Ostatnio doszłam do wniosku, że mam duże braki, jeśli chodzi o kuchnię polską. Kuchnię mojej babci znam głównie z opowieści mojej mamy, a mama z braku czasu wielu potraw nie przygotowuje. Nie miałam wcześniej okazji by poznać tajniki przygotowania niektórych dań. Postanowiłam nadrobić swoje braki i pewnych rzeczy się nauczyć. Na pierwszy ogień poszły pyzy. Okazało się, że z tymi ziemniaczanymi kluskami to jest spory problem jeśli chodzi o nazewnictwo. Jedni robią je z ciasta białego, inni z szarego, jedni z farszem, inni tylko "czyste". Ja zdecydowałam się je przygotować z ciasta szarego powstałego z wymieszania ziemniaków ugotowanych z surowymi. Kolor gotowych klusek zdecydowanie nie należy do najbardziej atrakcyjnych, ale mimo wszystko warto je przygotować. Dodatkowo jeśli będziecie robić je szybciej niż ja ( a mi to zajęło pół dnia :P ) to zdecydowanie kolor Waszych klusek będzie jaśniejszy. U mnie niestety strasznie zszarzały.
Takie kluski możecie podać polane podduszoną cebulką, podsmażonym boczkiem lub jak sugeruje moja "Kuchnia polska" zrumienioną na maśle bułką tartą.
Takie kluski możecie podać polane podduszoną cebulką, podsmażonym boczkiem lub jak sugeruje moja "Kuchnia polska" zrumienioną na maśle bułką tartą.
Wraz ze mną pyzy przygotowała Mirabelka, której serdecznie dziękuję. Zajrzyjcie do niej by zobaczyć jak jej poszło :) Ja miałam trochę przejść, ale ostatecznie udało się kluski przygotować :) A teraz siedzę i rozmyślam co wziąć na warsztat następnym razem.