Żeby nie zrobiło się zbyt monotonnie (zwłaszcza, że sądząc po znaczącej ciszy w komentarzach, chyba Was przeraziłam wpisem o mojej diecie :)), w międzyczasie podzielę się z Wami paroma rzeczami, które mam na swojej aktualnej mini-wishliście. Sama bardzo lubię oglądać czyjeś zestawienia tego typu (poprzednie "edycje" możecie znaleźć m.in.
TUTAJ, TU i
TU), bo często w ten sposób odkrywam coś, o czym nie miałam pojęcia, a co bardzo przemawia do mojej estetyki. A może tym razem któryś ze znalezionych przeze mnie drobiazgów spodoba się komuś z Was :)
Co do tej konkretnej listy, to nie ukrywam, że ucieszyłabym się bardzo, gdyby udało mi się zrealizować wszystkie zachcianki, bo mimo że niekoniecznie są to rzeczy niezbędne do życia, to pewnie okazałyby się całkiem przydatne (i przyjemne w użytkowaniu).
A jeśli ktoś się zastanawia jak robienie takich chciejlist ma się do mojego
wpisu o ograniczaniu rzeczy - to już od dawna uważam, że tego typu zestawienia to świetny pomysł - pozwalają bowiem uporządkować w głowie to, co po niej chodzi; ja osobiście wykorzystuję je także jako swoisty test ogniowy - jeśli po jakimś czasie ciągle i niezmiennie marzę o tym, co się tam znajduje, oznacza to, że faktycznie zakup będzie udany. Jeśli natomiast po miesiącu stwierdzam, że jednak serce nie bije mi mocniej na widok tego, co zamieściłam, wiem, że mogę spokojnie odpuścić i kombinować dalej :)
Na najnowszej liście właściwie nie ma żadnych sezonowych rzeczy (chyba, że uznamy za takie box filmowy oraz książkę) - wynika to z tego, że w międzyczasie uzupełniłam moje braki garderobiane (kapelusz i botki - zdjęcie na samym dole posta). Do pełni ubraniowego szczęścia brakuje mi jedynie czarnego klasycznego swetra z golfem (najlepiej z kaszmiru lub przynajmniej innej miłej w dotyku wełny, ale nie akrylu!) oraz czarnego obszernego rozpinanego kardiganu (warunek składowy jw). Pozostałe przedmioty są jak najbardziej całoroczne i uniwersalne.
1. Książka Agnieszki Maciąg "Smak miłości" - to właściwie żadna nowość, ale trzeci tom z bardzo lubianego przeze mnie cyklu. Pozostałe dwie części mam i chętnie do nich zaglądam, zresztą cały światopogląd pani Agnieszki jest mi wyjątkowo bliski, więc jestem przekonana, że to będzie równie przyjemna i pouczająca lektura. Nie wiem, jak będzie ze stosowaniem przepisów w moim przypadku (patrz
wpis o pokarmowych alergiach, ale uczę się dopasowywać ciekawe potrawy do moich ograniczeń, więc może nie będzie źle).
2. Koszulka od MeWant<3 z napisem
"I speak fluent sarcasm" (lub ewentualnie z karmiczną groźbą -
"What goes around, comes back around"), bo po prostu do mnie pasuje :)
3. Kolejnej pozycji nawet nie powinnam komentować (obawiam się, że pod tym względem jestem niereformowalna i po prostu przestałam z tym walczyć :)) - powiem w ten sposób - nowy sezon = nowy kubek (lub więcej). Ten jest z napisem
Stay simple od Magic Mug - wczoraj odebrałam spersonalizowany kubek od projektantki (który można zobaczyć tutaj:
http://instagram.com/p/sxLXrNNk-d/?modal=true ) i tak mi się podoba, że z kolejnego też na pewno będę zadowolona. Hasło ze zdjęcia bardzo do mnie bardzo przemawia i chcę mieć je często przed oczami, żeby mi nie umknęło w natłoku spraw. Wprawdzie żadnego z dwóch kubków z
poprzedniej listy nadal nie udało mi się nabyć, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa - zarówno dmuchawce (chwilowo niedostępne), jak i jugandmug z napisem Drama Queen prędzej czy później będą moje! A to, gdzie będę je wszystkie upychać, to naprawdę nie jest w tej chwili najważniejsze, kochany Tatku :P
4. Kolczyki z białego złota Apart - nie muszą być konkretnie TE, chociaż przyznaję, że szalenie mi się podobają i idealnie odzwierciedlają mój styl - są eleganckie, klasyczne, subtelne i kobiece. Po prostu piękne.
5. Zegarek Daniel Wellington lub ten ze zdjęcia, od
Olivii Burton.... To takie połączenie klasycznej elegancji z minimalizmem i praktycznością - nie wiem, czy moje poszukiwanie takich dodatków oznacza większą dojrzałość, ale z całą pewnością to jakieś +100 punktów do pewności siebie :) No i nie ukrywam, że już od dawna staram się wprowadzać w życie zasadę kupowania rzeczy niesezonowych - czyli takich, które nie wyjdą z mody i nie zepsują się po roku, ale będą służyły mi przez dłuższy czas.
6. I w końcu last but not least coś, na widok czegoś dosłownie zapiszczałam jak tylko się dowiedziałam, że się pojawiło w Amazonie -
specjalny set blue-ray z moim serialem nr 1 wszechczasów, czyli
Twin Peaks - The Entire Mystery - absolutna gratka dla fanów, w skład której wchodzi oczywiście pełny serial (tym razem w wersji HD i wierzcie mi,
widać różnicę!), prequel Fire Walk With Me, mnóstwo dodatków, a przede wszystkim - ponad 90 minut wyciętych scen z tego filmu. Nie potrafię wyjaśnić, co ten serial ma w sobie takiego, ale jedno jest pewne - obejrzawszy go pierwszy raz jako nastolatka (niemalże przyklejona do telewizora), a potem, po wielu wielu latach odtworzywszy te emocje już jako dorosła kobieta, nadal jestem zafascynowana zarówno nim, jak i moimi ukochanymi postaciami (duet Audrey Horne - agent Cooper jest nie do podrobienia!) - o czym zresztą powstał
kiedyś oddzielny wpis :)
A jako bonus wrzucam zdjęcie mojego nowego kapelusza z H&M (100% wełny!), który tej jesieni będzie zdobił moją głowę (HOWDY!) oraz nowych (właściwie już nie takich nowych, bo się zdążyliśmy dotrzeć w międzyczasie) botków. Buty są z zamszu i skóry i były w wiosennej (chyba) kolekcji Bershki.
A jak tam Wasze jesienne wishlisty? Polujecie na coś? A może wpadło Wam w oko coś, co zamieściłam u siebie? Napiszcie w komentarzach!