: ogórki, marchewka, czeremsza (czosnek niedźwiedzi). 


Wędzony łosoś


Bielasze (kulki z ciasta drożdżowego z nadzieniem mięsno-serowym)


Bliny gryczane z kawiorem i śmietaną


Śledź z marynowanymi cebulkami


Suszone ryby


Pojawiła się również słonina oraz pieczywo z pastą jajeczno-serową. Moimi zdecydowanymi hitami były bielasze i właśnie ta wspomniana pasta. Wielką ciekawostką były plastry cytryny, które należało umoczyć z jednej strony w cukrze, z drugiej w gorzkim kakao, a następnie złożyć na pół (tak by kakao było w środku). Tak przygotowaną cytrynę możemy wykorzystać jako zakąskę. :)

Po spotkaniu egzemplarze książki "Smak Rosji. Zakąski do wódki" szły jak świeże bułeczki. Uczestnicy spotkania kupowali książki nie tylko dla siebie, ale również dla bliskich. Ja również jestem szczęśliwą posiadaczką jednego egzemplarza. I bardzo się z tego cieszę. Książka jest bardzo ładnie wydana, chociaż wielbiciele pięknych fotografii nie będą usatysfakcjonowani, ponieważ zdjęć w niej nie ma. Dania przygotowane wg podanych przepisów mogą stanowić zakąski, jednak nie muszą. Jak podkreślała p. Wołkanowska oraz wydawca - te przepisy to przede wszystkim przykłady dań kuchni rosyjskiej. Mogą się na naszym stole pojawić nie tylko w połączeniu z alkoholem. U mnie pojawią się na pewno :)


To spotkanie zapoczątkowało cykl spotkań pod hasłem "Kuchnia Wschodu". W maju odbędzie się kolejne, którego tematem będzie kuchnia gruzińska. Ja postaram się na nim pojawić, a i Was oczywiście do tego zachęcam. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...